czwartek, 14 września 2017

Człowiek culturalny to znaczy świadomy

            Dom Sztuk (wszelakich) Tatiany i Remigiusza Bordów w Kęszycy. Dzwoneczki nas witają i chiński znak FU, Znak Błogosławieństwa (dla wszystkich go witających), japoński wiatr, jak mówi mi Remigiusz, nauczyciel japońskich sztuk walki. Remigiusz Borda prowadzi w Kęszycy regularne zajęcia z Bujinkan budo tajjutsu (ninjutsu). Kultury wschodnie, prastare systemy filozoficzne, mądrość tysiącleci kultur i cywilizacji…
FU w otoczeniu roślin i krzewów, przeważnie użytecznych, ziół, które Tatiana używa, i zna, także tych po prostu – pięknych. Które współtworzą swoisty klimat tej Posesji. Miejsca zamieszkania Sztuk wszelkich…
            Bioterapii Naturalnych – Remigiusz i Tatiana (certyfikat - Institut für Bach-Blütentherapie Forschung Und Lehre IMS, Mechthild Scheffer)                Bordowie są terapeutami certyfikowanymi w Niemczech i w Polsce. W nich w Kęszycy można się poddać bioenergoterapii, masażom leczniczym, akupresurze, masażom kręgosłupa metodą Breusa, nastawieniom kręgów i stawów metodą Dorna, ziołolecznictwem. Qi Gong’owi, czyli chińskiej terapii energetyczno – ruchowej, dzieje się to w lecie na wykoszonym, idealnym jak mandala kręgu do ćwiczeń, otaczają to miejsce posadzone krzewy i cisza zielonej Kęszyckiej przyrody. Także tutaj się leczy, czy zmniejsza, dolegliwości emocjonalno – duchowe, alergie, neurozy – nałogi itp., metodami np. kropli Dr. Bacha, MET (meridian energie technik – techniki emocjonalnej wolności). Świadomie pracując z własnym ciałem, Umysłem i duszą – jak kto woli, mniejsza o nazewnictwo… Tutaj, w Ogrodzie (sztuk) Bordów obok siebie jest, koegzystuje wspólnie (tu się Im nie przeszkadza…) biały Budda, bóstwa Shinto (dojo – sala ćwiczeń, ze zdjęciami Remigiusza i jego japońskich mistrzów), skrzydlaty aniołek chrześcijański, mordki – jak mówi Remigiusz, z kultur afrykańskich, polinezyjskich czy innych, folklor już jakby „nasz”, nabyć go można na jarmarkach wiejskich…
            Człowiek kulturalny (ja mówię – culturalny…) – Remik mówi, że powinien świadomiej, bardziej świadomie, przeżywać, konsumować (k)Kulturę… Tegoroczne spotkanie, korzystając z tego, że Jubileuszowe, Dziesiąte, okraszone jest bogatym, i różnorodnym, programem artystycznym. Chociaż główny punkt każdego z corocznych zjazdów przyjaciół Domu Sztuk, ludzi biorących udział w konsumowaniu bardzo świadomym, kultury, to wzajemne spotkania, rozmowy. Jest i teatr (z Zielonej Góry), i koncerty – muzyki klasycznej, i tej innej, niezupełnie pop, chociaż autor (swojej płyty) Rafał Żuraw, czyli po prostu – „Żuraw”, ma w oczach ogniki i dużo, oprócz talentu wokalnego i muzycznego, dużo radości zwyczajnej – radości życia, i konsumowania tej radości swojego, dla innych, śpiewania. I grania – na maleńkiej gitarce – ukulele…
Najpierw – po powitaniach Gospodarzy, osobnych, każdego z gości – następuje zaproszenie na pięterko, na Wystawę… Jest co oglądać, i o czym, potem, myśleć… Subtelność, takie pierwsze wrażenie, prac Remigiusza. Kultura szczegółu, świadomość obserwacji swojego uczestnictwa… Zwyczajność jest tematem. Czarno-biała rzeczywistość. Analogowa rzeczywistość zdjęć. Człowiek jak kitel w starej szafce szpitalnej. Wieszakowany, podwieszony. Zniewolony. Lekarz czy pacjent?? Papilotowana  kobieta w średnim wieku, obok wrak starej pralki wirnikowej. Ostre rysy. Dokładne kontury.
            Tatiana. Sztabki chleba. Jak cenny kruszec w gablocie muzealno-bankowej, pomalowane farbą na złoty kolor. Chleb jest cenny i należy mu się szacunek gabloty ekspozycyjnej. Konotacje tego symbolu są ogromne, na bardzo obszerny esej. Inne kompozycje plastyczne. W kształcie wielkiego kapelusza wietnamskiego, chroniącego jakby, będącego czymś na kształt stabilnej lampy na ślicznej ślimaczej może nodze… jak Chatka Baby Jagi, słowiańskiej urodziwej Bogini opiekującej się porzuconymi czy niekochanymi dostatecznie dziećmi… Wojownicy wschodni, którzy dzięki swojej ruchowej plastyczności zatracili poczucie grawitacji. Gdzie jest ich (konfucjańskie być może) niebo, gdzie ziemia, czyli to, gdzie człowiek opiera swe nogi? W konwencji pędzelka japońskiego, delikatnej grafiki, jest współbrzmieniowy z przyrodą Kwitnącej Wiśni…
            Jest Labirynt. Gdzie centrum jest zaznaczone światłem płonącej żarówki. Reszta, Droga (dharma), spowita jest Cieniem… Możemy IŚĆ do środka… Ciekawa Mandala… inna niż klasyczne buddyjskie – w tym znaczeniu, że ziarnka (kolorowych) piasków użytych do jej budowania są naszymi sprzętami codziennego użytku – one też przecież składają się z atomów i subatomów… I człowiek tak samo, umęczony, próbujący kopulować z wytworami swojej cywilizacji, czy raczej jej odpadami… W Mandali bardzo współczesnej, śmietnikowej, Człowiek, w swej… seksualności być może – jest kulturalnym (culturalnym) zwierzęciem – ciągle jest nim - myślę… Ale jest – tak sądzę – w Mandali, w jej Kręgu, na razie zamkniętym, ale – potencjalnym… potencjalnie możliwym do otwarcia…
            Camera obscura… Przymykamy jedno oko… W środku śliczna tancereczka, w kolorowej sukience. Wokół – żołnierzyki, ołowiane, mierzą do niej z karabinów… Wymowne, tak traktuje się sztukę, piękno, subtelność... Ale ona się nie przejmuje, dziewczyna tańcząca, tańczy – ciągle, jak pozytywka…
            Prace, rysunki Remigiusza Bordy są w następnym pomieszczeniu do obejrzenia. W szufladach posegregowane według czasu powstania. Najnowsze są wyłożone. Człowiek jest konturem, dwupłciowy Człowiek, uwikłany w przyrodo-kulturę – bo TAKI jest jego sposób widzenia świata. Takie jest ludzkie widzenie. Poprzez kulturę. Dotyczy to też przyrody. Oceanu nad chilijskim wybrzeżem, w bladości jakby śmiertelnego – zagrożeniem dla kruchych ludzkich postaci nad wielkim żywiołem wody…
            Koncert. Klasyczny. Piotr Głuszyński i jego wiolonczela. Zawodowy muzyk w Domu Sztuk Bordów gra suity J. S. Bacha, utwory na wiolonczelę francuskiego kompozytora Camille Sant Saensa.
            Teatr uliczny z Zielonej Góry. Fundacja „Żywa przestrzeń twórcza”. Pracownia Teatru Tańca. Monolog Osoby i Ruch. Obrazujący równoległą akcję ruchu i tańca. Sprawdzanie gestem, i ruchem – Słowa. Egzystencja ogólna - Człowieka i Grupy ludzkiej. Jego-Jej uczuć, emocji. Strachu, samotności. Wzajemnych relacji pomiędzy Jednostką a grupą. Maski, czarny dym. Kolorowy dym. Zasłona dymna. Teatr dymu i zasłonięcia ważnych rzeczy. Uwikłania w zasłonięcia. Dziecięce. Jak wyliczanki z okresu dzieciństwa. Dzisiaj – które to „dzisiaj” staje się prawie wieczyste – stają się one memami. Jak plakaty. Reklamy… Gdzie nic nie jest takie, jak się wydaje. Gdzie wszystko jest nieszczere. Gdzie się wszystko sprzedaje. Jest konsumpcja… odkrywamy to w kolejnych warstwach. I tylko ludzie są prawdziwi (na pewno? – to już moje, chodzi o (ich-ludzi-nas naiwność…). Za to ich emocje – na pewno… Och cierpienie – z pewnością… Ich tragedie – tak. Pożegnania z umierającymi. Śmierć dla każdego człowieka jest końcem, co byśmy nie powiedzieli o systemach religijnych czy filozoficznych, jakie wyznają. No, dla prawie każdego człowieka, bo to nie jest tematem sztuki. Chociaż jest – o ekologii. O komercjalnej stronie ekologii również. I o ciele człowieka. Jakie jest kruche. Jak wygląda, kiedy człowiek, jego właściciel, kona. Konanie jest wielokrotne, powtórzone niezliczoną ilość razy, w zależności od rodzaju śmierci. I człowiek kona sam… I nie – w ciszy… Towarzyszą Mu, człowiekowi, nawet wtedy – media… Gazety. Dziennikarze.
            Miniaśnie. Gombrowiczowsko. Film jest taki. Parominutowy, wyświetlany, gdzie Bordowie, Remigiusz i Tatiana – p a t r z ą  na nas – po drugiej stronie lustra, czy – lepiej powiedzieć –kamery… PATRZĄ nie dbając o sztafaż. Przyglądają się nieufnie, jak dzieci – szczerze Minami informując Nas, co myślą o Nas – jako patrzących na Nich… Jako wściubiających nosy… Nas, jako, w naszym mniemaniu, wszechwiedzących… Wszelkie podszewki zostają zdarte. Wykorzystując bezlik mięśni ludzkiej twarzy można wyrazić bardzo wiele. Kiedy odrzuci się konwenans, czyli to co nie wypada. O każdej z Bordowych min można wiele powiedzieć… Bardzo ciekawa etiuda. To znaczy – być (rzeczywiście) na luzie, czyli – nie udawać niczego… To… bardzo trudne…
            Ostatni akord tego ciekawego wieczoru. Wieczoru będącego efektem prywatnej kulturalnej inicjatywy państwa Bordów, którzy oprócz swojego dorobku, już niemałego, w różnych dziedzinach kultury i sztuki, mają ambicję uczestniczyć społecznie w naszym życiu (oby więcej takich inicjatyw). „Żuraw” i jego ukulele. Koncert indywidualny na pograniczu poezji śpiewanej i kilku innych gatunków muzycznych. Autorskie kompozycje z płyty, którą „Żuraw” przyniósł ze sobą. Utwory na podstawie wierszy Edwarda Stachury. Ciekawe przeróbki folkloru tatarskiego, wybrane dzięki ich melodyjności, tego u nas jeszcze nie było… Zawsze warto przybliżyć sobie i innym skrawki odmiennej kultury. By świadomie konsumować i Tę, czy jej elementy, i własną… 

Iwona Wróblak
wrzesień 2017





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz