środa, 30 września 2020

 

IV Spotkania Kameralne – koncert w św. Wojciechu



Ostatnie z trzech spotkań z muzyką klasyczną, które zorganizowało „Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Organowej i Kameralnej „Sauerianum” w tym roku w Międzyrzeczu, miało miejsce w kościele p.w. św. Wojciecha.

Koncert prowadził Wiesław Pietruszak, który tym razem opowiadał o 200.letniej historii występów polskich sopranistek na scenach. Piękny, czysty, szkolony, profesjonalny głos Aleksandry Borkiewicz, solistki Teatru Wielkiego w Łodzi, przy akompaniamencie fortepianowym dr hab. Piotra Szychowskiego, dyrektora artystycznego tego cyklu koncertów, i grze na skrzypcach Celiny Kotz, ilustrował muzycznie wykład pana Pietruszaka.

Opera dotarła na ziemie polskie w 2. połowie XVIII wieku za sprawą króla Stanisława Augusta, muzyczne spektakle oglądała wtedy głównie elita kraju. Z plejady polskich śpiewaczek, występujących na najsłynniejszych scenach operowych świata, warto wymienić np. pierwszą zanotowaną przez historyków sopranistkę divę operową Elżbietę Antoninę Miklaszewiczownę, Józefinę Reszke, Wandę Wermińską, Teresę Żylis-Garę, Marcelinę Sembrich - Kochańską. Śpiewaczka Janina Korolewicz – Wajdowa była także pedagożką, w ubiegłym wieku uczyła śpiewu nasze gwiazdy sceny muzycznej.

Oprócz wspaniałego, zdawałoby się, bezwysiłkowego sopranu, mieliśmy okazję podziwiać kunszt gry na fortepianie Piotra Szychowskiego, akompaniament do pieśni śpiewanych przez Aleksandrę Borkiewicz - F. Kreislera „Marsz wiedeński”, F. Chopina: „Smutna rzeka”, „Piosenka litewska”, „Życzenie”, czy finezyjne wykonanie „Wariacji nt. Paganiniego” J. Brahmsa. Celina Kotz, bardzo zdolna, już uznana na scenach skrzypaczka, na zakończenie koncertu zagrała „Kaprys polski” Grażyny Bacewicz.

Wielka satysfakcja widzów z wysłuchania tego koncertu, szkoda, że to już ostatni... Mamy nadzieję, że w przyszłości „Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Organowej i Kameralnej „Sauerianum”, jego członkowie, muzycy, sympatycy, znowu odwiedzą z koncertami nasze miasto.

Organizatorzy dziękują za pomoc Urzędowi Marszałkowskiemu, władzom Międzyrzecza, MOK, proboszczom obu parafii organizujących wydarzenie, przyjaciołom Stowarzyszenia.


Iwona Wróblak

wrzesień 2020 r.








wtorek, 29 września 2020

Pszczew – międzynarodowy plener malarski


Za oknami Ośrodka Wypoczynkowego „Relaks” w Pszczewie wilgotna sobota, klimatyczna, jak na obrazach, mgła i deszcz... Ale – jak mówi mi Urszula Szkop, uczestniczka pleneru, w poniedziałek nadal będą malować...

- Najtrudniej jest ustawić własne obrazy – pani Urszula krząta się przy swoich dziełach – powinny mieć dużo światła.. Trzcinowe są te kompozycje, ostre. Nawet takie tu są bryzgi fal na jeziorze, smugi światła w nocy, pani Urszula taki ma styl... To kolorystka. Róże, fiolety. Pastele. - Rysunku można się nauczyć (w szkole) – ale do barw trzeba mieć wyczucie... Obraz powstaje na zasadzie wzajemnego wobec siebie układu plam, płaszczyzn, tego czy jedna barwa z drugą będą współgrać - zależnie..

W sali wystawowej rozstawione sztalugi. Obrazy uczestników pleneru. Przeważnie pejzaże okolicznych jezior i lasów. Także klimatyczne pszczewskie uliczki... Fauna i flora okolicy, lasy i łąki, doliny rzeczne w różnych potach dnia, oświetleniu. Tutejsze kaczki na wodzie, wiejskie chaty. Obrazy malowane są różnymi technikami, nietrudno zauważyć, że są na dobrym poziomie artystycznym, mogłyby zdobić wiele miejsc, wielu artystów, jak wynika z publikowanych na stronie GOK biogramów, zdjęć prac, ma ukończone szkoły plastyczne, studia.

Najważniejsze jednak dla plenerowiczów są kontakty, wzajemne spotkania. Pszczewski „Relaks”, to podobnie jak Pensjonat „Pod Strzechą” nad Głębokim, miejsce przyjazne sztuce, także przyjazne kontaktom międzyludzkim. Plener malarski „Utrwalanie więzi polsko-niemieckiej poprzez spotkania Seniorów i Artystów z Gminy Pszczew i Letschin”został zorganizowany przez Gminę Pszczew, Gminny Ośrodek Kultury, Ośrodek Pomocy Społecznej w Pszczewie w ramach Funduszu Małych Projektów (FMP) w Euroregionie PRO EUROPA VIADRINA dla Programu Współpracy INTERRG VA Brandenburgia – Polska 2014-2020 w ramach Europejskiej Współpracy Terytorialnej.

W wydarzeniu uczestniczyło 17. artystów malarzy: Danuta Krüger, Maria Dziopak (córka), Maria Dziopak (mama), Urszula Szkop, Elżbieta Ponińska, Grażyna Dudek, Maria Syśki-Pyś, Halina Jankowska, Dorota Zbroszko, Jerzy Griga, Marek Kopczyk, Timour Karim, Ongrid Panse-Helmich, Wolfram-Werner Kipsch, Christina Kloke, Marion Bauer, Hans Jürgen Röchow i Katarzyna Orthwein. Równolegle organizowano dla mieszkańców inne wydarzenia związane z plenerem (miał miejsce od 21 do 28.09.2020 r.) - warsztaty malarskie dla seniorów, warsztaty malarskie dla dzieci, ekspozycję prac malarskich Gabrieli Elias, Danuty Krüger. Na koniec otwarcie wystawy poplenerowej w Ośrodku Wypoczynkowym „Relaks” w Pszczewie.

W bieżącej edycji rolę komisarza pełnił Paweł Galiński, mieszkaniec Tczewa (woj. pomorskie), z wykształcenia artysta plastyk - projektant, który od ponad 20 lat zajmuje się malarstwem artystycznym, członek Związku Polskich Artystów Plastyków (ZPAP) i Związku Polskich Twórców Sztuki (ZPTS).

Wystawę poplenerową otworzyła kierowniczka OPS Emilia Frąckowiak, jedna z organizatorów. Wręczono pamiątkowe Dyplomy Uczestnictwa. Strona polska i niemiecka wymieniły się podarunkami. Sesja zdjęciowa trwała dłuższą chwilę. Będą pamiątki ze spotkań, nawiązane przyjaźnie. Uczucie satysfakcji. Dokumentacja Projektu jest ważną rzeczą. Trzeba zapisać w kronice tego małego miasta ogrom pracy, jaką wykonują dla mieszkańców instytucje kulturalne, społeczne, osoby prywatne. 

    To już w Pszczewie tradycja licząca kilkadziesiąt lat – aktywność w podaży bogatej palety ofert kulturalno - społecznych. Organizatorzy dziękują wójtowi i z-cy wójta Gminy Pszczew, Ewie Walkowskiej – dyrektorce GOK, państwu W. Ł. Robakom właścicielom Ośrodka „Relaks”, pracownikom OPS, Romie Pawłowskiej - pracownikowi socjalnemu i prezesce UTW w Pszczewie, Annie Locie - kierowniczce Klubu Seniora.


Iwona Wróblak

wrzesień 2020 r. 

















 

niedziela, 27 września 2020

 

Czytamy Balladynę Juliusza Słowackiego...



Narodowe Czytanie w odsłonie międzyrzeckiej... Początek corocznego wydarzenia promującego CZYTANIE miał miejsce w 2012 r. z inicjatywy ówczesnego Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Do tej pory podczas tej akcji czytano fragmenty „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza, „Quo Vadis” Henryka Sienkiewicza, „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego, „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego i „Lalki” Bolesława Prusa”. Tegoroczną lekturą jest ”Balladyna” Juliusza Słowackiego.

Nasza Biblioteka Publiczna w Międzyrzeczu bardzo wiele robi, by podnieść poziom czytelnictwa w naszym mieście. Każda okazja jest dobra... Biblioteka ma w swych zbiorach bogatą ofertę czytelniczą dla każdego. Panie z Biblioteki też osobiście w tym roku dawały przykład, jak może być uobecniona ta trudna szkolna książka, znajdująca się w podstawie programowej w zbiorze lektur.

„Balladyna” J. Słowackiego (1833 r.) to dramat sceniczny, podobnie jak „Wesele” St. Wyspiańskiego, to aktorskie wyzwanie nawet dla profesjonalnych artystów scen. Wiedział o tym np. reżyser A. Hanuszkiewicz w 1974 r. w, polecając aktorom (co było, a może jest nadal? obrazoburcze...) wjechać na motocyklach na scenę Teatru Narodowego - Skierce, Chochlikowi i Goplanie – duszkom słowiańskim, które niczym greccy bogowie tyle morderczego, dosłownie, zamieszania narobiły w naszym ziemskim świecie... Alina i Balladyna u nas TEŻ jeździły z Klubem motocyklowym WEST SIDE BATS po Międzyrzeczu, w drodze do Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury, a jeden z miłośników motocykli - Stanisław Roszkowiak, razem z Renatą Dylą, pracownicą Biblioteki, czytał fragment dramatu.

Każde słowo, nawet Litera, u Słowackiego była ważka, st. kustosz Biblioteki Krystyna Pawłowska też starała się szanować materię tekstu. Czytanie fragmentów dramatu było podzielone na role, kwestie nie były długie, tak by można było możliwie pełnie – zważywszy, że tekst czytali amatorzy – skupić się na delektowaniu się dziełem wielkiego romantyka. Ponadto, by możliwie przedłużyć kontakt ze Słowackim, na You Tube można obejrzeć nagrane fragmenty „Balladyny” czytane przez różne osoby.

W holu MOK wystąpili: Sylwia Najderek – reprezentująca Burmistrza Międzyrzecza, Marzena Wieczorek, Zofia Ziarkowska, Halina Gorzko, Renata Dyla, Stanisław Roszkowiak, Kacprzak Patrycja, Wiktoria Dejewska, Julita Lisiecka, Magdalena Miłaszewska, Karol Czepanis, Nikodem Wieczorek, Iwona Wróblak, Halina Wojciechowska, Małgorzata Bukowska, Agnieszka Czekała, Antoni Kraśnicki. Tomasz Puka ponadto dla widzów na flecie poprzecznym zagrał utwory J.S. Bacha i A. Vivaldiego. Swój udział w Narodowym Czytaniu miała Firma „Baranieccy Fotografia” i Firma - Michał Górzny „Czysta Cafe”, który przygotował firmowe lody, oczywiście z malinami, także ciasteczka z symboliczną prawdziwą, jak ta w sztuce – dużą czerwono-krwistą maliną...

Czerwony dzbanek na maliny, które miały zebrać siostry konkurujące o męża grafa Kirkora – chrześcijańskiego rycerza..., majętnego szlachcica/ziemianina, stał na stoliku, obok foteli czytających, by przypomnieć, o co w sztuce Rzecz się toczy... I co będzie przyczyną morderstwa Kainowego... Przyczyną upadku państwa Kirkorowego, śmierci od pioruna Balladyny, zniweczenia marzeń i nadziei Pustelnika (mitycznego króla Popiela III) o odnalezieniu i przekazaniu następcy mitycznej korony Piastowej... Tylko symboliczni motocykliści Hanuszkiewicza – duszki błotne przeżyły, nieśmiertelne... Dramat historiozoficzny Słowackiego, na ówczesne czasy – kapryśna fantazja, groteska i dramat/tragedia narodowa, stylizowana na ludowo (postać polskiego carnaval Grabca, kochanka Balladyny i bladej rusałkowatej Goplany) parodia/satyra nurtu romantyczno/patriotycznego, sentymentalnego - jest pełen treści, egzystuje na wielu poziomach, jest dyskusją (XIX wieczną) filozofów oświeceniowych... Uniwersalną tkaną sztuki jest żądza władzy osób przypadkiem, tzw. zrządzeniem losu (czy może Opatrznością...) im darowanej (Balladyna i Kostryn), ta trucizna, która ich zabije... Chętnie obejrzałabym nowe współczesne odczytanie wielkiego dramatu, z jego niuansami, nowe teatralne odczytanie...


Iwona Wróblak

wrzesień 2020 r.
















piątek, 25 września 2020

 

Koncertów Kameralnych – odsłona druga



W Cyklu 3. koncertów - IV Spotkań Kameralnych Międzyrzecz 2020, drugi koncert - w kościele p.w. św. Jana Chrzciciela, był pod znakiem pięknego mocnego wyrazistego barytonu Dawida Spryszyńskiego i cudownych subtelnych wykonań przez prof. Szymona Musioła na fortepianie „Etiudy Rewolucyjnej” i „Nokturnu cis-moll” pośmiertne F. Chopina.

Pretekstem do słuchania wspaniałej muzyki na żywo było rocznicowe wspomnienie Bitwy Warszawskiej z 1920 r.; gawęda prowadzącego koncert Wiesława Pietruszaka na temat pamięci o dawnej, tej z 1989 r. „Solidarności”, wielkim masowym zrywie wolnościowym Polaków, pokojowym manifeście wolności cieszącym się za granicą uznaniem i szacunkiem do tej pory.

Pieśni patriotyczne dawniej śpiewało się przy ogniskach harcerskich, drużynowi opowiadali o historii podczas słynnych harcerskich gawęd, niezapomnianych lekcji patriotyzmu, jako osobisty przekaz wartości przez autorytety, obywatelskie wychowanie dzieci i młodzieży. Przypominanie ważnych kart historii, przekazów o Bitwie Niemeńskiej, informacje o mentalności terytorialnej zasiedziałej tutejszości ludzi mieszkających na wschód od Bugu, na terenach dzisiejszej Białorusi. Sprawa odzyskania przez Polskę niepodległości po 123. latach niewoli nie była po I wojnie priorytetem dla państw Ententy. Młode państwo borykało się z wieloma problemami natury gospodarczej, organizacyjnej, nie było łatwo scalić w jeden organizm państwowy obszarów z trzech zaborów. Mający niezaprzeczalne zasługi dla kraju Marszałek Józef Piłsudski napotykał w kraju na silną opozycję, endeccy Wielkopolanie nie mogli mu darować niedostatecznej, jak uważali – w porównaniu z zainteresowaniem terenami na wschodzie, uwagi, jaką poświęcał powstaniom wielkopolskim.

Fryderyk Chopin, potem Stanisław Moniuszko, Mieczysław Karłowicz, napisali wiele pięknych utworów, pieśni. To m.in. wykonane na koncercie „Lecą liście z drzew”, „Precz z moich oczu”, powstańcze „...Naprzód wiara”, „Nie płacz nade mną”, „Śpij spokojnie”... Usłyszeliśmy też Legionowe znane pieśni z ubiegłego stulecia: „O mój rozmarynie”, „Ułani, ułani...”, „My Pierwsza Brygada” - śpiewana do tej pory przez Wojsko Polskie, „Jak to na wojence”, „Białe róże”.

Wokalowi Dawida Spryszyńskiego towarzyszył ściszony profesjonalny akompaniament prof. Szymona Musioła na fortepianie. Piękny koncert w bardzo akustycznym - śpiewak wykonywał pieśni bez nagłośnienia, wnętrzu gotyckiej katedry. Jeszcze jedno wspaniale wydarzenie kulturalne zorganizowane – przy współpracy z Gminą Międzyrzecz, MOK – przez Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Organowej i Kameralnej „Sauerianum” mieliśmy okazję podziwiać w naszej największej międzyrzeckiej sali koncertowej – której drzwi dla kultury są zawsze szeroko otwarte. Zapisze się ono w historii tej szacownej najstarszej w Międzyrzeczu świątyni.

Patronat Honorowy wydarzenia: Wiesław Ochman, dyr. artystyczny, dr. hab. Piotr Szychowski.


Iwona Wróblak

wrzesień 2020 r.









czwartek, 24 września 2020

 

Europejskie Dni Dziedzictwa


W tym roku Europejskie Dni Dziedzictwa zorganizowano w Muzeum Regionalnym w Świebodzinie. W programie przewidziano 3 wydarzenia.

Pierwsze z nich to bardzo ciekawy wykład „Koń w Polsce wczesnopiastowskiej i dzielnicowej.” - prof. dr. hab. inż. Daniel Makowiecki z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika Wydział Nauk Historycznych w Toruniu, archeolog i archeozoolog, profesor nauk humanistycznych.

Koń, znany człowiekowi od 12 tys. lat, na naszych ziemiach za czasów Piastów, obok innych udomowionych ssaków, miał znaczenie wyjątkowe. Jako zwierzęta magiczne konie trzymano w świętych gajach; przynależne bóstwu otaczano kultem, używano do wróżb orzekających o pomyślności, były ofiarą zakładzinową (umieszczane w skrzyni u podstaw wału grodziska). Koni używano do transportu, do jazdy wierzchem i w zaprzęgu, w oddziałach zbrojnych i na polowaniach, handlowano nimi. Ich mięso było produktem spożywczym, z kości wyrabiano np. łyżwy, płozy sań. Wykorzystywano włosie końskie, skórę.

Archeolodzy odkrywają końskie szkielety obok przedmiotów rolniczych i innych czaszek zwierzęcych w najstarszych siedzibach piastowskich – w Gnieźnie, Poznaniu, Ostrowie Lednickim, Gieczu, Kruszwicy itp. Zespół składający się z archeozoologów, archeologów, genetyków, specjalistów od badań izotopowych oraz weterynarzy i zootechników w laboratoriach przeprowadził badania pochówków końskich. Na podstawie specjalistycznych badań można określić np. umaszczenie średniowiecznych polskich koni; przeważał kolor gniady, potem kasztan, kary i srokaty. Około 4 tys. lat temu wynaleziono siodło, na 2,5 tys. lat datowane są najstarsze znaleziska ostróg końskich, na 2 tys. lat – wędzidła. Podkowy używane były w terenach górzystych.

Następnym punktem Europejskich Dni Dziedzictwa było spotkanie autorskie z Zofią Mąkosą, z zawodu historykiem, emerytowaną nauczycielką; pisarką, publicystką, dwukrotną laureatką Lubuskiego Wawrzynu Literackiego.

Impulsem do pisania jest na pewno - czytanie książek... zarówno, jak twierdzi autorka – dobrych, jak i złych... Pierwsze zdanie powieści czy opowiadania powinno być takie, by czytelnik nie mógł się oderwać od dalszej lektury. Cykl „Wendyjska Winnica” Zofii Mąkosy to dzieje wsi Chwalim, gdzie przed wojną – co było częste w małych osadach – ludność w ogromnej większości, tutaj w 100 %, głosowała na NSDAP.

Pisarz musi umieć stawiać pytania. W Chwalimie zawsze, odkąd sięga się pamięcią, rosły tutejsze „wendyjskie” (serbołużyckie) winorośle. Wieś w średniowieczu należała do dóbr cysterskich. Odkąd w XVII wieku sprowadzono protestantów żyli tu obok siebie ludzie z różnych kultur i religii. Ta Reymontowska wieś spokojna i sielska stała się jednak miejscem, gdzie zaczęło rodzić się zło, takie jak nazizm... W Biblijnym Raju - jak mówi autorka – TEŻ (kiedyś, w historiozofii) zakiełkowało Zło... Plony wyrosły dramatami powojennych wysiedleń, czy wypędzeń, ludności „wendyjskiej”, niemieckiej, były dla zwykłych ludzi ich końcem świata, osobistym dramatem życia...

Tematem książki jest pogranicze – jako obszar specyficzny, i – jak myślę – dla aktualnych gospodarzy wyzwanie intelektualne wynikające z jego odrębności kulturowej. Jakiej dzisiaj historii potrzebuje, nie tylko ten młody, szkolny, odbiorca, by się w tej złożoności odnaleźć? Może historii niekoniecznie napisanej trudnym akademickim językiem. Na pewno nie uproszczonej...

W przerwach między wykładami uczestnicy spotkania mieli też okazję zwiedzić świebodzińskie Muzeum Regionalne, mieszczące się na parterze zabytkowego renesansowo - neogotyckiego ratusza z XV wieku. Zbiory Muzeum obejmują ok. 5000 pozycji z historii, archeologii (ceramika), sztuki, numizmatyki, techniki, etnografii i przyrody. Materiały archiwalne - wspomnienia, prasa lokalna, dokumentacja instytucji i organizacji społecznych, lokalne malarstwo I poł. XX w. i rzeźbę gotycką i manierystyczną, numizmatykę polską i niemiecką, malarstwo i grafikę miejscowego środowiska plastycznego. Wielokulturowe tradycje obszaru Ziemi Świebodzińskiej, związek miasta z historią pogranicza śląsko-wielkopolskiego. Wystawa stała - „Przyroda Ziemi Lubuskiej” omawia przyrodę najważniejszych elementów krajobrazu Ziemi Lubuskiej - lasów, jezior, łąk i torfowisk oraz środowisk antropogennych. Można obejrzeć naturalnych rozmiarów przedstawicieli flory i fauny tych środowisk, gatunki wymarłe, ginące i zagrożone, takie jak tur, mamut, lis, kuna, borsuk, ptaki leśne i ptaki wodne: dzięcioł, sójka, bielik, dudek, łabędź, myszołów.

Ostatnim punktem ciekawego wydarzenia był wykład dr hab. Marcelego Tureczka, prof. UZ. Uniwersytetu Zielonogórskiego pt. „Straty dóbr kultury w zachodniej Polsce – między prawem, polityką i pamięcią”.

W czasie konfliktu zbrojnego ratujemy ludzi i zabytki – czyli to, co mamy najcenniejsze. Dziedzictwo kultury, jest - cywilizacyjne, czy tylko – narodowe?... Adaptacja niemieckiego, czy innego (narodowego) dziedzictwa – jak się do tego zagadnienia odnieść? Polityka, dyplomacja, zazębia się z kulturą i aktami prawa międzynarodowego...

Rabunek polskich dóbr kultury przez niemieckich nazistów był starannie zaplanowany jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Był totalny, z tego powodu nasze muzea są przeważnie ubogie w eksponaty. Miał miejsce także na terenach należących przed wojną do Niemiec, które jeszcze długo po zakończeniu działań były uznawane przez Niemcy za obszar okupowany przez państwo polskie. Związek Radziecki po 1945 r. dziesiątkami, czy setkami składów pociągów wywoził z Polski dzieła sztuki, infrastrukturę, fabryki itp. Były one przejściowo składowane np. w podziemiach Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Powszechnemu rabunkowi sprzyjała skomplikowana sytuacja prawna, dzisiaj trudno jest odzyskać utracone precjoza z powodu braku ich ewidencji w zasobach archiwalnych, także różnej drodze ich nabycia czy przejęcia, np. poprzez kupno czy darowiznę.

W Niemczech majątek wspólnot kościelnych przypisany jest do danej gminy wyznaniowej, jej członków, w Polsce – do terytorium, na którym dana rzecz się znajduje... Trzeba też wziąć pod uwagę odnośne rozstrzygnięcia i wskazówki zawarte w międzynarodowych traktatach i wzajemne uzgodnienia między stronami.

Czy nastąpi reintegracja dóbr kultury? Powrót ich szerokiej dostępności dla pokoleń jako ogólnoświatowego dziedzictwa kulturalnego – z poszanowaniem eksterytorialności lokalnej, i też – jak myślę – docenieniem wkładu różnobarwnych odcieni kultury w wielopłaszczyznową mozaikę palety dorobku kulturalnego pokoleń...













Iwona Wróblak

wrzesień 2020