czwartek, 31 maja 2018


Święto Między Rzekami pod znakiem disco polo

Słoneczne w tym roku były Dni Międzyrzecza. Gorące, czas tuż przed weekendem, dobra pora, by wyjść razem z rodziną na festyn. Taki Urząd Miasta z okazji 770. lecia nadania praw miejskich przygotował dla mieszkańców, z dużym rozmachem.  
Większość imprez miała miejsce na przestronnym placu, parkingu przy hali sportowo-widowiskowej, gdzie zmieściły się wielka, i niejedna, karuzela dla dzieci, Disneyland oraz stoiska gastronomiczne i inne. Frekwencja dopisała. Obchody Dnia miasta zainaugurowano wspólną wielką fotką przy Ratuszu. Po czym nastąpił maraton występów zespołów disco polo – „Classic”, „Defis”, „Weekend” i „Czadoman”, a nazajutrz „Sławomir”. Przerywnikiem dla słuchaczy koncertów był pokaz motocyklowy Pawła Karbownika.
Drugi dzień poświęcono innym rodzajom rozrywek - zawodom wędkarskim o puchar burmistrza Remigiusza Lorenza, rozegranym na Obrze. W godzinach późniejszych otwarto strefę animacji zabawy dla dzieci, którą prowadził „Dworzec Tworzec” – bardzo ciekawe i uczące zajęcia. Sportowy panel obsługiwany przez piłkarzy MKS „Orzeł”. „Międzywojewódzkie Mistrzostwa Młodzików w Sumo” zorganizował Klub „Korona” z Kaławy pod Międzyrzeczem. Dla chętnych i ciekawych była też Strefa militarna i harcerska.
26. maja to Dzień Matki. Dla swoich ukochanych mam śpiewały przedszkolaki z wszystkich okolicznych przedszkoli, i nasz bardzo dobry Chór Dziecięcy „Piccolo”, którym dyryguje Ewa Witkowska. Muzykę inną niż disco polo zaprezentował także DJ Adamus  - autorski wybór ciekawych kompozycji o różnych stylach, i towarzyszący mu klubowy saksofonista Pesos Sax Fighter – Marcin Stachowiak, mistrz tego instrumentu. Koncerty zakończył zespół Blue Cafe – gwiazda wieczoru.

Iwona Wróblak
maj 2018









środa, 30 maja 2018


Olga Rudnicka – temat w Dyskusyjnym Klubie Książki


            Olga Rudnicka, ur. w 1998 r. z wykształcenia absolwentka pedagogiki, pracująca w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej w Śremie, jest autorką kilku poczytnych powieści, które są także dostępne w księgozbiorze naszej Biblioteki Publicznej w Międzyrzeczu.
            Spotkanie z powieściopisarką będzie miało miejsce 28.06. o 17.00. w jednej z sal na parterze Biblioteki
            Olga Rudnicka piszę dobrą literaturę kobiecą o tematyce obyczajowej, także powieści kryminalne, których akcja jest wartka, a czytanie wciąga niczym narkotyk… Dobry warsztat pisarski, świetne dialogi, lektura warta polecenia na ciepłe letnie wieczory.
            Na spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki mieliśmy okazję poznać twórczość Rudnickiej bliżej, jej pełne humoru i dystansu do świata widzenie otaczającej współczesnej rzeczywistości, portrety osobowe kobiet – w ich relacjach rodzinnych i pokoleniowych.
            „Litith” jest jedną z kilku powieści kryminalnych autorki. Zapewniam, że czyta się bardzo szybko… Romans z przystojnym funkcjonariuszem CBŚ w tle prowadzonego przez niego śledztwa wewnętrznego w Policji lokalnej, w sprawie grupy dilerów narkotykowych. Wzajemne lokalne biznesowe powiązania, morderstwa tuszujące ewentualne dochodzenia z urzędu. Piękna kobieta o jasnych złotych oczach szamanki prowadząca księgarnię - antykwariat w małym polskim mieście Lipniowie, które pretenduje do słynnego Salem… Czarownice dzisiaj także giną prawie oficjalnie, a sprawy są tuszowane przez miejscową Policję, która ma udziały w biznesie narkotykowym, o charakterze rodzinno-pokoleniowym niczym sycylijska mafia... A wszystko to w sosie okultystyczno – historycznym. Chodzi też o patriotyzm lokalnego biznesu (właścicielka największej restauracji uważa się za wcielenie Lilith) - by nie naruszyć wpływów z turystyki małego miasteczka żyjącego z kultu wicca. W cieniu odziedziczonego niespodziewanie, jak w gotyckiej powieści, starego domostwa, ze strychem pełnym pamiątek po obłąkanym przodku, kufrem z mapami, notesem zawierającym notatki z praktykami i wskazówkami na temat składania ofiar z małych dzieci, gdzie straszy potomek jednego z ostatnich (polskich) inkwizytorów i jego ofiara, zamordowana na stosie żona hrabina Anastazja…  itd, itd…
            Całość bardzo zgrabnie napisana, nie nużąca, akurat na plażę czy jezioro, by zanurzyć się w słodkim lenistwie niedzielnego wypoczynku – z książką w ręku. I w dodatku prawie (bo okrutny, swą słabością, damski bokser, mąż przyjaciółki - narkoman zostaje unieszkodliwiony na zawsze) dobrze się kończy – nowo narodzone dziecko zostaje ocalone ze stołu barbarzyńskiej ofiary, dzielni chłopcy z CBŚ zdążą, nim główni bohaterowie zostaną zabici (w tym kochanek potomkini linii miejscowych czarownic…), a przyjaźń kobieca przetrwa i będzie kwitła w starannie i fachowo odnowionym starym domostwie.

Iwona Wróblak
maj 2018



wtorek, 29 maja 2018


Drzwi Otwarte

            Na drzwiach Biblioteki Publicznej - plakat zapraszający do odwiedzenia Domu Pomocy Społecznej na ul. Podbielskiego - Drzwi Otwarte. Dla osób kończących szkołę specjalną w SOSW, by zapoznali się z ofertą pracowni Warsztatu Terapii Zajęciowej – i dla międzyrzeczan, którzy chcieliby zajrzeć tam, gdzie powstają, profesjonalne nierzadko, dziełka sztuki użytkowej, wystawiane niejednokrotnie w holu Biblioteki i innych miejscach. W celach integracyjnych jednak są te Drzwi otwarte – przede wszystkim…
            Osoby z WTZ, kilka osób, pracują w naszych zakładach pracy, dzieje się tak dzięki staraniom osób i przychylności kierownictwa Essel Propack. Mają za co żyć. To jednak wyjątek. Nie ma zakładów pracy chronionej. Poza tym nie wszyscy niepełnosprawni mogą wykonywać jakąkolwiek pracę. Renta socjalna dorosłej osoby niepełnosprawnej wynosi 745 zł 18 groszy, poniżej 16 roku życia to kwota - 153 zł… Nie mogło być tak, żeby temat protestu osób niepełnosprawnych, 40. dniowego protestu z żądaniem 500 zł dodatku, nie był poruszony na naszym międzyrzeckim forum, w miejscu, gdzie od wielu lat instytucja ta prowadzi wiele działań służących dobru osób z niepełnosprawnościami, przygotowując je do funkcjonowania na rynku pracy, w społeczeństwie.
            Kiełbaski się piekły w pięknym kominku, urządzono zabawy i gry w podchody, z szukaniem, przez 4 grupy, tzw. skarbu, według mapy, wzdłuż rzeki Obry, liter do hasła, które miało brzmieć DRZWI OTWARTE DPS. Dla godnego życia w naszym społeczeństwie, gdzie oprócz idei, programu rehabilitacji, rewalidacji, warsztatów zajęciowych, potrzeba jeszcze minimum socjalnego, by osoba mogła zapłacić za mieszkanie, jedzenie, o wydatkach na sprzęt i opiekę rehabilitacyjną nie mówiąc. Rodzice osób niepełnosprawnych na spotkaniu w międzyrzeckim DPS były jednomyślne -  500 zł dodatku, którego domagano się na korytarzu sejmowym, to kwota bezdyskusyjna. To kwestia godności osoby niepełnosprawnej.
            Nasz Warsztat Terapii Zajęciowej, w swoich statutowych ramach, działa bardzo dobrze. Organizuje Olimpiady Umiejętności Zawodowych, wyroby podopiecznych znajdują zbyt na lokalnym rynku. Nie ma jednak rozwiązań systemowych – a takie byłyby niezbędne. Rodzice mówią mi też o skomplikowanym systemie orzecznictwa o niepełnosprawności, o Komisji Orzeczniczej i ZUS-owskiej (czy KRUS-owskiej), na które trzeba się stawiać co dwa lata, jakby orzeczona niepełnosprawność intelektualna mogła się cofnąć. Gorący czas mamy, nareszcie problem osób z niepełnosprawnościami zaistniał na korytarzach sejmowych, nie tylko w murach DPS-ów, czy szkół specjalnych, oby trafił w końcu do sejmowych komisji, przedtem będąc przedtem omówionym w dyskusjach społecznych, w panelach zajmujących się tą tematyką specjalistów.  
            Uroczy zakątek wokół budynku naszego DPS, zadaszenie, gdzie zorganizowano, terapeutyczną też, zabawę w grupowe bębnienie. Prowadzi Jan Schneider, jeden z terapeutów. Rodzinna atmosfera, jak zawsze na tych organizowanych od kilku lat spotkaniach. Grać równo i słuchać tego, co mają do zagrania – do powiedzenia inni koledzy bębniarze – to instrukcja (jak w społeczeństwie). Uczestniczy około 20. graczy. Obłaskawiamy instrument, zapoznajemy się z fakturą jego powierzchni. Rytmicznie i zdecydowanie.
 Razem gramy, jako  społeczność, gdzie wszyscy obywatele mają równe prawa, przecież płacimy podatki…
I wszyscy mamy prawo do radości. Do zabawy. Tą zabawą, muzyką, tańcem, zaczynają się zwykle spotkania rodzinne w DPS. Ta instytucja, podobnie jak ŚDS, jest soczewką naszego społeczeństwa, gdzie inność nie wyklucza, gdzie pod spodem, w głębokim centrum, jest zawsze wspólnota ludzi mających te same, takie same, serca i potrzebę społecznej akceptacji dla swojej godności. Również ekonomicznej.

Iwona Wróblak
maj 2018






niedziela, 27 maja 2018


Braha Rosenfeld – poetka polska i izraelska

            Myśleć swoim językiem – znaczy myśleć swoją świadomością mówi Braha Rosenfeld. Poetka jest dwujęzyczna, urodziła się w Polsce w 1946 r., jej matka była jedną z ocalałych z Holokaustu – przez całe swoje późniejsze życie „opowiadała” obrazami swojej córce o traumie polskich Żydów w czasie wojny, obrazami abstrakcji, bo tylko w tej konwencji osobie ocalonej dało się o tym opowiedzieć.
Jako Żydówka, jako jedna z wielu, pani Rosenfeld wyjechała z Polski w 1958 r., wyjechała ze swojego rodzinnego kraju, ojczyzny jej przodków, gdzie czasami czuła się dobrze, w szkole wspaniale się uczyła – a jednak ... nie do końca była u siebie… Była przecież Żydówką i przypominano jej o tym, wtedy dziecku, przypominano bardziej lub mniej dobitnie…
Pani Rosenfeld ukończyła uniwersytet w Tel Awiwie, hebraistykę, pisze wiersze – tłumaczone są na kilka języków, i eseje, jest tłumaczką literatury polskiej. Gościliśmy ją w Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej, na jednym z serii spotkań autorskich, z jakimi jeździ po naszym kraju, czytała nam swoje bardzo dobre wiersze. Mieliśmy  możliwość zapoznać się z jej pierwszym tomikiem po polsku pt. „Połatane cienie”. Spotkanie prowadziła Maria Marciniak.
Muzycznie towarzyszyła poezji klasyczna muzyka w wykonaniu Zdzisława Musiała, w opracowaniu na gitarę „Polonez „Pożegnanie Ojczyzny” M. K. Ogińskiego, potem „Kujawiak” i „Oberek majowy”, utwory autorskie.  
Pani Braha pisze po hebrajsku, to nie tylko język Biblii, język talmudyczny, czytany w synagogach. To także współczesny język Izraelczyków, który od końca XIX wieku jest używany powszechnie, nie tylko jako środek komunikacji. W tym języku jest pisana poezja, tworzona kultura. Jak każdy język narodowy, jest on plastyczny, zmienia się, absorbuje wiele zapożyczeń, ostatnio z technicznego angielskiego, również z krajów, skąd Żydzi wyemigrowali w ostatnich dziesięcioleciach, widoczne są wpływy hiszpańskie, greckie, arabskie. Język – mówi pani Rosenfeld – tworzy świadomość. Jest coś takiego jak mentalność językowa. Hebrajski, jak Hebrajczycy, Żydzi, jest dokładny, pragmatyczny. Nie ma w nim niedopowiedzeń. Fascynujące jest śledzenie źródłosłowu pojęcia „S(z)ulamitka” – słynnej kobiety tańczącej przed królem Salomonem w poemacie o miłości kobiety i mężczyzny  „Pieśni nad Pieśniami”, terminu, który jest nie tylko kobiecym imieniem, jego podwójnego znaczenia, tłumaczonego dosłownie jako „niosąca pokój”. Te tropy są czytelne dla osób znających hebrajski. O meandrach tłumaczenia poezji rozmawiamy z panią Brahą tłumaczką poezji – przekładać na inny język słowo wiązane to jak przelewać wino z butelki do kieliszków nie tracąc aromatu ani procentów… Czyli bardzo trudno. Staramy się wczuwać w semantykę poezji na motywach wielowiekowej kultury hebrajskiej.
Dla mnie poezja pani Brahy jest pięknym przykładem archetypicznej, mitologizującej poezji kobiecej, Jungowskiej można rzec, animy, jako alternatywnego ducha literatury ponadczasowej. To uniwersalny etos. Barwny klarowny bogaty język, wieloznaczny, odwołujący się do idei spójności świata naszej ziemskiej biosfery – jej żeńskiej naturalnej odmiany, jak drugiego oblicza, mieniącego się kolorami jak taniec motyla na łące. Piękny żywioł mocy, która może też niszczyć, jak twórczość nie ukierunkowana we właściwym celu. Kobiety, kiedy pytam o nie – są według pani Brahy – po prostu różne, inne są w Rosji, Polsce itd. Jak przejawy życia społecznego i zwyczajów kraju. Potencjał tworzenia tkwi w każdej z Nas… Pani Rosenfeld, jak sama mówi o sobie, jest feministką. Kobiety jako obywatelki powinny posiadać te same prawa obywatelskie. Równe możliwości i prawa z mężczyznami do wykonywania pracy, z równym z nimi wynagrodzeniem, podobne szanse w życiowym starcie, zawodowym życiu, i pomoc państwa w wychowywaniu dzieci – dostępność do żłobków i przedszkoli. Także jest mowa o równouprawnieniu dla mężczyzn – wolności od zwyczajowego patriarchatu, wzorców tzw. męskich zachowań i ról.
Patchwork. To praca związana z klejeniem-zszywaniem z łat (ubrań). Poetka łata -cienie, w swoim tomiku. Zszywa je, z okruchów wspomnień. Nazywa tak byt, który jest tworzony z jej udziałem. Jesteśmy wszyscy zszywkami swoich doświadczeń, działania, które podejmujemy, mają przeróżne motywacje, nie wszystkie są uświadomione, mamy większe lub mniejsze doświadczenia i umiejętności krawieckie... Niektóre z nich mają przemożny wpływ na sposób naszej reakcji na wydarzenia, które nas spotykają.
Pisze o swoim polskim dzieciństwie – nie miałam ziemi, nawet drobinki i prochu... Żydzi w Polsce przez wieki nie mieli prawa posiadać ziemi na własność, nawet – myślę, że o to chodzi, tej ze swoich kirkutów… Ta tymczasowość bytu na walizkach diaspory jest wciąż obecna, wryła się w mentalność, w język, w tematykę literatury. Pani Braha chciała opowiedzieć swoim dzieciom o ich rodzinnych korzeniach – myślę, przerwać ten cykl niepewności egzystencjalnej kolejnego pokolenia Żydów – zaczęła pisać poezję. Zrobiła to nie za wcześnie, dlatego poezja jej jest tak dojrzała. Jest tu – pisze – ale nie całkiem – unoszę się w powietrzu. Izrael, teraz jej ojczyzna, był na początku obcym krajem. Jako mała dziewczynka (jeszcze wtedy nominalnie Polka, potem – z biletem bez powrotu, w jedną stronę) miała warkocz… niczym pępowinę z krajem, wyrastającą z głowy… Wygnanie jest podniesione do mocy ethosu osobowego i kulturowego. W poetycką wewnętrzność. W eksmisję osobistą.
Wiersz czasami wyrasta ponad nas, jest metajęzykiem. Te łaty, którymi zszywa swoją rzeczywistość – sposób patrzenia przez siebie na świat, są potrzebne – każdemu człowiekowi, by scalić historię indywidualną i powszechną. Zszyć z biografią rodziców, czy dostrzec te szwy jako istniejące i tak, wbrew nam, czy za naszą zgodą. Chodzi o świadomość konstrukcji czasu historycznego. O ciągłość.
Jej matka malowała, figuratywnie, częściami swoich wspomnień. Na obrazach były mocne czerwone kolory ognia palących się futryn drzwi, i krwi żydowskiej. Pani Braha opowiada dzieciom o obrazach matki, o ciągu znaczeń tropów kultury żydowskiego narodu, rodzinnych historii wygnań, shoah, to łaty wewnątrz nas, o których powinniśmy wiedzieć. Żydzi mają zwęglony język – w krematoriach spalony na popiół, dlatego często milczą, bo słowa nie mogą znieść treści, które chcą wyrazić, bo te zdarzenia – zaistniałe realnie, nie nadają się do opowiadania.
To obrazowanie jako język współczesny – po ostatnich doświadczeniach XX wieku – bardzo interesuje poetkę. Dużo wierszy jest o obrazach słynnych malarzy portretujących kobiety zwłaszcza. One zawsze interesowały artystów. Opowieści o historiach ich życia, marzeniach, doświadczenia, zaklęte w pochyleniu czoła, grymasie ust, artystycznym wydłużeniu twarzy, kształcie rysunku oka. O ich cierpieniu i miłości – większych niż one. Kobietach pięknych i brzydkich, także starszych, o ciele zniszczonym wiekiem, otyłych i starych, z pozornie bezmyślnym – jak matka ziemia - wyrazem twarzy, uchwyconych w chwili drzemki na sofie, kiedy absolutnie nie spodziewają się oka portrecisty, bo Ziemia jest jaką jest… W ich nagim, dosłownie, realizmie cielesnym starczego wieku.
Kobieta istnieje (w dużej mierze, niektórzy myślę, że tylko w ten sposób…) w relacji z mężczyzną, jej partnerem w życiu. Barwny kolaż literackich określeń dla niuansów wzajemnych odniesień, żywiołu emocji, jakie są na pewno udziałem obojga w ich związku. Z pasją zanurza się w opisach, jest nimi - słowami, w zmaganiach wzajemnych oczekiwań osób o płci tak różnej, mężczyźni powinni to przeczytać… Czytamy te opowiastki, zgrabne dziełka sztuki, z punktu widzenia kobiety, i jej dystansu, zrozumienia i akceptacji siebie, patrzącej poprzez ethos s(z)ulamitki, mającej nieść ognisku domowemu pokój i ukojenie, oczekującej tego od siebie, kobiety która ma konkretne imię współczesne, za sobą doświadczenia milionów pokoleń kobiet, a dzisiaj są przed nią nowe wyzwania związane z duchem czasu.
Słowa są nazywane. Są świadomością języka osoby bezpośrednio zanurzonej w kulturze ogólnoludzkiej, i swojej własnej, narodowej. W sobie, swoich doświadczenia, łatach własnych i rodziców cieni przeszłości… Są te konstrukty ciężkie i realne, mają swój smak i zapach – i wszystkie atrybuty odrzeczownikowe. Taka powinna być zresztą każda poezja – każda literatura z dużej litery – mówi pani Braha. Zgadzam się w zupełności.

Iwona Wróblak
maj 2018












środa, 16 maja 2018


Noc Izraelska – piosenka może nas pokonać i przekonać

            Dlaczego może nas obchodzić 70 .lecie powstania państwa Izrael? Dlatego, że z narodem żydowskim łączą nas wielosetletnie stosunki, był częścią narodu polskiego. I także, tak jak my (tylko nieco dłużej) nie miał własnej państwowości. U nas – nazywa się to patriotyzmem, dla dążenia Żydów do posiadania, czy odzyskania, ojczyzny, mieliśmy inne pojęcie – syjonizm, po polsku brzmiało nie zupełnie zawsze pozytywne, chociaż znaczyło dokładnie dla danego narodu - to samo.
Druga odpowiedź – dlaczego nie? Ciekawy kraj, z liczącą wiele tysiącleci lat historią. Dzisiaj prężnie rozwijający się gospodarczo. Czego powodem są także Żydzi z Polski – w pierwszej fali emigracji, potem Żydzi rosyjscy – naukowcy, intelektualiści z tego kraju, także z innych krajów Bliskiego Wschodu, świata. 100 narodowości. Mieszanka kulturowa, która procentuje tyglem nowych pomysłów, pracowitością, zaangażowaniem i patriotyzmem w tworzeniu własnego, po dwóch tysiącleciach, państwa demokratycznego. Izraela, dzisiaj potęgi gospodarczo - militarnej, przyjaciela i bliskiego sojusznika Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.
            Noc Izraelska w Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej im. Alfa Kowalskiego. Dwudniowy cykl imprez, koncertów i wykładów. Z grubszą książeczką pt. „Izrael w faktach” do wzięcia dla każdego, z sumą wiedzy w pigułce na temat historii i współczesnym życiu państwa izraelskiego, zwłaszcza ostatnich dekad i lat. Polecam do czytania.
            Mówi mi Janusz Makuch - Nie każdy Żyd jest Izraelczykiem (nie jest obywatelem tego państwa), ale każdy Izraelczyk jest Żydem – musi się odnieść do swojej liczącej blisko 4000 lat kultury. Tak jak Polak – nie wszyscy z nas mieszkamy w Polsce, wielu jest emigrantami. Pan Makuch, dyrektor Festiwalu Muzyki Żydowskiej, wielokrotnie bywał w Jerozolimie, barwnie nam o tym miejscu będzie opowiadał, warząc jednocześnie wspaniałą w smaku arabską kawę w findżanie.
            Muzyka. Na stojąco wysłuchujemy, jak każe dobry obyczaj, Hatikwy - Hymnu Państwa Izrael. W tłumaczeniu na j. polski - fragment: Dopóki w naszych dusz głębinie/Serce żydowskie żywo bije/Oko ku wschodowi się obraca/I do Syjonu (Jerozolimy) wciąż powraca//Nadzieja nasza nie zginie/Wszak dwa tysiące lat przetrwała/Być narodem wolnym w swojej krainie/W kraju Syjonu i Jerozolimy(…).
Aleksandra Idkowska z Poznania jest laureatką Ogólnopolskiego Konkursu Piosenki Żydowskiej, śpiewa nam Hatikwę, potem inne pieśni izraelskie i żydowskie, podobnie jak Maria Lewandowska z Konina. Piękne szkolone kobiece głosy, sopran i nieco niższy, pani Lewandowskiej. Charakterystyczny żydowski zaśpiew, między wierszami nuty marokańskie, arabskie – tak modne dzisiaj, skrzypce na pierwszym planie. Refleksyjny, Holokaust – rana nigdy nie zabliźniona narodu żydowskiego. Milczenie w wyludnionych żydowsko-polskich miasteczkach-sztetlach, cisza przysypanych piaskiem śladów krwi. O czym milczy (oficjalna) historia, teraz o tym jest (za sprawą ostatniej Ustawy o IPN) głośniej… To dobrze. Przewieje być może tę ropiejącym ciągle wrzodem zarosłą ciszę świeżym powiewem prawdy historycznej.
            Rozproszona dotąd po świecie  diaspora żydowska ma własne państwo. Przynieśli ze sobą okruchy kultury krajów, skąd przybyli – to nieuniknione. Muzyka żydowska współsąsiadowała z kulturą wschodniosłowiańską, polską, rosyjską, i inną w tego regionu. Żydzi muszą się zmagać ze swoją historią najnowszą, i jednocześnie żyć współcześnie. Grajmy Panu na harfie, grajmy Panu na cytrze… trawestacją słynnego fragmentu z Psalmów Biblijnych. Muzyka nas pokona (nasze uprzedzenia), muzyka nas… przekona. Sztuka jest wsiąknięta w religię, w judaizm, z historią nieustannych rozmów z Panem, którego bliskość była u żydowskich filozofów, rabinów, różna, bardziej czy mniej partnerska, nigdy jednak nie była dogmatyczna – jest to obce tej kulturze. Młode pokolenie już jest bardziej indywidualistyczne, sięga do kubizmu, do nurtów eksperymentalnych sztuki światowej. Czerpie też w kultury swoich przodków na całym świecie. Słucha muzyki pop. Ale i tworzy własną. Niepowtarzalną. Festiwal Krakowski jest taką sceną, bardzo ważną na świecie…
Shoah. Całkowita zagląda była zaplanowana. Ciągła rana. Także powojenne pogromy. Jedwabne, Kielce, jako przykłady takich miejsc. Potem Marzec 1968 r. w Polsce, kiedy wyjechały z kraju resztki niedobitych przez nazizm polskich Żydów. W wyniku antysemickiej rządowej nagonki – która padała na przyjazny temu społeczny grunt… Pożegnania marcowe na torach odjeżdżającego pociągu, którym odchodzi na zawsze ukochana osoba. Przerwane historie miłosne, osobowe i całych grup społecznych – o tym śpiewają dziewczyny. Pożegnania żydowskich przyjaciół. Polaków pochodzenia żydowskiego wygnanych z naszego kraju.
            Noc Izraelska w Muzeum dzieje się w piątek i w sobotę – w szabat, który jest najważniejszym świętem żydowskim, jako jedynym zapisanym w Dekalogu – dziedzictwie kulturowym ludzkości. Światło szabasowych świec na menorze, tradycyjnym siedmioramiennym świeczniku żydowskim (jeden z głównym przedmiotów obrzędowych w Świątyni Salomona). Ucisz serce jedno z wielu… Czarne gwiazdy serc – poetycka pieśń. Poezja żydowska. W tle monoteistyczna filozofia dążności do absolutu, drogi ku Niemu. Rozkołysany rytm jak fale morskie, w rozmodleniu mistycznym. Współcześnie komponowane pieśni, poezja wysublimowana, realistyczna. Z akompaniamentem fortepianu. Będziemy niedługo w Muzeum gościć jedną z poetek izraelskich.
            W otworzonych podziemiach Muzeum Wystawa „Izrael wczoraj i dziś”. Jakub Łysiak - Fundacja Centrum Taubego odnowy życia Żydowskiego w Polsce. Ciekawa technika fotografii umożliwiająca nakładanie się na siebie obrazów czasu istnienia państwa Izrael – tego z okresu powstawania, zgrzebnego, niebogatego, czasu pionierów zasiedlających ziemię często od wieków nieuprawianą. Z pomocą diaspory amerykańskiej wolno nadrabiającej cywilizacyjne zaległości. Na fotografiach dziedziny życia i wytwórczości społecznej: lata wczesne 50. i teraźniejszość. Dzieci w ławkach z zeszytami przed sobą, wraz z kątem patrzenia na fotografię zmienia się klasa - zajęcia dzieci szkolnych odbywają się z otwartymi laptopami. Sport wczoraj i dziś – osoby tak samo radosne, tylko stroje inne. Służba zdrowia – w świetle innego patrzenia zmienia się wystrój gabinetu stomatologicznego. Słynne izraelskie kibuce, spółdzielcze samowystarczalne gospodarstwa rolnicze, podstawa wczesnej gospodarki żywnościowej (we współpracy naukowców z rolnictwem). Dwuwymiarowość – przeszłość istnieje dzisiaj, należy o niej pamiętać. I być dumnym, że tyle się potrafi. Izraelczycy są. Trawestując technikę wykonania tych fotogramów – to co widzimy, patrząc na świat, zależy od punktu, w którym stoimy…
            Zauroczeni – pomysłem przestawiającym trudną tematykę w sposób ciekawy – wielokroć oglądamy zdjęcia. Pierwszy dzień Nocy Izraelskiej będzie zwieńczony projekcją filmu pt. „Przyjeżdża orkiestra” z 2007 r., konfrontacji kultur izraelskiej-zachodniej i arabskiej, w konwencji komediowej.

Pierwszy odczyt. „Izraelska wojna o Niepodległość 1948-49 r.” – Paweł Pawlak z Międzyrzecza. Czasy biblijne. Patriarchowie – Abraham, Izaaka i Jakub. Początki udokumentowanej historii Żydów sięgają 4000 lat wstecz. Zniewolenie i Wyjście z Egiptu pod wodzą Mojżesza (1300 p.n.e). Królestwo Izraela, pierwsi królowie Saul (ok.1200 p.n.e), Dawid i słynny z mądrości Salomon. Okres podzielonej monarchii. Najazd imperium asyryjskiego i babilońskiego. Pierwsze wygnanie (586-538 p.n.e). zesłanie do Babilonii, zburzenie pierwszej świątyni. Okres perski i hellenistyczny (538-142 p.n.e). dekret perskiego króla Cyrusa umożliwiający Żydom powrót do swojej ziemi. Budowa Drugiej Świątyni. Podboje Aleksandra Wielkiego w 332 r. p.n.e. Całkowite zniszczenie Jerozolimy, razem z Drugą Świątynią. Juda pod rządami helleńskiej dynastii Seleucydów. 129 r. p.n.e – powstanie Machabeuszy i niepodległość państwa izraelskiego. Panowanie rzymskie (63 r. p.n.e - 313 n.e). Początkowo mianowany przez Rzymian król Herod i rządzona przez niego Judea cieszyła się wewnętrzną autonomią, po jego śmierci wybuchło powstanie Szymona Bar Kochby. W 73 roku Rzymianie zdobyli ostatnią twierdzę Masadę, Judeę przemianowano  na Palestynę, a Jerozolimę na Aelia Capitolina, nastąpiło wygnanie i rozproszenie Żydów w diaspory. Na ziemi żydowskiej panowanie bizantyjskie, najazd Persów w 614 r., po śmierci proroka Mahometa (632 r) panowanie arabskie, a potem Krzyżowcy (1099-1291), państwo Mameluków – do 1516 r. i panowanie otomańskie – do 1917 r. czasy nowożytne i mandat brytyjski (1918-1948). Teodor Herzl, słynna postać w historii Izraela, był teoretykiem syjonizmu, jako odpowiedzi na antysemityzm, i pragnienie posiadania własnego państwa. Część polskich Żydów wydostała się do Palestyny z gen. Władysławem Andersem, duży był ich udział w wojnach żydowsko-arabskich. 14. maja 1948 r. proklamowano państwo Izrael. Pierwszym premierem był Dawid Ben Gurion, który urodził się w Płońsku. Kampania sueska 1956 r., wojna sześciodniowa 1967 r. , wojna Jom Kippur 1973 r, operacja - Pokój dla Galilei 1982 r, druga wojna libańska w 2000 r, operacje w Gazie w 2008 r…. rozmowy i rokowania z państwami arabskimi otaczającymi Izrael.
Obejrzeliśmy film „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”. Helena Nycz z Nietoperka opowiedziała o swoim dziadku, który jako jeden z wielu Polaków ratował Żydów w czasie wojny, za co groziła wtedy śmierć.
Mieliśmy pokaz kuchni izraelskiej i bliskowschodniej. Opowiadała o niej Irena Kirmiel, była też degustacja. Spróbowaliśmy humusu. Kidusz to tradycyjny żydowski toast.
            Kolejnym punktem była prelekcja pt. „Dlaczego Izrael jest dla nas ważny? Interpretacja na podstawie Biblii” – Aleksander Stawnicki, z Lubuskiej Fundacji „Judaica” z Zielonej Góry. Żydzi to starsi bracia w wierze chrześcijan. Pierwsze gminy nowego wyznania były judeo-chrześcijańskie.
„Architektura smaku, parzenie kawy po izraelsku”. Janusz Makuch od 30 lat jest dyrektorem Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie, największym, najbardziej prestiżowym wydarzeniu tego rodzaju na świecie. W findżanie, lub dzbanku damasceńskim, (mosiężnym naczyniu kutym ręcznie z jednego kawałka metalu przez współczesnych rzemieślników) zaklęta jest część duszy Jerozolimy, jednego z najstarszych miast na świecie, i Bliskiego Wschodu. Cztery żywioły świata w tym uczestniczą – czyli przyprawy: cynamon, kardamon, imbir i goździki. Degustujemy zapach tych oryginalnych wschodnich przypraw, które ze sobą pan Makuch przywiózł. Kawa jerozolimska, świeża, ciemnopalona, musi był zmielona na pyłek w młynku żarnowym tuż przez parzeniem. Kawy się nie gotuje, miesza długą łyżeczką, pozwala kilkakrotnie podchodzić pod pokrywkę. Można dodać cukru np. brązowego. Próbujemy tę smakowitość z imbirem, kardamonem i mieszanką przypraw – z ciasteczkami i galaretką turecką, jest znakomita. Jeszcze lepsza z komentarzami pana Makucha – rozważaniami, uwagami o miejscu, którego świętość czynią nasze uczynki, dlatego Jerozolima jest miejscem świętym (także jak mówią – jest swoim profanum…). Centrum świata jest wtedy Nim, kiedy MY tam jesteśmy…
Muzyka raz jeszcze, żydowska oryginalna ludowa muzyka w wykonaniu Chóru „Jarzębinki” z Otynia w bastei zamkowej, gdzie akustyka jest, z powodu sklepienia łukowego, fantastyczna. Czerwone korale jako nieprzypadkowe, myślę, dodatki do niebieskich sukien wykonawczyń. Pieśni o miłości i o życiu. Nie-czarnobiały  świat dawnych miasteczek i wsi, gdzie mieszkali razem z Polakami i rozmawiali ze swoim Bogiem... Opustoszałe sztetle, gdzie ludzie szukają samych siebie. Religia w każdym przejawie aktywności, afirmacja swojego miejsca, bo jest przez Pana dane nam – a mogłoby być przecież gorsze… Kiedy rebe tańczy tańczą chasydzi… Pan Bóg śpiewa, gdy to widzi… Bóg jest blisko i się cieszy z ludźmi. Przypomnieć trzeba dziedzictwo muzycznej kultury żydowskiej. Hevenu shalom aleichem… – niech pokój będzie z Wami…
Ostatni, przed projekcjami filmów („Na końcu świata” (2011), „Zero motywacji” (2014), punkt programu Nocy Izraelskiej.  Prelekcja „Żydzi polscy – inspirująca historia ludzi sukcesu” – Maria Marciniak z Międzyrzecza. Po krótkim rysie historycznym państwa izraelskiego – słynne nazwiska Polaków pochodzenia żydowskiego, którzy osiągnęli w świecie sukcesy, ich życiorysy. Spośród wielu - Dawid Ben Gurion, pierwszy (ośmiokrotny) premier Izraela, prezydent tego państwa Simon Peres (z polskiego Wiśniewa), polityk Chaim Azriel Weizmann. Makxymilian Faktorowicz, twórca imperium kosmetycznego MaxFactor, Helena Rubinstein urodzona w Krakowskim Kazimierzu – także branża kosmetyczna, twórczyni imperium przemysłowego i finansowego. Samuel Goldwyn – Wytwórnia Filmowa Goldwyn Pictures Corporation (ze znakiem ryczącego lwa). Bracia Warnak – Wytwórnia Filmowa Warner Bras. Informatyka – Jacek Trzmiel (Jack Tremiel) Commodore, komputery osobiste Atari.
 Aleksander Herzl, Mordechaj Towbin – twórcy kinematografii polskiej (Wytwórnie „Sfinks”, „Siła”, i „Iluzjon”). Wydawca książek Samuel Orgebrandt, Ludwig Lazarz Zamenhoff – twórca języka esperanto. Słynni szachiści – arcymistrz Akiba Rubistein. Ocalały z getta warszawskiego kompozytor Władysław Szpilman. Inni twórcy: reżyser Roman Polański, kompozytor Artur Gold, poeta Andrzej Włast – twórca wielu przebojów muzyki pop, pisarze Jan Brzechwa, Marian Hemar, Bruno Schulz, Bolesław Leśmian, Julian Tuwim, Artur Rubinstein… Historia polska jest przesączona kulturą żydowską.  

Iwona Wróblak
maj 2018
























niedziela, 13 maja 2018


Ze Zbigniewem Bujakiem – rozmowy o Polsce


            Zbigniew Bujak nie ma wątpliwości - dzisiaj nie ma klimatu do zmiany Konstytucji RP…
Co nie znaczy, że nie można porozmawiać. A nawet – myślę – trzeba.  Sala kameralna Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury. Robert Krzych, międzyrzecki prawnik, jest razem z panem Bujakiem. Wspólnie z osobami, które przyszły na spotkanie, będziemy rozmawiać o Polsce…       

Zdaniem Bujaka, reformy wymaga u nas kształcenie prawnicze, będące pokłosiem tzw. moskiewskiej szkoły, w której raczej pisze się instrukcje dla Sejmu RP, niż pozwala parlamentowi się tworzyć prawo Prawnikiem, na miarę naszych czasów przekształceń ustrojowych, jest tylko osoba z intuicją prawniczą – zdefiniowaną przez grono egzaminujących ją tutorów, tak jest np. w Wielkiej Brytanii, gdzie dopiero po skończeniu studiów podejmuje się naukę, w poczuciu niezbędnej misji.  Mamy obecnie rządy komisji sejmowych, które nie sprzyjają osobowej odpowiedzialności za ustawy… Akty prawne powstają na zapotrzebowanie ośrodków i partii politycznych, wynikają z reakcji na bezpośrednie wydarzenia polityczne…
 Konstytucja ma wyrastać z tradycji państwa (polskiego), trzeba ją reformować (oczywiście najpierw przestrzegać już istniejącej). Z dobrze oznaczoną odpowiedzialnością za sprawczość w sferach władz państwa, i wyraźną rozdzielnością władzy wykonawczej i sądowniczej…
             
Blisko trzy dziesięciolecia minęły od odzyskania przez Polskę niepodległości. Od pamiętnych wydarzeń z 1989 roku. Fenomen „Solidarności”, ruchu społecznego, który – w pokojowy sposób – zreformował kraj, budzi podziw do tej pory na świecie. Nasza Solidarność jest, stała się, częścią historii świata… 
 Powstało wtedy – mówi Bujak – Centrum Obywatelskich Inicjatyw Gospodarczych. Brali w nim udział wszyscy wybitni prawnicy, ekonomiści. To tam tworzono zręby reformy wymiaru sprawiedliwości, ustawodawstwa.
 Lech Wałęsa ciągle jest naszą twarzą na świecie, kojarzy się z Polską. Karta praw i wolności Lecha Wałęsy. Jest wielkim błędem nie wykorzystywanie dla dobra Polski tego wielkiego kapitału politycznego, charyzmy tego człowieka. Zarządzanie przez przewodzenie jest dużo bardziej skuteczne i nie zastąpi nawet dobrych, ale nijakich wizerunkowo, rządów fachowców technokratów – taki jest dzisiejszy świat - mówi pan Bujak, wspominając swoje rozmowy z naukowcami od zarządzania z USA.
Słucham i pytam – co zaszwankowało? Dlaczego mamy to co mamy? W naszej młodej demokracji, co poszło nie tak?
Konstytucja RP jest lekturą obowiązkową. Zbigniew Bujak jako poseł głosował za nią. Jak wszelkie akty prawne jest rezultatem kompromisu – między siłami politycznymi ówczesnego czasu. Powinni takie akty pisać wysokiej rangi wyspecjalizowani prawnicy. Zupełnie nie tak, jakby było obecnie, kiedy monopol władzy wszelkiej spoczywa w ręku jednej partii - Prawa i Sprawiedliwości – co jest oczywistym zaprzeczeniem zasady trójpodziału władz, obowiązującej w Unii Europejskiej, organizacji państw demokratycznych.
Co poszło nie tak?
            Nasza Ustawa Zasadnicza oczywiście podlega dyskusji (nie jest księgą objawioną…). Zbigniew Bujak odczytuje fragmenty, które jego zdaniem mogłyby brzmieć inaczej, być bardziej przejrzyste, szczególnie z mniejszą ilością odesłań do ustaw (mniej możliwości interpretacyjnych). Być mniej jurydyczna, czyli bardziej zrozumiała – tak jak jest w Konstytucji USA - dla obywatela, nie tylko, poprzez te odesłania, których jest 83, dla prawników. Można pomyśleć o tym, żeby prawo wyborcze przyznawane było od 16, a nie od 18 roku życia… Dlaczego? Pan Bujak ma osobiste doświadczenia, jak wcześniejsze wciąganie młodzieży do życia społecznego i obywatelskiego procentuje potem w ich większym udziale w życiu samorządowym.
            Rozmawiamy. Co zaszwankowało. Władza sądownicza – tak uważa pan Bujak. Sędziowie i prokuratorzy, te dwie grupy zawodowe, nie uczyły się nowych rzeczy – w obliczu spodziewanych napięć na linii demokracja - wolny rynek. Zaniedbanie reformy sądowniczej było konsekwencją niewiedzy w tym środowisku. Nie uczono się od prawników rozwiązującym takie problemy w innych demokracjach.

Na stoliku jedna z książek autorstwa naszego gościa, ma tytuł „Przepraszam za Solidarność”… Porozumienia Okrągłego Stołu wpłynęły na treść uchwalonej potem Konstytucji RP, która z założenia miała być republikańska, w rozumieniu tym, że jest narzędziem walki o poszanowanie praw obywatelskich Polaków. To obywatele usuwają problemy w zarządzaniu swoim państwem, dokonują reform w każdej dziedzinie życia. Proces społeczny zmieniający umowę poprzedzony jest badaniami instytutów naukowych. Duża rola przypadłaby dziennikarzom, dobrze rozumiejącym reformy, zapraszanym w celu przedstawienia społeczeństwu inicjatyw ustawodawczych, by mogło je oceniać i kontrolować. W Akcie zasadniczym powinna zaistnieć przejrzystość władzy wykonawczej – w jej kontaktach z organizacjami społecznymi. Duże znaczenie w społeczeństwach demokratycznych ma zaufanie społeczne. To metoda ustanawiania prawa, jego inna filozofia. Dobro wspólne, głęboko rozumiane – jako jej motto przewodnie. Jasny mechanizm publicznych decyzji. Jeżeli zadanie może być wykonane na niższym szczeblu – to tam powinno zostać wykonane – lokalnie, wspólnie z organizacjami społecznymi (zasada pomocniczości). Ustabilizowana służba cywilna, odchudzenie administracji państwowych – bolączka naszych kolejnych posierpniowych rządów, ciągle duża presja, niezależnie od logo, na popyt na stanowiska z klucza partyjnego...
Mogłaby to zrobić, zmienić Ustawę zasadniczą, Konstytuanta, czyli rodzaj specjalnego parlamentu wybranego w wyborach powszechnych, na mocy odrębnej ustawy, przez oderwane od aktualnej walki politycznej – przez grono prawników konstytucjonalistów (nie polityków!…).

Iwona Wróblak
maj 2018



           

wtorek, 8 maja 2018


Koncert Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego


            Dzięki Klubowi Wojskowemu 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej po raz drugi gościliśmy w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury Orkiestrę Koncertową Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego.
W ponad godzinnym koncercie wzięli udział uczniowie z naszej Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Międzyrzeczu - Laura Cierniak i Zespół Wokalny z PSM Międzyrzecz, dyrygowany przez Wojciecha Witkowskiego. Występ z Orkiestrą był nagrodą za zwycięstwo w niedawnym Konkursie Piosenki Patriotycznej „Niepodległa 2018”.
            Koncert otworzył dowódca 17 WBZ płk Robert Kosowski, razem z burmistrzem Międzyrzecza Remigiuszem Lorenzem powitali gości, m.in. starostę Grzegorza Gabryelskiego i innych.
Orkiestrą dyrygowali Marcin Ślązak i Grzegorz Mielimąka.
            W programie usłyszeliśmy pieśni żołnierskie – legionowe, m.in. „Marsz I Brygady”, który jest od 2007 r. pieśnią reprezentacyjną Wojska Polskiego, w profesjonalnym wykonaniu solistów (Wiktor Szymonowicz, Anna Nadwodna, Krzysztof Ciupiński - Świątek), którzy wystąpili w kopiach oryginalnych siwych mundurów legionowych i w strojach ludowych. W programie były utwory autorstwa np. Kornela Makuszyńskiego (legionisty) pt. „Maki”, „Pieśń o wodzu miłym”, „Przybyli ułani pod okienko” i inne piosenki o ułanach, także te mniej znane, krążące w międzywojniu w społecznym obiegu.
            Marian Hemar był żołnierzem Brygady Strzelców Karpackich, i poetą okresu międzywojennego, napisał „Brygadę Karpacką”, graną dzisiaj często. W powstańczych mundurach z biało–czerwonymi opaskami artyści przypomnieli nam pieśni z tego okresu, takie jak „Marsz Mokotowa”, wzruszająca, o miłości powstańczej „Moja mała dziewczynka z AK”, Wandy Krahelskiej, która zginęła w Powstaniu „Hej chłopcy bagnet na broń”. Także przypomniany był temat filmowy z kultowego obrazu „Jak rozpętałem II wojnę światową”, i pieśń o anonimowym żołnierzu Polski podziemnej pt. „Ziemio wiślana”, walczącym w partyzantce po zakończeniu wojny. Julia Nowicka zaśpiewała piękną retrospektywną poetycką pieśń o miłości do ziemi ojczystej, jej przyrody, i historii kraju. Artyści sięgnęli do współczesnych kompozytorów, Włodzimierza Korcza – „Póki Polska żyje w nas”, przeboju z festiwali opolskich – „Powrócisz tu”, wykonywanego przez Irenę Santor i słynnych z okresu Solidarnościowego  (Jacek Kaczmarski i Przemysław Gintrowski) – „Murów”, a także Jana Pietrzaka „Żeby Polska była Polską”.

Iwona Wróblak
maj 2018