wtorek, 21 lutego 2023

 

Pamięci Kazimierza Dziembowskiego


Na sali widowiskowo-kinowej Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury liczni sympatycy i znajomi zmarłego przed rokiem muzyka i pedagoga Kazimierza Dziembowskiego, założyciela i wieloletniego dyrektora Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Międzyrzeczu, osoby niewątpliwie zasłużonej dla lokalnej kultury muzycznej. Pamiętam cykl koncertów muzyki klasycznej pt. „Zamkowe Muzykowanie” w Muzeum, organizowany przez niego przez wiele lat. Niestety, już pan Kazimierz na koncertach się nie pojawi... Przynajmniej w naszym wymiarze.

Kazimierz Dziembowski wychował kilka pokoleń muzyków; studiująca obecnie w Szczecinie na Akademii Muzycznej Kasia Muszyńska opowiadała na telebimie o Panu Dziembowskim, swoim nauczycielu gry na fortepianie, zagrała też utwór skomponowany przez nią specjalnie na dzisiejszy koncert. Mówiła o Jego zaangażowaniu, cierpliwości, o tym, że nie ograniczał czasu, jaki poświęca na jej szkolne lekcje. „Ale Babki” z Piesek, Zespół Śpiewaczy, którym Dziembowski dyrygował przez osiem lat, także mówiły o tym, o próbach, o lekcjach muzyki ludowej... Ja pamiętam moją długą rozmowę z panem Dziembowskim, przy okazji bytności na którymś z Festiwali Muzyki Folklorystycznej w Pieskach – kiedy mówił mi, że muzyka ludowa jest piękna, i dlaczego... „Ale Babki”, zespół działający już ponad 20 lat, zaśpiewał nam kilka pieśni ludowych ze swego bogatego repertuaru, akompaniował im na fortepianie syn Pana Kazimierza Kamil Dziembowski.

Organizatorem koncertu jest Krzysztof Nieborak, były nauczyciel gry na gitarze w naszej PSM, także inicjator, potem współorganizator - razem z Zdzisławem Musiałem, naszych wspaniałych Lubuskich Weekendów Gitarowych. Na scenie towarzyszyła mu córka pana Dziembowskiego Marta Dziembowska-Szuszkiewicz. Pan Musiał zagrał dla nas „Menuet a-moll” J.S. Bacha na gitarę solo, i - razem ze ze swoją uczennicą Mają Siewierską – liryczną melodyjną „Fantazyję”, skomponowaną specjalnie przez niego na koncert.

Wojtek, kilkuletni syn pani Dziembowskiej-Szuszkiewicz także wybrał gitarę klasyczną, i wystąpił w koncercie. Wzruszający był rapp w wykonaniu dzieci Kamila Dziembowskiego, pianisty, który nie raz przepięknie grał nam w Szkole Muzycznej, czy też w innych miejscach, utwory Fryderyka Chopina. Jakub i Natalia zaprezentowali napisany przez siebie utwór w konwencji rapp-owej – o tęsknocie za dziadkiem. - Kocham Cię – śpiewał w melorecytacji Kuba... - i chcę, żebyś o tym, dziadku, pamiętał, byłeś wspaniałym człowiekiem. Autorytetem, jak myślę, dla nich, jego wnuków; mają piękny obiekt wspomnień, i pamięć nauk tego wartościowego człowieka, które z pewnością będą dla nich jednym z ważnych drogowskazów życiowych.

Krzysztof Nieborak przytoczył kilka zdań z wywiadu w ówczesnym dyrektorem Szkoły Muzycznej, słowa zostały uwiecznione w gazetce szkolnej – o tym, że ważne są dyspozycje otrzymane od matki-natury, i to, żeby je rozwijać...

Jan Kijak też podzielił się swoimi wspomnieniami z kontaktów z Panem Dziembowskim; przyniósł na koncert magnetofon szpulowy z taśmą z oryginalnym nagraniem muzyki ludowej na akordeonie – Marsza weselnego, przygrywał mu Pan Dziembowski w ten sposób na jego weselu w 1976 r. Wsłuchiwaliśmy się przez dłuższą chwilę w liryczny profesjonalny akordeon...

Na sali był obecny także Chór Międzyparafialny z parafii św. Wojciecha w Międzyrzeczu, kierowany przez Elżbietę Skibicką, długoletnią nauczycielkę w PSM gry na skrzypcach, którą też widywałam grającą w w okolicznych zespołach muzykę ludową. Chór wystąpił a'capella z kilkoma pieśniami w układzie 3 i 4 głosowym z repertuarem krótkich ciekawie opracowanych pieśni religijnych. Wszyscy występujący otrzymali, a darze od burmistrza Międzyrzecza Remigiusza Lorenza, patrona koncertu, płytki z utworami, i upominki.

Ucztą godną pamięci Pana Dziembowskiego był występ Magdaleny Mróz-Olejniczak i Leny Juszkiewicz - obecnie uczennicy PSM II st. w Gorzowie, utwory Karola Szymanowskiego na fortepian - „Mazurek”, i „Tarantela Op.28”, piękne brawurowe wykonanie młodziutkiej pianistki.

Piotr Rogala, mimo że ma zawód niemuzyczny – jest projektantem budowlanym, ale także byłym uczniem naszej PSM – raczy nas ostatnio swoimi wykonaniami poezji śpiewanej, starannie dobiera autorów, ciekawie wykonuje ich kompozycje, wiersze. Leonard Cohen, utwór z lat 50.ubiegłego wieku. Surowa obyczajowość powojenna w kanadyjskiej szkole średniej dla dziewcząt, jedna z potańcówek, dziewczyny młode są piękne, a chłopcy ciekawi tego ich piękna...

Przeszło dwugodzinny koncert, któremu towarzyszył na scenie portret byłego dyrektora PSM w Międzyrzeczu, zapamiętamy jego nieodłączny codzienny uśmiech, spokój, skromność, zaangażowanie w pracę pedagoga i nieustanne propagowanie kultury muzycznej w regionie.


Iwona Wróblak

luty 2023 r.



















poniedziałek, 20 lutego 2023

 

O miłości jako takiej w DKK


MIŁOŚĆ – składa się z (tych) liter, a może z gestów – miłości; z różnych oblicz zrozumienia-współczucia-pomocy. Jest zszywaniem zranionego serca.

Wielka mucha Marcina Mazurkiewicza, i Książka na jego kolanach. Czy z niej dowiaduje się, że trzeba pomóc choremu zwierzęciu? Może... Czy w książkach wszystko piszą... Co było pierwsze – kultura czy człowiek. Pytanie niewłaściwe, zakłada... opozycję. I jest mało produktywne. Jak mówił Prosiaczek, miłości się nie pisze, miłość się czuje... Oglądamy, po raz któryś, bo to bardzo dobra sztuka, spektakl w wykonaniu aktorów z naszego międzyrzeckiego Domu Pomocy Społecznej. Przedstawienie mimiczne o tym, z czego składa się miłość. I jak ją można gestami-memami opisać. Bo jest – przedsłowna. Przedwerbalna, co tak dobrze uchwyciła Maja Rozbicka, autorka scenariusza.

Ale my jesteśmy w Bibliotece. Naszej Publicznej międzyrzeckiej, w otoczeniu szanownych ksiąg, które pani Renata Dyla z uszanowaniem zdejmuje z półek, by nam ofiarować (ich treść) do przeczytania... Ale my jesteśmy, jako beneficjenci Kultury, używaczami słów, nawet dzisiaj, w Walentynki.

- A jeśli miłości bym nie miał... - List do Koryntian, Hymn o miłości św. Pawła, Agata odczytuje ten piękny – powiedziałabym wszechczasowy hymn właściwy, myślę, istocie WSZYSTKICH systemów religijno-filozoficznych. Niczym byłby dar prorokowania, mówienie językami aniołów... bo miłość jest cierpliwa, łaskawa, nie zazdrości, nie unosi się pychą... gniewem, nie pamięta złego... I nie ustaje.

Powiem, że jest jak energia, która wypełnia widziany i ten dalszy wszechświat. I przez nas przenika. Dobro którego doświadczamy-wysyłamy – na krótko, i na dłużej. W zależności, może, od karmy...?

Święty Walenty. Według różnych wersji legend – lekarz w starożytnym Rzymie czasów cesarza Klaudiusza. Biskup chrześcijański ścięty mieczem. Uzdrowiciel niewidomej dziewczyny. Patron osób cierpiących na epilepsję i inne choroby. I wysyłania sobie kart Walentynkowych...

Czym jest miłość? I jakie są jej rodzaje? Obiekty? Czy Ona ta miłość jest tylko międzyludzka? Z pewnością - nie.

Rozmawiamy w gronie czytelniczym, jesteśmy wśród wielu tysięcy woluminów księgozbioru bibliotecznego na spotkaniu w Dyskusyjnym Klubie Książki. Pani Renata wybrała do prezentacji kilkanaście. I kilka wierszy, które są recytowanie. Strofy Kazimierza Przerwy-Tetmajera - … mów do mnie jeszcze... Halina Poświatowska cała w swoich wierszach jest miłością... Miłość zależy od kultury, regionu, ma uwarunkowania kulturowe. Bywa zaborcza i toksyczna. Bojaźliwa i cofająca się. Bywa opowieścią i wierszem. Przejawia się i znika. Ale nie do końca...

Jak kochają ludzie w umocowani w różnych kulturach. Jak kochają mężczyźni, jak kobiety. Dzieci. Ludzie w starszym wieku, czy wtedy miłość jest słabsza? Czy ludzie jej mniej potrzebują?

I jak ma się do tego nasza tożsamość kulturowa. Gusty literackie. Przywiązanie do języka, ziemi ojczystej. Ojcowizny. Religi/systemu filozoficznego. Nie sposób wymienić wszystkich rodzajów tych pasm energii, które nas spowijają... Może nie tylko za życia. Bo pamiętamy o bliskich, mimo że w tym wymiarze już ich nie ma.

Książki. Są literaturą. Sposobem widzenia. Punktem obserwatora. Uciekamy do Nich czasem. I to jest ludzkie... Czytając, odkrywamy też, jak wiele nas łączy (miłość...) z ludźmi pozornie odmiennymi od nas, żyjącymi w odległych epokach, na innych kontynentach. Nie tylko z ludźmi – z naszego gatunku, także innymi istotami, z którymi łączy nas to, że są (od)czu(wa)jące. Wystarczy popatrzeć w oczy kota, psa itp.... Kochając, myślę, my istoty czujące upodabniamy się do siebie.


Iwona Wróblak

luty 2023 r.