środa, 30 listopada 2016

Współczesne malarstwo polskie międzyrzeckim Muzeum

            Jak przystało na poważną instytucję kulturalną międzyrzeckie muzeum będzie prezentować do końca roku ekspozycję dzieł współczesnego malarstwa polskiego ze zbiorów Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Obecnie zbiory Dziełu Sztuki Współczesnej zielonogórskiego muzeum liczą ok. 6 tysięcy obiektów 700. autorów. Wystawa w międzyrzeckim muzeum obejmuje prace artystów, których twórczość stanowi pomost miedzy tradycjami malarstwa XIX w. a awangardą XX w. W godzinach otwarcia muzeum w sali portretów trumiennych oglądać możemy obrazy przedstawicieli najważniejszych przedstawicieli nurtów i opcji w malarstwie polskim, od koloryzmu po abstrakcje – geometryczne i ekspresjonistyczne i tzw. krajobrazy wewnętrzne, odbicia indywidualnych emocji i przeżyć artystów wykorzystujących w swojej twórczości poetykę metafory i surrealizmu. Są też na  wystawie reprezentowane wybitne indywidualności polskiej sztuki a także nestorzy lubuskiej plastyki – Klem Felchnerowski i Marian Szpakowski, 30  prac artystów, którzy znaleźli stałe miejsce w historii sztuki polskiej XX wieku.
            Alfreda Lenicy „Ruch jest atrybutem czerwieni”. Energetyczna funkcja tego koloru, jako tło -  czerwień tworzy podstawę dzieła, wnętrze obrazu. Jest pełne tej barwy, na czerwieni są trójwymiarowo położone inne grupy kolorów.
            Zbigniew Pronaszko „Kobieta z dzieckiem”. Obraz jest podzielony na niejednakowe segmenty i portret kobiety jest w jednym z nich. Kobieta jest...bardzo „kobieca”, w długiej sukni, lecz ona nie patrzy na dziecko, to ono patrzy na nią. Ona nie potrzebuje potwierdzeń...
            Jest na wystawie Stanisława Ignacego Witkiewicza „Portret Józefiny Konińskiej”, jeden z przykładów „produktów” założonej w 1925 r. Firmy Portretowej Witkacego, realistyczny portret kobiety, o cechach charakterystycznych dla twórczości tego artysty. Jest też „Portret literata – Kornela Filipowicza” Hanny Rudzkiej – Cybisowej. Zupełnie inna kobieta jest u Antoniego Fałata: „Macierzyństwo”. Funkcja jej główna to macierzyństwo, cała jest objęciem małego dziecka, obecna przy nim wiecznie mimo odwrócenia wzroku w inną stronę. Portret zbudowany z kresek.
            Z gatunku archetypicznych Danuty Waberskiej „Walka Jakuba z Aniołem”. Człowiek, a raczej jego plecy przygięte, osłaniający się (lub może oddający cześć) jedną ręką, druga dłoń zaciśnięta jest w pięść. Różowo – czerwona energia postaci anioła, wielkiej, na tle przyciemnionego błękitu, błogosławiącej (czy przestrzegającej?...)
            Jeszcze kilka nazwisk malarzy artystów: Zbigniew Gostomski „Przedmiot optyczny...”- czarno – biała kompozycja, Adam Marczyński – trójwymiarowe kwadraciki, bity informacji przestrzennej i Henryka Stażewskiego „Kompozycja barwna”, Kajetan Sosnowski, Edward Dwurnik.. Kompozycje Mariana Sapkowskiego, Jana Berdyszaka i Władysława Hasiora „Opiekun”  - nie ważę się zgadywać, o czym to jest i co znaczy...
            Przykład okresy odwilży i przełomu: „Napiętnowani” Marka Oberlandera. Mocny akcent. Postacie ludzi z piętnami na czołach w kształcie krwawych gwiazd. Na twarzy każdej z postaci nieco inna mimika reakcji na fakt napiętnowania.
            Żartobliwie poważna Aleksandry Mańczak „Sfera bardzo intymna – piramida Tekli”. Tablo rodzinne, trochę jak wyszywany ręcznie obrus czy  prześcieradło. Zdjęcia rodziny, matriarchalna głowa (może ciotki?)Tekli w środku, hierarchia i układ w rodzinie. Tradycja jako architektura, nośna część w  konstrukcji piramidy. Filozoficzna koncepcja „Drzewa życia” Andrzeja Fogtta z cyklu ” Żywioły – ziemia”. Drzewno liściasty olbrzymi obraz, w którym każdy bit jest zapełniony kwitnąco - żarłoczną ekspansją flory, gdzie nie ma miejsca na nic poza życiem...Nikłe w czerni kosmosu rozbłyski przypominające wykresy fal w cyklotronach – Erny Rosenstein „Pomnik kosmonautom”. Czyż są tylko, ci pionierzy, funkcjami falowymi we  wszechświecie?...
            Bardzo ciekawe, bardzo dobre obrazy wybitnych polskich malarzy. Tę wystawę w naszym muzeum trzeba było koniecznie obejrzeć. W ciszy, sam na sam, wejrzeć w różnorodny i bogaty świat fantazji ludzkiej, w obrazy widzenia w różnych rzeczywistościach widzenia, równoległych, wszystkich równie ważnych.

Iwona Wróblak
październik 2006

wtorek, 29 listopada 2016

Po przyjeździe Króla na zamek…

            Jak pamiętamy, międzyrzecki Król, który zawitał – po wielkich i zwycięskich oczywiście wyprawach, na nasz szacowny zamek, Edyktem bardzo nakazującym zlecił swoim – ukochanym - przedszkolakom narysowanie rzeczy i dziwów, które onego dnia, kiedy przybył monarcha, Oni ujrzeli… Tak  miało się stać na pamiątkę dnia wjazdu pana zamku i uczty, którą zarządził dla gawiedzi zamkowej oraz świetnych darów w skrzyniach, smakowitych i  kosztownych, które dla Niej, dla ludu swego, przywiózł.
Zatem poddani, wyróżnieni tym ukazem, zasiedli ochoczo spełniać ów rozkaz – przy stolikach w swoich macierzystych przedszkolach, rysując i malując, co wyobraźnia im kazała. Przede wszystkim konie (ze stajni Stawasz) – te (stylizowane) spodobały się najbardziej oceniającym jurorom i nam widzom… Także, jak pamiętam, zębate krużganki (już nieistniejące), ale na pewno kiedyś takie były na naszych basztach, tudzież (wyczekujące) na nich księżniczki w bufiastych strojach… Powstał jeszcze jeden scenariusz zamkowej imprezy, która – dlatego że bardzo udana – stała potężną inspiracją dla przebogatej dziecięcej wyobraźni. Wehikuł czasu miał swój dalszy artystyczny ciąg…
            Mogliśmy prace te podziwiać na dokumentującym je filmie autorstwa Tomasza Baranieckiego w sali gimnastycznej w Szkole Podstawowej nr 2 –   macierzystej siedzibie Zespołu Muzyki Dawnej „Antiquo More”. Wysłuchaliśmy przedtem koncertu renesansowej muzyki, pokazu żonglerki flagami i  układów tańca dworskiego w wykonaniu członków Zespołu.
            V Edycja Konkursu Plastycznego, zorganizowana przez Stowarzyszenie Przyjaciół Zespołu Muzyki Dawnej „Antiquo More”, odbyła się z pompą, przy udziale, jako wręczającego nagrody, burmistrza Międzyrzecza Remigiusza Lorenza i sponsora projektu Firmę „Tesco” – Fundacja „Pomagamy”. Podziękowania złożono także Jackowi i Beacie Bełzom – Hotel i Restauracja „Duet” i Tomaszowi Baranieckiemu – Studio Video „Flesh”, autorowi dokumentacji filmowej zdarzenia. W kronikach miasta, rodzinnych kronikach, zostaną na pewno wywiady z małymi artystami plastykami, którzy wydarzenia na zamku międzyrzeckim – w uroczy sposób – komentowali, a potem nadali mu plastyczny wyraz. Pan Baraniecki zrobił jeszcze jeden – tego dnia zaprezentowany – świetny film o obchodach 70. lecia Szkoły Podstawowej nr 2. Wyczucie warsztatu reportażu - ciekawe wywiady z byłymi nauczycielami i dyrektorami Szkoły umiejętnie wkomponowane we fragmenty relacji filmowej, dające obraz niepowtarzalnego klimatu tej najstarszej placówki oświatowej w naszym mieście. Dokument, gdzie realizator jest na drugim planie, a najważniejszą rzeczą jest jak najwierniej oddać ducha obchodów i atmosfery tej ciekawej dla widza, starannie przygotowanej i zrealizowanej imprezy, o bardzo ambitnym scenariuszu.
            Występujących członków Zespołu, i dzieci nagrodzone w konkursie plastycznym, podziwiali ich rodzice, znajomi i przyjaciele Zespołu, co zostało uwiecznione na zdjęciach i filmach. Podziwialiśmy kolejne pokolenie „Antiquo More”, oktet fletów i skrzypiec, rytmy bębna, nadające patyny szacownej muzyce dawnych wieków, którą dzięki Zespołowi międzyrzeczanie, a także widzowie w całym kraju i w wielu miejscach, na licznych festiwalach, mają okazję poznać i docenić. Zwiewny lekki taniec dworski, piękne suknie i stroje męskie, starannie uczesane fryzury dziewcząt. Szelest jedwabiu chorągwi podczas żonglerki, którą nasi chłopcy opanowali w kilku skomplikowanych układach choreograficznych. Obecnie Zespół zakwalifikował się na festiwal muzyki dawnej do Hiszpanii, ma zaproszenie na występy do Armenii, Gruzji. Władze gminne wspierają tę lokalną inicjatywą Stowarzyszenia, które promuje artystycznie i kulturalnie nasze miasto i Polskę.
            Dyrektor SP nr 2 Katarzyna Dymel pogratulowała wyróżnionym za ich prace przedszkolakom, podziękowała rodzicom uzdolnionych dzieci, wychowawcom w przedszkolach i klasach zerowych i opiekunom Zespołu. Sukces „Antiquo More” jest możliwy dzięki tradycji współpracy grona pedagogicznego z rodzicami. Podziękowano kilku z nich – Maciejowi Wajmanowi i Tomaszowi Baranieckiemu oraz licznym osobom wspierającym przygotowanie projektu (m.in. Stanisława Krakowska, Anastazja Wajman i Eleonora Strychała). Wręczono pamiątkowe dyplomy i podziękowania od  Stowarzyszenia Przyjaciół Muzyki Dawnej – w ramach działań publicznych powierzonych przez Urząd Miasta Międzyrzecz.


Iwona Wróblak
listopad 2016












poniedziałek, 28 listopada 2016

Hatha – joga w Międzyrzeczu.

             Krystyna Świątek – dyplomowany nauczyciel jogi będzie prowadzić lekcje ćwiczeń w każdą środę. Na pierwsze zajęcia przyszło bardzo wiele osób. Kobiet w różnym wieku, było też kilku odważnych panów. Sala gimnastyczna w Szkole Podstawowej nr 2 była pełna adeptów starożytnej sztuki jogi. Ćwiczyliśmy podstawowe asany (pozycje ciała) w tradycji hatha – jogi. Asany działają profilaktycznie na wiele współczesnych schorzeń, m.in. na  bóle kręgosłupa, bóle głowy. Pomagają zachować sprawność fizyczną niezależnie od wieku. Ćwiczenia relaksacyjne przyczyniają się do usunięcia zmęczenia i napięcia oraz pomagają w odzyskaniu równowagi i spokoju, uwalniają stres. Ćwiczenia świadomego oddychania rewilitaryzują cały organizm, głęboko wyciszają i pozwalają na głębszy kontakt ze swoim wnętrzem.
            Czy to trudne ćwiczenia? Raczej nie, przynajmniej na początku. Pani Krystyna najpierw tłumaczy, pokazuje, potem podchodzi do każdego z  osobna. Sprawdza, poprawia ułożenie ciała, mówi, dlaczego trzeba ćwiczyć właśnie w ten, a nie w inny sposób... Jest bardzo cierpliwa. Trwa to długo, bo  osób chętnych do zobaczenia, czym jest tak naprawdę joga, jest dzisiaj tu w sali gimnastycznej dużo. Ćwiczymy na karimatach i kocach, które ze sobą przywiozła pani Świątek. Poleca nam też wziąć do ćwiczeń po jednym wałku wypełnionym ziarnem (bolsterze), jednym drewnianym klocku i kijku, pasie z materiału i opasce. Ćwiczenia są dostosowane do ludzi o bardzo różnej kondycji fizycznej. Do wszystkiego trzeba dochodzić stopniowo – mówi nasza nauczycielka – nie jest wskazane od razu dawać z siebie „wszystko”. Pani Krystyna od 3 lat zajmuje się jogą, ma doświadczenie i wszystkie potrzebne kwalifikacje, kurs nauczyciela jogi, instruktora ćwiczeń psychofizycznych, ukończony w Poznaniu. Korzysta ze wskazówek hinduskiego jogina B. K. S.  Iyengar (pozycja książkowa „Światło jogi”), przeznaczonych dla ludzi Zachodu.
            Pani Krystyna zaprasza do ćwiczeń wszystkich. – „Tu nie ma widzów” – mówi – „proszę spróbować...” – zachęca. Joga jest dla każdego bez  względu na wiek. To najskuteczniejszy sposób uzdrawiania organizmu. Pracujemy w pozycjach statycznych. Cel to wzmocnić i rozluźnić ciało. Trzeba się  skupić na dokładnym wykonywaniu poleceń. Pani Krystyna rzuca cenne uwagi: Nie próbuj kontrolować, kieruj uwagę na rozpraszające myśli, obserwuj swoje ciało. Skup się. Asany mają dziwne nazwy. Pełna koncentracja przy staniu na jednej nodze. Trudno jest utrzymać zalecaną równowagę. Pomagają drewniana kostka i ok. półmetrowy kijek. Po ćwiczeniach fizycznych leżenie na bolsterze, bardzo wygodne, pod głową mała poduszeczka także wypełniona ziarnem gryczanym, na oczach wyciszająca wrażenia zmysłowe gruba opaska. Relaksująca wschodnia muzyka...Przez tak ze 20 min. Niektóre z moich ćwiczących koleżanek mówią, żeby tak dłużej - ten ostatni element...
            Po ćwiczeniach pani Krystyna otoczona jest wianuszkiem adeptek. Każda chce jeszcze o coś zapytać, podzielić się wrażeniami. Joga od dłuższego czasu pierwszy raz w Międzyrzeczu, w S. P. nr 2.  


Iwona Wróblak
październik 2006

niedziela, 27 listopada 2016

Batkivska Nyva

            Spora część miejsc na trybunach hali widowiskowo – sportowej jest zajęta. Wielu gości to międzyrzeccy, i nie tylko, Łemkowie, niektórzy przyjechali tutaj specjalnie ze Skwierzyny i z Gorzowa. Są także zwykli międzyrzeczanie, miłośnicy folkloru, tańca i śpiewu.
            Ukraiński zespół, w barwnych strojach, wkracza na scenę. Historia zespołu sięga 1997 r., kiedy to Chór Pieśni Ukraińskiej, działający przy Uniwersytecie w Białej Cerkwi, przekształca się w grupę folklorystyczną „Batkivska Nyva” (w wolnym tłumaczeniu: Rodzicielska Ziemia). W krótkim czasie zespół staje się propagatorem rodzimego folkloru, zwłaszcza regionu Kijowa, skąd pochodzi. Niedługo potem poszerza swój repertuar o muzyczną i  taneczną tradycję wszystkich regionów Ukrainy. Pieśni ukraińskie związane z narodowymi i religijnymi świętami, takimi jak powitanie wiosny czy narodziny św. Jana Chrzciciela. Kapela zespołu gra na tradycyjnych, unikatowych instrumentach muzycznych: kobzie, bandurze, flecie, tamburynie i  bajanie. Kostiumy wywodzą się z tradycji folkloru centralnej Ukrainy. Instruktorem tanecznym jest Svitlana Dyadyun, opiekę muzyczną i artystyczną nad  całością sprawuje Oleksy Kychak. „ Batkivska Nyva” działa pod patronatem Fundacji Rozwoju Kultury i Sztuki „Mazepa”, którą kieruje Aleksandr Dragunov. Zespół uczestniczył w wielu miejskich i regionalnych koncertach i festiwalach folklorystycznych, gościł we Włoszech, Belgii, na Węgrzech. W  Polsce w 2005 r. był na 42. Tygodniu Kultury Beskidzkiej i 16. Międzynarodowych Spotkaniach Folklorystycznych. Do nas przyjechali wprost z  zielonogórskiego Winobrania.
            Na wstępie powitanie gości, przez Zespół także po ukraińsku. Pierwsze pieśni śpiewane solo przez wykonawczynie - piękny mocny kobiecy vocal. Ukraiński język w hali na oś. Kasztelańskim. Kolorowe wyraziste stroje artystów, kolorowe chusty tancerek, pełne godności ruchy ciała. Grupowy śpiew z  fachowym podkładem muzycznym. Kobiety z wiankami kwiatów na głowach w kształcie korony, mężczyźni w szerokich spodniach (tzw. szarawarach) wpuszczonych w czerwone buty. Dumki ukraińskie, kanon ich kultury narodowej, i inne skoczne pieśni.
            Przysiadam się do pań z naszej miejscowej społeczności łemkowskiej. Proszę o tłumaczenie słów pieśni ukraińskich, znaczenie poszczególnych gestów w tańcu. Piosenka jest o miłości, o dziewczynie i zakochanym chłopaku. O sprawach codziennych, warzeniu potraw i wyczekiwanej wiosną jaskółce za oknem. Ręcznie haftowane ręczniki, z którymi tancerze wychodzą do publiczności to tradycyjny ukraiński gest powitania gości. Piosenki są  wesołe, przyśpiewki ze szczyptą ludowego humoru i pogodnej afirmacji życia. Są też pieśni religijne, dawne - na Kupałę czyli Iwana ( odpowiednik naszego dnia puszczania wianków na wodę). Zobaczymy małą scenkę teatralną, ilustrowaną śpiewem i muzyką. Wiele pieśni jest wielogłosowych, jesteśmy pod wrażeniem dużych umiejętności wokalnych naszych gości. Jest coś takiego w tych układach tanecznych, specyficznego, co nazwałabym rytmem ukraińskim, śpiewa się pełną mocą głosu, gest rąk jest szeroki, krok pełen dostojeństwa i godności. Na koniec programu gest pocałunku jak motyl puszczony z ust do ust w stronę widowni od artystów „Batkivskiej Nyvy”. Gorące brawa widowni jako podziękowanie za wrażenia artystyczne, piękny wzruszający wieczór w hali sportowej. Podziękowania także po ukraińsku od państwa Madzelan i pani Anny Janik. Pan Madzelan na koniec prosi wykonawców o łemkowską pieśń, jeśli mają taką w swoim repertuarze. Życzenie zostaje spełnione. A pani Janik - mówi - po ukraińsku, jeśli dobrze zrozumiałam sens: - Przywieźliście mi kawałek Ukrainy, chociaż Polskę kocham także...
            Solistka Zespołu, zgodnie z ukraińską ludową tradycją ofiarowuje nam międzyrzeczanom zwyczajowy dar przyjaźni: wódkę z piercem (czyli papryką). Obecny na koncercie burmistrz pan Tadeusz Dubicki dziękując artystom mówi, że nas tu przybyłych łączy tak wiele. Miłość do muzyki, miłość do kultury regionalnej, kultury naszych małych ojczyzn. Oni sami po koncercie dodają, że śpiewanie daje im radość duszy, że bardzo lubią to robić (wielu z nich ma muzyczne wykształcenie). Lubią także pieśni innych państw i kultur. Słowa pieśni i muzykę pisze pan Oleksy, który również zajmuje się  aranżacją i dyryguje, umie też grać na wszystkich instrumentach. Skąd czerpie pomysły muzyczne?... Od Boga, odpowiada, żyją w kraju, który od zarania jest rozśpiewany, a pan Kychak zaczął grać na harmonii jak miał 4 lata.       


Iwona Wróblak
październik 2006

sobota, 26 listopada 2016

Ma pierwszeństwo bezpieczeństwo


            Zaimprowizowana jezdnia, ze znakami drogowymi, z migającymi - czerwonymi, żółtymi i zielonymi światłami, zebrą przejścia dla pieszych. W  rączkach małe kierownice, na dziecinnych kamizelkach odblaskowych wizerunki samochodów… Dzieci ochoczo wczuwały się w role samochodów i  kierujących nimi. Mini nauka poruszania się po jezdni, pan Kalota mówił, że dobre nawyki  użytkownika jezdni trzeba wdrażać od najmłodszego wieku… Ustawionych jest też kilka miniaturowych podstawowych znaków – zakaz wjazdu, znak stopu, przejścia dla pieszych, parkingu.
            Okazuje się, że wystarczy parę metrów przestrzeni, by zorganizować dla dzieci ciekawą, edukacyjną zabawę. To dzieło Stowarzyszenia „Forum Międzyrzeckich Inicjatyw” - we współpracy z Wojewódzkim Ośrodkiem Ruchu Drogowego w Gorzowie, prezes FMI Jolanty Wojtaś, która, razem ze współpracownikami – wolontariuszami, zaprosiła dzieci z klas pierwszych szkół podstawowych z terenu Gminy Międzyrzecz i Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego na imprezę o temacie: BEZPIECZEŃSTWO W  RUCHU DROGOWYM, z hasłem przewodnim –„ Bezpieczeństwo ma pierwszeństwo”.' W prewencyjnej edukacji drogowej wzięło udział około 100  dzieci – z SP nr 3, SP nr 2, SP nr 4, szkół podstawowych z Kaławy i Bukowca oraz dzieci ze Specjalnego Ośrodka Szkolno - Wychowawczego.
 Do projektu zaproszeni zostali: Policja, Pracownia „Dworzec – Tworzec”, wolontariusze ze Szkolnego koła „Caritas” przy Gimnazjum nr 1 w  Międzyrzeczu, którym opiekuje się Janusz Rutkowski. Gościny tej społecznej inicjatywie udzielił Międzyrzecki Ośrodek Sportu i Rekreacji.
            Na hali sportowej w boksach przygotowano dla dzieci propozycje w formie trzech paneli. W panelu drogowym naukę jazdy prowadził Leonard Kalota (właściciel jednej z firm od lat prowadzącej szkolenia na prawo jazdy) i dwóch funkcjonariuszy Policji – dzieci więc potraktowano bardzo poważnie… Mali kierowcy dowiedzieli się też, że „jadąc” trzeba uwzględnić pieszych użytkowników jezdni na przejściu. „Piesze” dzieciaki ochoczo maszerowały przez rozłożone na podłodze zebry.
            Wiedzę, którą nabyły, opiekunowie sprawdzali w formie testów w panelu obok, za co przewidziano wiele nagród, a niektóre były bardzo wartościowe. Organizatorzy – FMI, dziękują sponsorom: EWE Gaz Ziemny, Grupa PSB „Mrówka”, Brico Marche, Pizzeria „Carusso”, Policja, Urząd Miasta i Gminy. Atrakcyjne kolorystycznie, ciekawe w formie elementy odblaskowe, materiały edukacyjne, soczki, książeczki, także dyplomy i prezenty, które wręczał Komendant Powiatowy Policji w Międzyrzeczu Paweł Rynkiewicz i prezes Stowarzyszenia „FMI” Jolanta Wojtyś. Honorowy Patronat nad  imprezą objął Starosta Międzyrzecki i  Burmistrz Międzyrzecza.
            Zająć uwagę dzieci - poprzez zabawę. Panel trzeci miał za zadanie być przede wszystkim dziecięcą uciechą, chociaż nie tylko. „Dworzec- Tworzec” przyniósł kilka wielkich planszy. Pierwsza z nich pokazuje, jak wygląda zabawa zespołowa, ile w niej śmiechu – nauki przy tym, jak RAZEM można – chybotając okrągłą klanzą w podstawowych kolorach tęczy, wrzucić do otworu w środku piłeczkę. Można się też schować pod płachtą udając, że nas nie ma… Policyjny wielki Lupo – przyjazna dzieciom maskota, która niweluje stres towarzyszący przykrym zdarzeniom, krążył po hali przybijając dzieciakom swą olbrzymią łapką „piątki”, rozdając cukierki i pozując do zbiorowych zdjęć – tak na pamiątkę przygody z panami policjantami.
            Szachownica z cyferkami. Nazywa się wężownica, bo dużą kostką wyrzuca się cyfry, to ilość skoków, jakie się wykonuje na planszy, namalowane są na kolorowych polach – czerwonym (wspinasz się górę), żółtym (wygrywasz), i czarnym (spada się w dół). Ulubiona zabawa w klasy. To taki przyspieszony kurs matematyki, mówi Alicja Banak. Oboje z mężem (są właścicielami „Dworca – Tworca) mają świetny kontakt z dziećmi. Jeszcze ciekawsza jest zabawa, która dzieje się obok. Pomagają tu wolontariuszki z „Caritas” – wyznaczając na kręcącym się kole fortuny kolorowe pola do  umieszczenia na nich prawej lub lewej nogi i ręki. Jak mówi mi jedna z nauczycielek, Elżbieta Kruk z SP nr 3, lateralizacja ma duże znaczenie, jeśli chodzi o naukę czytania i pisania. Dzieci w wieku 7 lat już powinny sprawnie rozpoznawać prawą i lewą stronę, ale ta umiejętność wymaga ciągłego utrwalania. To, którym okiem patrzymy, będzie potem również miało znaczenie. Budzące wesołość tańce - łamańce na kolorowych polach są bardzo profesjonalną edukacyjną zabawą.
            Nie mogło zabraknąć fantomu przyniesionego przez Ratownictwo Medyczne i nauki udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, wiedzy o  ilości wdechów i uciśnięć klatki piersiowej – po to, myślę, by mieć nawyk i odruch udzielenia tej pomocy, która może czasem uratować życie.


Iwona Wróblak
listopad 2016











piątek, 25 listopada 2016

Jan Gross - bajkopisarz

            Pisarza Jana Grossa mogliśmy poznać osobiście w czasie jego wieczoru autorskiego w Bibliotece Publicznej w Międzyrzeczu. Jan Gross współpracuje z wieloma pismami od szeregu lat, publikuje fraszki, aforyzmy, wiersze. Wiele z tych utworów znalazło miejsce w podręcznikach szkolnych. Fraszki, krótkie wierszyki o tematyce szkolnej i nie tylko, aforyzmy oparte na grze słów i podobieństwie brzmienia wyrazów. W bogatym dorobku życia ma kilka tysięcy takich wierszyków, o bardzo różnej tematyce, także bardzo aktualnej w dzisiejszych czasach, politycznej. Autor dba jednak, by miały one  wymiar uniwersalny, by dotyczyły raczej charakteru, w jakim się przejawia natura ludzka niż krytykowały poszczególnych polityków, chociaż pisarz oczywiście ma własne poglądy polityczne i z uwagą przygląda się naszej polskiej rzeczywistości. Forma literacka jego twórczości wymaga dyscypliny słownej, skrajnej lapidarności i, w związku z tym, bogatego zasobu słów. Dobry aforyzm powinien mieć swoje „drugie dno” znaczeń, wywoływać więcej niż jedno niż jedno, związane z odbiorem, skojarzenie u czytelnika. To zabawa z tworzywem, jakim jest języki polski, trzeba wyczuć potoczne znaczenia, jakie wyczytają odbiorcy, w zastosowanych skrótach myślowych.
            Jak zaczął pisać? To było dawno – mówi. Może z nudy codziennych czynności, może chciał się sprawdzić, czy umie pisać tak jak np. Sztaudynger. Limeryki, o nieco swobodniejszej tematyce pisze również. Pan Gross recytował nam z pamięci najcelniejsze spośród swoich utworów. Miał też ze sobą, dla chętnych do nabycia, zbiorki swoich wierszyków, także z własnym autografem, kilka osób zdecydowało się je nabyć.


Iwona Wróblak
listopad 2006

czwartek, 24 listopada 2016

Dzień dobry panie Be

            Zaczyna się sezon teatralny w Szkole Podstawowej nr 2. Pierwszy spektakl Teatrzyku „Ananas”. Panie Hanna Barczewska i Maria Sobczak – Siuta zapraszają do autoprezentacji wszystkie „ananasy”. Nastąpi inauguracja comiesięcznych spotkań przy muzyce, tańcu i piosence. W programie też  małe etiudy teatralne. Dzisiejsza widownia najbardziej oczekiwana i właściwa: mamy i ojcowie, pozostali najbliżsi małych aktorów. Na stolikach, oczywiście, pokrojone owoce ananasów, żeby dostrzec... smak ... przedstawienia.
            W tym roku, jak co roku, jest nowe pokolenie „Ananasów”, starsi koledzy symbolicznie zapraszają małych pierwszaków do wielkiego koła braci teatralnej. Pierwszy chrzest szkolny najmłodszych dzieciaków. Przedstawienie zaczyna się od pieśni harcerskiej, szkoła nosi imię Szarych Szeregów, uczniowie mają dzisiaj na sobie mundurki harcerskie. To symboliczne wejście w określoną tradycję aktywności dziecięco – młodzieżowej. Są też recytacje. Dzisiejsze spotkanie zaplanowane jest jako kontakt z twórczością Jana Brzechwy, od którego edukacja większości z nas się zaczęła. Znane wszystkim na pamięć wierszyki. Zabawna „Kłamczucha”, w recytacji utworu uczestniczy widownia, sprawdzamy, czy pamiętamy wszyscy dawne dobre szkolne czasy. Utwory Brzechwy łączą pokolenia. To jedno ze spoiw w sztuce przekazywania sobie dorobku tradycji, kulturalnej, literackiej polskiej i  europejskiej. To się czyta dzieciom przed snem, które to potem pamiętają i przekazują swoim dzieciom...
            Pieśni harcerskie przeplatane wierszami Brzechwy. Z recytacją są połączone scenki teatralne, uznanie moje budzi dobra dykcja małych aktorów, wzajemne słuchanie się uczestników gry scenicznej i brak tremy w kontaktach ze słuchaczem. Przynajmniej pozorny...Dzieci także dobrze sobie radzą w  prostych, przejrzystych układach tanecznych. Podkład muzyczny jest bardzo dobrze dobrany, współgra z choreografią, pomaga znaleźć aktorom swoje miejsce na scenie. Dobrze brzmi z poszczególnymi tekstami. Nie zabraknie popularnej piosenki „płonie ognisko w lesie...”, tutaj ładnie zaaranżowanej na  trzy głosy.
            Dzisiejsze spotkanie to oferta szkolna, kulturalna, dla rodziców i ich dzieci, zachęta do wejścia w świat teatru, szkolnej tradycji Teatrzyku „Ananas”, który ma już bardzo wiele osiągnięć. Będzie grupa taneczno – wokalna, próby będą dwa razy w tygodniu. Planowane są warsztaty teatralne, przy okazji wyjazdy na basen. Świetna zabawa dla dzieci, bardzo dobrze zagospodarowany czas poza lekcjami, który gwarantują swoim autorytetem osoby prowadzące zajęcia, kreatorki życia kulturalnego w Międzyrzeczu, panie Hanna Barczewska i Maria Sobczak – Siuta.


Iwona Wróblak
listopad 2006

środa, 23 listopada 2016

Józef Skrzek z koncertem w kościele św. Jana


            Wybitny muzyk gościł u nas z koncertem w gotyckim wnętrzu kościoła św. Jana. Mini recital pt. „Muzyczne Zaduszki” poświęcony był pamięci znanych muzyków, przyjaciół Skrzeka. Dochód ze sprzedaży płyt artysty przeznaczono na remont kościoła w Pszczewie.
            Tylko kilka małych plakatów wisiało na mieście, ale fani Skrzeka, SBB i Braekautów skrzętnie wypatrzyli wiadomość o niecodziennym wydarzeniu muzycznym i swoją obecnością nie zawiedli. Dobra muzyka widać nie potrzebuje wiele reklamy.
            Autor promował swoją najnowszą płytę pt. „Maria z Magdali”. Józef Skrzek nie zmienił się wiele od czasów SBB. Skupienie, niepowtarzalna muzyczna atmosfera i feeria dźwięków, z charakterystycznym, niepowtarzalnym wokalem, wspaniały koncert, szkoda, że czas jego był ograniczony. Temat koncertu – mistyczny, odwołujący się do przeżyć religijnych. Temat pogłębiony do granic muzycznego odczytania, Skrzek to cała orkiestra, muzyka wielopoziomowa, pełna wielorakich brzmień i znaczeń, czysta sfera odczuwania na styku mistyki i sztuki.
Po stronie widzów odbiór to bezsłowność zasłuchania się i pełne spokoju zanurzenie się w oceanie dźwięków płynących spod ołtarza w gotyckiej sali kościoła św. Jana. Wysublimowane uczucia religijne autora przekute na sztukę, na dźwięki, na kompozycje. Skrzek słyszy dużo więcej niż zwykły śmiertelnik, burza dźwięków układa się u niego w doskonały kształt dojrzałego muzycznego dzieła. Spuścizna słynnego SBB (Szukaj – Burz – Buduj...kolejność słów nieprzypadkowa...) znalazła swój wyraz w najnowszej płycie Józefa Skrzeka (już do nabycia), otrzymaliśmy próbkę jej  niepowtarzalnego klimatu. I wspaniały najprawdziwszy kontakt z artystą wielkiego formatu, goszczącym z koncertem w naszym Międzyrzeczu. Koncert odbył się dzięki ofiarności naszych lokalnych sponsorów.


Iwona Wróblak
grudzień 2006

wtorek, 22 listopada 2016

Toscania w obiektywie Jarosława Marceli

            Galeria 30’ Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury. Wernisaż fotografii - Krajobrazy Toskanii w obiektywie Jarosława Marceli. Fotografie z włoskiej doliny Val d’Orcia w prowincji Siena i Grosseto. Pagórkowate krajobrazy z rozproszonymi w przestrzeni malowniczymi wiejskimi domami. Wieże na skalistych wzniesieniach. Dolina została uznana przez UNESCO za Światowe Dziedzictwo Ludzkości.
Fotografie z ludycznych festynów Palio, od średniowiecznych czasów odbywających się w Sienie na cześć Matki Boskiej, z gonitwą konną. Towarzyszą uroczystościom barwne pochody i parady, w tym pokazy zręcznościowe drużyn w kostiumach z dawnych epok, sięgające tradycją administracyjnego podziału Sieny na 17 dzielnic (contrade). Pokazy żonglerki jedwabnymi chorągwiami w barwach herbowych contrade.
            Zalane regionalnym południowym słońcem widoki. Soczysta zieleń pól, błękit nieba i żółta gleba pól uprawnych. Średniowieczne zamczyska na szczytach pagórków. Głęboka historia nieprzerwanego od setek lat osadnictwa w tej okolicy. Mglisty swą tajemniczością klimat odwiecznych wieczornych zachodów słońca.
            Mieszkańcy kultywują tradycje wspólnych uroczystości i zabaw dziejących się od tysiąclecia niemal. Na fotografiach miejska architektura pamiętające świetne dla Doliny czasy renesansu. Żywa tradycja, barwne stroje z epoki, w które ubrani są uczestnicy parad i pochodów. Piękne wierzchowce hodowane w celu wzięcia udziału w gonitwie Palio. Toskania dba o swoją historię, jest dla niej inwestycją turystyczną.
            Wernisaż Jarosława Marceli zakończył występ bardzo zdolnego zespołu jazzowego Morte Plays, który już kiedyś gościł w nas w Międzyrzeczu w Klubie Muzycznym „Kwinto”. Muzycy studiujący na wydziale jazzowym z powodzeniem koncertują w klubach muzycznych, nagrywają płyty. Zaprezentowali kilka swoich – udanych – kompozycji i uznane standardy jazzowe, w których również świetnie się czują. Jazz na Obrą w bardzo dobrym wykonaniu w nas w Międzyrzeczu ponownie.
            Utwory z debiutanckiej płyty zespołu. Chmura dźwięków starannie uporządkowanych. Rasowy jazz, tak zwany klasyczny - akademicki, chciałoby się powiedzieć. Na pierwszym planie saksofon. Ciekawe motywy w bogatej aranżacji, wsłuchane w siebie frazy. Doskonała komunikacja muzyków. Zgrabne wariacje, ściszone do intymnego szeptu, bardzo – myślę, profesjonalne.


Iwona Wróblak
listopad 2016










poniedziałek, 21 listopada 2016

Tym których nadal kochamy

            Zgodnie z daną obietnicą kolejny wieczór poezji w S. P. nr 2. Starsze i młodsze pokolenie Teatrzyku Szkolnego „Ananas” przygotowało spektakl pt. „ Tym, których nadal kochamy”.
            Kameralny nastrój, oszczędne dekoracje, światło zapalonych zniczy. Korowód niosących światła, jak w „Dziadach”, wchodzi do sali, gdzie stworzy się zaraz magia Teatru. Dzieci w strojach harcerskich, skupione, siadają pośród nas, widzów. Przyniosły recytującym poezje zapalone światła zniczy, tworząc nić, wspólny krąg porozumienia, zrozumienia i wspólnego przeżywania. Utwory poetyckie recytują aktorzy i wybrane osoby dorosłe.
            Z czego składa się ten nastrój dzisiejszy? Konstrukcję buduje kompozycja Czesława Niemena do poematu C. K. Norwida: „Czemu, Cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz...”, wielka spuścizna romantyczna, naszych gigantów narodowej literatury, poezji, nasze podglebie. Przejmujący vocal Niemena, cisza zapada wśród widzów, pięknie przygotowany czas na wejście młodych aktorów.
            O czym są wiersze? – Jest płyta nagrobna, mówi młoda wykonawczyni. Jest pamięć w postaci twardej płyty nagrobnej, którą czytamy. Kryje prochy naszych antenatów, jest pomostem miedzy pokoleniami, łączy nas z historią, historią kultury, przypomina o przemijaniu i o ciągłości. O sprawach wiecznych i tych, które nie są najważniejsze. Ustala proporcje. To poglądowa lekcja – dotknąć kamienia nagrobnego.
            „Spieszmy się kochać..” .Ksiądz Twardowski mówi coś bardzo ważnego. To jedna z tych stałych, w wielu zmiennych wektorach życia. Są mocno zarysowane, ale trzeba dać pokoleniu narzędzie, by dostrzec ich, tych wektorów, grubszą – ważniejszą - linię. Spokój do tego jest potrzebny, bezpieczeństwo, spokój wynikły z bezpiecznego wyrastania i dojrzewania. Jak najlepsze warunki, jakie winniśmy zapewnić naszym dzieciom, bezpieczne otoczenie ciepła rodzinnego domu. Symbolika prawiecznego pojęcia Matki, tego błękitu i słońca na niebie, jako schronienia, ostoi, drogowskazu i miejsca, do którego się wróci. Miejsca, które daje nam siłę i wytrwałość w podążaniu wieczną drogą rozwoju duchowego. Twardej opoki naszej postawy empatii do świata – tego wielowymiarowego.
            Jest wiele zadań, nie wszystkie wykonamy, nawet te ważne dla nas. Trzeba przetrawić w sobie żal, że nie starczyło nam czasu, że krótkie jest  pojedyncze życie, może wiele chwil marnujemy... Może zapytać Ich, naszych kochanych, którzy odeszli, niech ocenią nasze wątpliwości, nasze ambicje, zapytać zapalając znicz wielkiej pokory wobec Odniesienia do rzeczy, o których nie mamy pojęcia...Czujemy w tym nastroju Święta Zmarłych wybaczający spokój odpowiedzi, akceptacji, wybaczenia ziemskich żądań i namiętności, rozumienia, że są one drogą niezbędną dla duchowego rozwoju, w danym momencie dla nas jedyną. Nieuchronność jej daje podstawę dla nieuwarunkowanego współczucia, jakie mamy od strony tych, Którzy Odeszli – kochając nas. My sami też pewnie, kiedy zostanie nam, po życiu, ta cząstka zdziwienia nim, z szacunkiem spojrzymy, klatka po klatce, na film pojedynczego życia. Życia człowieka, miotającego się w sieci miłości, namiętności, która dręczy i buduje, wznosi i niszczy, jednak zawsze nie do końca. I  to „pomiędzy” zostanie nam jak ogień energii świata, niespalarne tworzywo, które sami tworzymy, nasz umysł, nasze serce.
            W jaki sposób będziemy z naszymi zmarłymi, to od nas zależy. Czy nauczymy się czegoś, czy podążymy dalej, czy przystaniemy, na mniejszą czy  dłuższą chwilę, by przetrawić doświadczenia...Może czas naszej drogi, w ujęciu sekundowym, nie jest najważniejszy, chociaż ilość jej godzin jest określona... wobec Tych, którzy nie mają już tego ograniczenia...
            Wieczór w S. P. nr 2, z Teatrem „Ananas”, wieczór zadumy. Nasycenie treścią poezji, celnie wybranych, przez panie Hannę Barczewską i Marię Sobczak – Siutę, wybitnych utworów z literatury powszechnej. Ułożonych w formę spektaklu teatru dziecięcego, w formę prostą, to znaczy przejrzystą i  dobrze przyswajalną, skierowaną do młodego widza, która nic przez to nie traci ze swej głębi. Sztuką jest mówić w sposób prosty i zrozumiały o mądrych rzeczach. Prosta forma, piękna forma. Mądra treść. Wspaniałe wykonanie. Duża kultura teatralna, która przejawia się przede wszystkim w wysiłku, jakim jest przygotowanie dziecięcego aktora pod względem dykcyjnym. To także szacunek do języka polskiego, do widza, który mógł usłyszeć wyraźnie absolutnie każde wypowiedziane w spektaklu słowo, co jest jedną z najważniejszych, moim zdaniem, w amatorskim teatrze, rzeczy.


Iwona Wróblak
grudzień 2006

niedziela, 20 listopada 2016

Ekumenizm to utrzymywanie dialogu. Tworzenie dialogu….

            Uroczyste nabożeństwo z okazji 70. Rocznicy powstania Wspólnoty. Parafia Ewangelicko – Metodystyczna mieści się w budynku w podwórzu na ul. Ks. Skargi 3 w Międzyrzeczu. Obok wiernych są także zaproszeni przyjaciele i sympatycy, niekoniecznie należący do tego Kościoła. Nabożeństwa są otwarte dla międzyrzeczan, można wspólnie się modlić, a także – po prostu przyjść i zobaczyć, jak wygląda msza święta w tym obrządku. Zachęca otwarta osobowość superintendenta pastora Sławomira Rodaszyńskiego, i gościnność metodystów.
            W ławach zboru spotykam Janusza Rutkowskiego, rzymskokatolickiego katechetę, który prowadzi Szkolne Koło „Caritas” przy Gimnazjum nr 1 w Międzyrzeczu, młodzież pod jego opieką uczestniczy w wielu akcjach charytatywnych w naszym mieście i okolicach. Realizowana tam idea wolontariatu zakłada otwartość na świat. Pan Rutkowski inicjował wizyty młodzieży w zborze, kontakty z metodystami, mówi mi, że trzeba – dla międzyrzeczan – odczarować - to miejsce, które jest częścią życia społeczno – religijnego miasta, jest częścią jego współczesnej historii.
            Specyfika naszej międzyrzeckiej parafii Ewangelicko – Metodystycznej jest niezwykła, tak jest poprzez jej historię. Wśród około 23,6 tys. repatriantów z terenów wschodnich, przesiedlonych po II wojnie do Międzyrzecza i jego okolic, byli też wyznawcy protestantyzmu. Większość wiernych pochodziła z okolic Tarnopola i Wilna – są protestantami od kilku pokoleń. Cześć z nich wywodzi się z Ruchu Zielonoświątkowców, co ma znaczenie w lokalnym, w parafii metodystów, rytuale obrządków chrzcielnych. Na rozwój Kościoła Metodystycznego, także w Międzyrzeczu, ogromny wpływ miało uznanie go przez państwo, dekretem z 16. października 1945 r., aktem prawnym o stosunku Państwa do Kościoła Metodystycznego w Rzeczypospolitej Polskiej.  

            O historii międzyrzeckiej Parafii Ewangelicko – Metodystycznej pisze w „Nadwarciańskim roczniku historyczno-archiwalnym” (Nr 16/2009) Anna Chabasińska. Od początku parafia była prężna. W latach powojennych w Międzyrzeczu erygowano jedynie parafie rzymskokatolickie, jedną grekokatolicką i metodystyczną. Kościół Metodystyczny rozpoczął swoją działalność w Międzyrzeczu w listopadzie 1945 r. Międzyrzecz znalazł się w okręgu pomorsko-wielkopolskim, a zwierzchnikiem okręgowym został superintendent okręgowy Jan Kus. Twórcą naszej parafii był świecki kaznodzieja Michał Podgórny, który przybył wraz ze swoją rodziną ze wschodu z rejonu podwołczyńskiego. Przed wojną on i inni wierni należeli do Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej. Drugi taki, poza międzyrzeckim, ośrodek metodystyczny na Ziemi Lubuskiej powstał w 1947 roku w Żarach z filią w Sieniawie Żarskiej (pastor Franciszek Ruprich), ale nie działał długo. Pierwsze nabożeństwo w Międzyrzeczu w budynku w podwórku przy ulicy Ks. Skargi odbyło się 6. stycznia 1946 r. - z udziałem 13. osób, przyjeżdżali także z okolic miasta. Z czasem wspólnota liczyła 40 osób. W pierwszych latach działalności parafii, do 1949 r., dzięki wsparciu Stowarzyszenia Charytatywnego ze Stanów Zjednoczonych (UNR), oprócz działalności religijnej, skupiono się przede wszystkim na niesieniu pomocy charytatywnej wszystkim potrzebującym mieszkańcom Międzyrzecza i okolic.
            Metodyści mieli swoich wiernych w Górzycy, Rzepinie, Nowej Soli i wiosce Koryta pow. Sulęcin. W 1966 r. pastor Podgórny założył przy kaplicy punkt katechetyczny. Michał Podgórny aktywnie uczestniczył w Radzie Ekumenicznej w Zielonej Górze, nawiązywał kontakty ze zborem ZKE w Skwierzynie, parafią baptystów w Gorzowie, parafią prawosławną w Brzozie i Ługach i parafią Polsko-Katolicką w Zielonej Górze. W latach osiemdziesiątych, w związku z podeszłym wiekiem pastora, większość jego obowiązków przejęła córka, diakonisa Genowefa Podgórna – obecna dzisiaj na uroczystym nabożeństwie. W 1992 r. pastor Podgórny przeszedł na emeryturę, w parafii zastąpił go pastor Sławomir Rodaszyński.
            Oglądamy pokaz multimedialny o historii parafii przygotowany przez międzyrzeckiego kaznodzieję metodystów Andrzeja Nowickiego. Grupowe zdjęcia z lat powojennych. Codzienne obrazki z życia parafii – obchody urodzin wiernych, fotografie ze ślubów, chrztów – jedno z dzieci uczestniczących w spotkaniu było chrzczone kilka lat temu w tej Kaplicy. Kilka z wydarzeń z życia parafii, których ja też byłam świadkiem: wizyty metodystów Amerykanów, muzyków z zespołu „First Praise”, którzy kilkakrotnie koncertowali w kościele św. Wojciecha, a ponadto czynnie i fizycznie pomagali w remoncie poddasza budynku Kaplicy, gdzie dzisiaj zaproszeni jesteśmy na spotkanie – jak w rodzinnym gronie - i poczęstunek. Amerykanie z Oklahomy przyjechali do Polski na własny koszt i razem z parafianami remontowali kilka pomieszczeń na poddaszu, które przeznaczone będą na potrzeby Parafii. Są gotowe już piękne strome schody do kilku pomieszczeń w tym zabytkowym budynku. Na następną rocznicę powstania wspólnoty na pewno wszystko będzie wszystko gotowe – zapewnia mnie kaznodzieja Andrzej Nowicki.
            Parafia prowadzi działania socjalne na terenie Gminy. Uczestniczyłam w spotkaniach terapeutów z młodzieżą szkolną, z osadzonymi w Areszcie, w innych miejscach i środowiskach, którzy mówili o profilaktyce uzależnienia od narkomanii i sposobach wychodzenia z nałogów. Metodyści współpracują z naszym Domem Pomocy Społecznej, Szkołą Muzyczną, prowadzą zajęcia z dziećmi i młodzieżą – pamiętam lekcje angielskiego prowadzone przez Amerykanki z Texasu w MOK.
            Przy stołach na Poddaszu (napis Upperroom…) goście, którzy przyjechali specjalnie na uroczystość. Ks. pułkownik Mirosław Wola z kościoła Luterańskiego w Gorzowie, dr hab. prof. PWSZ Paweł Leszczyński (Kierownik Katedry problemów Bezpieczeństwa Europy Północnej, Środkowej i Wschodniej Wydziału Administracji i Bezpieczeństwa Narodowego) – sekretarz Oddziału Gorzowskiego PRE KE – A/Oddział Gorzowski Polskiej Rady Ekumenicznej, pastor Dariusz Chudzik z Kościoła Chrześcijan Baptystów w Gorzowie Wlkp. i ks. Jarosław Szmajda z parafii Prawosławnej w Gorzowie. Chciwie zamierzam słuchać… Jak powiedział pan Rutkowski rzymskokatolicki katecheta – odczarować dla siebie przestrzenie dotąd (nie do końca ) nierozpoznane (dla mnie)…
            Spotkanie w Upperroomie, czyli ekumenizm w pełnym wydaniu… Pastor Rodaszyński precyzuje to pojęcie. Mówi mi – że ekumenizm to utrzymywanie dialogu. Tworzenie dialogu… Polega to też na tym, że trzeba – jak rozumiem, prezentując swoje racje, sacrum swoje i danej opcji religijnej, albo też światopoglądowej - był komunikatywnym i zrozumiałym w danej przestrzeni. I pełniąc funkcje religijne - starannie unikać deklaracji politycznej – podkreśla pastor. Duchowni mają oczywiście swoje poglądy polityczne, jak wszyscy, ale nie powinni wygłaszać ich tam, gdzie jest mowa o sacrum.
            Słucham, słucham… Jestem uszami… Nieczęsto mam możliwość słuchania innych (niż oficjalne w mediach) opcji, myślę, że nie tylko ja… Kontakty z (ekumenicznymi – w rozumieniu pastora Rodaszyńskiego) osobami o innych poglądach są bardzo uczące. – Kto ma uszy, niechaj słucha, jak powiedziano w jednej z Ewangelii…
Pastor Chudzik opowiada o życiu społeczności baptystycznych w Polsce. O ich historii i uwarunkowaniach wynikających z tej historii – nieznane fakty... Najbliższa placówka jest w Gorzowie. Tak, dla ciekawości, myślę – jak mówi pan Rutkowski, żeby odczarować to, czego nie znamy, warto się wybrać tam… Bowiem w (bliskiej) przyszłości, w naszym dalej – nie da się być dłużej obok siebie
            Słuchałam ciekawej homilii biskupa Andrzeja Malickiego z Polskiej Rady Ekumenicznej, Zwierzchnika Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego RP. Zaczyna od podziękowań dla osób, które od początku czynnie angażowały się w życie Parafii. Teraz duszpasterzem (od 20 lat) jest superintendent (biskup) pastor Sławomir Rodaszyński. Gość mówi o tym, że międzyrzecki zbór jest miejscem niepustym. To wyzwanie na przyszłość. Notuję…. - Zachowanie duchowej czystości jest konieczne, potrzebne, ale nie wyczerpuje znamion przemiany własnych serc… Jesteście listem Chrystusowym napisanym w sercach naszych. Czyli Dajemy świadectwo, czy tego jesteśmy świadomi (przytomni) czy nie… Jeżeli ma się dość wiary, jest się, także symbolicznie, uzdrowionym… Paradygmat. Być wiarygodnymi Świadkami dla świata…
            Metodyści – są dumni z (metodystycznego) przebudzenia. Są dumni z wiary ojców. Ale moc Boga działającego w ludziach może zabić duch legalizmu. LITERA zabija kościół, Duch go ożywia.
            Ks. bp płk Wola (Ewangelickie duszpasterstwo wojskowe – w wojsku jest też, obok rzymskokatolickiego, duszpasterstwo prawosławne) życzył naszej międzyrzeckiej Parafii Metodystycznej, by świeciło w niej Słonce – bo… małe jest piękne, i słonce dla małego – jak rozumiem intencje, świeci specjalnie. Nieduże społeczności są takie. Skonsolidowane, zżyte ze sobą. Pomagające sobie. Mają błogosławieństwo Boże na kolejne 70 lat.
            Rozmawiamy też, w gronie tych niewątpliwie autorytetów duchowych, o wielu sprawach. O świecie współczesnym. O wielkiej geopolityce – zupełnie nowe (dla mnie) spojrzenie, i życiu codziennym wiernych skupionych w nierzymskokatolickich parafiach.  Mają kontakty też z katolikami oczywiście – którzy… nie chcą w kościołach polityki… Uderza mnie pokojowy ton dzisiejszej homilii, przemówień, skupienie się na wartościach duchowych.
            Kościół Ewangelicko-Metodystyczny w RP (KEM) nawiązuje do ideałów reformacji anglikańskiej, wyrażonej w XVIII. wiecznym Ruchu Odnowy religijnej. Założycielami i głównymi przywódcami przebudzenia metodystycznego był duchowny anglikański Jan Wesley. Społeczności metodystyczne wyodrębniły się od kościoła w Anglii w 1784 r. Zjednoczony Kościół Metodystyczny powstał w wyniku połączenia Kościoła Metodystycznego, wcześniej Episkopalnego, ze społecznością ewangelicką. W Polsce zbory tradycji metodystycznej tworzone były we wszystkich trzech zaborach. Po uzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. możliwa stała się charytatywno-duszpasterska działalność Południowego Episkopalnego Kościoła Metodystycznego. Pierwsza Polska Konferencja Doroczna zorganizowana została w 1922 r. w Warszawie. W 1996 r. Kościół Metodystyczny obchodził uroczyście swój jubileusz 75. lecia. Stosunek KEM do RP reguluje Ustawa z dnia 30.06.1995 r.  (Dz. U. nr 97, poz. 479). KEM podpisał Deklaracje o wzajemnym uznaniu Urzędów i sakramentów z Kościołem Ewangelicko-Reformowanym w RP i Augsburskim RP. Z innymi Kościołami utrzymuje braterskie więzi, aktywnie współpracuje na rzecz pojednania wszystkich chrześcijan.
            KEM na obecnym obszarze Polski miał swoje zbory na Pomorzu i na Śląsku w XIX w.  Od samego początku metodyści oprócz działalności charytatywnej i oświatowo-wychowawczej otwierali przytułki dla ubogich, sierocińce, szkoły, kaplice i kościoły. Metodyści zdobywali sobie w Polsce zaufanie i życzliwość, stawali się częścią polskiej rzeczywistości.
            Pierwsi duchowni metodystyczni przybyli do Polski pod koniec XIX wieku, pochodzili z USA, z Południowego Episkopalnego Kościoła Metodystycznego (Margaret Quayle, major Whit, dr Twynham - pastor ze stanu Kentucky). Osiedlili się w Gdańsku, Grudziądzu i Chodzieży. W 1921 r. założyli w Warszawie szkołę języka angielskiego. W 1924 r. liczyli 600 wyznawców. Oprócz terenów północno-wschodniej Polski zamieszkiwali również tereny woj. poznańskiego i okolice Torunia. Przed wybuchem II wojny światowej zarejestrowano 13 parafii i około 2 tys. członków.
            Pierwszym Polakiem, został ordynowany na duchownego, był ks. Władysław Dropiowski, następnie superintendentem Okręgu, później zwierzchnikiem Kościoła Metodystycznego w Polsce, był ks. Konstanty Najder. KEM w Polsce jest częścią Zjednoczonego Kościoła Metodystycznego ï przynależy do Konferencji Centralnej Europy Środkowej i Południowej. Kieruje się własnym Prawem Wewnętrznym. Dzieli sie na dwa okręgi: wschodni i zachodni - z siedzibami w Warszawie i Poznaniu. Najwyższym organem jest Konferencja Doroczna Kościoła (tj. Synod). Kościołem kieruje kurator, któremu przysługuje naczelny tytuł Biskupa,  jest wspomagany przez Radę Kościoła. Wierni są KEM należą do około 40. parafii. Największe skupisko metodystów znajduję się na Mazurach.
            Metodyści chrzczą zarówno dzieci jak i osoby dorosłe – jeżeli nieochrzczone są wcześniej w innym Kościele. W czasie konfirmacji młodzież potwierdza swoje Przymierze z Jezusem Chrystusem. Konfirmanci stają się pełnoprawnymi członkami kościoła.
            KEM w Polsce kształci swoich przyszłych duchownych w Wyższym Seminarium Teologicznym im. Jana Łaskiego w Warszawie. Wiedzę zdobywają tu również przyszli katecheci i pracownicy społeczni. Nauka trwa trzy lata, kończy się obroną pracy licencjackiej i otrzymaniem dyplomu równoznacznego z dyplomem polskiej uczelni państwowej. Specyfiką KEM jest koneksjonalizm i demokratyczny sposób działania, duchowni i świeccy razem decydują o dniu dzisiejszym i przyszłości swojego kościoła. Służba Boża to nie tylko niedzielne nabożeństwo, ale także dzień powszedni, w którym prowadzona jest działalność socjalna, społeczna, edukacyjna.


Iwona Wróblak
listopad 2016



sobota, 19 listopada 2016

Artyście podróż jest  potrzebna

            Wiktora Jerzego Jędrzejczaka „Moje podróże” - w międzyrzeckim Muzeum. Artyście podróż jest koniecznie potrzebna – przekonuje Wiktor Jerzy Jędrzejczak. Ma na myśli nie tylko podróż w sensie przemieszczania się w przestrzeni geograficznej. Może przede wszystkim to podróż w wymiarze pracowni, wędrówka na płótnie w płaszczyźnie własnej sztuki. Dotykanie nowych tematów, używanie innych farb. Nasycenie koloru, jasność barwy, jaskrawość światła i zróżnicowanie faktur nabierają nowych znaczeń. W pracowni zaczyna się podróż właściwa. Realizują się cele pewnego powołania. Doświadczenia poparte przeżyciami budują nową jakość, uśpione w dorosłym człowieku dziecko znów otwiera szeroko oczy.
            Autor urodził się w 1956 r. w Kaliszu, tam mieszka do chwili obecnej. Ukończył studia na WSP w Częstochowie. Prace malarza były wielokrotnie wystawiane w Polsce, w krajach Europy Zachodniej oraz w Stanach Zjednoczonych. Jest laureatem licznych nagród i wyróżnień.
            Wystawa w Muzeum w Międzyrzeczu. Są na niej obrazki z Polski. Polskie krajobrazy wiejskie, kościoły, ich wnętrza, ołtarze, Chrystus na krzyżu. Stare dworki szlacheckie porośnięta bluszczem. Obyczajowość polska – procesje religijne, ludzie wierzący. Jest kilka obrazów z Ukrainy. Kopuły cerkwi i  nasycona zielonością roślinność tej krainy. Architektura – piękno starych dworów, zwarta zabudowa miast jak zastana na tych ziemiach od wieków kultura materialna.
            Meksyk. Chrześcijańskość – mocna i gorliwa jak rzadko w Europie. Ale też zakorzenienie w inkaskiej tradycji. Egzotyka i wielobarwność w  portrecie kobiety na łodzi. Udało się malarzowi uchwycić piękno tej obcej kultury, słyszymy niemal dźwięk piszczałek i szum skrzydeł kondora nad Andami.
            Francuskie wnętrza starego frankijskiego zamku z kamienia. Kobieta niosąca kosz po stopniach schodów, w stroju ludowym. Kultura europejska obecna dzisiaj poprzez kamienie, ceramikę, sprzęty domowe. Połączenie tradycji i niezmiennych elementów spotykanych w życiu codziennym w każdej epoce, kobieta krzątająca się w gospodarstwie domowym jako symbol wieczności.
            Kolorowy świat Indii. Barwne sari kobiet, wyprostowanych, dumnych, niosących na głowie naczynia. Wąskie labirynty miast, meczety i  medytujący derwisze. Wielokulturowość i życie codzienne. I znów portrety kobiet – malarz umieszcza je w centrum kultury Indii. Jedna z kobiet, zasłonięta barwną tkaniną, odwrócona profilem do widza siedzi w oknie, jakie myśli, i uczucia skrywa jej w pół zasłonięta twarz?
            Grecja. Małe miasteczka gęsto zabudowane, gdzie zastał się czas historyczny. Miasteczka kopulastych kościółków i zabytków antycznej przeszłości, szczątków marmurowych kolumn. Wszystko to na tle błękitu gorącego greckiego południowego morza. I małych widocznych z brzegu wysepek, do których zawijali od tysięcy lat greccy żeglarze.


Iwona Wróblak
grudzień 2006

piątek, 18 listopada 2016

PALUSZKI

PALUSZKI ( autor: Karolina Szulga)
Kciuk jak skowronek śpiewa
Wskazujący łazi po drzewach
Środkowy leży na łące
Serdeczny idzie na koncert
Tylko mały ciągle śpi
Może mu się ładnie śni
Takie palce ma dłoń moja
A jakie palce ma Twoja?

Paluszki dzieci niepełnosprawnych (także) uzdolnionych artystycznie. Mikołajki. Z potrzeby serca jak najbardziej otwartego.
Paluszki jednej ręki. Palce jednej dłoni. Każdy inny, ale przynależą do siebie. Do Dłoni. Do społeczeństwa, które winno traktować je jak integralną część siebie. Tu, w wierszu, to jest takie oczywiste... Piękne porównanie wzoru relacji międzyludzkich do ręki, dłoni, tej najbardziej wykształconej ewolucyjnie części człowieka, o chwytnych, funkcjonalnych palcach. W prosty, przejrzysty sposób, wielka prawda o najważniejszej rzeczy, o usytuowaniu siebie i innych w partnerskiej relacji z ludźmi – na wzór palców jednej ręki.
            Przemiły, ciepły Mikołaj (pan Krzysztof Kondracik) taszczący wielkie pudło z prezentami dla dzieci. Jak mówi pani Szulga – NASZYCH, MOICH dzieci. Każdemu Święty Mikołaj poświęca chwilę uwagi, sadza na kolanie, pyta o marzenia i, czy zdaniem dziecka, spełnia ono swoją skromną rolę czy wręcz powinność, bycia „grzecznym”, czyli służenia społeczności, bycia także dla niej. Bo wtedy należy się paczka, imiennie podpisana...
Dzieci wszystkie są nasze, dzieci wszystkie chcą być nasze, otrzymują prezenty. Jest też muzyka, są opiekunowie, rodzice i wolontariusze, pani Ludmiła Gogoc zaprasza wszystkich, w gościnnej sali w S. P. nr 2, do zabawy.
            Mikołajki dzisiaj, ale spotykają się także bez tych wielkich okazji. Dzieci z S. P nr 2, dzieci niepełnosprawne spoza szkoły. 28. dzieci. Mają tutaj opiekę pedagogiczną, zajęcia prowadzą wykwalifikowane nauczycielki – wolontariuszki: Anna Grześkowiak, Ewa Nestorowska, Grażyna Kobierska, Dorota Zielińska, Sylwia Guzicka, Ludmiła Gogoc, Iza Banaszak, Małgorzata Pietrzykowska. Co dzieci robią na zajęciach? Śpiewają, tańczą (oglądamy właśnie dziecięcy zespół taneczny RYTMIX pani Doroty Zielińskiej), uczestniczą w szkolnym teatrzyku pani Izy Banaszak, w zajęciach plastycznych i  muzykoterapeutycznych. W końcu września było ognisko na Głębokim, były maskotki – upominki własnoręcznie zrobione dla dzieci z Forst, obecnie szykują prezenty dla swoich kolegów i koleżanek w ogarniętym wojną Iraku. W planie spotkanie integracyjne podobnej do dzieci z „Szansy” grupy z  Pszczewa. Pełną parą idą przygotowania do corocznego Balu Karnawałowego.
            Jest w Stowarzyszeniu atmosfera do pracy na rzecz innych, są ludzie od lat poświęcający swój czas i energię, by stworzyć warunki, by chociaż jeszcze jedno niepełnosprawne dziecko więcej było odrobinę bardziej szczęśliwsze, znalazło warunki dla rehabilitacji i rozwoju, jeszcze jedna rodzina poczuła, że nie jest sama, ma przyjaciół i wsparcie. Pani Hania Szulga mówi o Stowarzyszeniu, które stworzyła: ta organizacja to moje dziecko, po  dziesięciu latach oddaję ją następczyniom, w dobre – podkreśla – bardzo dobre ręce, niech trwa i się rozwija, jak w nazwie – ta SZANSA DLA DZIECI NIEPEŁNOSPRAWNYCH, tych uzdolnionych artystycznie zwłaszcza, choć niekoniecznie...Czy będzie nadal pracować, pomagać? Oczywiście, bez  pani Hani, bez wzorca partnerskiej współpracy ludzi, wolontariuszy, wzajemnego zaufania i pomocy, nie mogłyby mieć miejsca coroczne Prezentacje Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej, międzyrzeckie Prezentacje...Zacząć coś robić z dzieckiem niepełnosprawnym, zacząć rehabilitację – od twórczości, od wyobraźni dziecka. Zacząć coś robić też dla siebie – mówi jako matka dziecka niepełnosprawnego – i dla innych jednocześnie. Połączyć te dwie  rzeczy. Z potrzeby serca jak najbardziej otwartego.
            Stowarzyszenie dziękuje partnerskiemu miastu Forst z Niemiec, podziękowania dla Biura Podatkowego - Halina Huńczak, dla władz Międzyrzecza i powiatu, Jerzego Pawliszaka z Nadleśnictwa.


Iwona Wróblak
styczeń 2007

czwartek, 17 listopada 2016

 Wystawa w Bibliotece Publicznej – pokłosie Kotłowni

            Pokłosie działania dawnej (nieodżałowanej) „Kotłowni” zaczyna być widoczne w panoramie aktywności artystycznej nowego pokolenia młodzieży gimnazjalnej. Pani Joanna Kozakiewicz, działająca kiedyś w „ Kotłowni” (ma dyplom uczelni artystycznej) prowadzi w Gimnazjum nr 1 kółko plastyczne. W holu Biblioteki Publicznej prezentuje nam efekty działania młodzieży, która z wielkim zapałem poznawała różnorodność materii i technik, poprzez fotografię, grafikę, malarstwo, aż po sztukę użytkową.
Paulina Stoupiec, grafika kilku kresek, miękkie okrągłe kształty bardzo urodziwej krowiej głowy (lub pyska), zadziwionej miejscem, gdzie się znalazła (prawdopodobnie pastwisko lub inne miejsce porośnięte trawą), uroczej w tym swoim zadziwieniu...Kocia natura postawionych na sztorc kocich uszu (wraz z całą przyległością). Pełna humoru i godności stabilność miejsca postaci. Kot siedzący i patrzący na nas, z uszami – autor: Tomek Golisz. Grafiki Sylwii Tobisiak, Magdy Pławsiuk, Gosi Czyż, Karoliny Gębskiej.
            Kasi Ligenzowskiej źrenica oka jak błękit nieba, wielkie oko błękitu, białe chmurki są wewnątrz błękitnej źrenicy.
Inne akwarele. Fotografie – wyraźne, wszystkie bardzo dobrej jakości. Reportaż z zajęć plastycznych. Charaktery, ludzie, sytuacje przy pracy. Nad  stołami, w grupie. Portrety indywidualne koleżanek i kolegów, pozowane i złapane znienacka z zabawnymi minami.
            Małe albumiki dokumentujące pracę z kolorami. Zabawa kolorem, kształty i nasycenie barwami. Jak rozlewa się dana barwa i funkcjonuje z innymi kolorami, jakie ma faktury, co można przez to wyrazić. Czy kolor jest np. ziarnisty, i... jeszcze jaki może być?... Pauliny Troczyńskiej uczłowieczony ufoludek, w żartobliwej formie „spodka”, patrzy na nas ciekawie oczami w antenkach.
            Negatywy. Białe kontury na czarnym tle. Rzeczy codzienne, ich naświetlone kontury. Prace Madzi Szewczyk, Marty Kwiatkowskiej, Natalii Stawnej. Różna wartość bieli, absorpcji światła, podporządkowanie jednych rzeczy drugim. Kontur ręki ludzkiej na narzędziach jej pracy. Ciekawe zestawienia.
Są też na wystawie próby rysunku. Kompozycje fantastyczne, zabawa ze sztuką plastyki.
            Organizatorzy dziękują osobom: z Biura Planowania i Projektowania Kreśleń Technicznych, pani Ewie Szarata - za wydrukowanie plakatów oraz  dziękują MOK i Aleksandrze Banak.


Iwona Wróblak
luty 2007