wtorek, 25 maja 2021

 

Maski bez twarzy – twarze bez masek



Poznajemy się – na powietrzu, przed wejściem do Muzeum im. Alfa Kowalskiego w Międzyrzeczu, prawie nikt nie ma tzw. maseczki. Półtora roku minęło od ostatniej imprezy kulturalnej... Podwórzec zamkowy, zielony dywan trawy, jest nadzieja... Na schodach przed budynkiem dawnej siedziby starostów międzyrzeckich, teraz Muzeum, będzie otwarcie Wystawy pt. „Maskarada” Julii Medyńskiej, z wykształcenia aktorki (uczyła się w Nowym Jorku), też magistra sztuk wizualnych (Columbia University).

Temat Maskaradowy („maseczkowy”) bardzo – ciągle, mimo szczepień, aktualny... Nakazy epidemiczne – trzeba przed wejściem do budynku (współgrając z tematem wystawy...) nałożyć maseczkę. Dostajemy też liczniki-zakładki, by naraz nie weszło do pomieszczenia zamkniętego zbyt wiele osób.

Czy maska kojarzyć nam się może – jak obecnie – tylko z wymuszoną anonimowością. Dosadniej – dehumanizacją, deindywidualizacją, depresją/agresją? W sztuce niekoniecznie (na szczęście). Masca carnavalle, aktorska, sceniczna. Wiele twarzy, które mamy, na co dzień – temat na sztukę, na obraz, na dzieło literackie.

Zniewolenie nasze. Maskarada. Lubimy się chować... to taka zabawa. Być kimś innym (dla siebie) niż jesteśmy... Na stylizowanych barokowo obrazach – cierpienie. Samotność, lęk wobec faktu ludzkich niegodziwości, i słabości. Stalowe dłonie na ustach dziewczynki, mocno zaciśnięte, objęcie oburącz, przylegające, przyklejone do skóry... Czy od Niej, skóry Twarzy, inne? Maski pośmiertne, nałożone na Osoby. Znamy je z kultur starożytnych. Szeroka symbolika. Religijna, sakralna. Odwieczna.

Twarze maskowe są zamazane, przecież rysy, indywidualność jest ukryta-Zakryta... Umarłe twarze niedokończone. Teatralne. Twarz może być strojem. Bajką. Opowieścią jest zawsze. Naszymi oczami, które są owocem ewolucji. Przystosowań... Maska-twarz wyraża stany psychiczne. Maska jest statyczna (postrzegalna), w odróżnieniu od twarzy, dynamicznie się zmieniającej. Jesteśmy na zewnątrz i wewnątrz.

Dialog ze sztuką – baroku. Z głębią ciemni koloru, ze światłem obrazu. Z jego tajemnicą. Ciemność nie może być płaska – mówi autorka. Dialog z aktorstwem jako sposobem wyrażania siebie. Na co dzień nosimy w sobie maski. Te pozytywne zmieniają nasze poczucie własnej wartości. Gra jak labirynt, wkraczająca w meandry podświadomości. Przeciw narzucaniu Formy. Przeciw subtelnemu kłamstwu...

Czy maska (dwoistość) – jak pisze Zyta Misztal von Blechinger we wstępie – to egzystencjalna konieczność współczesności? Czy wyraz potencjalności – ontologicznych, filozoficznych, artystycznych - Form odziedziczonych po baroku i innych epokach... Odbiorca Wystawy jako świadek i uczestnik wydarzeń dziejących się na obrazach, uwikłany weń jako widz spektaklu. Dziejącego się.


Iwona Wróblak

maj 2021














niedziela, 16 maja 2021

 

Lucyfer trawi kawałek własnego serca


Kolejna perełka w księgozbiorze naszej Biblioteki Publicznej – Philip Zimbardo „Efekt Lucyfera”. Książka polecona mi przez panie bibliotekarki, jako warta przeczytania... Ja zgodziłabym się z tym, że NAM wszystkim do przeczytania niezbędna... Na kierunkach związanych z psychologią jej lektura, chociaż w części, jest obowiązująca. Dla człowieka żyjącego w XXI wieku to inspirująca książka... która ostatecznie ma na celu uczenie się, jak przeciwstawiać się (wszechwładnej) manipulacji. Bronić się przed nią.

Jak pisze prof. Zimbardo, warto zastanowić się, na ile opisane sytuacje dotyczą (bezpośrednio) Czytającego książkę. Poprzedni wiek doświadczył nas okrutnymi zdarzeniami. Jak zachowalibyśmy się, kiedy przyszłoby nam wybrać – być zabitym, torturowanym, czy (aby przetrwać) zabić, dręczyć kogoś innego. Na tyle znamy siebie, na ile nas sprawdzono, dlatego warto sobie zadać te pytania, uczestnicząc – jako czytelnik – w swoistych warsztatach psychologicznych. Dowiadując się co nieco o naturze naszej zwierzęco-ludzkiej (czy ludzko-zwierzęcej...)

Stanfordzki Eksperyment Więzienny, zrealizowany w podziemiach Instytutu Psychologii Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii. Dla celów badawczych psycholog społeczny prof. Philip Zimbardo zainicjował powstanie miejsca odosobnienia, w którym role więźniów i strażników losowo przydzielono ochotnikom, studentom wydziału psychologii. Jak sprawdzili się w tych nowych dla siebie relacjach? Epoka lat 70. ubiegłego wieku, czasy hippisowskie, w USA masowe demonstracje przeciw toczącej się wojnie w Wietnamie. Masowe protesty – w których brał też udział Zimbardo - przeciwko Systemowi; politycznemu, obyczajowemu. W Stanach można zadawać (niewygodne) pytania, na projekty naukowe dostaje się też granty. Na ile system implikuje nasze działanie, a ile jest w tym naszej tzw. wolnej woli...? Czy jej wystarczy... by zachować się jak istota czująca nawet w bardzo niesprzyjającym środowisku... Takim jak Auschwitz na przykład. Czy naciski społeczne, albo zwykły konformizm, może pozbawić nas tzw. człowieczeństwa? (zwierzęta też potrafią się przyjaźnić, wspierać międzygatunkowo). A jesteśmy bez wątpienia istotami społecznymi. Teraz przechodzimy wielki niebezpieczny w długim terminie eksperyment związany z tzw. „dystansem społecznym”, anonimowością masek nakazanych nam do noszenia pod groźbą mandatów; ponadroczną epidemią strachu o zdrowie, życie swoje, bliskich, ogólnoświatową i powszechną, codziennie aplikowaną z mediów. Coraz mniej mówimy sobie „dzień dobry”, pod MASKAMI (praktykowano to np. w wiezieniach w Iraku, Afganistanie) nie widać emocji, nie widać twarzy, jest deindywidualizacja, dehumanizacja. Uniformizm. Formalizm. Agresja i depresja, jako dwie strony tego samego medalu. Fhilip Zimbardo dzisiaj bardzo aktualny.

Strażnik więzienny. Chcielibyśmy mieć taki zawód? Początkowo wybrani do eksperymentu Stanfordzkiego raczej chcieli być więźniami, potem losowo wybrani jako „strażnicy”- nie wszyscy, (za)bardzo wczuli się w swoje role... Zabawa ich wciągnęła (nie wszystkich...). O ile (przed eksperymentem) zabawą nazwaliby psychiczne dręczenie swoich kolegów ze studiów...? Może też ważny był, dowartościowujący, udział w badaniach naukowych, w postępie w ogólnym zdobywaniu wiedzy (psychologicznej), znaczenie tego epizodu w swoim społecznym nieustannym dorastaniu, autorytet mentora, no i wynagrodzenie za udział w Eksperymencie, za dwa tygodnie pracy, ważna wtedy pozycja w skąpym studenckim budżecie. Zimbardo też, jak mówił, się wciągnął w rolę Dyrektora wiezienia (w jej pomieszanie z funkcją kontrolera eksperymentu badawczego), o czym pisze w końcowych wnioskach.

Blokada zniekształceń poznawczych czynników kontrolnych.

Z tego, być może, się składamy (także). Osoba – aktor na scenie życia, z określoną przez strukturę genetyczną, biologiczną, fizyczną i psychiczną, swobodą działania. Sytuacja jako kontekst behawioralny, jej funkcje nagradzające i normatywne nadające znaczenie i tożsamość rolom i statusowi aktora; i System złożony z funkcjonariuszy i instytucji, dysponujący ideologią, wartościami i władzą stwarzającą sytuacje, dyktującą role i oczekiwania dotyczące zachowań APROBOWANYCH.

Poczucie braku osobistej rozpoznawalności może może powodować zachowania antyspołeczne. Indywidualność i jej odczucie, OSOBISTA odpowiedzialność za czyny - to człowieczeństwo. Jak bardzo wpływ sytuacji społecznej decyduje o złu w człowieku? Czy zdecyduje za Nas System – miejsce, gdzie Nas zastano - geografia, klimat, epoka historyczna, dominacja kulturowa, religijna. Czy zdeterminuje Sytuacja osobista, życiorys? W interakcji z konstrukcją psychiczną, behawiorem? Skłonność do zła i skłonność do dobra do fundamentalna dwoistość natury ludzkiej. Europejskie archetypy kulturowe znane od starożytności; w postaciach Apolla – racjonalność, porządek, spójność, mądrość, i Dionizosa – chaos, dezorganizacja, irracjonalność, nadmierna seksualność.

W przypadku zbrodni nazistowskich mówi się o banalności zła. Jest także – banalność Dobra. Wszyscy mamy zadatki na to (banalne) zło i (banalne) dobro... Bohaterzy, i zbrodniarze, są wśród nas. Nawet w epokach Zła.

Autor cytuje Aleksandra Sołżenicyna, który dużo wiedział o piekle sowieckich łagrów: „Linia oddzielająca dobro od zła biegnie przez serce każdej istoty ludzkiej. A kto jest skłonny zniszczyć kawałek własnego serca?” Jeżeli już Je, swoje serce, niszczy, musi mieć ważne ku temu, tragiczne dla niego, powody – tak myślę...


Iwona Wróblak

maj 2021




środa, 12 maja 2021

 

Schowani do wora – nieocenialni...



Jeszcze nie-zweryfikowani... Niegrypsujący. Jak mówił Andrzej Flűgel, teraz podkultura więzienna stawia (podobnie jak całe społeczeństwo) na pieniądz... Teraz On jest siłą. Kiedyś liczyła się ucieczka z zamkniętego więzienia, konsekwentne niepodawanie ręki klawiszowi (funkcjonariuszowi więziennemu), jako przedstawicielowi świata nieprzystawalnego...

Pierwsze po miesiącach zakazów epidemicznych spotkanie z autorem – w ramach Nocy Kultury - w Czytelni Biblioteki Publicznej w Międzyrzeczu. Andrzej Flűgel, przez ponad 10 lat wychowawca więzienny w Areszcie Śledczym w Zielonej Górze i Zakładzie Karnym w Krzywańcu, ze swoją córką Patrycją w roli moderatorki, promujący swoją książkę „Schowani do wora. Wspomnienia byłego wychowawcy więziennego”.

Szkice więzienne, historie o osadzonych z punktu widzenia oficera – wychowawcy, do 1989 r. pracującego w mundurze, starającego się realizować – jak mówi autor – nierealizowalny program resocjalizacyjny... Świat za murem więziennym wygląda jak struktura społeczeństwa. Jest hierarchiczny. Poprzedni system polityczny był opresyjny, a teraz? Przestępcy, osoby łamiące prawom muszą być izolowane... Czy warunki, które napotkają po odbyciu kary, umożliwią im powrót do normalnego życia? Kurator sądowy znajdzie dość czasu dla każdego z nich? By pomóc im pracować. Uwierzyć z system społecznych wartości moralnych? W Siebie?

Ciekawe historie o charakterach ludzkich, powikłanych życiorysach. Swoistej więziennej filozofii. Świata poza murem. Historie, które (wychowawca) musi wysłuchać... Bo to główny cel, Prawo każdego człowieka, do bycia wysłuchanym. Wychowawca więzienny, oprócz znajomości prawa, podstaw psychologii, jak umyślę, musi umieć nawiązywać kontakty z Każdym, (przynajmniej) próbować tam być na normalnych (w społeczeństwie) warunkach, być... człowiekiem. Czy to się udawało autorowi? Mówi – nie zawsze, zaliczył porażki wychowawcze, nie wszyscy z osadzonych z jego Oddziału nie powrócili za kraty.

O tym wysłuchaniu (drugiego człowieka)... Czy (regulaminowa) walką z grypserą nie była... przesadzona? Grypsowanie „złodziejów”, czyli osadzonych, to... samoobrona przed „klawiszami”. Przed restrykcyjnymi okowami okoliczności i sytuacji, jakie nas spotykają, i którym nie możemy, z jakichś przyczyn, sprostać... I wybieramy drogę – na skróty, jedyną, która wydaje się – możliwa, korzystna... W Więzieniu wszyscy (prawie) są niewinni.. Tylko te krzywdy, które wyrządza się przy tym Innym ludziom, prawom i normom społecznym... Są ostre formy „grypsery” - to niszczenie innych. Grypser „uczy się” jak uciec, ominąć, oszukać System. Jeśli ten jest resocjalizacyjnie niewydolny. W deklaratywnym, też intencjonalnym, proteście dokonuje samookaleczeń – regulaminowo kończą się one wnioskiem o ukaranie.

Człowiek musi egzystować w ramach jakiejś struktury wspólnotowej. Jakieś Zasady są, jak myślę, czymś nieodzownym w każdej wspólnocie. I takie są – w kobiecych wiezieniach bardzo źle oceniane jest dzieciobójstwo, w męskich – pedofilia. Najlepiej byłoby reformować społeczeństwo, bo to z jego praw ekstremalnie wynaturza się świat więzienny, podstawy niedostosowania wynosi się w lwiej części z niedostatków wychowania rodzinnego.

Czy wymiana personelu więziennego, po 1989 r., jakościowo, już zaszła? Stara kadra strażników więziennych, niemająca odpowiedniego (wyższego) wykształcenia, z nawykami opartymi na zakazach, i idei zamykania jako takiej, z deklaratywnym tylko hasłem tzw. resocjalizacji, została wymieniona? Warunki w więzieniach uległy poprawie, szczególnie chodzi o zbyt wielką ilość osób w celi, nadmierne zagęszczenie, sprzyjające wzajemnej agresji... Czy realizowane programy resocjalizacyjne spełniają swoje funkcje? Obecnie w Zakładach Karnych działają pracownicze związki zawodowe, do ZK mają wstęp organizacje pozarządowe i związki wyznaniowe. Pan Flűgel przez lata prowadził teatr amatorski, mówi, że dla niego był odskocznią od więziennej codzienności w swojej pracy, stresu z nią związanego. W Międzyrzeczu realizowane były spektakle z udziałem osadzonych.

Jeszcze jedno. Ile KAZDY z nas ma w sobie strażnika i więźnia jednocześnie. Człowiek to natura dwoista, zła i dobra jednocześnie. Kultura i uspołecznienie Nas takimi stworzyło. Pragnienie uznania w grupie (w pierwszym okresie życia dominująca) – i jednocześnie potrzeba wolności... Wzajemna gra tych dwóch naczelnych potrzeb istot czujących – bo nie dotyczy to tylko człowieka... Jako gatunku.

Słynny Stanfordzki Eksperyment Więzienny z lat 70. ubiegłego wieku, gdzie losowo w celach badawczych przydzielano, starannie wyselekcjonowanym, niemającym cech psychopatologicznych, młodym osobom – na 5 dni - role więźnia i strażnika, udowodnił, że – w warunkach zamknięcia, w upojeniu władzą, bez stałego nadzoru, szkolenia, dojść może do psychicznego znęcania się nad byłym kolegą za studiów, a takie działanie okaże się, z nudy, z braku innych zajęć, dobrą zabawą... Nie wiemy, jak rolę w życiu przewidzi dla nas karma czy inny sprawczy czynnik; okoliczności sytuacyjne, wplątane w System, mogą okazać się silniejsze niż nasza osobowość. Nic nie wiemy o sobie, dopóki nas nie sprawdzono.

Dlatego dobrze jest wysłuchać historii-opowieści o ludziach...

Iwona Wróblak

maj 2021










niedziela, 9 maja 2021

 

Salonik Literacki powraca...


Renata Dyla, moderatorka Saloniku Literackiego przy Bibliotece Publicznej w Międzyrzeczu, wiosenną odsłonę Saloniku zapowiadała już w tamtym roku, dokładnie 21. marca, w Światowym Dniu Poezji, no cóż, cały 2020 rok był, z przyczyn nakazowo-epidemicznych, kulturalnie zawieszony...

Mamy maj 2021 roku, w perspektywie ciepłe dni, i optymizm z tym związany. Sceneria Czytelni Biblioteki udekorowana barwno-kwietnymi obrazami nieodżałowanej naszej Pani Małgorzaty Stepczyńskiej, łagodnie ze zrozumieniem i sympatią Jej właściwą patrzącej na Nas z innego wymiaru istnienia. Pamiętamy jednakże o Niej tutaj, Tej która dla wielu była autorytetem, odniesieniem i wsparciem.

Wiosennie również przy stole, gdzie kameralnie – w ramach Nocy Kultury 2021 - wiersze swoje będą czytać twórcy, poeci z Saloniku Literackiego, projektu, który poszczycić się może wydaniem tomiku poetyckiego. Bogaty księgozbiór biblioteczny ma pozycje czytelnicze, które – w tytule – mają wiosnę... Dodam, że nie tylko w tytule, jest w nim duża liczba woluminów z biologii, zoologii, ekologii, dziedzin pokrewnych. Kacper Knych przeczytał nam fragment znanej folkowej powieści Stanisława Reymonta pt. „Chłopi”; opis budzącej się przyrody, jej regeneracji, odradzania się, widziany z przetworzonego literacko punktu widzenia człowieka od prawieków żyjącego z uprawy roli, rozumiejącego naszą ziemię-żywicielkę, blisko z nią związanego.

W spotkaniu muzycznie towarzyszył nam na flecie Tomasz Puka, w kompozycjach Antonia Vivaldi'ego, Fryderyka Chopina. Swoje, i Ireny Zielińskiej, wiersze czytali: Aleksandra Biela, Marzena Wieczorek, Łukasz Romaniak, Kamila Kogut, Maria Marciniak. Na koniec Kacper Knych mile zaskoczył nas swoją interpretacją choreograficzną, tańcząc – wystrojony, wielkim kapeluszu i kwiecistej koszuli, z grzechotkami-marakasami, pieśń Bailamaa!

                                                                                                                                           Iwona Wróblak

                                                                                                                                                       maj 2021














środa, 5 maja 2021

 

Na Głębokim sportowo i rocznicowo


Ośrodek Wypoczynkowy „Głębokie”.

Ochotników do wzięcia udziału w V Biegu Konstytucyjnym bardzo dużo, i ciągle przychodzą maile potwierdzające chęć majowego biegania, lista będzie uzupełniana prawie do ostatniej chwili... Dzięki Fundacji „Kuźnica im. Hugona Kołłątaja” udział w zawodach open jest bezpłatny.

W zaimprowizowanym, w gościnnym Ośrodku Wypoczynkowym Głębokie - Pensjonat „Pod Strzechą” J.B. Bełzów, Biurze Zawodów, na stole – stosik numerów startowych – będzie ich prawie 140, zgrzewki wody mineralnej i duża torba z pamiątkowymi medalami. Czekają na zapleczu piękne puchary dla najszybszych zawodników, i atrakcyjne nagrody, które będą losowane po zawodach.

Czy sportowa majówka będzie w siąpiącym deszczu? Jeszcze trzy godziny do startu. Zbigniew Kolis prezes Klubu Biegacza „Piast” z pomocnikami; Michałem Kubikiem i Łukaszem Zaborowskim - przedstawicielami Europejskiej Akademii Liderów w Polsce, dwoi się i troi, zostało dwie godziny; trzeba rozdać numery startowe, bandany z flagą europejską i wodę mineralną w butelkach... I coś zrobić z wielkimi kałużami wody na nieremontowanej od lat drodze przed „Strzechą”, gdzie będzie Start... W ruch idzie szczotka, łopatą w trawie robi się odpływ wody. Rozdawane są kamizelki rozpoznawcze osobom, które będą kierować biegnących na właściwą trasę – najpierw drogą asfaltową, spod „Strzechy”, do wyjazdu z Ośrodka, drogi „S3” - na ścieżkę rowerową do wiaduktu za torowiskiem, gdzie się skręca w prawo, potem leśnym duktem i z powrotem do Ośrodka na Głębokim. Prawie 5 km... Na parkanie zawieszona jest dokładna mapa z trasą Biegu.

Koło wiaty z trudem udaje się rozniecić ognisko. Deszcz kapie, dobrze, że trzeci dzień maja nie był wczoraj, bo byłby to bieg ekstremalny – w strugach wody lejącej się z nieba... Rozrzut wieku zawodników bardzo duży, biegną obie płcie – to parytet unijny – od młodzieży w wieku kilkunastu lat po roczniki tużpowojenne. Z uwagi na dużą ilość chętnych, i nakazy epidemiczne, zawodnicy (w kategorii open) będą startować grupami, 18 grup, co 30 sekund. Licznik już stuka, zostało kilka minut do startu. Więc trzeba się rozgrzać! Na koszulkach znaki klubowe biegaczy z krańców województwa, dobre są także zwykle dresy. Ludzie chcą się trochę poruszać, tyle czasu biegają samotnie, albo siedzą w domu... Pan Kolis rozbiega nam na nowo nasze województwo lubuskie! To pierwsza sportowa impreza od kilkunastu miesięcy.

Pierwsi biegacze są na mecie już po kilkunastu minutach, w tym pan Zbigniew Kolis – w podwójnej roli, który, odsapnąwszy nieco, razem z dwoma młodymi pomocnikami z Klubu Biegacza „Piast”, oraz z Łukaszem Zaborowskim o Michałem Kubikiem - lokalnymi przedstawicielami sponsora - Europejskiej Akademii Liderów, rozpoczyna pod wiatą na plaży jeziora Głębokiego przygotowania do końcowej części Biegu - uhonorowania biegaczy. Chociaż tu wszyscy uczestnicy – kultywujący kulturę fizyczną – są zwycięzcami, poprzez sam udział w zawodach.

Przeznaczone do wylosowania wśród uczestników nagrody - sprzęt AGD, odżywki dla sportowców w dużych puszkach, i inne gadżety, czekają. Jest Jan Klemt - prezes Fundacji „Kuźnica” im. Hugona Kołłątaja z Europejskiej Akademii Młodych Liderów Wsi. Historyczna XVIII wieczna Kuźnica Kołłątajowska, która odegrała szczególną rolę w kształtowaniu opinii publicznej w przededniu procesu uchwalenia w 1791 r. Konstytucji 3. Majowej, była grupą działaczy społecznych, publicystów i literatów skupioną wokół Hugona Kołłątaja. Fundacja nawiązuje do tych społecznych wartościowych edukacyjnych tradycji, skupiając osoby i instytucje, którym zależy na nowoczesnym polskim patriotyzmie łączącym troskę o losy kolejnych pokoleń Polek i Polaków z integracją europejską – która teraz jest naszą polską racją stanu. Jak czytamy w programie Fundacji - zmiany gospodarcze muszą iść w parze ze zmianami społecznymi, przemianami budującymi odpowiedzialne społeczeństwo. Tereny wiejskie i małe miasta poniżej 20.000 mieszkańców są jednym z największych beneficjentów funduszy europejskich, to równorzędni partnerzy dla podmiotów z zagranicy, mogą być kołem napędowym polskiej gospodarki, oraz atrakcyjnym miejscem do mieszkania. Celem inicjatywy Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce – Fundacji „Kuźnica...” jest aktywizowanie młodego pokolenia, lokalnych liderów, wyposażenie ich w wiedzę na temat UE, w umiejętności i w środki z Funduszu wsparcia demokracji, pozwalające na skuteczną działalność na terenach wiejskich – takich jak np. sponsoring i organizacja V Biegu Konstytucji. Jest to zaproszeniem do dyskusji o sprawach lokalnych wystosowane do władz samorządowych... Miejscem takich rozmów może być np. Pensjonat „Pod Strzechą”. Jacek Bełz, właściciel, restaurator, przedsiębiorca znany z licznych akcji społecznych i kulturalnych, komentując pierwsze swe spotkanie i rozmowę z Janem Klemtem, powiedział, że - proeuropejski, jest otwarty na idee prezesa Fundacji „Kuźnica” im. Hugona Kołłątaja z Europejskiej Akademii Młodych Liderów Wsi.


Iwona Wróblak

maj 2021