Lustro
opowiadane pędzlem Doroty Ruty – Zdanowicz
„Lustro
– opowieść o człowieku”, taki miała tytuł wystawa w galerii „PodKopułą” w
Gorzowie Wlkp., i ta wystawa, wernisaż w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury, jest
tej ekspozycji kontynuacją, trzyletniej pracy Doroty Ruty - Zadanowicz.
„Lustro
i inne opowieści”, to tytuł tego wernisażu, któremu towarzyszy almanach
zawierający oprócz zdjęć prac malarskich także wiersze autorki. Adekwatna nazwa
dla człowieka portretowanego w sposób
faktograficzny, z jego emocjonalnym wnętrzem, stanami psychiki – echami wydarzeń
w życiu, reakcjami na nie, których możemy się tylko domyślać...
Ciało
mówi bardzo wiele – mówi we wstępie malarka. Pani Ruta - Zdanowicz jest
mistrzynią aktu, a także portretu. Często kobiecego, w którym jak w książce
przewija się opowieść o kobiecie funkcjonującej, odczuwającej, spragnionej
uwagi, kochającej i kochanej. Temat Jej bliski, z racji tego, że sama jest
kobietą, a swoim modelom, i sobie – na jednym portrecie figuruje jako
pierwowzór – przygląda się wnikliwie, co nie znaczy, że chłodno… Jak sama
pisze: Ciała pozbawione okrycia stają się
schronieniem dla naszych przeżyć, a Portrety zapraszają do wejrzenia w ludzką
duszę… Wielowymiarowa ta dusza, jak rzeźba, takie są te obrazy… Waldemar
Pawlikowski w recenzji mówi o łatwości
wypowiedzi… Poetyckiej zwiewności, warsztatowej biegłości. Jak powiedziałabym,
że to poezja plastyczna bardzo
konkretna. Jak kobieta. Realna, z jej bogactwem odczuwania, wielością ról, w
jakie się wciela, głębią przeżywania życia, jego dramatów, i wrażliwością… I
jednocześnie siłą, która jest (musi być) docelową wartością uzyskiwaną przez
współczesne kobiety. Obraz uczuć na płótnie silniejszy niż Słowo, jako takie…
Pisze w wierszu Ruta – Zdanowicz tak: Jestem
obrazem/pomyłkowo zawieszona… I
dalej, komentując, powiem, że nie da się tego obrazu odwiesić, zasłonić, wyjąć z ramy. Jest zbyt piękny… Jak my kobiety, dodam nieskromnie…
Oglądając już któryś raz obrazy
artystki czuję się jak na święcie kobiet(y),
w naszym (światku) świecie współtworzącym cywilizację na równi z męskim
partnerem, naszym kobiecym świecie wnoszącym doń fundamentalne wartości animy,
pierwotnego Trójbóstwa (Kobiety w
różnym wieku) matriarchatu cywilizacyjnego. Ważne obrzędy, gdzie sacrum miesza się w sposób trwały i konieczny
z profanum. One nie (ze)starzeją się,
nie zdezaktualizują, od wieków, zawsze obrazujące cielesność człowieka, jego materialną jaźń – w rysach twarzy, tak
tutaj bardzo wyrazistych…
Anielskość (niewinność) dzieci –
uchwycenie w momencie chwili zainteresowania jakąś myślą, która nagle - na polu,
gdzieś, zagości, na ich obliczu… Ich naturalną zdolność do sztuk, w tym
plastycznych (pani Ruta – Zdanowicz jest wieloletnim pedagogiem uczącym
plastyki). Dzieci – ich portrety (rodzinne), mali dorośli z uwypukloną artystycznie
pierwotną wrażliwością na świat, otwarciem na sztukę.
Kobieta – Ona jest w każdym wieku… Jest
starszą, z gamą przeżyć, o dalekowzrocznym widzeniu dawnych mądrych przywódczyń
gromady, albo po prostu - po doświadczeniach całego życia. ONA, osobna, a za
plecami jej gromada, w tle, o mniej wyraźnych rysach osobniczych… Kobieta
cierpiąca i kresy życia, ból fizyczny, może też niespełnienie. Cierpienie, które zwinięte embrionalnie ścieka
farbą z obrazu… Kobieta o oczach głębokich. One, te oczy – piękne, nie mają
wieku, są szeroko rozwarte i wpatrzone w mrok (poprzez wieki i tysiąclecia)… Wpatrzone
w widza… Kobieta w obliczu zagrożenia, strachu. Tragedii. Także śmiejąca się. Kobieta
o widocznej gamie uczuć, które są jak plątowisko… Dama z upiętymi włosami i jej
rozmowa z motylkiem, bezsłowny podziw dla pięknych skrzydełek… Autorki prac –
autoportret… powiedziałabym, oglądająca siebie i swoje dzieła z dystansu
właściwego artyście. Pełna (ciepłego) zrozumienia dla MODELI i tematu, który
obrazują.
Akty. Mistyka aktu, nie tylko
kobiecego. Pani Ruta-Zdanowicz jest mistrzynią aktów. Są jak klasyczne greckie
rzeźby – na płótnie. Pisze Ewa Zabielska, że są twórczą materią dla wyrażenia emocji, piękna i duchowości. Jak powabna
zwyczajność, w sposób naturalny erotyczna. Nagość w ujęciu plastycznym artystki
jest – piękna…
Pejzaże. Wioskowe, w pobliżu domu
artystki. Głębia przeżyć, jakich się doświadcza stojąc w obliczu natury. I
martwa natura, kilka dzieł, mniejszych rozmiarów, o tym, jak to - cebula, cytryna czy mandarynka staje się
ważna w swej zwykłości i zachęca do skupienia na sobie uwagi - swoją
oczywistością...
Swoistej degustacji tej twórczości, na którą przyszło bardzo wiele osób,
także przybyłych z daleka artystów, których widywaliśmy przy okazji innych
wernisaży, towarzyszyła muzyczną oprawą Ewa Witkowska na instrumentach
klawiszowych – Claude Debussy, Fryderyk Chopin i własne kompozycji pani Ewy,
improwizacje Chopinowskie… Koncert wspaniały sam w sobie, temat na oddzielne
wydarzenia kulturalne…
Wernisażowi towarzyszyła prośba o pomoc
dla chorej na guza mózgu Klaudii Katarzyny Mazury. Autorka wystawy przeznaczyła
dla Klaudii kilka swoich prac.
Iwona
Wróblak
styczeń 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz