piątek, 28 lutego 2020


SZANSA na Karnawał dla wszystkich…

            Pan Sławomir Filus zasiada za konsoletą, włącza światełka, więc Bal się za chwilkę rozpocznie! Jak co roku, od kilkunastu lat, w okresie karnawałowym, w sali gimnastycznej Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego - Szansa (Stowarzyszenie Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Uzdolnionej Artystycznie, prezes Sylwia Guzicka) – na integracyjny karnawał dla wszystkich… Dla osób ze Środowiskowego Domu Pomocy w Międzyrzeczu, dla dzieci z S.P. nr 2, z klas integracyjnych podopieczni z SOSW, są też przedszkolaki z Czwórki. „Szansa” jako organizacja ma wielkie zasługi w integracji społecznej środowisk i osób z niepełnosprawnościami, na terenie gminy i nie tylko, jako m.in. pomysłodawca i od 25.lat organizator corocznych Prezentacji Artystycznych. Zajmuje się poradnictwem dla rodziców dzieci z niepełnosprawnościami, organizuje dla nich wycieczki. Współpracuje z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie.
Dyrektorka SOSW Arletta Stachecka czuwa nad wszystkim, i krąży z aparatem fotograficznym, bo trzeba uwiecznić wydarzenie, i najpiękniejsze stroje, na które będzie na końcu Balu rozpisany konkurs – z nagrodami ufundowanymi przez Starostwo Powiatowe. Jest z nią reprezentująca Zarząd Powiatu Zofia Plewa – stała bywalczyni imprez organizowanych przez organizacje pozarządowe, Elżbieta Górna dyrektorka PCPR, wychowawcy, nauczyciele i rodzice z dziećmi – wszyscy za chwilę będą się razem bawić na sali, bo taka jest, od lat, integracyjna formuła Balu.
Przygotowane konkurencje, rozgrywane w przerwach między tańcami, prowadzone są przez wolontariuszki z integracyjnej 8. klasy S.P. nr 2 – to 2. Magdy, Julia, Natalia, Wiktoria, Oliwia, dziewczyny same kiedyś, jak wspominają, jako dzieci bawiły się tu w kółeczku… Zaglądam im przez ramię, cóż pani Sylwia przygotowała, jako główna wodzirejka?
Baloniki, które trzeba umiejętnie, przywiązane do nogi pary konkurencyjnej, przebić stopą, chroniąc jednocześnie własny balonik! (i nie podeptać towarzysza tańca). Widowiskowy bieg z (ugotowanym) jajkiem na łyżce. Bardzo skomplikowana próba konsumpcji jabłuszka uwiązanego na sznurku – bez użycia rąk! Graffiti kropkowane, którymi udekoruje się buzie bawiących się wokół nas osób. Sprawnościowe rzuty woreczkiem do (bliskiego) celu. Zabawa w „brakujące krzesło” – którego to mebelka jest z założenia za mało, i stale, w takty muzyki, ubywa – aż do wygranej ostatniej osoby, która zasiądzie na jedynym pozostałym. Przede wszystkim jest dużo skocznej muzyki, do wyhasania się dla wszystkich dzieciaków. Zumba gromadna – nauka podstawowych figur tego tańca. I nagrody dla zwycięzców (kredki, mazaki itp.), czekające dotąd na specjalnym stoliku. Wręczać je będzie dyrektorka SOSW i Zofia Plewa.
A w miejscu stołówkowym, przy poczęstunku – rozmowy… Pani Górna rozważa, w jaki sposób rozpropagować akcję tworzenia nowych rodzin zastępczych, zachęcić kandydatów; w gminie jest dużo dzieci, którym to jest potrzebne. Dyrektorka PCPR i Zofia Plewa wymieniają się doświadczeniami, jak się w innych miejscach systemowo podchodzi do rozwiązania tego ważnego społecznie problemu…
Duże koło integruje się na środku sali, wśród przebrań uczestników zawody spełniające chłopięce marzenia o sile i męstwie – strażak z (czerwoną?) siekierką i kaskiem, marynarzyk (ze stosowną czapką), tańczą z księżniczkami z bajek, postaciami z dziecięcych kreskówek, jest diabliczka z czerwonymi różkami, mała skrzydlasta aniołka…
 A w rogu sali tradycyjnie specjalne miejsce dla tych, którzy lubią zabawę we własnym tempie – basen z piłeczkami, w którym można się „zanurzyć”…  
Patronat na Balem Karnawałowym objęło Starostwo Powiatowe.

Iwona Wróblak
luty 2020 r.










środa, 26 lutego 2020


O życiu poborowego podczas I wojny – wykład Katarzyny Zielińskiej

W naszej Bibliotece Publicznej kolejne spotkanie z cyklu wykładów o historii regionalnej, inspirowanych przez prof. Marcelego Tureczka z Uniwersytetu Zielonogórskiego, prezesa Towarzystwa Historycznego Ziemi Międzyrzeckiej. Mgr Katarzyna Zielińska, doktorantka w Instytucie Historii Uniwersytetu Zielonogórskiego, mówiła o „Służbie nie tylko w kolorze Feldgrau. Życie poborowego podczas I wojny Światowej i Powstania Wielkopolskiego”. Oddział Lubuski „Towarzystwa Powstania Wielkopolskiego” zajmuje się krzewieniem wiedzy o Powstaniu Wielkopolskim i pomocą w szukaniu zaginionych w walkach przodków.
W pierwszej dekadzie XX wieku rytm wydarzeniom europejskim nadawało parcie cesarza niemieckiego do wojny, która – według zapewnień stron – miała skończyć się szybko. Symptomem tamtych czasów był kolor feldgrau (szary polowy), znikła funkcja propagandowa munduru, tak ubrany żołnierz miał być niewidoczny dla wroga. Pozycyjny charakter walk podczas wielkiej wojny przekreślał mit romantycznej. Nie przygotowano należycie nawet jednolitych mundurów w armii cesarskiej, brak było nakryć głowy i (całych) butów. Nieodłącznym elementem wyposażenia wojskowego był tornister ważący ok. 30 kg, wysokie sztywne buty – które, jak się okazało, nie sprawdziły się w długich marszach i w okopach. Nie zabezpieczono łóżek szpitalnych do przyjęcia wielkiej ilości rannych. Horrorem stawało się ich leczenie; w operacji amputowania kończyn nie znano znieczulenia, a lżej rannych wysyłano na rekonwalescencje do domów.
Nasza (szkolna) narracja historyczno-polityczna, nieposzukująca łańcucha przyczynowo-skutkowego, zdominowana jest tematyką militarną (według schematu: od powstania - do powstania), zawężająca nacisk w nauczaniu do kwestii posiadania lub braku niepodległości bytu państwowego, w mniejszym stopniu naświetla wydarzenia lokalne, ich kontekst społeczny. W okresie najnowszym przesłonięta jest wydarzeniami II Wojny Światowej i Powstania Wielkopolskiego. Minęła 98. rocznica (16.lutego 1919 r.) podpisania przez państwa zwycięskiej Ententy z niemiecką Republiką Weimarską traktatu rozejmowego  w Trewirze w Nadrenii-Palatynacie, którego jednym z postanowień było zakończenie trwającego od 27. grudnia 1918 r. Powstania Wielkopolskiego.
 Dla Polaków – wcielanych do armii jako obywatele Cesarstwa Niemieckiego, powoływanych zwykle do pułków piechoty – droga awansu, jako elementu podejrzanego ideowo, była zamknięta. Tym niemniej „Krzyż Żelazny”, niemieckie odznaczenie wojenne, otrzymało wielu polskich dowódców, za męstwo i lojalność. W czasie walk pozycyjnych Polacy – często celowo – mylili okopy, by dostać się do niewoli a potem do oddziałów powstańczych i do armii gen. Józefa Hallera. Rutynowe szkolenie wojskowe obejmowało podstawy higieny osobistej, porządku, używania opatrunków… posługiwania się bronią, co bardzo przydało się w walkach w Powstaniu Wielkopolskim.
Zygmund Freud był zdania, że I wojna światowa zostawiła głębokie ślady w psychice jednostek i w zbiorowej psychice ówczesnego pokolenia. Losy ludzi uwikłanych w tę traumę można śledzić w wydanych i dostępnych Biogramach powstańczych, wyszczególnione tam wydarzenia w życiorysach są podobne: wyjazd za pracą, wcielenie do armii pruskiej i ucieczka, udział w Powstaniu Wielkopolskim.
Informacje o I wojnie światowej czerpiemy zazwyczaj z fabuł filmowych, rzadziej z książek i pamiętników – niechętnie je pisano, i kreują obrazy nie mające wiele wspólnego z ówczesną okopową rzeczywistością. Linie okopów (wykopano ich 40 tys. km), przez 4 lata miejsce życia milionów żołnierzy, syndrom tej wojny, zostawiły pamięć w postaci nerwicy okopowej, jako jednostki choroby psychiczno-somatycznej; wspomnienie smrodu niemytych ciał i odór rozkładających się zwłok poległych i nie pochowanych kolegów. Tzw. stopy okopowej – to termin medyczny, określający reumatoidalne zapalenie stopy. Brak sanitariatów, warunków do higieny, dziesiątkował żołnierzy, lekarzy i pielęgniarki. W relacjach pisano o uciążliwej wszawicy pod mundurami, wszechobecnych szczurach żywiących się ciałami ludzkimi, zatruwających miejsca, skąd czerpano wodę. Na szczury dla rozrywki (są dokumentalne zdjęcia) w przerwach między działaniami wojennymi urządzano polowanie. Strukturalny brak zaplecza gospodarczego, odpowiedniego wyżywienia i witamin - kuchnie polowe usytuowane były na tyłach frontu (dym mógł wskazać nieprzyjacielowi położenie oddziału), powodował choroby, był przyczyną licznych zgonów. Umierano w wyniku zalegania w okopach stosowanego w działaniach wojennych gazu bojowego, który w zagłębieniach terenu utrzymywał się przez kilka dni.
Warunki bytowe i przeżycia wojenne pozbawiały ludzi kręgosłupa moralnego. W ciągu wieków zmieniał się charakter wojny, ale cele i jej koszty w psychice ludzkiej zostawały te same. W pobliżu linii okopów tworzono domy publiczne, zwiększano przydział alkoholu i tabaki, by częściowo złagodzić problemy psychiczne ludzi. Słynna scena z brytyjskiego filmu o Meczu bożonarodzeniowym, w którym wspólnie zagrali w piłkę żołnierze z okopów walczących ze sobą stron, obrazuje bezsens wojennej rzezi, w której zatracono cel walki.
Sytuacja mieszkańców rejonów pogranicza była złożona, z początku nie zdawano sobie sprawy w realnej bliskości rozpoczęcia wielkiego światowego konfliktu zbrojnego, który potrwać miał kilka lat. Życie toczyło się swoim rytmem, rodziny przyszłych poborowych bardziej obchodził rysujący się na horyzoncie kryzys ekonomiczny niż polityczne kalkulacje elit związane z możliwością (mit historyczny) odzyskania po 123 latach niepodległości Polski. Przymusowo powoływanym do armii poborowym rodziny stawiały kapliczki, mając świadomość zagrożenia ich życia i zdrowia. Polacy, by nie iść na wojnę, symulowali choroby.    
Wykładnicze zwiększenie produkcji karabinów spowodowało nałożenie nowych podatków, załamanie budżetu państwa, zwiększającą się inflację, obniżkę podaży dóbr konsumpcyjnych, pogorszenie jakości dostępnych produktów żywnościowych (azot używany do produkcji nawozów kierowany był do fabryk amunicji), brak opału. Nowa sytuacja, mobilizacja wielkiej ilości mężczyzn, spowodowała przemiany społeczne związane z niedoborem siły roboczej; kobiety musiały zająć miejsca należne przedtem mężczyznom – pracowały w fabrykach, w gospodarstwach rolnych.
Obecnie czas jest przywrócić pamięć ofiarom I wojny światowej – choćby symboliczną... Pamięć (bardziej dokładną) o tych, którzy niesłusznie, nie ze swojej woli, stali się ofiarami wielkiej, u nas nieco zapomnianej, historii. Dzieje, szczególnie Pogranicza, w ujęciu mikrohistorycznym, są skomplikowane, nie zawężają się do stereotypów typu Polak-katolik, i upamiętniania pomnikowego, zgodnego politycznie z tzw. charakterem narodowym, i - z rysami na nim, które pozwolą na (nie)identyfikację z postumentowanym walorem... Nie wyrażają się także –  w (pseudo)patriotycznych tatuażach… Spotykano małżeństwa mieszane. Pracowano dla społeczności lokalnej w warunkach, jakie były dostępne.  Codzienną wojenną rzeczywistość wyznaczały wątpliwości, strach, głód.
Nie ma w Polsce cmentarzy wojennych z  okresu I wojny, też z tego powodu, że nie było możliwości sprowadzania zwłok bliskich z terenu walk. Przyczyną też była, związana z polską tradycją określonej polityki historycznej, wrogość kulturowa wobec Niemiec jako sprawców wojen. Niszczenie zabytków kultury – tablic pamiątkowych, nekropolii. Historia jednostkowa ludzi, ich losów, jest, w części, do odtworzenia. Jej źródłem są, mogą być „Listy strat” dla danych terenów walk, wiele setek kart z imiennymi wykazami drukowanymi w ówczesnych gazetach – znajdujące się na tych dokumentach polskie i niemieckie nazwiska osób rannych i poległych, informacje mogące dać nowe możliwości czy pomoc poszukującym rodzinnych genealogii. Pewną trudność – do przezwyciężenia z pomocą językowych programów komputerowych – może sprawić ich zapis, często fonetyczny. Oddział Lubuski „Towarzystwa Powstania Wielkopolskiego” służy wskazówkami.

Iwona Wróblak
luty 2020 r.




wtorek, 25 lutego 2020


Targi Pracy

            Na płycie hali widowiskowo-sportowej głównie młodzież z opiekunami z pobliskich szkół. Są też i dorośli, tu rozmowy są konkretne – jakie jest wynagrodzenie, warunki pracy…
Kilkanaście stanowisk instytucji i firm z gminy i województwa. Informacje o ofertach pracy.
Drew- Pack-Tradex z Trzciela: poszukiwani - asystent szefa sprzedaży, operator wózka widłowego, stolarz. Stoisko Ośrodka Wypoczynkowego „Karina” z Pszczewa, Salonu Kosmetycznego „Fabryka Piękna”, Restauracji Pizzerii „Mafia” – z aktualnym menu. B.P. Polska Servises sp. Z o.o.. M.C. Donald’s  Resta Rafał Grzesiuk, Auto-Jarex Jarosław Śliwiński, Koimex – z ekologią zawsze po drodze. Firma „Zyguła” z siedzibą w Zbąszynku częstuje swoimi wyrobami. W Promedica’24 czeka praca opiekuna seniorów w Niemczech z kursami języka niemieckiego i gwarancją zatrudnienia po kursie. oszukiwani są sprzedawcy na stacji BP w Rogozińcu i Chociszewie. Są miejsca pracy w ESSEL Propack Polska, w PPHU JUMAR sp. z o.o., w „Recaro” w Chociulach jako szwaczka. Folwark „Pszczew” zatrudni kucharza, kelnerkę, konserwatora budowlanego, pracownika gospodarczego, recepcjonistkę hotelową. Przyjmą do pracy w służbach mundurowych – w Policji, w Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej, w Straży Granicznej, w Wojskowej Komendzie Uzupełnień.
 PCPR zachęca do zostania rodziną zastępczą, zapewnia poradnictwo rodzinne w szerokim zakresie. Krajowy Fundusz Szkoleniowy wspiera kształcenie ustawiczne pracodawców i pracowników, przekwalifikowanie lub aktualizację wiedzy i umiejętności. Jest obecna Agencja „Biznesu „Sukces” i Policealna Szkoła Zawodowa „Awans” - Maria Michalska, Cech Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorców w Międzyrzeczu – z informacją o zawodach, zdobywaniu kwalifikacji i umiejętności.
Informacja o ePłatniku na Platformie Usług Elektronicznych ZUS (PUE ZUS). W lżejszej formie, dla uczniów, lekcje z ZUS – projekt edukacyjny dla szkół ponadpodstawowych.
Długa lista - Barometr zawodów 2020 w powiecie międzyrzeckim; na widocznym miejscu eksponowany wykaz, w której profesji jest deficyt, gdzie równowaga czy nadwyżka. Urząd Pracy reprezentowany jest przez kilka stoisk: m.in. Centrum Aktywizacji Zawodowej. Znaleźć swoje miejsce… II Targi Pracy.

Iwona Wróblak
luty 2020 r.













poniedziałek, 24 lutego 2020


Z Anitą  Kucharską-Dziedzic posłanką na Sejm RP – spotkanie

Pani Anita Kucharska-Dziedzic - posłanka na Sejm IX kadencji, liderka „Lewicy w Lubuskiem”, prezeska Stowarzyszenia Na Rzecz Kobiet „BABA” (zajmującym się bezpłatnym poradnictwem dla ofiar przemocy i przestępstw), polonistka, nauczycielka akademicka, szefowa Ruchu Miejskiego w Zielonej Górze. Dyżur poselski miał miejsce w sali Urzędu Miasta w Międzyrzeczu i w siedzibie Uniwersytetu Trzeciego Wieku w MOK.
Tematem miała być: Kobieta w dzisiejszym świecie: żona, matka, przedsiębiorca, senior. Było o wszystkim. O możliwości inicjatyw społecznych w zakresie pomocy ludziom samotnym, seniorom, o potrzebie zgłaszaniu swoich pomysłów do Budżetu Obywatelskiego. O sprawach prywatnych, też w sądach.
O braku zapowiadanej, i potrzebnej, reformy sądownictwa, która mogłaby przyspieszyć rozpatrywanie spraw na wokandzie. Nie ma w tej kwestii żadnego postępu. Jest za to tzw. Ustawa „Kagańcowa” (dla sędziów) podpisana już przez prezydenta, będąca w sprzeczności z zapisami w Konstytucji RP, i z prawem unijnym, którego Polska jest sygnatariuszem - w 2009 r. przez władze polskie podpisany został Traktat z Lizbony dający Parlamentowi Europejskiemu uprawnienia ustawodawcze zrównujące jego pozycję z Radą Ministrów.

Ludzie niezależnie od światopoglądu są dobrzy i źli. Systemy relacji międzyludzkich są zbudowane tak, że zakładają dobrą wolę stron. Jak reformować nasze państwo? W każdym systemie są błędy. Jeżeli system jest zły, trzeba go reformować. Trójpodział władz jest gwarancją, że monopolu nie będzie miała żadna z nich. Według dr Anity Kucharskiej-Dziedzic bolączką systemu sądownictwa jest brak weryfikacji biegłych sądowych, ich niskie wynagrodzenia. Także system zakładający przymus losowania spraw do rozpatrzenia dla sędziów, mający w założeniu zapewnić bezstronność, czy zapobiec ewentualnej korupcji. W praktyce tzw. losowanie sprawia, że nie zawsze wybrani w ten sposób sędziowie mają odpowiednie, wobec różnorodności materii prawnej, w której muszą się poruszać, kwalifikacje czy doświadczenie, co wydatnie wydłuża czas rozpatrywania spraw (wiele tomów akt do przeczytania). Także nie jest do końca zdefiniowana kwestia zasad działalności politycznej sędziów. W innych krajach jest tak, że sędziowie nie mogą deklarować swoich poglądów politycznych - na sali rozpraw…
Obecny walor niezawisłości polskich sądów, czy jego brak – może odstraszyć potencjalnych inwestorów w naszym kraju, precedensy, gdzie – z tego powodu – wyroki polskich sądów są podważane, już mają miejsce.

Iwona Wróblak
luty 2020 r.




sobota, 22 lutego 2020


O demokracji – co wiemy?


O kondycji polskiego liberalizmu i społecznie zaangażowanego biznesu w siedzibie Starostwa Powiatowego w Międzyrzeczu rozmawiali, przybyli na zaproszenie Ewy Zdrowowicz-Kulik, Tomasza Jarmolińskiego i Jacka Bełza, znamienici goście:
- Prof. Paweł Leszczyński – historyk, wykładowca PWSZ w Gorzowie Wlkp., doktor habilitowany nauk prawnych, profesor nadzwyczajny i prorektor do spraw nauki w Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie, Prezes Zarządu Oddziału Gorzowskiego Polskiego Towarzystwa Historycznego i członek Polskiego Towarzystwa Prawa Konstytucyjnego oraz Polskiego Towarzystwa Prawa Wyznaniowego, kierownik Katedry Problemów Bezpieczeństwa Europy Północnej i Środkowowschodniej, członek bądź współpracownik licznych organizacji, instytucji i towarzystw, m.in. członek Rady Fundacji „Serce na Dłoni”, redaktor naczelny „Forum Historyczno-Społecznego”, autor ponad 190 publikacji naukowych, popularnonaukowych i popularnych.
- Sławomir Szenwald - filolog, germanista. Wykładowca Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej i Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie, Dyrektor Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Z. Herberta w Gorzowie. Tłumacz przysięgły. Autor tłumaczeń wielu publikacji literackich, naukowych i popularnonaukowych. Wielokrotny członek jury m.in. konkursów związanych z kulturą niemiecką. Od 2019 roku jest członkiem Zarządu Fundacji „Serce na Dłoni”.
To drugie z kolei wydarzenie, w cyklu Spotkań z Demokracją w Międzyrzeczu, społeczna inicjatywa Stowarzyszenia „Międzyrzecz Moje Miasto” oraz Nowoczesnej „Koło Międzyrzecz i Skwierzyna”. Wykłady, rozmowy z ciekawymi ludźmi ze świata polityki, kultury. Na plakacie zwiastującym spotkanie hasłowe tematy rozmów: TSUE, Niezawisłość, Prokuratura, Praworządność, Sądy, Unia Europejska…
W sesji – doceniając wagę poruszanych zagadnień - uczestniczyła starościna Powiatu Międzyrzeckiego Agnieszka Olender, która skrótowo mówiła o zakresie działań swojego urzędu, opiece Starostwa nad DPSami (6 placówek), Domem Dziecka w Skwierzynie, międzyrzeckim Szpitalem, szkołami średnimi…, by słuchacze mieli regionalny kontekst puli zagadnień, które będą poruszane. I możliwość ustosunkowania się, ewentualnie pytań.

 Kondycja polskiego socjalliberalizmu. Wstępem do dyskusji o biznesie zaangażowanym społecznie była prezentacja książki o Maxie Bahrze pt. „Społecznik, polityk i przedsiębiorca. Wspomnienia z lat 1848-1926”, wydanej w oparciu o projekt Fundacji Wspierania Integracji Europejskiej „Viadrina”. Publikacja będzie dostępna bezpłatnie dla uczestników spotkania w naszej Bibliotece Publicznej. Max Bahr – wybrany do Konstytuanty właściciel fabryki juty w Niemczech okresu Republiki Weimarskiej, dobrze funkcjonujący w środowisku biznesman, który oprócz działalności produkcyjnej był przykładem społecznej odpowiedzialności biznesu, w postaci własnego wkładu w powstanie funkcyjnych mieszkań dla pracowników, przedszkola dla ich dzieci, przyzakładowego żłobka czy kasy oszczędnościowej udzielającej pożyczki na warunkach lepszych niż oferowane na ówczesnym rynku finansowym w Landsbergu (Gorzowie) na pocz. XX wieku. W myśl socjalliberalnej filozofii, której podstawową rolą, funkcją, jest sprzyjanie polepszaniu warunków prowadzenia działalności gospodarczej, są to obszary relacji społecznych, z których państwo, władcza publiczna, nie może się wycofać...
Zasada liberalna mówi, że to, co nie jest zabronione, jest dozwolone. Gospodarka  i biznes (szczególnie mały) to najważniejsze dźwignie rozwoju gospodarczego, stworzenie im prawnych warunków rozwoju były przyczyną sukcesów ekonomicznych najbogatszych krajów świata. Książka o Maxie Bahrze (zgłoszona do Nagrody „Wawrzynów lubuskich”) zawiera przesłanie etyczne dla młodych przedsiębiorców funkcjonujących w demokracji liberalnej.
Jaki jest stan polskiego (socjal)liberalizmu?  Patrząc historycznie, Akt zaprzysiężenia w 1791 r. przez Sejm Czteroletni  Konstytucji 3 Maja włączył II Rzeczpospolitą do grona państw nowożytnych. Zostały w niej opisane najważniejsze relacje między władzami a społeczeństwem, ustanowiony trójpodział władzy. Jan Deckert (z Bledzewa) ze Stronnictwa Patriotycznego, późniejszy prezydent Warszawy, wielką wagę przykładał do idei samorządowej jako istoty liberalizmu. Czasy zaborów, to ponad wiek naszej historii, nie sprzyjały rozwojowi (polskiej) myśli liberalnej. Mimo to na ziemiach polskich zaboru austriackiego liberalizm był mocno obecny (Lwów i Kraków), świetne są tradycje wielkopolskiej, poznańskiej myśli pozytywistycznej.
Założenia pierwszego najważniejszego Aktu prawnego odrodzonej Polski, Konstytucji Marcowej z 1921 roku, były podobne do obecnie obowiązującej, z 1997 r. Konstytucji RP. Jednak rok 1926 to początek autorytaryzmu i nacjonalizmu, organizacji faszyzujących (ONR), idei obecnie reaktywowanych. Po wojnie partią socjalliberalną było Stronnictwo Demokratyczne zrzeszające rzemiosło, handel, drobną wytwórczość, optujące za powstaniem instytucji Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. Dzisiaj Nowoczesna w Parlamencie Europejskim należy do frakcji Unii Europejskich Demokratów (PO – do Europejskiej Partii Ludowej).
Prof. Leszczyński uważa, że dziedzictwo (też) polskiego liberalizmu związane jest z Reformacją. Specyfika polskiej historii, w której dominującą rolę ekonomiczną i polityczną w XVI wieku miała szlachta, sprawiła, że mieszczaństwo nie miało takiej roli jak w krajach zachodnich - jako nośnik idei liberalnych, w tym pluralizmu religijnego. Przykładem działań prospołecznych jest reformerski kościół Ewangelicko – Metodystyczny w Międzyrzeczu, prowadzący obecnie działalność edukacyjną w aresztach, upamiętniający zabytki np. również żydowskiej kultury lokalnej.
Liberalizm zakłada pokojowe współistnienie wielu tradycji i kultur. Nowe wyzwania stwarza współczesna emigracja turystyczna, zarobkowa – przyjazdy do pracy w Polsce Hindusów, Ukraińców, Białorusinów, Armeńczyków. W Bibliotece Wojewódzkiej w Gorzowie jest Punkt konsultacyjny dla obcokrajowców.
  Rozwój społeczeństwa obywatelskiego jest powiązany z istniejącym zastanym modelem edukacji i poziomem czytelnictwa. Wskaźnik czytelnictwa w Polsce jest jednym z najniższych w Europie… Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa jest programem wsparcia dla samorządu – ma na celu pomoc dla bibliotek w zaopatrzeniu w nowości wydawnicze, w łatwy i równy dostęp do książek. Sprzyjać temu powinna gęsta sieć bibliotek, też atrakcyjność wystroju ich wnętrza zachęcająca do przychodzenia do czytelni bibliotecznej. Przykładem kreowania czytelnictwa są biblioteki skandynawskie, funkcjonujące jako miejsce prywatnych spotkań, rozmów, gdzie – inaczej niż w kawiarni, gdzie nie ma przymusu kupowania czegokolwiek.
Pytanie od jednego z naszych lokalnych przedsiębiorców – o rolę małego biznesu w mniejszych miejscowościach…. Jest ta rola, w kontekście społeczeństwa obywatelskiego, obok organizacji samorządowych, ważna, kluczowa. Społeczna gospodarka rynkowa jest wpisana w Konstytucję RP, tak jak prawo do ochrony zdrowia obywateli. Są w prawie określone zasady partnerstwa prywatno – publicznego, specyfika podziału zadań między szczeblem samorządowym a rządowym, organizacjami społecznymi. Tylko jest jeszcze coś – bardzo ważny - czynnik ludzki… Lokalny. Obok kompetencji - dobra wola, empatia (w wykonywaniu swoich obowiązków przez urzędników), zrozumienie warunków środowiskowych, filozofia szerszego spojrzenia na potrzeby drugiego człowieka czy grupy ludzi…
Informacja społeczeństwa obywatelskiego, ciągła edukacja jest najważniejsza. Jako przykład może służyć niezrozumienie, co znaczy komercjalizm, w odróżnieniu od – prywatyzacji, mylenie czy świadome pijarowe mieszanie tych pojęć…
Obecna ustawa KRRiT daje możliwość manipulowania koncesjami radiowymi i telewizyjnymi. W obecnym stanie monopolu jednej opcji politycznej w TVP w paśmie emisji w wielu regionach w Polsce dominującym, która również nie realizuje misji narodowej za granicą, opcji nie reprezentującej poglądów szerokiego spektrum grup społecznych, jest wskazane stworzenie funduszy misji publicznej, kultury wysokiej, bez monopolu wyznaniowego.
Liberalizm nie jest neutralny politycznie – opowiada się za równością wobec prawa, za państwem prawa i wolnością do informacji...

Iwona Wróblak
luty 2020 r.





wtorek, 18 lutego 2020


Blisko historii… i teraźniejszości


Żaneta Robak – razem z mężem Łukaszem, jako współorganizatorka wydarzenia kulturalnego, kolejnego - z udziałem Folwarku Pszczew, którego są właścicielami, wykorzystała znajomość z Jackiem Pawłowiczem, (obydwoje ukończyli dziennikarstwo na UW) dawniej aktywnym działaczem „Solidarności”, teraz dyrektorem Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, by zaprosić go, za zgodą dyr. Muzeum im. Alfa Kowalskiego w Międzyrzeczu Andrzeja Kirmiela, do wygłoszenia prelekcji pt. „Rotmistrz Witold Pilecki 1901-1949”. Poprzedniego dnia w Pszczewie miała miejsce uroczystość upamiętniająca majora Rudolfa Majewskiego ps. „ Leśniak”, dowódcę 25 Pułku Piechoty AK, który w 1945 r. osiedlił się w Pszczewie i współtworzył pierwszą radę gminy, a potem został aresztowany i skazany przez komunistyczny sąd na karę więzienia i  zamordowany 5. stycznia 1949 roku w więzieniu we Wronkach.
Państwo Robakowie mają pomysły na jeszcze inne wydarzenia i eventy, ważne dla społeczności… Żaneta Robak jest wice prezesem Fundacji na Rzecz Polsko - Niemieckiego Sąsiedztwa wspierającej budowanie dobrych stosunków polsko-niemieckich oraz szerzenie wzajemnej wiedzy na temat obu państw.
Celem jest – mam nadzieję, że owocne, zawiązanie ram efektywnej współpracy – m.in. ze Starostwem Międzyrzeckim (była obecna starościna Agnieszka Olender) w zadaniu promocji turystycznej naszego regionu, i z lokalnymi środkami przekazu. Widziałam wójta gminy Przytoczna Bartłomieja Kucharyka, mającego w dorobku wiele lat działalności na rzecz kultury, to obecnie ponadto sprawny samorządowiec – może dojdzie do systemowej ponadgminnej współpracy ośrodków wzajemnie się wspomagających w promowaniu Ziemi Lubuskiej, ku pożytkowi gospodarczemu i kulturalnemu regionu?
Natura i historia. Pięknie położony Folwark Pszczew, współpracujący z prężnie działającym Gminnym Domem Kultury w Pszczewie. 20 pokoi hotelowych o wysokim standardzie, klimatyczna Stara Gorzelnia, gdzie od lat odbywają się imprezy okolicznościowe i kulturalne, regionalna kuchnia – na spotkaniu mieliśmy okazję posmakować wycinka propozycji kulinarnych (pyszne ciastka) charakteryzujących się wysoką jakością i niepowtarzalnym smakiem – regionalne bigosy, dżemy, syropy, wiele rodzajów miodów z pasieki wędrownej, winne produkty - z reaktywowanej z przeszłości, kiedy właścicielami Folwarku byli biskupi – winnicy, z corocznym wrześniowym wspólnym winobraniem…
Piękna sceneria spotkania z kulturą i historią. Sala starościńska Muzeum ze ścienną dekoracją w postaci największej w Polsce kolekcji sarmackich portretów trumiennych, nasz gość Jacek Pawłowicz był nimi zachwycony. I z którymi to artefaktami w intelektualny dyskurs, jako młode pokolenie (28 lat), wszedł Marcin Gąbka ps. „Baltazar” – bard pięknym mocnym barytonem śpiewający nam pieśni we własnej aranżacji do wierszy Zbigniewa Herberta, poezje Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego; m.in. „Sarmatię” – zanotowałam fragmenty (…) pętamy się w honorach/ nie znamy się z honorem… kochamy się w sobie/nie pragnąc siebie znać (…)
Patrząc na spuściznę kulturową, owe dumne oblicza szlachciców malowane na blasze, z epoki potęgi i chwały I Rzeczpospolitej, spoglądające na nas ze ścian, słuchaliśmy wykładu J. Pawłowicza o rotmistrzu Witoldzie Pileckim. Prelegent napisał o nim książkę.
Rotmistrz Witold Pilecki - polski żołnierz II Rzeczpospolitej – jak przykład niezłomnego ponadepokowego rycerza, który zgłosił się jako ochotnik do niemieckiego obozu śmierci w Auschwitz z misją zdobycia materiałów wywiadowczych z jednego z tworzonych przez hitlerowców obozów koncentracyjnych. Powierzone mu zadanie wykonał, przeżył i uciekł z obozu. Brał udział w Powstaniu Warszawskim, współpracował z kontrwywiadem wojskowym rządu emigracyjnego. Aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa, po brutalnym śledztwie, stracony i pochowany w nieznanym miejscu. Poszukiwania jego szczątków w na tzw. Łączce w pobliżu Rakowieckiej 37 na Warszawie – Mokotów trwają do dziś.
Witold Pilecki urodził się 13 maja 1901 w Ołońcu w Rosji w rodzinie szlacheckiej o tradycjach niepodległościowych, gdzie żywa była pamięć o dziadku Witolda Józefie Pileckim zesłanym na Syberię za udział w Powstaniu Styczniowym. W Wilnie jako uczeń gimnazjum związał się z ruchem skautowskim, na terenie Polsce formacji niepodległościowej. Walczył w oddziałach samoobrony, które po I wojnie światowej na przełomie 1918 i 1919 r. przejęły władzę w mieście. W 1920 r. podczas wojny polsko-bolszewickiej Pilecki walczył pod Warszawą, Mławą, Płockiem.
Z powodu trudnej sytuacji materialnej, związanej z konfiskatą majątków rodzinnych położonych na terenach zajętych przez bolszewików, przerwał rozpoczęte studia plastyczne na uniwersytecie w Wilnie i osiadł w odzyskanej 30 ha posiadłości w Sukurczach. Rozpoczął naukę na studiach rolniczych w Poznaniu, założył w majątku spółdzielnię mleczarską, zorganizował lokalną straż pożarną i pomoc społeczną dla uboższych. Uczestniczył też w ćwiczeniach wojskowych, utworzył lokalny udział ułanów „Krakus”. W 1931 r. ożenił się z Marią Ostrowską, z którą miał dwoje dzieci.
Na początku września 1939 r. jako podporucznik rezerwy walczył z Niemcami pod Piotrkowem Trybunalskim. Kiedy dywizja, gdzie walczył Pilecki, została rozbita, przedostał się do Warszawy, by w okupowanej stolicy współtworzyć Tajną Armię Polską (TAP), która w 1943 roku została włączona do struktur Armii Krajowej. W  Powstaniu Warszawskim dowodził jednym z oddziałów zgrupowania Chrobry II w tzw. Reducie Witolda. Po upadku Powstania przebywał w niemieckim obozie Lamsdorfie (Łambinowicach) i w oflagu VII A w Murnau. Po wyzwoleniu obozu przez armię amerykańską dołączył do II Korpusu Wojska Polskiego we Włoszech. W 1945 roku na rozkaz gen. Andersa wrócił do Polski, by zorganizować podziemne struktury antykomunistyczne, zbierać informacje o sytuacji w Polsce, w tym o żołnierzach AK i II Korpusu więzionych w obozach NKWD i deportowanych do Rosji. 8. maja 1947 roku został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, skazany na karę śmierci i stracony 25. maja 1948 roku, prawdopodobnie zwłoki zakopano na wysypisku śmieci koło Cmentarza Powązkowskiego (tzw. kwatera Ł - Łączka).  
Wykładowi o rotmistrzu Pileckim towarzyszyła wystawa. Fotogramy przedstawiające dokumenty i zdjęcia z lat dzieciństwa, młodości, z okresu walki o niepodległość Polski, okupacji niemieckiej i ostatnie wizerunki Witolda Pileckiego z ławy oskarżonych w procesie wytoczonym przez władze komunistyczne Polski w 1948 r.
Recital pieśni Marcina Gąbki, utwory wybrane przez wykonawcę, we własnej aranżacji. Pieśni bardzo znane, dotykające dramaturgii wydarzeń z naszej najnowszej historii – porządku pojałtańskiego, mordu w Katyniu, tragicznej postaci kilkunastoletniej sanitariuszki Danuty Siedzikówny ps. „Inka” rozstrzelanej przez komunistów. Było o materialnych świadkach historii ludzkich – szaliku, ocieplającym szyje kolejnych ofiar XX wiecznych reżimów, przejmowanych (jako że dotychczasowy martwy właściciel już go nie potrzebuje) przez współwięźniów, sztafeta szalikowa… Na koniec, na bis, zabrzmiały nam w świetnym Marcinowym wykonaniu słynne Jacka Kaczmarskiego „Mury” , ta pieśń o samotnym śpiewaku-bardzie, niczym narzędzie wykorzystywanym do pijaru, niestety walka mas często kończy się nastaniem innego totalitaryzmu nowych elit, o nieco zmienionym obliczu, a (przede wszystkim intelektualne) kajdany nadal pętają stopy ludzi zdążających gromadnie we wskazanym przez wodza(ów) kierunku.

Iwona Wróblak
luty 2020













piątek, 14 lutego 2020


Dyskusyjny Klub Książki w Międzyrzeczu

            Kolejne spotkanie fanów czytania w Dyskusyjnym Klubie Książki przy bibliotece Publicznej w Międzyrzeczu. W bogatej kulturalnej ofercie Biblioteki, oprócz swojej statutowej działalności, opartej na liczącym kilka dziesiątków tysięcy woluminów zbiorze – ważna pozycja, i stałe grono biorących udział w spotkaniach. Kilka poprzednich spotkań było skorelowanych z wizytami w Czytelni zaproszonych pisarzy i innych osób publicznych.
            Zainteresowania czytelnicze członków DKK są różne, jak osobowości i potrzeby. Tym razem – w otoczeniu książek Olgi Tokarczuk - moderująca spotkania Renata Dyla, pracownik Biblioteki, przedstawiła twórczość i osobę Noblistki, jako wstęp do dyskusji, prezentacji własnych przemyśleń, a potem, do oglądania projekcji filmu. Z kilkunastu tytułów, jakie wydała autorka, Biblioteka posiada, i udostępnia, WSZYSTKIE, wiele ma w kilku egzemplarzach. Dobrą literaturę się Tu poleca, a przyznanie Tokarczuk Nagrody Nobla jest świetną promocją – i Biblioteki, i ambitnego czytelnictwa, chociaż w ofercie Biblioteki są oczywiście książki reprezentujące również inne rodzaje literatury, mające w założeniu za zadanie zaspokoić różnorodne gusty czytelnicze.
            Nasza gościnna Biblioteka zaprasza także do Kawiarenki internetowej, do Czytelni, także do codziennego przeglądania sporego stosiku darów od czytelników – zapewniam, że warto, bo ludzie kupują bardzo różne książki i po przeczytaniu (może braku dla nich, wobec kupna nowych, miejsca na półce) w gestii zaufania dla tej naszej bardzo znamienitej placówki kulturalnej, oddają je w darze innym, bowiem – jak mówi jedna z pań bibliotekarek – książka musi wędrować po sercach i umysłach, a nie - leżeć na półce…

Olga Tokarczuk jest Laureatką Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w roku 2019, i wielu innych prestiżowych nagród literackich (kilkakrotnie nagrody literackiej „Nike” i innych, w 2017 roku odebrała Międzynarodową Nagrodę Literacką przyznawaną przez samorząd Sztokholmu za „Księgi Jakubowe”). Urodzona w 1962 roku we wsi pod Sulechowem ceniona polska pisarka, poetka, felietonistka, eseistka ukończyła psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. Tokarczuk zadebiutowała w 1993 roku książką „Podróż ludzi Księgi”. Wydała kilkanaście powieści, a także liczne opowiadania, które bardzo polecam, wiele z nich to perełki literatury. Jest autorką głośnych książek: „Bieguni”, „Ostatnie historie”, „Prawiek i inne czasy”, „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, „Zgubiona dusza”, monumentalne „Księgi Jakubowe”, „Dom dzienny, dom nocny”, „E.E”, „Anna In w grobowcach świata”, „Profesor Adrews w Warszawie Wyspa”. Jej opowiadania znajdują się w zbiorach „Szafa”, „Gra na wielu bębenkach” oraz w antologii „Opowieści wigilijne”. Doskonałą pomocą w nauce o historii literatury jest, myślę, świetny esej „ Lalka i perła” poświęcony powieści Bolesława. Niektóre jej książki doczekały się ekranizacji i projektów na scenie teatru. Wydawnictwa Olgi Tokarczuk zostały przetłumaczone na wiele języków obcych – na angielski, serbski, szwedzki, japoński, hindi.
Jak napisano w uzasadnieniu przyznania Nagrody Nobla, Olga Tokarczuk to wyobraźnia narracyjna, także piękny prosty, w swojej krystaliczności, język – czułość narratora… jak sama autorka określa swój sposób pisania. Wrażliwość feministyczna, kobieca, wiedza i rozległość zainteresowań kulturowych. Nowy sposób patrzenia na człowieka jako całości – i określeniu części jego miejsca, jakie zajmuje, usytuowaniu w (kulturowej i innej) biosferze. Propozycji osobowego zakorzenienia, tak by miał, darowane mu jako należne, i skrzydła… i powód, by nie odlecieć na nich, zostać…

Iwona Wróblak





wtorek, 4 lutego 2020


O elektryfikacji i elektrowni wodnej w Bledzewie. Prelekcja Grzegorza Urbanka

            Grzegorza Urbanka znamy z prelekcji wygłaszanych na sesjach organizowanych przez Towarzystwo Historyczne Ziemi Międzyrzeckiej. Merytoryczność, olbrzymia wiedza, oraz -  przy czytaniu referatu w publikacji - kultura języka.
Pamiętam pana Urbanka mówiącego o militariach, i innych zagadnieniach związanych z Międzyrzeckim Rejonem Umocnionym. Tym razem obiektem jego zainteresowań jest tematyka związana z elektryfikacją Ziemi Międzyrzeckiej, rozumianą jako obszar pomiędzy południowym skrajem Puszczy Noteckiej a linią Gościkowo-Zbąszynek i okolicami Pszczewa i Osiecka.
Tematem spotkania była promocja książki Grzegorza Urbanka: „Elektrownia wodna w Bledzewie i elektryfikacja Ziemi Międzyrzeckiej 1906-1990”). W książce - obfite przypisy, ślady kwerendy po polskich i niemieckich archiwach – sprawozdaniach z posiedzeń Zarządu Spółki, i zbiorach prywatnych; fotografie, dane techniczne, dane statystyczne, prawne ramy działania spółki, dokumentacja projektowa, wykonawcza, zdjęcia, pocztówki i źródła kartograficzne. Datą graniczną elektryfikacji ziemi międzyrzeckiej było powstanie spółki Űberlandzentrale (1906 r.), wchłoniętej w 1930 r. przez Marchijską Spółkę Elektryfikacyjną, ówczesnego potentata na rynku. Jak mówi pan Urbanek, w złożonym obrazie specyfiki dziejów gospodarki, polityka i energia elektryczna zawsze były ze sobą powiązane… 
            Terenem działalności wzmiankowanej spółki, której istotą działalności były oddolne potrzeby kreowane przez kulturę rolną, były trzy sąsiadujące ze sobą powiaty: międzyrzecki, międzychodzki i skwierzyński. W wieku pary - pomysł na zaspokojenie zapotrzebowania przemysłu rolnego na energię; nie tylko zwierzęcy sprzężaj i ludzkie mięśnie – także mobilne urządzenia rolnicze z pasami transmisyjnymi; lokomobile, pługi elektryczne… Z czasem, w naszym zalesionym regionie, przetwórstwo drewna i inne gałęzie rozwijającego się przemysłu, jak np. kolejnictwo, cegielnie, gorzelnie, drobna przedsiębiorczość.
            Elektrownie wodne i parowe – uzupełniające braki w podaży energii w razie niskiego stanu wód, podłączone taśmociągami do pobliskich kopalń węgla (Kęszyca). Regulacja Obry, budowanie zbiorników retencyjnych. Na potrzeby elektrowni – perełki architektury przemysłowej, czynnej kilka dziesiątków lat, także po II wojnie, w powstanie Zalew Bledzewski. W regionie poczyniono poważne długofalowe inwestycje, trasowano linie wysokiego napięcia, budowano transformatory. Wykonanie zadań powierzano uznanym na rynku europejskim niemieckim firmom. Przygotowano 4 miejsca na turbiny o wielkiej, wtedy, mocy ponad 500 KM, skutecznie, i małą ilością szkód – w postaci zalewania pól, dystrybuując energię do abonentów, których liczba szybko rosła. W ciągu następnych lat urządzenia i linie przesyłowe wydłużano i modernizowano.
            W Międzyrzeczu elektrownia parowa powstała na przełomie XIX/XX wieku w budynku dzisiejszych Warsztatów Doskonalenia Zawodowego, przedtem w mieście (od 1845 r.) ulice oświetlano lampami olejowymi i naftowymi. Na początku elektrownia obsługiwała kilka głównych ulic (oświetlenie), Pocztę, Sąd i Areszt. Dyrekcja pobliskich Obrzyc (lata 20/30 ubiegłego wieku) zamontowała własne zaplecze energetyczne, przy zamianie prądu stałego na zmienny były znaczne straty energii.        
W dziejach skwierzyńskiej elektryfikacji, z uwagi na niezachowanie się dokumentów magistrackich, niewiele wiadomo. W 1909 r. zelektryfikowano główne ulice Pszczewa i kilka domów mieszkalnych, podobnie w Brójcach, Lubniewicach i Bledzewie. W Trzcielu była duża konkurencja lobby gazowego. Z czasem podciągnięto linie do większych gospodarstw rolnych w okolicznych wioskach. Modernizacja elektrowni Kęszyckiej zbiegła się (1922 r.) z wybuchem kryzysu ekonomicznego w Niemczech, inflacji, rosnących cen węgla i wzrostu płac, niedoboru specjalistów; z czasem w bliskim sąsiedztwie zakładu rozpoczęto budowę MRU. Dystrybucja energii elektrycznej została przyporządkowana celom militarnym, montowano w obiekcie niezależne agregaty mające zapewnić oświetlenie drążonych korytarzy, zasilanie podziemnych kolejek i wind. Próbowano ratować finanse Spółki obniżając stawki za energię. Od 1926 roku przybywa punktów świetlnych, silników i mocy, zakłady niemieckie się modernizują. Powstało osiedle w Zbąszynku, dworzec kolejowy, nowe stacje transformatorowe, niektóre przetrwały do czasów współczesnych.
            Po II wojnie światowej powtórna elektryfikacja ziemi międzyrzeckiej (1948 r.) powiązana była – na potrzeby propagandowe – z radiofonizacją, głośnikami umieszczanymi w zakładach pracy i instytucjach. Elektrownia Bledzewska, po wojnie przejęta przez Zjednoczenie Energetyczne Okręgu Poznańskiego (ZEOP), jest symbolem uprzemysłowienia naszego regionu, sięgającego początków ubiegłego wieku, także przykładem estetyki w budownictwie tamtych czasów, kiedy koncepcję bryły budynku starano się wkomponować w architekturę środowiska naturalnego. Po elektrowni w Kęszycy zostały dzisiaj resztki fundamentów, zarośnięte i mało czytelne w krajobrazie w sezonie letnim.
Książka Grzegorza Urbanka, doktoranta Uniwersytetu Zielonogórskiego: „Elektrownia wodna w Bledzewie i elektryfikacja Ziemi Międzyrzeckiej 1906-1990” będzie dostępna w naszych bibliotekach i zasili zbiór wydawnictw regionalnych. Druk został sfinansowany ze środków publicznych przez Urząd Miejski w Międzyrzeczu.

Iwona Wróblak
styczeń 2020