niedziela, 31 października 2021

 

Cixiu – znaczy haft...


W podziemiach Muzeum w Międzyrzeczu niecodzienna wystawa - Kolekcja obrazów haftowanych ze zbiorów Ambasady Chińskiej Republiki Ludowej. Sztuka hafciarska w Chinach narodziła się już 4 tys. lat temu. Z czasem wyodrębniono 43 różne typy ściegów, należące do 9. kategorii. Jedwabne hafty dwustronne – stwarzające optyczny wymiar przestrzenności, i jednostronne, z Syczuanu, Kantonu, Hunan, i miasta Suzhou. W ciągu wieków, i tysiącleci, rękodzieło hafciarskie stało się wyspecjalizowanym rzemiosłem, jako stały element ubioru charakteryzującym się wysokim kunsztem i finezją wykonania, różnorodnością wzoru, świeżością i czystością barwy.

W sufitu sali wystawowej witają zwiedzających wielkie wachlarze z chińskimi napisami. I lampiony, czerwone, zawieszane kiedyś w pałacach cesarza. Króluje subtelność starej azjatyckiej kultury Państwa Środka, jej różnorodności. Tematem obrazów są impresjonistyczne piękne scenerie przyrody. Przy bliższym przyjrzeniu się widać precyzję ściegów, ich kierunki obrazujące nastrój obrazu. I filozofię autora, jak przypuszczam. Konfucjanizm i tao. Mieniące się bielą kwiaty lotosu. Ścięte, leżące w lesie, rozrzucone po poszyciu drzewa – każde w innym kierunku; drzewny brąz, i chropowatość kory. Wykonany złotą nicią haft Smoka. Symboliczny. Postać żołnierza ze słynnej starożytnej kolekcji armii cesarskiej. Smukłość pędu bambusa. Kwitnący kaktus, piękno kwiatostanu, który wydaje kolczasta roślina. Hafty na kwiatach xiang (styl haftu) podobno pachną jak te rzeczywiste... Tygrys wygląda jak namalowany... Subtelność sztuki wschodniej, jej wyrafinowanie. Pejzaże, doskonałe odwzorowania zwierząt i roślin, flory i fauny, kultura dalekowschodnia była blisko natury.

Wystawa będzie do obejrzenia w Muzeum do końca listopada. Warto tam spędzić dłuższą chwilę...


Iwona Wróblak

październik 2021 r.




























niedziela, 24 października 2021

 

    Fryderyk Chopin w międzyrzeckiej PSM...



Echa przesłuchań XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina – za sprawą prof. Marcina Ganicza – także w auli Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Międzyrzeczu. Świetny pianista, rektor wydziału instrumentalnego Akademii Muzycznej w Gdańsku, został zaproszony do koncertowania przez dyrektorkę PSM Małgorzatę Telega-Nowakowską i Stowarzyszenie „Miłośników Muzyki Organowej i Kameralnej „Sauerianum”; w ramach Spotkań Kameralnych „Międzyrzecz 2021” (Patronat Honorowy: Wiesław Ochman, dyr. artystyczny dr hab. Piotr Szychowski, sponsorowane przez Projekt „Lubuskie warte zachodu”, przy wsparciu marszałek woj. lubuskiego Elżbiety Polak). Ostatni – tylko, jak zaznacza pani Dyrektor PSM, tylko w TYM ROKU OSTATNI – koncert, na którym jest obecny, w zastępstwie Wiesława Pietruszaka, z „Sauerianum” - Ryszard Szydełko.

Czujemy ducha i klimat dobiegających końca przesłuchań młodych pianistów zakochanych w F. Chopinie, u Nas w Międzyrzeczu – koncert w wydaniu akademickim...

Nie wiadomo, jak grał F. Chopin, nie ma przecież nagrań... Tylko ogólne wskazówki słowne w zapisach nutowych. Pianiści wsłuchują się w nuty, we wskazówki swoich mentorów... Interpretują tę zdumiewającą swoją uniwersalnością muzykę w zgodzie ze swoim – kulturowym – widzeniem, odczuciem świata, wrażliwością.

Pytam Profesora, po koncercie, jak należy grać Chopina... - Śpiewnie, i ciepło – odpowiada pan Ganicz. Melodyka i harmonika Chopina jest niepodrabialna. Coś głębszego tkwi w tej muzyce, że odnajdują się w niej wykonawcy z różnych kręgów kulturowych świata. Brawurowo wykonane przez pana Ganicza etiudy mówią nam też, że trzeba mieć odpowiedni warsztat... Nie od razu, jak wiadomo, ucząc się gry na fortepianie, zaczyna się od Chopina... Ganicz miał okazję grać na fortepianie z lat 40. XIX wieku, nieco innej marki niż ta, na którym grał kompozytor. Brzmienie – mówi - było inne niż tych współczesnych instrumentów.

Chopin brzmi tak prosto. Wybrzmiewa wykwintną elegancją. Ale często też namiętnością, dramatyzmem. Niezgodą na świat, w którym żył. Burzą uczuć. Kompozytor czerpał inspiracje z muzyki ludowej, tego, co jest w niej najpiękniejsze. Przefiltrowane przez wieki ludowej twórczości instrumentalnej i wokalnej, skrystalizowane kropelki ekspresji muzycznej, zrodzone w rodzimym klimacie, przyrody i zabudowy, szeroko pojętej kultury o proweniencji jeszcze przedchrześcijańskiej. Naszego, też muzycznego, zasiedzenia w kręgu dóbr kultur środkowoeuropejskich, spadku, który po nich przejęliśmy, a geniusze muzyczni, w rodzaju F. Chopina, przetransponowali je na przepiękne kompozycje...

Mazurki Chopina, cztery: te najbardziej znane, z op. 24: G-moll, C-dur, As-dur i B-moll. Wsłuchujemy się w melodykę Chopinowskich pieśni ludowych, znając pierwowzory wykonywane na festiwalach folklorystycznych doceniamy stopień ich uniwersalistycznych, artystycznych przekształceń. Wrażliwość kompozytora... Uczucia i dynamizm. Romantyczny. Słowiańskie wibracje, namiętności, w otoczce stylistyki poetycznej epoki. Ich moc.

Prof. Marcin Ganicz opowiada o znajomości F. Chopina z Franciszkiem Lisztem. Ten węgierski kompozytor transkrybował na fortepian utwory wielu kompozytorów, w tym także Chopina. Bel canto na fortepian. Głos ludzki - na fortepianowe nuty... Słyszeliśmy pieśni Chopina na koncercie w PSM w wykonaniu śpiewaków operowych, z towarzyszeniem akompaniamentu na fortepian, teraz – wzbogacony instrumentalnie – na sam instrument... Czy frazy muzyczne zastąpią słowa ludowych pieśni? Jak to zabrzmi...? Słuchaczami na koncercie są też – jakżeby inaczej – uczniowie naszej Szkoły Muzycznej, może nie będą (wszyscy) takimi mistrzami fortepianu, jak nasz gość, ale zostaną wiernymi słuchaczami, odbiorcami, muzyki klasycznej. I o to chodzi. O edukację muzyczną...

Chopin w transkrypcji Ferenca Liszta. Sześć pieśni: Słynne „Życzenie” - o tęsknocie za ukochanym, „Wiosna” - w klimacie nostalgii przemieniającej się przyrody, pór roku, „Moja pieszczoszka” - afekt do kochanki, słowa A. Mickiewicza, „Narzeczony” - o tęsknocie za nieobecnym ukochanym, walczącym na wojnie, „Pierścień” - o zaręczynowym prezencie zakochanego bez wzajemności chłopca dla dziewczyny, i krotochwilna „Hulanka”, w której autor muzycznie opowiada o skrusze, lub nie, męża wracającego do żony z nocnej zabawy.

Trudniejsze utwory wielkiego kompozytora. „Scherzo b-moll op. 31”. Scherzo znaczy – żart, jak mówi pan Ganicz... Czy to dotyczy łamania zastanej, przedromantycznej, formy? Zabawa konwencją? „Etiuda c-moll op. 31”. Też często wykonywana. Bardzo dynamiczna. I rzeczywiście zróżnicowana tematycznie, o wielu wątkach, o wzajemnych zaskakujących superpozycjach. Możemy to docenić w tak dobrym, profesorskim, wykonaniu...

Nie może zabraknąć w koncercie Chopinowskim „Etiudy C-moll op. 10 Nr 12 „Rewolucyjnej”. Wspaniałej. Której słucha się zawsze z ogromną przyjemnością.

Prof. Marcin Ganicz nagrywa płyty ze swoją muzyką. Są dostępne na jego stronie FB. Prezentował nam też utwory znanego amerykańskiego kompozytora Philipa Glass – „Etiuda nr 2” i „Etiuda nr 6” z 1. Zeszytu, autora muzyki o „strukturach repetytywnych”. Medytacyjność, wysycenie tematu, bliskie, poboczne, współgranie nut i fraz, kompozycje wymagające wielkiej techniki warsztatowej.

Na koniec, po wręczeniu autorskich płytek Stowarzyszeniu Miłośników Muzyki Organowej i Kameralnej „SAUERIANUM”, i Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w Międzyrzeczu, na ręce dyr. Małgorzaty Telegi – Nowakowskiej, i wspólnym z wykonawcą – i uczniami PSM – fotografiom, mieliśmy przyjemność usłyszeć „Walc Cis-dur” i „Polonez As-dur”. Mamy nadzieję – bardzo wielką, na kontynuację wspaniałych koncertów współorganizowanych przez Stowarzyszeniu Miłośników Muzyki Organowej i Kameralnej „SAUERIANUM” i naszą Szkołę Muzyczną, w pięknej auli naszej – teraz międzyrzeckiej - sali filharmonicznej. Gdzie występowało już tak wielu wybitnych muzyków i solistów.


Iwona Wróblak

październik 2021 r.
















środa, 13 października 2021

 

Artystyczne Zbliżenia do sztuki w Galerii Strzecha


Przedsionek Galerii „Strzecha”. Dalej będzie więcej... Na obrazie krzywizna płaszczyzny siatki pól szachowych, kwantowi ludzie-dzieci umoszczeni w niej, bawią się w swoje gry, małolaty, ciężarem swej (domniemanej) grawitacji siodłują przestrzeń, a przecież ona w drugim miejscu będzie wypukła, bo energia nie ginie... Koło mandalowe, z otworami korpuskuł, deterministyczne, interferencyjne przejście przez wymiar. Pola energetyczne przenikają przez szczeliny – są widoczne w perspektywie pionowej, z góry, i tej drugiej, poziomej, nie tylko dwóch, jak w słynnym doświadczeniu z dwiema szczelinami... Lot człowieka-ptasiego przez interferencję światła. Na przestrzał formom...

Piękne pejzaże, te czarno-białe też, w odcieniach szarości, bardzo wielu odcieniach... nasze międzyrzeckie budowle, maźnięte pędzlem jakby od niechcenia, tynki i faktura drzewostanu widoczna bardzo dobrze. Nocne Jezioro Głębokie z błękitem wody, księżycowymi refleksami odbitego światła. Folklor starych domów mieszkalnych, zanurzonych w przydomowych, równie wiekowych, nasadzeniach drzewnych. I portrety. Barwy oddające światłocienie, zimne barwy, one przydają tajemniczości ludzkiej Osobie, jej kategoryczności spojrzenia. Ludzkie opowieści o Człowieku, o Twarzy, nie kończące się – tak wiele tematów... Bezczasowe platynowe oczy – dużo smutku... Kobiety młode, dawne, z przełomu wieków, kiedy sposoby portretowania naznaczone były ubiorem - przynależnością do klasy społecznej, w obrębie której musiały się jako damy znaleźć. Kobiety niekoniecznie piękne. Zostaje czasem tylko owal twarzy, profil, który wiele mówi, o nastroju. Schematyzm ciała kobiecego, linie podkreślają zalotność póz, atrakcyjność, bezpretensjonalność. Postać Matrony-babci w bardzo obszernej sukni-siedzącej na fotelu, jak Pramatki doradzającej/życzliwej/mądrej/zawsze wszechobecnej w naszym skomplikowanym życiu. Akty kobiet w kąpieli, ich piękno zawoalowane przezroczystą tkaniną, antyczne, doskonałe.

Ceramiki – bajecznie kolorowe, kwiaty; ich płatki, ulepione z gliny, są sztywne zastygłe w swym pięknie florystycznym, nie opadły – inaczej niż w Przyrodzie, w procesie kilkakrotnego wypalania, potem barwienia, którego efekt jest nie do końca przewidywalny. Liście są tym, co znika - jak każda materia, tutaj organiczna, chociaż każda (materia-czym jest? Cieniem...) z biegiem czasu przekształca się – jako masa – w energię. Zostaje ślad jak w odciskach kopalnych sprzed milionów lat, tak się dzieje późną jesienią czy na wiosnę, widać wtedy siatkę połączeń żył-włókien, i nie przysłania jej zieleń chlorofilu. Przedstawiciele flory też są. Pierzaste sylwety ptaków swobodnie brodzących w jeziornych szuwarach, bobry – bardzo naturalistyczne...

Baj(k)owe archetypiczne odniesienia do Kultury, do spadku kulturowego różnych cywilizacji, wbrew pozorom cały świat ludzkiej myśli i wyobraźni wiele łączy... Karmiąca ptaki dziewczynka, i jej ścieżka do współczucia, ta pierwotna, zaznaczona linią-wracającą do Niej, wspólnota, nie zachwiana jeszcze, z naturą.

Anety Początek ilustracje do książeczek dziecięcych. Do wierszy, wkraczające w piękno świata bajek i baśni, także współczesnych, tych do spokojnego snu.

Główna Galeria jest w środku. Zwraca moją uwagę (pół)żartobliwy Portret kasztelana. W szlacheckim kontuszu z pasem słuckim, Jacka Bełza – autorstwa Jerzego Kozierasa, który gości na plenerach Głębokich już od wielu lat. W ręku „Duetowy” kasztelan będzie trzymać artefakt (jeden z licznych ofiarowanych przez tegorocznych twórców) licytowany na rzecz Amina i Justyny, by wspomóc ich leczenie. Z ciekawością czytam, umieszczony obok postaci w kontuszu, stylizowany na dawny - tekst... „Kasztelan Jacek Bełz (…) Wielki łowczy sztuk pięknych/Pan Pensjonatu Pod Strzechą(...) Dobrodziej Czarnego/ takoż Oyciec i mąż... AD 2021”

Pensjonat „Pod Strzechą” na Głębokim znowu tętni sztuką i mecenatem właścicieli, coroczne artystyczne prezentacje sztuk pięknych stały się (dobrą) tradycją. GŁĘBOKIE '21. Międzynarodowy plener Malarski (Internationales Malerpleiner). Annaeherungen 2021 ZBLIŻENIA. Dwanaście dni pleneru zaowocowało nowymi pracami, które dołączyły do zbioru pokaźnej już Galerii w Pensjonacie.

Utytułowani artyści malarze, nazwiska – u nas na Głębokim – nowe, i starzy znajomi z poprzednich plenerów. W dorobku mają liczne autorskie wystawy. Prace, jak mówią znawcy – dobre... Malarstwo podobno „trzyma” się na kolorach, a tych – dostatek... Subtelności, kolorystyczne wysmakowania w pozornie prostej formule. Różne style i techniki, z wykorzystaniem światła, cienia i kontrastów.

Przeglądam katalog Wystawy. Lista uczestników pleneru jest długa: Karolina Antosz, Tomasz Awdiejczyk, Joanna Banek, Lilianna Lilu Batory, Karl Chrobok, Katja Enders, Chris Firchow, Czesław Fojcik, Ute Gruner, Karoline Hägele, Peter Heyn, Anna Hübsch, Antje An Der Spree, Irena Kamińska, Jerzy Kozieras, Danuta Krüger, Monika Krzankiewicz, Jan Malong, Teresa Matuszak, Anna Nesteruk, Waldemar Pawlikowski, Marek Paluch, Aneta Początek, Wojciech Pomianowski, Jadwiga Rogala, Britte Schulze, Izabela Ssak, Marika Strobl, Dorota Ruta-Zdanowicz, Serge Vesilendiuc.

Na sali bardzo liczni goście wernisażowi. Naprawdę jest CO oglądać... Autorskie monotypie akrylowe Tomasza Awdiejczyka, inspirowane mistyką duchowości europejskiej, zanurzoną w indoeuropejskim kręgu kulturowym – po aborygeńską sztukę naskalną, to co tkwi w nas nieprzerwanie od kilkudziesięciu tysięcy lat. Abstrakcja, kolor i symbol, znak i archetyp, aktywizujące się w kontakcie z widzem, i tkanina artystyczna, eksperyment z formą, technologią i materiałem Joanny Banek (Polska). Lilianna Lilu Batory (Polska), skrzydła aniołów - marzenia o „ potrzebie miłości, dobra i zawierzenia”, obecne nieprzerwanie w sztuce i cywilizacji, czyli angelologia; religie, baśnie i kabały ludzkiej egzystencji. Pejzażysta Karl Chrobok (Niemcy), rozświetlone słońcem, szastane wiatrem drzewa w krajobrazie Głębokiego. Ilustracyjne rysunki, klimatyczne akwaforty krajobrazowe Katji Enders (Niemcy). Artystyczne światy wizualne Chris Firchow (Niemcy), własne namacalne autorki doświadczenia wyrażone w sposób bezpretensjonalny. Dynamiczny. Eksperymenty kolorystyczne Ute Gruner (Niemcy). Woda i przestrzeń, ich ułożone płaszczyzny i warstwy, kolory i poziomy – pór roku i światła, nastroju autorki; łączące się ze sobą szablony, widoki w oddali Karoline Hägele (Niemcy). O motywach i emocjach, przy dobrym rzemiośle mówi do nas przy okazji swoich wysmakowanych obrazów Peter Heyn (Niemcy). Nowoczesne połączenie malarstwa z rysunkiem, piktogramem Anny Hübsch (Niemcy). Formy estetyczne w sztuce użytkowej, m.in, piękne klimatyczne akty Moniki Krzankiewicz (Polska). Przestrzenie kształtów i barw codzienności i zgiełków miast, ubarwnione pejzaże Anny Nesteruk (Polska). Oniryczne nadrzeczne pejzaże, nasycone bogactwem odcieniami szarości Waldemara Pawlikowskiego (Polska) – komisarza pleneru, także pieśniarza, którego pamiętamy z poprzednich wernisaży. Niekonwencjonalny zawsze Wojciech Pomianowski (Polska), którego obrazy, niejednoznaczne, przywodzą na myśl wiele interpretacji, w zależności od potrzeb odbiorcy... Malarsko-graficzna postać sylwety ludzkiej, i pejzażu (obraz, litografia, drzeworyt).

Britte Schulze (Niemcy). Marika Strobl (Niemcy), która przemalowała za pomocą farby i aerografu (m.in.) kelnerkę „Duetu” Agnieszkę Kamińską - w piękną nimfę, witającą w tym nowym wcieleniu wernisażowych gości, potem pozującą do licznych sesji fotograficznych.... Doroty Ruta-Zdanowicz akty, nagość człowiecza, jej zwyczajność i oczywistość, forma w zimnych barwach... I to nie są wszyscy artyści...

Kobieta bardzo smukła, jak jej hiszpański taniec, stylizowana zastygła w namiętności ruchu tanecznego, blisko przy partnerze (obraz Jadwigi Rogala), bardzo ciekawe akrylowe pejzaże Jana Malonga (Polska)...

I dzieci, które przyprowadziła ze sobą ich nauczycielka rysunku w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury, Dorota Ruta-Zdanowicz, jest kilka prac, najmłodsza artystka ma 7 lat. - Co teraz malują dzieci (w dobie smartfonów i internetu... ) - pytam. Pani Zdanowicz stara się, by nie ulegały modom. Na zajęciach w MOK skupiają się na rozwiązywaniu zadania (np. inspiracje twórczością St. Wyspiańskiego), szkoleniu się w warsztacie. Chce by były SOBĄ, i starały się robić to konsekwentnie. Uwrażliwione na to, co się dzieje wokół nich, lecz, w miarę możliwości, oderwane od wszechobecnych schematów. Odcisnąć swój ślad. Patrzeć, obserwować, wyciągać wnioski. Mała galeria dziecięca na Głębokim to próbka ich twórczości eksponowanej w MOK. Dzieci pani Ruty – Zdanowicz malowały wspólnie z uznanymi artystami, uczyły się od najlepszych.

Jacek Bełz – tegoroczny plener był wyjątkowo płodny. Niewątpliwie, myślę – nie tylko ja, że Galeria „Strzecha” stała się ważnym miejscem kulturalnym w okolicy. Komisarzem Wystawy jest Waldemar Pawlikowski. Organizator: Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych Pro Gubin, Niemiecki partner projektu: Stowarzyszenie Wspierające Odbudowę Kościoła Farnego w Gubinie. Finansowanie: Fundusz Małych Projektów, Euroregion Sprewa-Nysa-Bóbr, Miejsce realizacji: Pensjonat „Pod Strzechą”. Sponsor prywatny – Jacek Bełz „Duet”. Oglądaniu wystawy przygrywa Marek Kotowicz na saksofonie. Gra jazz tradycyjny.

Wystawione prace można było zakupić, a 10 % ich wartości przeznaczone zostanie na pomoc w pokryciu kosztów leczenia ciężko chorych dzieci: Amina i Justyny. Licytowane są też przeznaczone na ten cel artefakty – zdobne ceramiczne talerzyki, autonomiczne dziełka sztuki. Na wernisaż przybyli też, tak jak w tamtym roku, państwo Łukasz i Żaneta Robakowie, właściciele Winnicy w Folwarku w Pszczewie, producenci wytrawnych win wysokiej jakości; różowych win musujących Rosecce Regent... Klika z nich przynieśli ze sobą, by wspomóc fundusz na leczenie Amina i Justyny. Winnica państwa Robak to jedyne takie przedsiębiorstwo w powiecie międzyrzeckim. Własna produkcja win, (Regent, Cabernet, Souvignier, Solaris, Johanitter i Riesling) od 2014 r., jest kontynuacją działań Biskupów Poznańskich, mających miejsce już 170 lat temu. W 2020 r. podczas Winobrania w Zielonej Górze białe wino, wyprodukowane ze szczepu „Souvignier Gris” rocznik 2019, otrzymało srebrny medal „Silver Grand Prix 2020”. W 2021 r. Produkty pochodzące z Winnicy Folwarku Pszczew (np. borówki w kisielu, wiśnie, porzeczki itp.) zostały odznaczone tytułem „Kulinarnego Dziedzictwa Regionu Lubuskiego”. Folwark Pszczew ma też tytuł „Najlepszego Gospodarstwa Ekologicznego w Województwie Lubuskim w 2021 r.” Pan Łukasz – płynnym niemieckim – licytował (dla dzieci) butelkę Forange Chardonee, białego wina pomarańczowego, macerowanego, ze skórek pomarańczowych, także egzemplarze nagrodzonych marek Johaniter, Kupage, Solaris. Wyroby Gospodarstwa będą miały Certyfikat Ekologiczny, jako produkty najlepszego Gospodarstwa Ekologicznego.

Mamy nadzieję, że tradycja plenerów malarskich na klimatycznym Głębokim, w gościnnym – i otwartym na sztukę Pensjonacie pod „Strzechą”, będzie kontynuowana. Coroczna obecność wielu znanych artystów przydaje rangi temu wydarzeniu, dla gości Pensjonatu dużą przyjemnością jest potem pobyt w tym udekorowanym – jak żadne w okolicy – miejscu, gdzie nie ma kawałka ściany bez dzieła sztuki w pełnym znaczeniu... Odcisku działalności kulturalno-społecznej pana Jacka Bełza, i jego syna Kacpra, znanych też z innych aktywności społecznych w regionie.


Iwona Wróblak

październik 2021 r.