niedziela, 30 sierpnia 2020


Kiedy Matka Natura mówi do nas Kwiatami...


Matka Natura, w specjalnym nadziemskim połączeniu, zadzwoniła do Nas – za pomocą słuchawek, swych przedstawicieli - Kwiatów. Barwnych, pięknych produktów biocenozy; Róży, Stokrotki i egzotycznego z Meksyku, kolczastego, nieco bulwiastego, lecz obrotnego w tańcu, zielonego Don Kaktusa. Ten przemówił ze swego śmietnikowego zesłania, bo niecierpliwemu człowiekowi trzymającemu Go o suchym pysku w donicy nie zabłysnął rozwiniętym pięknym kwiatem, jakby Kaktusso przez sam fakt swego istnienia nie był pełnoprawną częścią Natury... Czerwona Róża, ułatwiająca rozwiązywanie problemów miłosnych, chociaż ukłuć też potrafi, rosnąca wszędzie w świecie, i nasza swojska tubylcza Stokrotka – będąca stokrotnością wszystkiego, co mężne i wartościowe... Trójca przedstawicieli - łączników człowieka Opiekuna Ziemi ze światem Natury.
Zza zielonego parawanu Teatr „Kultureska” z Krakowa ze spektaklem muzycznym dla dzieci pt. „Bukiet talentów”. Autorski scenariusz, bajkowa muzyka, niepowtarzalne ręcznie robione kostiumy. Profesjonalni aktorzy z doświadczeniem w kontaktach z najmłodszym widzem.
Amfiteatr na Podzamczu. Widownia trzypokoleniowa, ale nauki o ochronie przyrody, segregacji odpadów zaśmiecających nasze otoczenie przydatne będą dla wszystkich. Także dla tych, którzy z racji wieku jeszcze nie umieją czytać napisów, a do którego pojemnika wrzucić należy szklaną butelkę, a gdzie papier czy szkło i metal, o tym powie im kolor zasobnika. Dzieci na pytania aktorów były świetnie przygotowane, podstaw ekologii uczą się już w przedszkolach. Interaktywna zabawa z dziećmi zakończona sesją zdjęciową z udziałem gości z Krakowa.
Turniej EKO-Bohater na wielkiej wspólnej dla nas: zwierząt (i człowieka) i roślin, ŁĄCE mieszkańców naszej planety. Jak zostać EKO - Bohaterem, pomóc przyrodzie odzyskać utraconą w wielu miejscach równowagę? Czy wygrać zawody na najgłupszą minę? To też. Ale także ograniczać niepotrzebne zużycie energii elektrycznej, używać do zakupów ekologicznych toreb, zamiast tych plastikowych. Nasza wspólna – widowni i aktorów, EKO- Brygada niepotrzebne nam już rzeczy; przeczytane książki, zabawki, będzie przekazywać innym użytkownikom (co jest ostatnio modne w zachodnich krajach Europy), może ta moda przyjdzie szerzej, instytucjonalnie, też do nas. Matka Natura swym ogromnym telefonem mówi nam, że to, jak będzie wyglądał świat, zależy od nas; od pokolenia, które ogląda ten spektakl. Czy nasze piękne Kwiaty, wypełniwszy misję, mogą już wrócić na łąkę? Cieszyć nas swymi przepysznymi kolorami.... A my ludzie zadbamy o naszą wspólną przyszłość?


Iwona Wróblak








sobota, 22 sierpnia 2020


Z Dworcem Tworcem dzieci się nie nudzą


Aleksandra Banak ma zawsze pełną głowę pomysłów... i fantastyczny kontakt z dziećmi. Nawiązuje go szybciej niż wynosi prędkość światła.... takie współrzędne ma empatia i zrozumienie sposobu myślenia dziecka, jego potrzeb, tego co może sprawić mu radość. Nie każdy dorosły to umie, nawet mimo pokończonych fakultetów.
Drzewka i cień za Domem Kultury, kameralny nastrój. Kolorowa chusta, pojemnik z odlewami gipsowymi i kilka farbek akwarelowych, pędzelki i woda. Odlewy są bialutkie, aż korci, by nadać im jakiś (własny) kolor... Kształtki są do wyboru; dla chłopców (widzę jakiś maleńki czołg czy inny bieżny obiekt), muszelki, zwierzakopodobne istotki – te, jaki widzę, będą na zielono, malutki domek już ma dach o kolorze dachówkopodobnym, nie wiem, jak będzie ze ścianami i okienkiem... Narady malarskie trwają... Akwarele są, jak widzę, nie tylko na kształtkach, ale też na rękach, tu i tam się komuś chlapło, nie szkodzi, farby są zmywalne.
Żeby kolor ładny powstał, musi być dodana określona ilość wody... Starannie jest to przemyśliwane. Potem ćwiczone.
Dziełka można będzie zabrać do domu – Ola odpowiada na nurtujące któreś dziecko pytanie. Pochwalić się swoimi kreatywnymi umiejętnościami mamie i innym domownikom.
Warsztaty z Dworcem Tworcem są od 6.lipca, w środy, i czwartki od 11.30 do 14.30. Warsztaty artystyczne i ruchowe, bo dzieciom obydwie te aktywności są niezbędne.
W poniedziałek zabawy w sznura – fajna dziecięca zbitka językowa - to popularna od pokoleń gra w skakanie przez sznur. Przyniesiono piankowe sikawki, było głośno, dzieciaki piszczały z uciechy... Oblewanie kogoś wodą jest ekscytujące. Latanie także. To marzenie wszystkich dzieciaków, małych i większych... Skrzydła można zrobić z tkaniny, i przyczepić do pleców, a potem – wyobraźnia już latała sama... A jak to jest zostać stworem z ogonem z piórek? Albo gepardem, czy antylopą? I kto komu więcej tych piór wyrwie – z tego miejsca, gdzie zostały wetknięte? Oj, cicho przy tym nie było!!
W domu mamy wiele rzeczy, które można wykorzystać do zabawy z dzieckiem. Chociażby łapka na muchy. To może być – narzędzie do gry w hokeja z piłeczkami styropianowymi. Poczciwe paletki czy piłki do gry też są do dyspozycji dzieci, i zabawy interaktywne z chustą. Na sali tańca w MOK miało miejsce budowanie kolorowych konstrukcji z rurek plastikowych. Taki wstęp do myślenia przestrzennego.
Najnowsza wieść. Będzie malowany mural na Głębokim, jest już zezwolenie z Urzędu Miasta. Co tam powstanie? Jaką trwalszą pamiątkę artystyczną pozostawi po sobie Dworzec Tworzec?

Iwona Wróblak






środa, 19 sierpnia 2020


Ylo Violin i jej magiczne skrzypce

Na dziedzińcu międzyrzeckiego zamku, przynależącego do kompleksu przy Muzeum im. Alfa Kowalskiego w Międzyrzeczu, plenerowy koncert skrzypaczki Ilony Perz-Golka z Warszawy (YLO Violin). Wirtuozka skrzypiec jest absolwentką Akademii Muzycznej we Wrocławiu, studiowała też w Konserwatorium Hogeschool w Enschede w Holandii. Pracowała w Filharmonii Sudeckiej, koncertowała w Niemczech, Austrii, Szwajcarii i Luksemburgu, USA, Kanadzie, na Wyspach Karaibskich. W planie są Chiny i Japonia, i produkcja teledysków. Życzymy sukcesu.
Od 2008 r. Ylo Violin gra na koncertowych skrzypcach elektrycznych zrobionych specjalnie dla Niej we włoskiej firmie lutniczej Cantini; za sprawą przystawki magnetycznej każda ze strun tych skrzypiec jest nagłaśniana osobno. W Polsce, jak mówiła artystka, na takim instrumencie nikt nie gra. W Międzyrzeczu prezentowała nam te skrzypce - i swoje niemałe umiejętności artystyczne.
Kilkadziesiąt osób przyszło na koncert pt. „Magia skrzypiec”. Głód kultury, tej wyższej zwłaszcza, dał się nam ostatnio szczególnie we znaki. Koncerty plenerowe (to drugi od początku roku) nieśmiało powracają także do Międzyrzecza.
Artystce towarzyszyła jej menadżerka Martina Jackowicz Bochenek, prezentowane utwory pochodziły z autorskiej płyty skrzypaczki pt. „Timeless” w aranżacjach symfonicznych Marka Czekały, z towarzyszeniem Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Sudeckiej.
Dziwne piękne skrzypce w scenerii, bardzo akustycznej, wysokich murów zamkowych okalających dziedziniec. Na podwyższeniu, miejscu centralnym obronnego zamku, pozostałości po siedzibie dowódcy grodu, święto skrzypiec i muzyki wykonywanej na skrzypce. Płytka z prezentowanymi utworami, dostępna dla chętnych po koncercie, zgłoszona będzie do nagrody Fryderyków.
W koncercie YLO Violin nieco klasyki (Antonio Vivaldi), ale przede wszystkim utwory autorskie. Szeroki oddech, radość i dynamika. Rozmach i żywiołowość. Pełnokrwisty koncert. Jest też epickość i refleksyjność, trochę zadumy, nieco poezji... Romantyzm.
Symfoniczny podkład muzyczny. Ciekawie brzmią te dziwne skrzypce, mocne w brzmieniu, wyraziste. Słuchaliśmy znanych przebojów z kręgu muzyki latino, hiszpańskiej, i innej, popularne tematy muzyczne, i wydobytej z muzyki opartej na motywach kultury lokalnej ich esencji (hiszp. „Besame mucho”) – w profesjonalnym akademickim opracowaniu i aranżacji, tutaj wyeksponowanej liryczności, i tego, co uniwersalne w muzyce, a za sprawą odpowiedniego wykonania czytelne i słyszalne. Muzyka filmowa niedawno zmarłego włoskiego kompozytora Ennio Morricone, jej piękno i ponadczasowość, w wykonaniu naszego gościa, dzięki mistrzowskiemu opanowaniu instrumentu – piękno krystaliczne...

Iwona Wróblak














wtorek, 4 sierpnia 2020


Za Starymi Drzwiami Pawła J. Sochackiego

Co jest za „Starymi drzwiami” Pawła J. Sochackiego? Jest Babcia (i Jej dom..). Babcia Osoba z dużej litery. Babcia czekająca na wnuka, by opowiedzieć mu baję. Za Starymi Drzwiami są spełnione marzenia. Są opowieści – turbo-doładowania na całe wnuka życie, opowieści które zawsze kończą się dobrze. Te które dają siłę...
Za Drzwiami z wyraźnie zaznaczoną (otwierającą je) Klamką jest świat związany z babcinymi opowieściami...
Jest wysłuchane Dziecko. Jest Jego - Dziecka budowanie. I Jego dziecka początki budowania więzi z Domem – domem rodzinnym, tutejszym rodzinno-sąsiedzkim opolem, Domem - który jak kurze łapki mądrej Szeptuchy stoi mocno wrośnięty w krajobraz kulturowy.
Babcine szeptane bajki to mądre ludowe przypowieści, intuicyjnie wybrane przez Pawła - bardzo schludnie zredagowane – korzystające z przekazów lokalnych i legend.
Narnia Pawła. Intymna, i wydobyta na światło dzienne Narnia Dziecka Pawłowego. Jego nieodłączny uśmiech, także, myślę, też proweniencji Babcinej. Pokłady żyznej gleby memów kulturowych, podobno żyjących jakby obok i pomimo, w pobliżu ludzi... Ziemi Babcinej na której urośnie, już urósł, On, Paweł, jako mężczyzna, hołdujący w sobie wielkie potężne Dziecko – czyli świeżość, uśmiech, otwarcie, ciekawość... i szacunek... Paweł niewahający się słuchać mądrej starej Kobiety, niczym Mokoszy, prawdawnych bogiń w trzech (przedziałach wiekowych; dzieciństwo, młodość, dojrzałość) postaciach. Skłonny do korzystania z dorobku pradziejowego doświadczenia ludzkości.
Za Drzwiami Narniowymi Pawła J. Sochackiego jest babcia i ta symboliczna, i ta rzeczywista, ze wspomnień. Chcąca mówić, opowiadać, dzielić się swą wiedzą wynikającą z doświadczeń życia, i ta intuicyjną-kobiecą – Mokoszową, przekazywać opowieści.... A z opowieści, jak mówią, składa się człowiek.
Szacunek Pawła do Starych Drzwi. Jego ciekawość wobec głębi ludzkich doświadczeń, historii mentalnych, ocalałych okruchów lokalnych przekazów, mniej czy bardziej bajecznych – w której ziarna rzeczywistych przeszłych zdarzeń na pewno są obecne.
Paweł zapamiętał to dziecko w sobie, słuchające opowiadań Babci – Jej wielkiego dla dziecka autorytetu, dokładnie je w sobie pamięta i pielęgnuje. Dziecko na kolanach Wiedzmy-Wiedzącej-Tej-Która-Wie. Czy i Tej uczącej się (wyciągającej wnioski) na swoich postępkach, co jest wybiórczą mądrością interpretacyjną, niedeterministyczną. Uczącej się od Dziecka spisującego jej Legendy... Mamy je – i legendy, i Dziecko – w sobie wszyscy. Tylko czasem je zabijamy... Na szczęście, jak wynika z Bajek, nie do końca. Bo tam w Bajach, nie ma śmierci, nie ma rozpadu, jest trwanie, jak w wodnym akwenie. Jak w tao...
Bajki baśnie, bywały, i są, przedmiotem i tematem naukowych rozpraw słynnych antropologów, którzy wydobywają z nich odwieczne prawa, tropy. Ścieżki antropogenezy. Bajki są po to, by je czytać d(D)zieciom. One, te Dzieci, czyli My, zapamiętamy z nich to, co najważniejsze. Chyba że uprzemy się, by zdusić w sobie tę pradawną wiedzę. Przymkniemy Narniowo-Stołuniowe (czy inne nasze) Drzwi, Babcię, wodę (taoistyczny symbol przepływania tego, co nieuchwytne, ale zawsze istniejące). Dalekie echa, reminiscencje przeszłych kultur i ich duchowych zdobyczy, żywych w nas, w naszych opowieściach lokalnych. Memach bardziej żywotnych niż niejeden człowiek o zamkniętych Drzwiach wewnętrznych - do których klamka nie podlega zniszczeniu... Nie bez powodu.


Iwona Wróblak
sierpień 2020 r.