środa, 30 czerwca 2021

 

Medyńskie inspiracje muzyczne Aliny Kubik – koncert w Muzeum


A może na początku kalpy, filogenezy, był - Obraz (wykształciły się oczy), i dźwięk (uszy, ale nie tylko...), a potem słowo, by wrażenia ze świata opisać...

Który to jest wymiar (matematyczny)? Jest ich podobno co najmniej dziesięć... Ile wszechświat ma wymiarów? A odbiór tego bogactwa natury przez ludzki mózg, umysł, czy jakkolwiek nazwiemy ten organ (czy fizyczny?) - recepcji/percepcji? Może nieskończenie wiele, tyle ile osób oglądających – albo luster, w których się przegląda każda cząstka ich jaźni.

Powtórnie, po majowym otwarciu wernisażu obrazów Julii Medyńskiej, jesteśmy w Muzeum w Międzyrzeczu. Tym razem mamy muzyczną oprawę, kontemplowaniu twórczości malarki towarzyszy autorski koncert w wykonaniu Aliny Kubik – kompozytorki, dyrygentki i skrzypaczki, doktora sztuk muzycznych. Pani Alina była na otwarciu wystawy i od tej pory związane z odbiorem ekspozycji muzyczne przemyślenia nie dawały jej spokoju, domagając się zapisu nutowego... Powstał dwupak muzyczny „Za kulisami samej siebie”; Teatr Dźwięków na skrzypce, flet poprzeczny, kalimbę...

„Za kulisami samej siebie” - by nieco się „ukryć”/ zaaranżować muzyczno-plastyczny klimat, pani Alina założyła na koncert mascę carnevale, i odpowiedni strój... Zaistniał w rezonujących podziemiach dawnego budynku starostwa – obecnie część kompleksu muzealnego – spektakl na wzór dawnych weneckich zabaw mających korzenie sięgające daleko wstecz w mrok ludzkiej kultury... Carnevale jako część opozycji (do rzeczywistości), i współistnienia z głównym „komercyjnym” nurtem życia, realizującą ważną bardzo ludzką potrzebę buntu/zabawy/refleksji/odczytywania no nowo starych (ukrytych przez samych Nas przed nami) znaczeń...

Początki Carnevale di Venezia to XI wiek, i historia mówi, że powstał on z połączenia tradycji pogańskich i obrzędów świąt płodności oraz – potem, obrzędów chrześcijańskich, które były symbolicznym przejściem w okres postu... Najbardziej wystawne obchody odbywały się w XVIII wieku. Wszechobecne w czasie karnawału maski pozwalały ukryć tożsamość, co niewątpliwie ułatwiało zacieranie się różnic klas społecznych czy wyznań religijnych, w tym różnic płci. Przebrani Wenecjanie witali się na ulicy słowami „Dzień dobry pani masko”...

Idea masek ujęta w obrazach. Różne wersje odbioru – relacji naszych międzyludzkich. Między ludźmi i – obiektami...

Pani Medyńska – sztuka nieoczywista. Jak Bacon, chociaż z pewnością nie tylko ten malarz. By uszczknąć nieco wiedzy, uchylić (małego) rąbka tajemnicy twórczej wybitnej malarki, oglądam internetową galerię dzieł Francisa Bacona (1909 - 1992), brytyjskiego malarza urodzonego w Irlandii, to jedna (z wielu) inspiracji pani Medyńskiej... Pani Julia ma tych inspiracji bogatą kartotekę, całe archiwum - obrazów, fotografii, błysków skojarzeń, które utkwiły kiedyś w jej wyobraźni artystycznej, i – przetworzone, stawały się tworzywem w jej własnej twórczości. Bacon robi wrażenie – ogromem tematów, mimiką ludzkiej przeformowanej twarzy - z jej setkami mięśni, które potrafią wyrazić tak wiele – w relacjach z innymi Rzeczami. Pani Medyńska opowiada nam o Nowym Jorku, jego wielokulturowości – wielości propozycji artystycznych współczesnego świata. Wejść w inny świat. Nadać światłu kolor, i temperaturę. Pędzlem, sobą. Swoim Wnętrzem.

Nie jesteśmy prości/jednoznaczni – takie, myślę, założenie – to wyraz szacunku dla Nas... Flet poprzeczny Pani Aliny, przelewające się krople nutek, okrągłe kropelki ze źródeł krystalicznych, profesjonalne pięknie brzmiące skrzypce, wariacje oplatające temat, pięciolinia, jaką może być dla muzyki wystawa prac Julii Medyńskiej, wariacje na temat.

Kalimba - perkusyjny blaszkowy instrument muzyczny zaliczany do grupy idiofonów szarpanych;

składa się z rezonującej podstawy oraz przytwierdzonych do niej blaszek o różnej długości. Pani Alina przywiozła ją z Izraela, zainteresowały ją w tej zabawce kupionej na targu mikrotony. Jak dotknięcia sfery wielkiego obszaru kulturowego dźwięków szeroko pojętego Bliskiego Wschodu, emanacja z palety barw brzmień, uniwersalnego w swej wielokulturowości konglomeratu kolebki ludzkości, jednej z kolebek... Dla pani Aliny – kompozytorski z wykształcenia, krótkość tych dźwięków to element (jeden z elementów...) techniki kompozytorskiej...

Muzyka Bliskiego Wschodu wchłaniała wiele starożytnych kultur Wschodu (Persja, Turcja, Indie), płn. Afryki (Maroko, Egipt), wschodniej Europy (Bizancjum, Grecja) Półwyspu Iberyjskiego, jej stąd niejednolity i kontrastowy charakter. Tradycje muzyczne Syrii, Egiptu, Mezopotamii, Bizancjum i Persji są wciąż obecne we współczesnej muzyce wschodniej, której stałą cechą jest brak wielogłosowości.

Wyłaniają się z rezonujących murów XVIII-wiecznego budynku (ten XVIII wiek jest dzisiaj w koncercie i w celebracji oglądania obrazów dominujący...) wielobarwne nieoczywiste wielotoniczne duchy Nut, i obrazów. ONO – muzyka i dźwięk, maska bez płci, bo to ogranicza, i bez czasu (bo nieistotny...). Sztuka sama w sobie. Flet jak wstęp, intermezzo, i (z)łączenie. Istnienie kontynuowane. Skrzypce bardziej dobitne, delikatniejsze, z odrobiną smutku (?), może niepokojem, i zaciekawieniem... Ułożone klasycznie, zgodnie z regułami, tak jak słyszymy to w muzyce barokowej, w lżejszych kompozycjach. Jak próba ułożenia, znajdowania klasyki tonalnej, z podłoża trochę mrocznego, powiedziałabym – chtonicznego, w swych korzeniach, o wielorakich nurtach. Z wyraźnym czasami rytmem – jako znak, może – okiełznania tej niejasnej, niedającej się łatwo ogarnąć materii tematycznej na obrazach...? Znowu flet, i różne bardzo krótkie, wobec eonów czasu, historie ludzkie muzyczne.

Obraz – kiedy zaśpiewa dźwiękiem, i zagra na skrzypcach, podsumuje w krótkim wyraźnym przekazie kalimbowym... Barok jaki jest? Sztuka – jaka jest. Kalimba – dzisiaj nieco psychodeliczna...


Iwona Wróblak

czerwiec 2021














czwartek, 24 czerwca 2021

 


Zgubiona dusza


„Zgubiona dusza” Olgi Tokarczuk, Joanny Concejo. Książka dla tzw. czytaczy, czyli tych, co nie lubią długo... Tokarczuk to nie tylko monumentalne wielesetstronicowe „Księgi Jakubowe”...

Zgubiona dusza” to książka medytacyjna. Z obrazkami.

Na swoją duszę należy poczekać. Ona-dusza nie zawsze nadąża (za nami), bo uciekamy (w bez-duszność, by rzec po Norwidowemu...). Od Niej, od Duszy uciekamy. Jak tylko zatrzymamy się, NIC nie robiąc (nie uciekając), dogoni nas, i znowu, z Nią, z duszą, będziemy razem. My i nasza dusza. Osiągniemy spokój.

Jan (bohater ucieczki przed duszą) zakopał w swoim ogródku zegarki i walizki podróżne i wyrosły z nich kwiaty podobne do dzwonków, a z walizek wyrosły dynie, którymi żywił się w ciągu następnych zim...


Zanim znowu (nasz) Kosmos tak się rozpędzi, że nie będzie mógł się przejrzeć w lusterku.


Iwona Wróblak

czerwiec 2021 r.







poniedziałek, 21 czerwca 2021

 

O Pinokiu Drzewnej Istocie


Z ciekawością, po kilkudziesięciu latach, wróciłam do kultowej opowieści Carla Collodi'ego o drewnianym chłopcu, któremu rośnie nos. Co jest ponadczasowego w tym utworze, że reżyserka Izabela Spławska sięgnęła, jako inspirację do scenariusza, po ten tekst?

Pinokio jest nieznośny, nieposłuszny, a jednak ciągle dorośli dają mu szansę – ojciec, który go wystrugał z kawałka drewna, i Błękitna Wróżka (Julia Dajworska, Julita Lisiecka) - najpierw jako siostra, potem matka...

Pinokio (Tomek Puka, Janek Orzłowski) po swoich łobuzerskich wojażach - ma gdzie, do kogo, wrócić; i stać się nie-drewnianym, jeśli tylko się postara. Wsparcie Dorosłych daje mu moc.

Jego Dorośli pokładają wiarę w niego (w baśń); wiarę w drzewo – strukturę, dzięki której istnieje biocenoza; biorąca siłę wzrostu, energię, z fotosyntezy, ze światła słonecznego. W wyniku procesów kwantowych, chemicznych, wyłania się nieustannie konstrukt podtrzymujący nasze ziemskie życie, w tym nasze ciało. Pinokiowe ciało – nawet chwilowo przemienione w ośle – może zostać ogryzione do cna w morzu przez ryby, a mimo to jego drewniana (przemieniona) mocna Jstność (kostność) przetrwa. Oczyszczona z miękkich tkanek powróci do stanu pierwotnej potencjalności, by stać się chłopcem – czyli pojednać/odnaleźć Ojca (i Matkę/Wróżkę). W brzuchu wieloryba (wielkiej Łodzi) jak Jonasz...

Scena Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury. Pierwsze wejście. ZIEMIA planeta miała tlen i pokarm, istoty drzewne, w tym Przyszły Pajac - nazwany potem przez człowieka Pinokiem (czyli szczęśliwym...), tam mieszkały. Zabudowanie Sceny wielkimi drągami bambusowymi, zieloną pierwotną biosferą, z której Wszyscy My (zwierzęta-bakterie-prokarioty...) się wywodzimy. Kołyska żywiąca Nas. Schronienie.

Nagi pniak musi powtórnie dojrzeć-zazielnić się (do swej pierwotnej zieloności-wspólnoty z biosferą). W końcowej scenie będą to sadzonki, które gatunek wywodzący się z naczelnych posadzi w Ziemi. Jako odkupienie.

Dlaczego tzw. Chłopiec-Pinokio ucieka...? Przecież ojciec Gepetto (Jakub Rej, Antonio Czeres) go będzie kochać. Chce też przy pomocy pacynki-pajaca, którą wystruga, zarobić na chleb. Taki układ: miłość za okruch chleba. Tam gdzie w tekście jest protestantyzująca filozofia pracy i posłuszeństwa (ze szczyptą możliwej opcji chwil łobuzerskiej chłopięcej zabawy), w scenariuszu Spławskiej jest podkultura punk (koledzy-Knoty: Bartosz Fiałka, Piotr Piela, Antonina Zamorska, Aleksandra Krajniak, Zosia Drabińska); chęć zabawy, i protest każdego młodego pokolenia przeciwko starszej generacji. A może przyczyna jest jeszcze głębsza, i dotyczy istotności drzewnej... ?

Surduty i tużurki XIX wieczne (dobrze skrojone – z Firmy Dworzec-Tworzec – Pracownia Twórcza; krawcowa Aleksandra Banak). Zachłyśnięcie się epoką pary i elektryczności. WŁADZY nad naturą... Czyńmy sobie Ziemię poddaną... Pinokio nie jest CZŁOWIEKIEM, dlatego nie są dla niego dobre normy ludzkiej tzw. chrześcijańskiej moralności. Jest Istotą Drzewną, jedną z tych Istot (magiczną, chtoniczną), brutalnie oddartą z liści i gałązek, przez człowieka – który zwie siebie rozumnym-wrażliwym. Jego Pinokia miejsce to Natura, jest jej częścią (tak jak MY...), człowiek w długim procesie filogenezy jest tylko wątłym naskórkiem w dziele ewolucji, mogącym niestety działać niszcząco...

Dokąd ma uciec Istota Drzewna, w świecie obcym-ludzkim? Na oślep przed siebie. Na targ (wiejski), gdzie sprzedaje się i kupuje Wszystko. Za cenę często nieadekwatną. Targowi próżności przygląda się Woźnica Marzeń (dobra kreacja Julianny Cap). Czy Elementarz dla Pinokia (by ucząc się liter-znaków rozpoznawalnych posłuszny był normom społecznym) wart jest starego surduta Geppetta, jedynej jego ochrony przed zimnem? Poczucie winy zaczyna wsiąkać w drewnianą duszę Pinokia. Lisica (Hanna Wolk, Julia Banaszak), i Kot (Juliusz Czajkowski, Michał Wybudowski -świetne kreacje aktorskie) uprawiają dobry marketing – o tym, że droga ludzkiej edukacji i przystosowania społecznego jest dobra dla drewnianego Pajaca... Oszustom sekunduje zielona Świerszczka (Julia Jóżwiak, Maja Martysz), który w tekście Collodi'ego nawet jako wcielenie pośmiertne (drewniany chłopiec zniecierpliwiony zabija natręta) udziela Pinokiowi swoich rad...

Autsajderzy zostają włóczęgami, lub banitami. To niezbędna do rozwoju podróż, jaka jest udziałem wielu archetypów. Z przystankami do marzenia i oczekiwania na spełnienie. Na cudy. Bilet na to przedstawienie Pinokio kupuje za – Elementarz... Istoty drzewne muszą się wiele nauczyć, i nie wszystko jest w książkach. Nie wszystko Człowiek napisał, wiele jest w baśniach i przekazach, w snach...

W teatrze arlekinów i marionetek Pinokio napotyka podobne sobie istoty na sznurkach – „...poruszane dla czyichś uciech malutkich...” – jak pięknie śpiewają aktorzy z Chóru „Piccolo” Ewy Witkowskiej. Ogniojad (Kacper Knych pięknie teatralnie bardzo kichający – czyli wzruszony losem Pinokia) nie do końca jest okrutny, chociaż smakowałoby mu pieczyste upieczone na podpałce z jednej z drewnianych marionetek, daje Pinokiowi – za opowieść – złote monety. Arlekinki (Ula Malinowska, Marysia Spławska, Zuzanna Makarewicz, Maja Huczko, Gosia Rojek) będą dobrze grały w teatrze ludzkim także bez sznurków – kochają teatr. Czy Ogniojad da im wolność?

Monety nie wyrastają posadzone na polu, jak obiecują Kot i Lisica, okradziony powtórnie przez nie Pinokio zostaje w karze za swoją naiwność, prawie ludzką, powieszony na drzewie. Kolejna próba umierania nieskutecznego Pinokia, zabijania go przez ludzką cywilizację. Czy przetrwa Istota Drzewna?

Znowu okoliczności sprzyjają Pajacowi. Bezczasowa i nieprzestrzenna Błękitna Wróżka jest tuż obok, z pomocą Zwierzątek (Julia Fronczak, Jagoda Drabina, Aleks Czajkowski, Matylda Cap, Magda Kruza, Alicja Makarewicz) pomoże wskrzesić powieszonego. Dlaczego Pinokio nie chce jej powiedzieć, gdzie jest reszta złotych monet – dar Ogniojada? Nie ufa jej? Znowu rośnie mu pajacykowy długi nos, w tekście jest tak długi, że nie mieści się w pomieszczeniu mieszkalnym. Tak jak nie chciał pić ludzkich (gorzkich) lekarstw, serwowanych mu przez Doktorów. Pinokio jest niezupełny, Natura nie umie kłamać jak jej wytwór - Człowiek, od razu to po niej widać (zanieczyszczenie środowiska, oceanów, smog itp.).

Dalszy ciąg uczłowieczania Istoty Drzewnej – na przyjęcie z okazji zostania człowiekiem mają zostać zaproszeni goście. Ale solenizant znowu ucieka. W karnawał maskowy, w zabawę. Z Knotami.

Na scenie taniec Studia Tańca „Gold” - instruktorka Wioleta Robak-Gabarkiewicz, układ z maskami oślimi. Osioł – jak myślę – symbol ciężkiej pracy zwierzęcia zniewolonego dla człowieka, jego właściciela. To przedmiot Sprzedaży Narzędzi do pracy dla człowieka. Albo przedmiotu rozrywki cyrkowej (scena ilustrowana układem gimnastycznym w wykonaniu „Artystycznych Form Ruchu” - Bożenny Liberskiej), okrutnej tresury. Po wykorzystaniu zwierzęcia czeka je utylizacja; w tekście Collodi'ego Pinokio-Osioł zostaje wrzucony do wody, by ryby objadły ciało i z oślej skóry można było zrobić bęben. Wspaniałe wykonania pieśni Wróżki, jej morsko-głębinowej tęsknoty za Chłopcem, obiektem uczuć porwanym przez wiatry.

I jest Mrok Głębin, ciemny zarys wnętrza brzucha Ryby, gdzie napotyka nieszczęsnego swego Ojca Gepetta, który tak umiłował drewnianego synka, że szuka go wyruszając w niebezpieczną podróż na chybotliwej łódeczce. Udaje im się uciec z pułapki drogą przez paszczę olbrzymiego rekina... Z powrotem – drogą, tak, jak zostali połknięci. Powrót do początku.

Chłopcu po raz kolejny dane jest nowe życie-wcielenie. Nowe przebudzenie – na Scenie. Dane wykorzystać (znowu) ofiarowany mu Czas. Pinokio (Chłopiec) posadzi 300 sadzonek drzew – małe drzewka ofiarowało Nadleśnictwo Międzyrzecz.

W spektakl zostały wplecione popisy wokalne naszych utalentowanych śpiewaczek; Julii Zaćmińskiej, solistek Chóru „Piccolo”... Spektakl, oglądamy przez międzyrzeczan w sześciu odsłonach, stał się musicalem tanecznym, dużym wydarzeniem artystycznym, w które zaangażowała się ponad setka młodych i starszych aktorów. Czekamy teraz, Pani Izabelo – po tak długiej przymusowej dla wszystkich miłośników dobrego amatorskiego teatru przerwie – na następne spektakle!


Iwona Wróblak

czerwiec 2021 r.


















poniedziałek, 14 czerwca 2021

 

Święto Dziecka i Zabawy... Piknik Centrum Rozwoju...


Cóż to się działo na skwerku koło siedziby Centrum Rozwoju Bliżej Siebie...! Na kocykach rodziny. Obserwował je z ławeczek wianuszek babć i dziadków. Święto Dziecka i Zabawy... Ocieniony drzewami placyk tętnił życiem i kontaktami - naderwanymi ostatnio relacjami międzyludzkimi; wzajemnym budowaniem tej ważnej dziedziny naszego życia. W każdym kąciku COŚ się działo! Zabawy są tutaj nieprzypadkowe...

Mały, może dwuletni chłopczyk z uwagą godną znaczenia tej czynności zgarnia rączką kopczyk usypanej w stożki mąki, ściska w dłoni biały pył, bada konsystencję... Śniegowo-biała mąka... Unosi się zapach kurkumy, koralików czarnego pieprzu, cynamonu, czerwonej papryki... Czuję niemalże jakbym sama to (kiedyś) robiła. Poznawała świat...

Rozwinięta na trawie duża niebieska plandeka. Dzieci w nóżkami unurzanymi w materiałach edukacyjnych; mące, kaszach, gorczycy, małych płaskich dyskach różnokolorowej soczewicy, przyprawach kuchennych, barwnikach spożywczych, kuleczkach grochu, rożnych kształtkach makaronów – ich długości-sprężystości, cienkości (można w rączkach skruszyć), fasolowej i muszelkowej formy. Rodzice obok Nich, po turecku.

Doznawać struktur. Zanurzyć ręce – zgniatać, poczuć śliskość, okrągłość, twardość... smak, zapach... Najeżyć stożek mieszaniny nitkami makaronu... Jak mówi Paulina Ciesielczyk-Olanin, organizatorka Pikniku, i szefowa „Centrum Rozwoju Bliżej Siebie”- zdarza się dzieciom na zajęciach w Akademii Malucha posmakować w buzi nieco tych pomocy dydaktycznych... Dzisiaj mamy wyłącznie sypkie produkty z kuchni, na co dzień w „Centrum...” do zanurzenia w nie rączek są też płyny; woda, olej itp... Integracja sensoryczna. Dotyk, węch, smak. Dostarczanie bodźców do mózgu, by ją zapamiętać... TU MOŻNA się ubrudzić, wolno to Zrobić, nie jest ZAKAZANE... Wolność ubrudzenia się jest nam konieczna. Dla rozwoju mózgu, dla naszego wielopłaszczyznowego się rozwijania. Swobodna kreacja, której w życiu coraz mniej. Dzieci robią to instynktownie. Sensoplastyka jest także dla dorosłych – dotykanie, ugniatanie... Te Zabawki są również EKOLOGICZNE, po zużyciu nie pozostawiają w naszym otoczeniu odpadów plastikowych.

Współpracowniczki Pauliny Ciesielczyk-Olanin w kolorowych koszulkach z logo Firmy pozyskanych w ramach – wymiennej – współpracy/ wsparcia Dworca-Tworca, instytucji także bliskiej Dzieciom, na Pikniku w ramach wolontariatu pomagały im studentki: Paulina Skrzek oraz Blanka Cieślewicz. Sylwia Żmijewska, neurologopedka, jest z malutkim 3.miesięcznym synkiem Mateuszkiem; w „Centrum...” prowadzi logorytmikę - zajęcia wspierające rozwój mowy dla dzieci powyżej 2 lat i dla przedszkolaków. Anna Ciągło - zajęcia plastyczne dla dzieci w wieku 2,5-4 lata („Plastyka smyka”). Karolina Kaczmarek - zajęcia ruchowe dla dzieci w wieku 1,5 roku - 4 lata („Sprawny Maluch”). Ewa Skrzek – Bączkowska - zajęcia muzyczne dla niemowląt od 2 miesiąca życia („Otuleni dźwiękiem”), zajęcia muzyczne dla dzieci powyżej roku, zabawy jogowe i relaksacyjne - dla dzieci od 4 roku życia oraz dzieci szkolnych. Czas zajęć jest dostosowany do chęci dziecka.

W Akademii Malucha mają miejsce stałe spotkania z dziećmi i ich opiekunami na zajęciach ogólnorozwojowych dla dzieci w wieku od 9/10 miesiąca życia do 3 lat. Zajęcia przygotowujące do przedszkola („Będę przedszkolakiem”), sensotwory - warsztaty sensoryczno-plastyczne dla dzieci od ok. 8 miesiąca życia, masaż Shantala (dla niemowląt od urodzenia). Koncerty relaksacyjne dla dorosłych, prowadzenie zajęć Metodą Ruchu Rozwijającego W. Sherborne. Także można się zapisać na masaż dorosłych Shantala Body Touch, konsultacje pedagogiczne w domu klienta, na pomoc dziecku z trudnościami szkolnymi, zajęcia dla dzieci dyslektycznych. Są organizowane zabawy, przyjęcia urodzinowe, bale.

Dużo się dzieje na Pikniku organizowanym przez „Centrum Rozwoju Bliżej Siebie” na tzw. Kaczym Dołku (ul. Kazimierza Wielkiego). Ewa Skrzek – Bączkowska w swoim muzykoterapeutycznym żywiole. Indianie mówią – jestem jak wiatr... Wsłuchajmy się w przyrodę. W ptaki, ich świergot. Inny temat/wątek – morze szumi w muszelkach... podnieś ręce do uszu i słuchaj – pierwszych dźwięków... Bonga, prastarzy wyraziciele emocji, przekazujący sygnały-informacje społeczne, poustawiane w kole, jak w (pra)dawnym kręgu gromady łowców, na podorędziu czekają grzechotki, przeszkadzajki, będą chętnym rozdane... Powalić w bębenki – przyjemność dla każdego (też kiedyś spróbowałam!). Przynosi wiele radości. Nasza emanacja głosu, który nie zawsze możemy (umiemy) z siebie wydobyć. Ustami i krtanią też jest wskazane – Ewa tego uczy, sama dobrze śpiewa... Uczy dzieci artykulacji zgłosek. Jej Głos przynosi jej satysfakcję, dzieli się z dziećmi, z osobami innymi, tą swoją głęboką radością relaksacyjną, powiedziałabym nawet – medytacyjną, taką najbardziej na jawie...

Maluteńkie krzesełka ustawione wokół Ewy wyniesione są z pomieszczeń „Centrum...” Można tam zajrzeć; dla dzieci jest woda, jeżeli będą spragnione, dla rodziców kawałek pizzy z pobliskiej Pizzerni... Do Ewy dołączą wkrótce gitarzyści ze Szkoły Muzycznej I stopnia w Międzyrzeczu, ze swoim nauczycielem klasy gitary klasycznej Zdzisławem Musiałem, zagrają z nut kompozycje, będą także akompaniować i improwizować, hiszpańskie gorące melodie... Pod drzewem spotkanie z muzyką relaksacyjną i nie tylko, także z tą zawodową, uczoną w szkole – grany jest „Mały Chińczyk” Alexa Rowley, „Motylkowy Taniec” Z. Musiała, „Transirytacja” Marcela Boellarsa.

Wybór zabawek jest duży. Od piłek (można je, na wzór piłkarzy, kopać...) przez kolorowe baloniki, które też można kopać – i trzeba w nie trafić, ćwiczy się sprawność nóg – dmuchane kule są przywiązane to linki rozpiętej między drzewami; niebieskie baloniki z logo „Centrum...” są rozdawane dzieciom, czasem z hukiem pękają... Bańki mydlane to ulubiona zabawa na festynach, atrakcje wzrokowe są niezapomniane. Zwracają też uwagę na nietrwałość Rzeczy; nie wszystko jest takie jak je widzimy, dlatego nie należy się zbytnio przywiązywać do ulotnego piękna... Ale je, piękno, podziwiać jak najbardziej, gdy jest.

Na Pikniku dla każdego dziecka coś się znajdzie, stosownie do jego potrzeb, i możliwości rozwojowych. Zabawy przygotowują do pójścia do przedszkola. Jest mały tunel – niezbędne miejsce Schronienia dla dziecka, coś na kształt dużej siatki wędkarskiej; ćwiczy orientację w przestrzeni. Puzzle. Trzeba formę (zwierzęcą) odnaleźć i dopasować do innej formy, co wymaga wyobraźni... Na stojaku umieścić kolorową piłeczkę, to ćwiczenie orientacji wzrokowo-ruchowej dla dzieci od 6. miesiąca do 2. roku życia, w zakresie tzw. motoryki małej. Sprawności ręki.

Dzieci potrzebują dużo ruchu. Dzięki temu się rozwijają - umysłowo, fizycznie. W ten sposób prawidłowo kształtują się obydwie półkule mózgowe. Rozstawione są małe płoteczki, tor przeszkód, ćwiczą skoczność. Stymulacja wzroku, ruchu, sprawność, tzw. motoryka duża. Na „kamieniach sensorycznych” najlepiej jest chodzić boso... Kształtki wypukłe swą kolczastością, podłużnością, kółeczkami, pierścieniami, piramidkami wyższymi i niższymi, stymulują różne receptory na stopach. Pobudzają i rozwijają poczucie równowagi.

Pani Anna rozdaje dzieciom palety - papierowe tacki z czterema podstawowymi kolorami. Tu jest dopiero twórczość! Zabawa z kolorem, z jego mieszaniem... Można to robić też paluszkami, można odcisnąć małą dłonią swój ślad, swoje „pieczęcie”, w kulturze materialnej... Jak to jest odkrywane w jaskiniach sprzed dziesiątków czy setek tysięcy lat – a tutaj będzie na płachtach szarego papieru. Malarskie płótno to szerokie pasma folii, rozpięte są, owinięte, między dwoma drzewami. Chętnych artystów jest dużo. Można wejść w środek i tu Malować! Ćwiczyć sprawność manualną, na zajęciach w „Centrum...” w rożnych technikach plastycznych, z użyciem masy plastycznej, kleju. Domalować w narysowanym czerwonym serduszku coś własnego, np. uśmiech. Efekt starań wymaga – koniecznie – pochwalenia/dowartościowania Dziecka! Za kreatywność, za odwagę, za chęć uczestnictwa... Przemycać przy okazji zamiłowanie do estetyki formy...

Mamy nadzieję, że to nie ostatni taki festyn na skwerku przed „Centrum Rozwoju Bliżej Siebie”.



Iwona Wróblak

czerwiec 2021