sobota, 30 czerwca 2018


Z Olgą Rudnicką – spotkanie  w ramach DKK


            Olga Rudnicka, autorka kilkunastu poczytnych powieści kryminalnych, wydanych w Wydawnictwie „Pruszyński i S-ka”, gościła w Bibliotece Publicznej w Międzyrzeczu na jednym z cyklu spotkań z autorami w Dyskusyjnym Klubie Książki.
            Autorka ukończyła studia pedagogiczne, kilka lat pracowała z osobami niepełnosprawnymi jako asystent, praca ta nauczyła ją pokory wobec życia i odczuwania radości z przeżywania chwili każdego dnia. Stara się pomagać osobom tego potrzebującym, jeśli tylko jest taka możliwość. Podobny ma stosunek do zwierząt, zwłaszcza tych ze schronisk. Jej dom rodzinny zawsze był pełen psów, kotów, myszek, chomików etc.
Z każdą z postaci, które jako autorka powołała do życia, jak mówi - coś ją łączy, chociaż są to postaci fikcyjne. Stara się stworzyć osobowości, które mają swój charakter, są krwiste i pełne życia. Książkę pisze kilka miesięcy, do każdej z nich ma sentyment. Książka, także ten jej gatunek – kryminał, może być odskocznią od codziennych problemów życia, wypoczynkiem, który pozwoli nabrać sił. Także wywołać uśmiech, co jest szczególnie cenne dla Olgi Rudnickiej.
Jej pisarskim mistrzem jest Stephen King, autor wielu książek fantastycznych, ze względu na rodzaj narracji autorskiej trzymającej czytelnika w nieustannym napięciu. Pisanie jest jej pasją i nałogiem, chociaż współczesny światek wydawniczy nie zawsze sprzyja młodym autorom.
Rudnicka opowiadała o kilku swoich książkach, i o problemach w nich poruszanych. M.in., o nowym zjawisku stalkingu, czyli uporczywego nękania, naruszania prywatności, powodującym zaburzenie poczucia bezpieczeństwa osoby w ten sposób nagabywanej, tematowi poświeciła jedną ze swoich książek pt. „Cichy wielbiciel”.

Iwona Wróblak
czerwiec 2018






piątek, 29 czerwca 2018


W Drodze do Niepodległości – udział Ruchu Ludowego

            Polska jest – nieskończenie niepodległa… I powinna taka pozostać – powiedział, otwierając sesję, starosta Grzegorz Gabryelski. Niepodległa, jak jej kultura i tradycje, mimo braku państwowości w latach 1775 – 1918.
            Pierwszą prelekcję wygłosił, zapraszając po niej na najnowszą wystawę o Kanadyjskiej Drodze do Niepodległości, dyrektor Muzeum w Międzyrzeczu Andrzej Kirmiel. Dlaczego II Rzeczpospolita, drugie wtedy co do wielkości w Europie, upadło w XVIII stuleciu? W wyniku złożonych przyczyn, natury wewnętrznej i zewnętrznej, nastąpiły w krótkim okresie trzy rozbiory Polski, które położyły kres istnieniu państwa na ponad sto lat.  Najważniejszą przyczyną, w państwie otoczonym monarchiami absolutnymi, była słabość władzy centralnej, elekcyjny król. Nie zdążono przeprowadzić reform ustrojowych, znieść liberum veto… 70 % społeczeństwa, chłopi, nie miało praw politycznych.
            Napoleon Bonaparte był wielką nadzieją Polaków. W drodze na Moskwę był w Międzyrzeczu, pisał stąd w 1807 roku listy. Jego klęska w 1812 r. była klęską polskich marzeń o niepodległości. Przedtem jeszcze nadzieje rozpaliła Insurekcja Kościuszkowska. Pokolenie później w Powstaniu Listopadowym w 1830 r. mieliśmy jeszcze własną armię wojska, czego nie było już w 1864 r., kiedy walczyły tylko oddziały partyzanckie. Klęska tego ostatniego Powstania wymazała ostatecznie imię Polski, Księstwa Warszawskiego, z mapy Europy, staliśmy się Krajem Priwislańskim, zaczęły się represje popowstaniowe, wywózki na Sybir. W kraju nastał okres pozytywizmu, pracy organicznej, szkół ludowych, niesienia oświaty na wieś.
            W 1914 roku nasi zaborcy, Rosja Prusy i Austro-Węgry walczą między sobą. Dla Polaków to była szansa. Istniały dwie opcje odzyskania niepodległości, reprezentowane przez Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Co było bardziej niebezpieczne dla bytu narodowego – germanizacja czy rusyfikacja?  Przybierały na sile też ruchy rewolucyjne, komunistyczne. 5.11. 1916 r. cesarz austriacki, chcąc pozyskać polskich rekrutów do armii,  ogłosił powstanie państwa polskiego, parlamentu. Powstała Rada Regencyjna. Na arenie międzynarodowej nastąpiło odwrócenie sojuszy wojskowych, przystąpienie USA do wojny w Europie. 8.01. 1918 r. miało miejsce przemówienie prezydenta USA W. Wilsona  o potrzebie istnienia niepodległej Polski. Powstała „Błękitna Armia” gen. J. Hallera, która wzięła udział w światowej wojnie po stronie aliantów. 10.11.1918 roku z twierdzy w Magdeburgu przyjechał Naczelnik Państwa J. Piłsudski i Rada Regencyjna przekazała mu władzę. Został zawarty Traktat Wersalski, trwały walki o wschodnie granice państwa polskiego, w trzech powstaniach wielkopolskich odzyskano część ziem z ludnością polską, o innych zdecydowały plebiscyty. Polacy wykorzystali dobrą międzynarodową koniunkturę by stworzyć od nowa Niepodległą Ojczyznę.
             Bardzo ciekawy był wykład dra Jana Andrykiewicza z Uniwersytetu Zielonogórskiego pt. „Udział Ruchu Ludowego w odzyskaniu niepodległości”.
W powstaniu B. Chmielnickiego, które tak wstrząsnęło w XVII wieku II Rzeczpospolitą, brało udział 4 tys, chłopów, w słynnej odsieczy Wiedeńskiej za Jana III Sobieskiego zmobilizowano 40 tys. chłopów.
O sile państwa stanowiła zawsze zamożność jego mieszkańców. Pod rządami Wittinów chłopom nie żyło się źle, podatki były niskie, brakło im jednak uprawnień politycznych. Pozycja chłopów w folwarkach szlachty zagrodowej, która stanowiła od 10 do 30 % społeczeństwa, była bardzo różna, obowiązywała nie tylko pańszczyzną, także płacono  czynsz, jak w innych krajach. Rozbiory Polski były osobistą klęską carycy Katarzyny, która nie chciała się dzielić polskimi ziemiami z innymi państwami. Tadeusz Kościuszko zamierzał powołać 100 tys. armię chłopską, nie udało mu się to, bo szlachta nie puściła swoich poddanych do walki o niepodległość kraju z uwagi na porę sianokosów… Jego oddział liczył 300 kosynierów.
Jak wielkie zasługi dla przemian społecznych miał okres, który nastąpił po Powstaniu Styczniowym, świadczy liczba 800 tys. chłopów – na 20 mln obywateli kraju, którzy wzięli udział w walce narodowo wyzwoleńczej w XX wieku. Po stu latach od zaborów zmieniła się mentalność społeczeństwa. W Wielkopolsce kwitł kult pracy organicznej. Dużą rolę w stabilizacji sytuacji ekonomicznej wsi na ziemiach polskich odegrała uprawa ziemniaków – uprawy na własnej ziemi, w wyniku reformy rolnej, przejmowania junkierskich majątków. Pozwoliło to przetrwać okresy, głodu, wychować więcej dzieci. Służba w wojsku pruskim nauczyła chłopów celnie strzelać. W Galicji chłopi wybierani byli do parlamentu, zorganizowali na przełomie XVIII i XIX wieku polityczny ruch ludowy.
W 1918 r. w odzyskanej Ojczyźnie polski naród miał pełną demokrację, cieszył się nowoczesnym państwem, gdzie bierne i czynne prawa wyborcze miały kobiety. Ruch ludowy był zjednoczony, cieszył się podmiotowością.
Ciekawą sesję zakończył występ Ludowego Zespołu  z Piesek „Ale Babki”– gdzie organizowane są co roku Festiwale Muzyki Ludowej, w tym roku XVI z kolei. Kierownikiem Zespołu jest Kazimierz Dziembowski, wieloletni były dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Międzyrzeczu, nauczyciel klasy fortepianu. Akompaniował na akordeonie paniom z Piesek w kilku piosenkach. Kompozycjach o pięknej formie muzycznej, z dbałością o wierność kanonom sztuki muzyki ludowej. Z własnymi opracowaniami oryginalnych piosenek.
Artystyczny akcent dnia, podsumowanie ciekawych wykładów o ludowej Drodze do polskiej niepodległości państwowej. Wojenne pożegnania mężczyzn jadących na front, zwykłe miłości i tęsknoty za ukochanymi. Piosenki o urodzie dziewczęcej, dialog matki z córką wychodzącą za mąż, jej marzenia o miłości. Rytmy ludowe, dostojność spuścizny wielu setek lat tradycji kulturalno - muzycznej ziem polskich. W skupieniu wysłuchaliśmy tego mini koncertu, dużej kultury muzycznej wykonawców – pań ubranych w piękne czerwone stroje ludowe, już wiele lat śpiewających w tym Zespole.

Iwona Wróblak
czerwiec 2018









czwartek, 28 czerwca 2018


Pensjonat „Pod Strzechą” miejscem sztuki


            Artystom malarzom tak się spodobało urokliwe miejsce na Jeziorem Głębokie – i gościnność, wspaniała atmosfera, opieka właścicieli Pensjonatu „Pod Strzechą” - Jacka i Beaty Bełzów, że w tym roku także chętnie przyjęli zaproszenie na cykliczny już międzyrzecki Plener Malarski. Urokliwe lokalne krajobrazy i wspaniała kuchnia gospodarzy – czego doświadczyć mogliśmy na wernisażu poplenerowym – wypoczynek razem z twórczą pracą, to co artyści najbardziej lubią…
            12 dni pleneru zaowocowało Wystawą, którą mogliśmy obejrzeć w artystycznym namiocie, tuż obok budynku Pensjonatu, miejscu gdzie malarze pracowali. Część prac z poprzednich plenerów już zdobi ściany Pensjonatu, mamy nadzieję, że kilka z nich pozostanie u nas, by cieszyć oczy tych, którzy nie byli na uroczystym Wernisażu. Bardzo to trafna prywatna inicjatywa kulturalna, która mogłaby być wzorem, jak promować i własny turystyczny biznes, działając przy tym dla dobra ekonomicznej i kulturalnej promocji miasta i gminy.
            Oprawę muzyczną zapewnił nasz lokalny, od wielu lat działający przy Szkole Podstawowej nr 2 (kierownik Katarzyna Chmielewska), już znany z dużej ilości koncertów, sztuk muzycznych, w wielu miejscach także poza Polską, Zespół Muzyki Dawnej „Antiquo More”. Kwartet młodych muzyków, we wspaniałych renesansowych strojach, grających renesansowe pieśni na violi na gamba, fletach, bębnie, skrzypcach, bałałajce, także jako akompaniament do pokazu żonglerki flagami, tańcu na wzór włoski.
            Plener „Malarski Międzyrzecz – Głębokie 2018” objął honorowym patronatem poseł na Sejm RP dr Paweł Pudłowski i senator RP dr hab. Waldemar Sługocki. Organizatorzy – Agencja Usługowa DUET s.c. Jacek i Beata Bełz - dziękują Wiesławowi Salejowi, Bogusławowi Zaborowskiemu, Grzegorzowi Platokosowi, Zbigniewowi Smejlisowi, Kacprowi Bełzie oraz wszystkim przyjaciołom i sympatykom za wsparcie i pomoc w realizacji Pleneru.
Uczestnicy wydarzenia: Michał Bajsarowicz, Małgorzata Bogucka, Sylwester Chłodziński, Anna Czyżykiewicz Zouki, Edward Gałustow, Artur Kardamasz, Krzysztof Kargol, Dariusz Miliński – komisarz artystyczny Pleneru, Anna Nesteruk, Waldemar Pawlikowski, Aneta Początek, Elwira Teski i Andrzej Woźniak.
Bardzo różne obrazy, kilka rzeźb – wyjątkowych… Michała Bajsarowicza korpusy ludzkie, ciała ludzko – człowiecze wtopione w tło, nie ma ostrej granicy pomiędzy nimi a otoczeniem, w ich spoczywającej po chwili ruchu pozie, bardzo klasyczne, o łagodnym modelowym skręcie, w zaledwie zaznaczonym zarysie ciała, nieco antyczne, jak rzeźba – a jednak stricte malarska. Swoiste akty ciała ludzkiego. Prace na pewno warte, by im się przyglądać dłużej. Almanach był dostępny na miejscu, z artystycznymi fotografiami Iwony Krzywulskiej i Jarosława Marcela.
Teresy Buguckiej – jak ilustracja do bajki, cała opowieść o przybyciu, przybywaniu, lub – przechodzeniu, obok domu, obok klasztornego domostwa, pielgrzyma z wielką starą walizą, zdrożonego i znużonego – interpretacji zresztą może być wiele… Intrygujące rzeźby Sylwestra Chłodzińskiego. Niescalony, pikselowy – jak obraz na wizji, korpus człowieczy. Składa się z doskonałych kwadratów. Jest iluzją (?) człowieka… Mimo postury dobrze umięśnionego mężczyzny - kruchy ze skłonnością do rozsypnięcia się… lub właśnie się budujący!… Jednostronny, faktura budulca widoczna z drugiej strony. Jak zabawka dla Dziecka… Anny Czyżykiewicz Zouki portrety… Prześwietlone słońcem, które zaświetla twarz młodej kobiety, patrzącej  w jego lico… Jest ono czystym światłem, niejako półplanem całej kompozycji obrazu.
Edwarda Gałustowa obrazy są potężną pożywką dla ludzi z wyobraźnią. Don Kichot z twarzą naiwnego dziecka – uchwycenie istoty tego dzieła literackiego…  Młodzieńcza miłość u progu dojrzewania, i potem radość wspólnego przeżywania ostatnich lat – zabawa w jazdę wspólną na (średniowiecznych) łyżwach. To wgląd bezpośredni w bajkę i bajkopis jako sposób odbierania świata, ogromną głębię przeżyć i wyobrażeń. Nimfy wodno – rybie i inne stwory w podwodnej dziwnej krainie… Mogą być kanwą niejednego scenariusza czy grubszej fantastycznej opowieści. Czerpią, wydaje mi się, z nieprzebranej studni mitologii i kultury, literatury światowej, jej literackiego, i nie tylko, przeczucia... Taki jest też Dariusz Miliński, przed obrazami którego można stać dowolnie długo... W konwencji m.in. średniowiecznego eposu, z bogatą, czasami alternatywną, treścią – widziałam kilku naszych lokalnych twórców czerpiących wzory z podobnej techniki, myślę, że pan Miliński ma u nas spore grono uczniów….
Dla wielbicieli (i znawców) abstrakcji jest do podziwiania twórczość Artura Kardamasza, mocne energetyczne czerwienie – krwistość barw natury, kwiatostanu roślin. Także Anna Nesteruk – szuka inspiracji w pracy w kolorami, niejako poza klasycznym obrazem na płótnie…  Pejzaże są reprezentowane przez Krzysztofa Kargola, impresje malarskie okolicznych krajobrazów, pól i nieba nad nimi. Nieco inne w kolorycie, zamglonym, niejednoznacznym – prace Waldemara Pawlikowskiego, Anety Początek – nostalgiczne przystanie wodne, zarysowane w postaci konturu, na zasadzie kontrastu czerni i jasnej poświaty zachodu. Mieniące się kolory wody jeziornej Ewy Teski… Andrzeja Woźniaka architektura naszego miasta – jakże inaczej mogłoby być, nasz Ratusz renesansowy musiał być uwieczniony raz jeszcze na kolejnym wernisażu… Kobiece nieskłamane akty Ruty – Zdanowicz, ich piękno widziane oczami kobiety – malarzy artysty, czyli osoby kompetentnej w temacie – o płci…
Są też inne obrazy. Kwiaty. Potargane ciężkimi kroplami wody, jakby umęczone nimi… Zachęcają do wzruszeń ich losem, delikatnego piękna… Zapraszam do oglądania Wystawy.

Iwona Wróblak
czerwiec 2018


























środa, 27 czerwca 2018


Kulturalna Noc w Międzyrzeczu

Noc Kultury w budynku MOK i Bibliotece Publicznej. Cykl imprez, z których wiele działo się równocześnie…
Dla dzieci: „Noc detektywów” z Krzysztofem Petkiem, całonocne śledztwo dzieci w wieku od 10 lat, Escape room – pokój zagadek w sali widowiskowo- kinowej… Gry strategiczne i planszowe.
 Dla dzieci i dorosłych były Warsztaty florystyczne - ze Stowarzyszeniem „Mam pomysł”. Panie młodsze i starsze paradowały potem w przepięknych wieńcach, które można było własnoręcznie uwić.
W holu MOK - spotkanie z Towarzystwem Pomocy Głuchoniewidomym, bardzo prężnie działającą organizacją pozarządową i jej głównym motorem: z Ewą Skrzek – Bączkowską oraz wolontariuszkami. W programie ciekawe doznania. Zrozumieć osoby głuchoniewidome – to znaczy założyć na oczy gogle przysłaniające nam świat, na uszy słuchawki – ściszające jego hałas… Wielkie widoczne Logo TPG – TU przekraczamy granice… Czyli reagujemy na brak, lub wielki niedostatek, dwóch najważniejszych zmysłów sensorycznych – co dzięki opiece wolontariuszy TPG niekoniecznie wykluczyć nas może ze społeczeństwa. Na zaimprowizowanym torze przeszkód osoby mogły doświadczać głuchoślepoty. Po to, aby zrozumieć, jak się czują rzeczywiście osoby z tymi dysfunkcjami. Pojąć, jak wielką, ważną, pracę dla społeczeństwa wykonują wolontariusze TPG. Dostępne były (wstępne) lekcje języka migowego – błogosławieństwa dotyku pomocnej dłoni (alfabet Lorm’a) na drugiej dłoni. Czy rozpoznamy dotykiem kształt danego przedmiotu, węchem zapach np. przypraw kuchennych czy kawy nie potrafiąc przeczytać ich nazwy? Czy umiemy nalać płyn do wazonu - nie widząc go? Spacer z białą laską u boku wolontariusza. Jaki ciepły wtedy jest głos osoby nas prowadzącej… Wspaniała przygoda, ucząca. I mogliśmy – na koniec – zdjąć gogle i słuchawki i znowu widzieć i słyszeć…
Na koniec – dla chętnych - muzykowanie z instrumentami świata. Dziecięce bębnienie pod fachowym okiem Ewy, wspólny rytm na ciekawych instrumentach etnicznych. Koncerty muzykoterapeutyczne odbywały się u nas już nie raz, mamy nadzieję, że ten nie będzie ostatni.   
            Dyskusyjny Klub Książki zaprosił Magdalenę Ludwiczak z Międzychodu, autorkę kilku dobrych książek, o różnej tematyce, zgrabnie skonstruowanej fabule. Pisarka jest plastykiem z wykształcenia – co rzutuje na sposób jej pisania. Jako tematy wykorzystuje zapamiętane obrazy, sytuacje, dla których dorysowuje dalszy ciąg. Maluje słowami poboczne wątki zdarzeń, które mogłyby zaistnieć w życiu. Jak sama mówi – pisze emocjami. Zbiera skrzętnie opowieści rodzinne, posiada duży zbiór listów i pism rodziców i dziadków, gromadzi w segregatorach. Jest także, z wykształcenia, bibliotekarzem, skończyła pedagogikę specjalną, czynnie się udziela w Towarzystwie Przyjaciół Dzieci, działającym przy międzychodzkiej bibliotece.
Jej książki „Cztery rubiny”, „Dziewczyna z zaułka”, „Tajemnica błękitnej alkowy” (najlepsza książka roku 2017), „Tęskniąc w obie strony”, „Ten z naprzeciwka” – to historie o zwykłych ludziach, nacechowane niezachwianą wiarą autorki w dobro człowieka – jak mówi pisarka – pozytywność trzeba transponować na świat… Moja pełna zgoda.
 Magdalena Ludwiczak jest bardzo pogodną, ciepłą osobą. Energiczną i dążącą do celu, jakim jest spełnianie własnych marzeń. Spotkanie z nią było czystą przyjemnością.

Iwona Wróblak
czerwiec 2018