wtorek, 30 marca 2021

 

Rańska poniemiecka nekropolia – jak szacunek dla zmarłych


Nekropolia – położona w środku lasu - jest ogrodzona. Leśnymi duktami jedziemy w to miejsce dobre kilka minut. Gmina Pszczew, wieś Rańsko.

Po wypędzeniu Niemców po wojnie w miejscu dawnej, rozproszonej osady typu olęderskiego samorzutnie wyrósł tu dziki las. Uroku miejscu dodaje okazały dąb – miło go dotknąć... Pewnie dąb w tym miejscu jest nieprzypadkowy, często właściciele ziemi sadzili w wybranym miejscu bardziej szlachetnie odmiany drzew, dęby czy jabłonie; wybierali na miejsce nekropolii miejsca odległe – właśnie w lesie, odosobnione, oazy ciszy, refleksji i spokoju, by zmarli mogli go dostąpić. Martin Luther pisał, że nawet jak jutro będzie koniec świata, to dzisiaj warto zasadzić drzewo... Prawie każda wieś, nawet mała, miała swój cmentarz.

Dawniej teren cmentarza musiał był większy. Do dzisiaj widać ślady po betonowych narożnych słupkach... Na jednym z nagrobków przerdzewiały odłamany ewangelicki prosty krzyż bez figury Chrystusa, jednak na tej podstawie nie można określić, jakiego - protestanckiego – wyznania; luterańskiego, staroluterańskiego, unitarnego czy innego, była gmina. Krzyże na protestanckich kościołach, cmentarzach były różne, początkowo też z postacią ukrzyżowanego Jezusa, ich kształt zmieniał się z wiekami. Cmentarz jest podobno z XIX wieku. Zachowane daty urodzin i śmierci na jednym z nagrobków: 1768 -1863 r...

Jesienią ubiegłego roku sołtys Janowa Józef Gajas i mieszkańcy uporządkowali stary cmentarz w środku lasu, teren, na którym są pochówki, dzięki Nadleśnictwu Trzciel, jest ogrodzony. Sołtys mówi, że nie musiał ich specjalnie długo namawiać do działania, szacunek dla zmarłych, dla przodków, jest wpisany głęboko w etykę ludzką, w kulturę. Pokruszone mozaiki płyt nagrobnych zostały pieczołowicie zebrane i starannie ułożone w grobowcach, ułamki płaskorzeźb ustawione. Gajas – odtąd (od czasu porządkowania) ludzie zaczęli ustawiać tu znicze...

Pan Gajas ma imperatyw – chce postawić w TYM miejscu obelisk upamiętniający pochowanych mieszkańców, to dla niego oczywiste, jako sołtysa-gospodarza, działanie. Szczątki tych nagrobków powinny być zachowane. Cmentarze tzw. poniemieckie, w wyniku Ustawy Państwa Polskiego o ich likwidacji z lat. 60. ubiegłego wieku, zostały z czasem zniwelowane, kamienie nagrobne rozbite, zniszczone, zabrane do powtórnego wykorzystania surowca. Gajas chce postawić Obelisk, symbol pamięci i ciągłości zamieszkiwania i opieki nad tutejszą ziemią, której teraz On i Mieszkańcy Rańska są gospodarzami. Jesteśmy opiekunami (My wszyscy), spadkobiercami kultury materialnej, zabytków sepulkralnych. Będziemy – aktywnie – towarzyszyć Panu Gajasowi w tych staraniach...

Przyglądamy się płaskorzeźbom, napisom na nagrobkach, pan Gajas chciałby wiedzieć, co znaczą, kim byli ludzie tu spoczywający. Ja też...

Rozpoczynamy poszukiwania... Wieś została założona w XVIII wieku jako osada olęderska. Olędrzy to ruch kolonizacyjny, który - na terenie Wielkopolski - trwał od XVII do XVIII w. Kolonizacja olęderska charakteryzowała się specyficznym budownictwem wiejskim i odrębnością środowiska przyrodniczego. Wyróżnikiem osadnictwa olęderskiego były kwestie prawne, a nie etniczne, religijne czy gospodarcze. Olędrzy to pierwotnie osadnicy z Fryzji i Niderlandów, Prus Książęcych, najczęściej wyznania mennonickiego (odłam anabaptyzmu), u nas w Wielkopolsce to Niemcy i Ślązacy. Osadnicy olęderscy uprawiali ziemię nadaną im przez feudała, dzierżawioną na kilka lub kilkanaście lat, jednak jeżeli osadnik był dobrym gospodarzem ziemia mogła stać się dzierżawą wieczystą. Olędrzy posiadali umiejętność melioracji i reprezentowali wysoką kulturę rolną. Zachowywali wolność osobistą, własną religię i przekonania. Korzystali z pewnych przywilejów wynikających z prawa stosowanego przez kolonistów fryzyjskich i niderlandzkich, np. wolności osobistej – w odróżnieniu od polskich chłopów pańszczyźnianych. Użytkowali ziemię na podstawie kontraktu z właścicielem, z możliwością przekazania gruntów spadkobiercom. Najważniejszą cechą była solidarna odpowiedzialność zbiorowa całej gminy olęderskiej za powinności wobec pana oraz szczególny charakter samorządu gminnego. Płacili czynsz pieniężny i posiadali samorząd wiejski.

Dawni mieszkańcy Rańska byli najczęściej ewangelikami. W XIX wieku właścicielem wsi był Bochholz z Siercza. Po I wojnie światowej w Rańsku funkcjonowała szkoła. Ważnym wyróżnikiem niekatolickich osad olęderskich było istnienie na ich terenie szkoły. Spełniały one funkcję przede wszystkim religijną, a osoby je prowadzące zastępowały gminie duchownego...


Iwona Wróblak

marzec 2021




środa, 24 marca 2021

Świat przyrody jest zbiorem kontekstów


„Kiedy wzywa nas dzicz...” Z ufnością wzięłam do ręki kolejną książkę, zaproponowaną przez panią Renatę Dylę z naszej Biblioteki Publicznej, daną mi do przeczytania z przekonaniem, że to mnie zainteresuje... Tak.

Jak to jest z tą samotnością. Alienacją (społeczną). Izolacją. Teraz szczególnie aktualną poprzez kolejne lockdowny... Tak zwana „dzicz”; środowisko natury-przyrody, z którego się wywodzimy jako gatunek biosfery, przyzywa nas odczuwanymi coraz mocniej desperackimi próbami ucieczek w ślepe ulice, i (filozoficzne też) trakty, na które pcha nas cywilizacja, technicyzacja życia.

Powroty i nawrócenia do zbiorowej pamięci więcej niż gatunkowej, do głosów sięgających daleko wstecz poza ludzki rodzaj. Do emocji. Zrozumienie miejsca, skąd się wywodzimy, i od którego nie możemy się, poprzez swoją biologię, odciąć... Bo i po co...

Jeżeli nie mamy Siebie, Tego Czym jesteśmy, to jesteśmy „Bez”... Bez otoczenia, bez drzew (bez zwierząt), bez naszej (Z)ziemi... Wróćmy. Zaakceptujmy (wirusa...) Zaakceptujmy Nas. Przytulmy się (serio) do drzewa. Chociaż tego rachitycznego, osiedlowego.

„Kiedy wzywa nas dzicz” Richarda Louv'a. Ważna książka. Opowiadająca o ponownym kontakcie. Powrót do (mądrego) szamana, który był... biologiem... W tym sensie – kapłanem... Jeżeli my i natura (razem) jesteśmy bóstwem. Swoim bóstwem. A tak jest.

Spójrzmy inaczej na przyrodę. Jak na Partnera. Jak na części Nas. Przyroda to nie Kartezjańska maszyna, to coś bardziej integralnego (z nami – czyli z naturą, której jesteśmy częścią). Truizm... Zwierzę, tak jak i my, nie jest maszyną (w produkcji przemysłowej). Znane są już obecnie (ziemskie) inteligencje pozaludzkie (sieci neurologiczne znajdują się w mózgach n.p. delfinów, mrówki mają społeczne organizacje, także termity, pszczoły) struktury liczące sobie miliony lat... Wielomózgie ośmiornice myślą (bez cudzysłowowa) od wielu milionów lat, i to całym ciałem... Myślenie ma swoją tradycję i przeszłość. I przyszłość też, niekoniecznie razem z nami jako gatunkiem. Nie wiedząc dokładnie „jak” myślą inne istoty (niebędące ludźmi), zakładamy, że taki proces nie ma miejsca, że nie zachodzi. Tu Ewangeliczne intuicyjne przesłanie - „Kto ma uszy niechaj słucha...”, jak mówi jedna z ludzkich (tym razem) Ksiąg...

Szept (prajęzyk) nas otacza, nawet wtedy, gdy go nie słyszymy. Szept – zapach snu...

Większość zwierząt komunikuje się tylko z członkami swojego gatunku. Pierwotny superjęzyk opiera się wzorcach wizualnych, dźwiękowych i innych niewymagających słów. Niewerbalny sposób komunikowania, mają go – bakterie...

Język - chemia (miłości...)

Natura jest językiem w pejzażu dźwiękowym. Zoomuzyka jest językiem świata. Istniejąca jako spektrum fal radiowych, wypełniających wszechświat. Ludzie jako gatunek są jednym z odbiorców. W biofonii – zbiorowym chórze. Kolektywnym głosie świata przyrody.

Lecznicze korzyści interakcji z naturą dla ludzi są ogromne, od zawsze służyły przetrwaniu. Słuchowy język ptasi, pierwszy, do którego dostroili się nasi przodkowie, jest wykorzystywany w terapiach, wiele innych zwierząt również wspomaga leczenie. Najstarszymi sieciami społecznościowymi były opowieści przy ogniskach, prawzorce kultury; historii, sztuki. Akt opowieści jest częścią procesu poznawania. Szept biologiczny rozwija naszą istotę, inteligencję.

Zabawa była ważną czynnością przetrwania, umożliwiała niezależność od czasu, zmniejszała ciążącą świadomość siebie. Odmienny stan istnienia. Jak śnienie. Wyrzec się pragnienia o całościowym obrazie świata, o posiadaniu takiego. Nie zdefiniować przestrzeni do końca – dzisiaj wiemy, prawa fizyki o tym mówią, że wiedza całościowa, z przyczyn obiektywnych, związanych z pozycją obserwatora, jest niemożliwa.

Proces tworzenia nowych połączeń neuronowych trwa. To są te skoki ewolucyjne. Szept-pieśń życia komunikującego się ze sobą (na poziome być może komórkowym). Życie i śmierć i wszystko pomiędzy... W naszej filogenezie rozumiemy siebie zapożyczając kategorie myślowe, przynależąc do olbrzymiej i przepastnej i pogmatwanej sieci innych istot. Nadajemy znaczenie naszemu kodowi genetycznemu, nie tylko NIM jesteśmy... Współwystępujemy w naszym wspólnym kosmosie-wszechświecie ze zwierzętami. Może (?) nie tylko tymi z węgla...

Natura (jest) technologiczna... Ziemia jest naszym właścicielem. Nasze rodzina to drzewa, chmury, ptaki, zwierzęta i gady... Po antropocenie powinien nastąpić ekozoik, a potem – symbiocen...

Jak pisze Autor, przyszłością powinno być tworzenie wspólnej społeczności przyrodniczej. Zaprzestanie myślenia w kategoriach rzeczy, praw fizycznych i statystyk, dodanie działań wynikających ze rozumienia procesów – relacji, tego co „pomiędzy”... Współzależny związek człowiek-ziemia oparty na świadomej miłości (taki jest najsilniejszy). Ciągle pokutuje Kartezjańska dwoistość ludzkiego myślenia oddzielającego naturę od kultury. Życie duchowe zaczyna się od poczucia podziwu dla przyrody, gdzie zwierzęta, przedmioty i (nasze) Miejsce mają formę duchową. Ssaki dzielą z nami te same niezbędne do myślenia struktury neuronowe.

Mamy szóste wymieranie gatunków, największe od czasów dinozaurów, czas nagli. Na świecie pracuje się nad nowym modelem życia społecznego. Związanymi z ideą kultur przyrodniczych rozwiązaniami urbanistycznych – miastami w ogrodach. Autor relacjonuje swoje rozmowy z antrozoologami, ekopsychologami, antropologami, teologami, nauczycielami, lekarzami, uzdrowicielami, przedstawicielami rdzennych kultur. Od lat sam prowadzi spotkania realizujące zadania edukacji rozwijającej współczucie u dzieci i młodzieży – współczucie dla innych form istnienia... i dla siebie. Każdy aspekt naszego istnienia jest żywym systemem zjednoczenia wewnątrz (sieci-struktury wszechświata). Natura była zawsze w nas – nie trzeba do niej... wracać... Wystarczy zaakceptować psychologiczną i duchową przestrzeń, jaką dzielimy ze zwierzętami. Nowa polityka powinna brzmieć – zjednoczenie, wpływ, ugoda i kompromis. Bo świat przyrody jest zbiorem kontekstów.

Kiedy wzywa nas dzicz. Jak więź ze zwierzętami może zmienić nasze – i ocalić ich – życie.” Richarda Louv'a – kolejna bardzo dobra książka z bogatego stale uzupełnianego księgozbioru naszej Biblioteki Publicznej – bardzo polecam.


Iwona Wróblak

marzec 2021



niedziela, 7 marca 2021

 

Festiwal Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej



Nasza piękna międzyrzecka sala widowiskowo-kinowa w MOK, (nareszcie) mniej pandemicznie, dostępna dla publiczności... w połowie zasobu swoich miejsc. Fotele nie są wszystkie, niezaznaczone taśmą, zajęte. Mamy duży potencjał miejsc dla odbiorców kultury.

Święto Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej – Finał 21. Festiwalu Gminnego PRO Arte' 2021. 4 grupy wiekowe, kilkanaście uzdolnionych wykonawczyń, wiele wyróżnień, dużo Nominacji na Powiatowy Etap Festiwalu Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej.

Podkłady muzyczne - na żywo. Grała międzyrzecka orkiestra, grupa „Sammy swoi”, złożona z wytrawnych lokalnych muzyków, i ich muzycznych gości: Przemysława Podębskiego, zawodowego śpiewaka, muzyka (gitara, gitara akustyczna, śpiew), Arkadiusza Malinowskiego (gitara basowa), Marcina Pesos-Stachowiaka (saksofony), Piotra Kowalewskiego (perkusja) i Rafała Gojdki, dźwiękowca, kierownika zespołu (klawisze, akordeon). Muzycy też towarzyszyli młodym wokalistkom w autorskich solówkach na gitarę (P. Podębski), saksofony (M. Pesos-Stachowiak). W przerwie na obrady Jury mieliśmy niewątpliwą przyjemność wysłuchać krótkiego mini recitalu muzyków, na który złożyło się kilka znanych standardów instrumentalnych i przebojów wykonywanych kiedyś przez Z. Wodeckiego i A. Zauchę – wszystko to NA ŻYWO, w koncercie na scenie MOK; rzecz dawno nie widziana, nie słyszana. Mamy nadzieję, że to już na stałe.

Rada Artystyczna (Paulina Staniec, Ilona Skiba i Ksenia Kireńko) doceniła kunszt, wysoki poziom artystyczny wyłonionych tydzień temu – na okolicznych koncertach eliminacyjnych – śpiewaczek. W młodszej grupie wiekowej – dobrane do wieku i możliwości piosenki. U starszych (nieco) wykonawczyń na pewno dobór utworów, nieproste kompozycje, staranne wykonania. Dostęp do internetowej muzyki i kultury muzycznej, jej podaż, sprzyja dobrym wyborom, co mogliśmy doświadczyć i smakować – od spontanicznej piosenki dziecięcej, przez swing i blues - po poezję śpiewaną. Dziewczyny, oprócz śpiewania, mają także inne pasje – grę na fortepianie, na ukulele, taniec artystyczny, jazdę konno, sztuki walki, pływanie, otaczającą nas fauna, rysowanie.

W koncercie wzięły udział: Jagoda Drabina, Zuzanna Tomaszewska, Alicja Juralewicz, Weronika Romaniuk, Zofia Baran, Liwia Gągała, Weronika Robak, Urszula Malinowska, Julia Zaćmińska, Maria Spławska, Marcelina Kwaśniewska, Kalina Tomysek, Julita Lisiecka, Julia Jędraszak, Katarzyna Skarżyńska.

Decyzją Rady Artystycznej wyróżnienia otrzymały: Jagoda Drabina, Zuzanna Tomaszewska, Alicja Juralewicz, Zofia Baran, Weronika Robak, Maria Spławska i Marcelina Kwaśniewska. Nominalistki na Powiatowy Etap Festiwalu Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej: Weronika Romaniuk, Liwia Gągała, Urszula Malinowska, Julia Jędraszak, Kalina Tomysek, Julia Zaćmińska, Julita Lisiecka i Katarzyna Skarżyńska.


Iwona Wróblak

marzec 2021 r.