piątek, 2 maja 2025

 

I koronowan był Chrobry nasz książę bardzo waleczny na Zamku międzyrzeckim...


Czas trwa w wiecznym Ongiś... Odtworzone zostały stroje, i miecze, i ludzie krzyknęli Chwała Bolesławowi! Kiedy włożona Jemu, godnie siedzącemu na stolcu, została na skronie korona, a on namaszczony był przez arcybiskupa olejami świętymi, nieodłącznym atrybutem chrześcijańskich rytuałów i ceremonii, mających swoje korzenie w tradycjach starożytnych...

i ziścił się, jako napiszą inni po nas „ głód prawdziwej historii, tej żywej, oddychającej, nie zamkniętej w księgach, ale w ludziach, w oddechu koni, w huku mieczy, w śpiewie rogów...”. Są zamierzenia i plany, żeby takie wydarzenia uczynić cyklicznymi - „by potomni widzieli i wiedzieli, skąd przyszli, kim są i dokąd zmierzają...” (Stowarzyszenie Serce Zielonej Góry). W budowie swej tożsamości, a duch przodków nie umierał był...

Był 18 kwietnia 1025 r., kiedy arcybiskup gnieźnieński Hipolit włożył na skronie Bolesława Chrobrego królewską koronę. Bolesław Chrobry, dotąd książę, przyjął koronę królewską, stając się pierwszym władcą Polski namaszczonym i koronowanym na króla. Akt koronacji niósł za sobą wielki ładunek polityczny i kulturowy, zapoczątkował proces budowy niezależnego państwa, z własną tożsamością, strukturą władzy i aspiracjami do bycia równorzędnym graczem w chrześcijańskiej Europie; został dokonany akt jak sekwencja obrzędu służąca temu, by być koronowanym władcą uznanym w całym świecie i Historii...

Tam Stało się, gdzie dom starosty grodu, jego fundamenty kamienne jeszcze są widoczne, na dziedzińcu zamku obronnego. Namalował wydarzenie wiernie Jan Matejko w 1998 r., i tak je odtworzono.

Na Dziedzińcu zamkowym w płomykach nad ogniskiem, w piasku, napój się grzeje w dżezwach tureckich tygielkach, to taka ciekawostka pochodząca z czasów dużo późniejszych, ale naczyńka są śliczne... W średniowieczu pijano wino, piwo lub miód pitny... W zawoju na głowach, wszędobylscy kupcy z dalekich stron, przemierzający nasze ziemie oferowali zamorskie towary. Jak koczowniczka z Węgier, z ozdobami wokół twarzy, byli ludźmi na owe czasy majętnymi, handlującymi być może też na Szlaku Jedwabnym...

Wojowie zbijają z desek stojak na włócznie, miecze były bardzo drogie, warte dobrą wieś, i też nie leżały na trawie...

Uważa się, że Piastowie mieli wikińskich najemników; kiełdziki na piersiach wojów z toporami dwuręcznymi, funkcję magiczną pełniący, w kołpakach, drużynniki naszego króla. Przychodzi nam smakować z iberikosa – udziec (z kopytkiem); czarnej świni hiszpańskiej, która jadła żołędzie, przez to miała innym smak niż nasze słowiańskie sarny i dziki, a dziś przyjechała z dalekiej Hiszpanii; naciera się ją solą i suszy przez minimum rok, by zapas na wojenny czas był jadła pożywnego.

Dawni rzemieślnicy, którzy być może sprzedawali ongiś towary w średniowiecznych osadach targowych... Kolekcja glinianych naczyń, bardziej pracochłonne niż te późniejsze toczone na kole garncarskim, lepiono je z wałeczków; też np. lampiony świecące na tłuszcz-smalec... Wisiorki na ubrania, przedmioty codziennego użytku zdobione runami staronordyckimi, podobne znajdują archeolodzy w wykopach na Pomorzu. Mincerz wybija monety Bolesława, a że pieniądz powszechnie był używany nie tylko Bolesławowy, to i grosze praskie (znajdowane w wykopaliskach), dukaty niderlandzkie też. Książki tematyczne na stoliku... Namiot Muzeum Etnograficznego w Ochli.

Strefa gastronomiczna: miód pyszny z pasieki, chleby wielkie, i też współczesne, wiele rodzajów, można kupić („Lubuskie Centrum Produktu Regionalnego” - rarytas lubuski w podróży), chleby - jak mówi właścicielka firmy, pieczone na płatkach ziemniaczanych zachowują świeżość i wilgoć, to recepta prababek... Miody pitne w dużym wyborze, można degustować. Podpłomyki na słodko i słono, z masłem, ziołami, kapustą czy żurawiną, bardzo smakowite. Smakowitości też z Kół Gospodyń Wiejskich – Nietoperka, Szumiącej, Kotowic.

Białe namioty na dziedzińcu zamkowym, posągi Pięciu Braci Międzyrzeckich przyglądają się wydarzeniu. Bitwy będą i potyczki, rycerze gotują się do walk. Ciężkie kolczugi, zrobiono je z 20 tys. oczek, co czwarte kółeczko jest nitowane, ważą co najmniej 9 kg.

Czas na wykłady w sali portretów trumiennych: „Kim był Burysław – potężny król Słowian?” I jaki był według Skandynawów. Na sali woje w kolczugach, i lokalni miłośnicy historii. Dr hab. Jakub Sebastian Morawiec opowiada o sagach skandynawskich... Niezaprzeczalny talent gawędziarki wsparty ogromną wiedzą tematyczną. Burysław, płacący trybut Duńczykom, był, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, produktem literackim – nie istniał naprawdę; popularne wtedy dworskie opowieści o władcach i ich dziejach, przygodach, oparte na mitologicznych alegoriach. Na Islandii spisywano, utrwalano tradycję skandynawskich władców obwoływanych na wiecu – na potrzeby własnej legendy, i na zewnątrz. O Olafie Tryggvasonie królu Norwegii, chrystianizatorze (995-1000), poezja sag północnych, eposy kreujące wizerunek rycerza, ideologię krucjatową, Jomborg (Wolin), jarle, idole młodych mężczyzn, wzór wojownika i sprawiedliwego władcy, w których widać inspiracje Jezusem. Słowianie – Piastowie, książęta pomorscy, też Bolesław, Kazimierz, Krzywousty są tam wspomniani jako trwający w pogaństwie, nieudolni, którzy nigdy nie będą w stanie dorównać Norwegom. Słowianie potrzebni są – jako odstraszający przykład pogaństwa - dla umacniania wiary chrześcijańskiej w Skandynawii, są polityczną konkurencją - w kontroli nad Połabiem; autorzy sag sugerują, że król duński powinien być zwierzchnikiem ziem między Łabą a wybrzeżem bałtyckim. Jest i o kobietach – Astrydzie, pięknej, rozsądnej, mądrej, małżonkach słowiańskich (odwrotnie – nie..) polskiej Ryksie... Związki dynastyczne z Piastami, handlowe. Intrygi i bitwy morskie. Bohaterzy, którzy wydają się znać swoje przeznaczenie. Bohater musi dopiąć swego losu, inspirując się Ewangelią, ale wpływy literackie starych skandynawskich opowieści są widoczne.

Wykład Roberta F. Barkowskiego, członka Związku Literatów Polskich, polskiego pisarza zaangażowanego w popularyzację i upowszechnianie w Niemczech literatury polskiej i historii Polski. Czy w 1000 roku Otto III koronował Chrobrego?

Dziejopis Gall Anonim opisuje rok 1000 i Zjazd Gnieźnieński, podczas którego cesarz niemiecki Otto III nałożył na głowę księcia Bolesława własny diadem cesarski, a książę odważył się go przyjąć bez wsparcia niemieckich biskupów... Cesarz wręczył również polskiemu władcy kopię Włóczni św. Maurycego;, tzw. Włócznię przeznaczenia, której legionista użył, by przebić bok Jezusa Chrystusa. W odpowiedzi na tak cenny podarek książę Bolesław Chrobry ofiarował Ottonowi III ramię św. Wojciecha. Prelegent mówił, że Otto III forsował swój projekt wspólnej Europy bez dominacji jednego narodu, na zasadzie przyjaźni i partnerstwa. Świecka koronacja naszego księcia Bolesława, reprezentanta cesarstwa na ziemi słowiańskiej? Z prawami do nadawania godności kościelnych. Toczą się wśród uczonych dyskusje o znaczeniu wydarzeń Zjazdu Gnieźnieńskiego. Teorii jest wiele - wśród ekspertów od realiów tej konkretnej epoki, większość z nich przychyla się do daty 1025 roku jako koronacji księcia Bolesława Chrobrego.

Tymczasem nasz dzisiejszy Chrobry - Andrzej Olszak etnograf Muzeum Etnograficzne w Ochli, Stowarzyszenie Serce Zielonej Góry, w pięknym stroju z epoki przechadza się krokiem gospodarza na dziedzińcu... Organizatorzy dziękują rekonstruktorom, gościom tego dnia na zamczysku naszym; aktorom Lubuskiego Teatru. Pozostałym: Natalia Natalia Wojcieszak Dbteam, Anna Anna Murawska Dbteam, Małgorzata Małgorzata Szuniewicz Dbteam, Tomasz Tomasz Strakowski Dbteam, Darek Biczyński, WOTAN HIRD - Drużyna Wikingów i Słowian, Drużyna Wielecko-Pomorska „Gryf”, Drużyna Grodu Horodna, Valknut Hird z Wolnicy, Drużyna Matoha, Drużyna LAGOM z Bractwa Wojowników KRUKI. Slav Medieval Shop, Kram Szepczące Kruki, Drużyna Matoha; mogliśmy ich podziwiać w pochodzie spod Ratusza, turniejach i warsztatach rzemiosł dawnych, w warsztatach z Motanek, na które zaprosił Wojewoda Lubuski Marek Cebula, grach plebejskich dla dzieci i dorosłych, bitwach – na dziedzińcu i moście zamkowym, pojedynkach, turnieju łuczniczym. Koncertach muzyki dawnej.

Gospodarzem wydarzenia było Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej, Powiat Międzyrzecki starosta Bogusław Zaborowski. Patronat honorowy: Wojewoda Lubuski Marek Cebula, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Marcin Jabłoński Marszałek Województwa Lubuskiego. Zbigniew Kołodziej - Członek Zarządu Województwa Lubuskiego, Grzegorz Potęga Wicemarszałek Województwa Lubuskiego, Lubuski Urząd Wojewódzki.


Iwona Wróblak

maj 2025 r.









































poniedziałek, 28 kwietnia 2025

 

Na ryneczku...


    Miejsce w sercu starego miasta, blisko jest zamek, naturalne byłoby, gdyby - jeszcze przed lokacją miasta w XIII wieku - umościła się w pobliżu osada targowa, podobno pierwsza przy grodzie. Tu jeszcze nikt z archeologów nie kopał...

    Z większej części nawierzchni targowiska zerwano asfalt. Co będzie pod nim? Czy uda się zlokalizować pierwszą osadę targową w Międzyrzeczu? Na razie koparki napotykają niemal tylko ciemny namuł... I jak mówi archeolog Artur Sobucki, pewnie tak będzie, bo ryneczek stoi na rzecznych namułach, koparka wydobywa czarną ziemię. Płynie tuż obok Paklica i równolegle tzw. kanał ulgi, który bywał przy młynach, w zapiskach z XVIII w. odnotowano, że miejsce jest bagniste, niezmeliorowane, suchą nogą trudno dostępne. W przeszłości woda szeroko rozlewała się po okolicy. Współcześnie brzeg przy kanale został sztucznie podniesiony, planuje się tam ścieżkę rowerową.

    Garncarska, parking przy ulicy, ogrodzenie, za nim trwa przebudowa nawierzchni rynku. Dwoje archeologów w wykopie; Daria Kaniewska nanosi na arkusz notatnika zarysy fundamentów ceglanych niewielkiego domu – pierzeja rynku, mieszkał tu ktoś bogatszy; kamienie bruku wokół domów – to jedyne znalezisko na razie, i moneta z 1921 r. Artur Sobucki mówi, że przedwojenne domy tutaj nie były podpiwniczone – teren podmokły. Woda przez stulecia bardzo meandrowała, w średniowieczu ludzie musieli się dostosować, rozkładali kramy, gdzie były warunki ku temu – np. na wąskim jęzorze łachy piasku wśród bagniska...

    Przebudowa nawierzchni przewiduje kanalizację terenu, przyłącza elektryczne i wodne – mówi inżynier budowy Anita Słoneczna. Wymagany w takim miejscu nadzór archeologiczny może pozwoli dopisać arcyciekawy wątek najdawniejszej historii miasta Międzyrzecza.

    Na razie – równoległy do siatki ogrodzenia wykop, przy całej długości targowiska, nieliczne resztki cegieł, nowożytnych, z XIX wieku – jak mówi archeolog - zostały rozwłóczone po wyburzeniu domów. Starsi mieszkańcy pamiętają, jak wyprowadzali się stąd w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, bo miał być, po wyburzeniu domów, założony nowy targ. Poprzedni, nazywany świńskim, był koło ulicy Strzeleckiej (dzisiejsze Osiedle Centrum).

    Na planie budowy są zaznaczone studnie kanalizacyjne. Widoczne już betonowe białe kwadraty to stopy fundamentowe pod kontenery, docelowo dwa, lub trzy, stosownie do potrzeb przyszłych kupców.


Iwona Wróblak

kwiecień 2025 r.









sobota, 26 kwietnia 2025

 

Michał Wieczorek – moja osobista pamięć

Spotkanie w Bibliotece Publicznej, prowadziła je Anna Kuźmińska – Świder, tym razem z poetą Michałem Wieczorkiem. Urodzony w Poznaniu, młodość spędził w Międzyrzeczu, mieszka w Poznaniu, z zawodu prawnik. Wydał dotychczas 5 tomików wierszy. O czym są?

To moja osobista pamięć – odpowiada. Nastrojowa bardzo poezja, w formie – epicka. Opowiadająca. Retrospekcja z głębi wspomnień z dzieciństwa i młodości w Obrzycach i Międzyrzeczu. W geografii czasów, którym towarzyszyła. Słuchamy ponadczasowego, kultowego utworu Zespołu „Procol Harum” - „A Whiter Shade Of People” (bielszy odcień pamięci), z dużą przyjemnością słuchamy tego ponadczasowego przeboju...

Czytać poetę w konkretnej chwili... Słów nie pamięta (poeta wybielony), pamięć jest bielsza, może jak odcień bluesa... Jeszcze będzie nam dane na telebimie obejrzeć poety i pieśniarza Jacka Kaczmarka „Co się stało z naszą klasą” - kultowe pokoleniowe przeżycia lat 80. ubiegłego wieku, o wędrówkach w czasach, kiedy perspektywy godziwego życia we własnym kraju były niewielkie, a wybór ograniczał się do emigracji albo biedy... DOM (ulica-podwórko) jak część tej samej melodii. Są jedną historią międzyrzecko-obrzycką.

Michał Wieczorek o drobiazgach zapamiętanych z babcinej spiżarni i kuchni; smaku dzieciństwa oczekującego na dojrzałość.

Obrzyckie korytarze wyślizgane stopami dziadków, Wieczorek międzyrzeczanin w trzecim pokoleniu nasłuchuje, pięć dekad, pamięć pozwala trwać, i coraz mocniej docenia przyjaźnie. Koraliki w dłoniach babci, odpryski pamięci w cegłach zamknięte.

Słuchać sercem (swojej) historii, czas milknie w snach, każdy niesie dzieciństwo przez miasto, jest ono wspólnym światem. Ślady kroków na piaskach pamięci. Lustra i skrzydła. Miejsce – jest drugim imieniem...

Łatwiej jest (o)powiedzieć w skondensowanej formie, dużo w tych wierszach epickości...

Nie spotykamy ludzi przypadkowo. Nastrojowe wiersze we mgle, impresje. Roziskrzone marzenia. Egzystencjalne, o marzeniach osobniczych, które zawsze są obecne, jakby w podszewce.

Rozsypane na kartach tomiku słowa. Dialog-rozmowa ze sobą. Obraz chwili. Nazywanie emocji. Narracja w pierwszej osobie, która jest centrum świata, nieco orbitującym. Pamięć w obrębie własnego życia. Szukanie – jest modlitwą. Zatrzymać młodość – czy to możliwe i etyczne...


Iwona Wróblak

kwiecień 2025 r.