niedziela, 10 lutego 2019


 Lustro opowiadane pędzlem Doroty Ruty – Zdanowicz

            „Lustro – opowieść o człowieku”, taki miała tytuł wystawa w galerii „PodKopułą” w Gorzowie Wlkp., i ta wystawa, wernisaż w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury, jest tej ekspozycji kontynuacją, trzyletniej pracy Doroty Ruty - Zadanowicz. 
            „Lustro i inne opowieści”, to tytuł tego wernisażu, któremu towarzyszy almanach zawierający oprócz zdjęć prac malarskich także wiersze autorki. Adekwatna nazwa dla  człowieka portretowanego w sposób faktograficzny, z jego emocjonalnym wnętrzem, stanami psychiki – echami wydarzeń w życiu, reakcjami na nie, których możemy się tylko domyślać...
            Ciało mówi bardzo wiele – mówi we wstępie malarka. Pani Ruta - Zdanowicz jest mistrzynią aktu, a także portretu. Często kobiecego, w którym jak w książce przewija się opowieść o kobiecie funkcjonującej, odczuwającej, spragnionej uwagi, kochającej i kochanej. Temat Jej bliski, z racji tego, że sama jest kobietą, a swoim modelom, i sobie – na jednym portrecie figuruje jako pierwowzór – przygląda się wnikliwie, co nie znaczy, że chłodno… Jak sama pisze: Ciała pozbawione okrycia stają się schronieniem dla naszych przeżyć, a Portrety zapraszają do wejrzenia w ludzką duszę… Wielowymiarowa ta dusza, jak rzeźba, takie są te obrazy… Waldemar Pawlikowski w recenzji mówi o łatwości wypowiedzi… Poetyckiej zwiewności, warsztatowej biegłości. Jak powiedziałabym, że to poezja plastyczna bardzo konkretna. Jak kobieta. Realna, z jej bogactwem odczuwania, wielością ról, w jakie się wciela, głębią przeżywania życia, jego dramatów, i wrażliwością… I jednocześnie siłą, która jest (musi być) docelową wartością uzyskiwaną przez współczesne kobiety. Obraz uczuć na płótnie silniejszy niż Słowo, jako takie… Pisze w wierszu Ruta – Zdanowicz tak: Jestem obrazem/pomyłkowo zawieszona…  I dalej, komentując, powiem, że nie da się tego obrazu odwiesić, zasłonić, wyjąć z ramy. Jest zbyt piękny… Jak my kobiety, dodam nieskromnie…
            Oglądając już któryś raz obrazy artystki czuję się jak na święcie kobiet(y), w naszym (światku) świecie współtworzącym cywilizację na równi z męskim partnerem, naszym kobiecym świecie wnoszącym doń fundamentalne wartości animy, pierwotnego Trójbóstwa (Kobiety w różnym wieku) matriarchatu cywilizacyjnego. Ważne obrzędy, gdzie sacrum miesza się w sposób trwały i konieczny z profanum. One nie (ze)starzeją się, nie zdezaktualizują, od wieków, zawsze obrazujące cielesność człowieka, jego materialną jaźń – w rysach twarzy, tak tutaj bardzo wyrazistych…
Anielskość (niewinność) dzieci – uchwycenie w momencie chwili zainteresowania jakąś myślą, która nagle - na polu, gdzieś, zagości, na ich obliczu… Ich naturalną zdolność do sztuk, w tym plastycznych (pani Ruta – Zdanowicz jest wieloletnim pedagogiem uczącym plastyki). Dzieci – ich portrety (rodzinne), mali dorośli z uwypukloną artystycznie pierwotną wrażliwością na świat, otwarciem na sztukę.   
            Kobieta – Ona jest w każdym wieku… Jest starszą, z gamą przeżyć, o dalekowzrocznym widzeniu dawnych mądrych przywódczyń gromady, albo po prostu - po doświadczeniach całego życia. ONA, osobna, a za plecami jej gromada, w tle, o mniej wyraźnych rysach osobniczych… Kobieta cierpiąca i kresy życia, ból fizyczny, może też niespełnienie.  Cierpienie, które zwinięte embrionalnie ścieka farbą z obrazu… Kobieta o oczach głębokich. One, te oczy – piękne, nie mają wieku, są szeroko rozwarte i wpatrzone w mrok (poprzez wieki i tysiąclecia)… Wpatrzone w widza… Kobieta w obliczu zagrożenia, strachu. Tragedii. Także śmiejąca się. Kobieta o widocznej gamie uczuć, które są jak plątowisko… Dama z upiętymi włosami i jej rozmowa z motylkiem, bezsłowny podziw dla pięknych skrzydełek… Autorki prac – autoportret… powiedziałabym, oglądająca siebie i swoje dzieła z dystansu właściwego artyście. Pełna (ciepłego) zrozumienia dla MODELI i tematu, który obrazują.  
            Akty. Mistyka aktu, nie tylko kobiecego. Pani Ruta-Zdanowicz jest mistrzynią aktów. Są jak klasyczne greckie rzeźby – na płótnie. Pisze Ewa Zabielska, że są twórczą materią dla wyrażenia emocji, piękna i duchowości. Jak powabna zwyczajność, w sposób naturalny erotyczna. Nagość w ujęciu plastycznym artystki jest – piękna…  
            Pejzaże. Wioskowe, w pobliżu domu artystki. Głębia przeżyć, jakich się doświadcza stojąc w obliczu natury. I martwa natura, kilka dzieł, mniejszych rozmiarów, o tym, jak to - cebula, cytryna czy mandarynka staje się ważna w swej zwykłości i zachęca do skupienia na sobie uwagi - swoją oczywistością...
Swoistej degustacji tej twórczości, na którą przyszło bardzo wiele osób, także przybyłych z daleka artystów, których widywaliśmy przy okazji innych wernisaży, towarzyszyła muzyczną oprawą Ewa Witkowska na instrumentach klawiszowych – Claude Debussy, Fryderyk Chopin i własne kompozycji pani Ewy, improwizacje Chopinowskie… Koncert wspaniały sam w sobie, temat na oddzielne wydarzenia kulturalne…  
Wernisażowi towarzyszyła prośba o pomoc dla chorej na guza mózgu Klaudii Katarzyny Mazury. Autorka wystawy przeznaczyła dla Klaudii kilka swoich prac.

Iwona Wróblak
styczeń 2019























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz