niedziela, 16 maja 2021

 

Lucyfer trawi kawałek własnego serca


Kolejna perełka w księgozbiorze naszej Biblioteki Publicznej – Philip Zimbardo „Efekt Lucyfera”. Książka polecona mi przez panie bibliotekarki, jako warta przeczytania... Ja zgodziłabym się z tym, że NAM wszystkim do przeczytania niezbędna... Na kierunkach związanych z psychologią jej lektura, chociaż w części, jest obowiązująca. Dla człowieka żyjącego w XXI wieku to inspirująca książka... która ostatecznie ma na celu uczenie się, jak przeciwstawiać się (wszechwładnej) manipulacji. Bronić się przed nią.

Jak pisze prof. Zimbardo, warto zastanowić się, na ile opisane sytuacje dotyczą (bezpośrednio) Czytającego książkę. Poprzedni wiek doświadczył nas okrutnymi zdarzeniami. Jak zachowalibyśmy się, kiedy przyszłoby nam wybrać – być zabitym, torturowanym, czy (aby przetrwać) zabić, dręczyć kogoś innego. Na tyle znamy siebie, na ile nas sprawdzono, dlatego warto sobie zadać te pytania, uczestnicząc – jako czytelnik – w swoistych warsztatach psychologicznych. Dowiadując się co nieco o naturze naszej zwierzęco-ludzkiej (czy ludzko-zwierzęcej...)

Stanfordzki Eksperyment Więzienny, zrealizowany w podziemiach Instytutu Psychologii Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii. Dla celów badawczych psycholog społeczny prof. Philip Zimbardo zainicjował powstanie miejsca odosobnienia, w którym role więźniów i strażników losowo przydzielono ochotnikom, studentom wydziału psychologii. Jak sprawdzili się w tych nowych dla siebie relacjach? Epoka lat 70. ubiegłego wieku, czasy hippisowskie, w USA masowe demonstracje przeciw toczącej się wojnie w Wietnamie. Masowe protesty – w których brał też udział Zimbardo - przeciwko Systemowi; politycznemu, obyczajowemu. W Stanach można zadawać (niewygodne) pytania, na projekty naukowe dostaje się też granty. Na ile system implikuje nasze działanie, a ile jest w tym naszej tzw. wolnej woli...? Czy jej wystarczy... by zachować się jak istota czująca nawet w bardzo niesprzyjającym środowisku... Takim jak Auschwitz na przykład. Czy naciski społeczne, albo zwykły konformizm, może pozbawić nas tzw. człowieczeństwa? (zwierzęta też potrafią się przyjaźnić, wspierać międzygatunkowo). A jesteśmy bez wątpienia istotami społecznymi. Teraz przechodzimy wielki niebezpieczny w długim terminie eksperyment związany z tzw. „dystansem społecznym”, anonimowością masek nakazanych nam do noszenia pod groźbą mandatów; ponadroczną epidemią strachu o zdrowie, życie swoje, bliskich, ogólnoświatową i powszechną, codziennie aplikowaną z mediów. Coraz mniej mówimy sobie „dzień dobry”, pod MASKAMI (praktykowano to np. w wiezieniach w Iraku, Afganistanie) nie widać emocji, nie widać twarzy, jest deindywidualizacja, dehumanizacja. Uniformizm. Formalizm. Agresja i depresja, jako dwie strony tego samego medalu. Fhilip Zimbardo dzisiaj bardzo aktualny.

Strażnik więzienny. Chcielibyśmy mieć taki zawód? Początkowo wybrani do eksperymentu Stanfordzkiego raczej chcieli być więźniami, potem losowo wybrani jako „strażnicy”- nie wszyscy, (za)bardzo wczuli się w swoje role... Zabawa ich wciągnęła (nie wszystkich...). O ile (przed eksperymentem) zabawą nazwaliby psychiczne dręczenie swoich kolegów ze studiów...? Może też ważny był, dowartościowujący, udział w badaniach naukowych, w postępie w ogólnym zdobywaniu wiedzy (psychologicznej), znaczenie tego epizodu w swoim społecznym nieustannym dorastaniu, autorytet mentora, no i wynagrodzenie za udział w Eksperymencie, za dwa tygodnie pracy, ważna wtedy pozycja w skąpym studenckim budżecie. Zimbardo też, jak mówił, się wciągnął w rolę Dyrektora wiezienia (w jej pomieszanie z funkcją kontrolera eksperymentu badawczego), o czym pisze w końcowych wnioskach.

Blokada zniekształceń poznawczych czynników kontrolnych.

Z tego, być może, się składamy (także). Osoba – aktor na scenie życia, z określoną przez strukturę genetyczną, biologiczną, fizyczną i psychiczną, swobodą działania. Sytuacja jako kontekst behawioralny, jej funkcje nagradzające i normatywne nadające znaczenie i tożsamość rolom i statusowi aktora; i System złożony z funkcjonariuszy i instytucji, dysponujący ideologią, wartościami i władzą stwarzającą sytuacje, dyktującą role i oczekiwania dotyczące zachowań APROBOWANYCH.

Poczucie braku osobistej rozpoznawalności może może powodować zachowania antyspołeczne. Indywidualność i jej odczucie, OSOBISTA odpowiedzialność za czyny - to człowieczeństwo. Jak bardzo wpływ sytuacji społecznej decyduje o złu w człowieku? Czy zdecyduje za Nas System – miejsce, gdzie Nas zastano - geografia, klimat, epoka historyczna, dominacja kulturowa, religijna. Czy zdeterminuje Sytuacja osobista, życiorys? W interakcji z konstrukcją psychiczną, behawiorem? Skłonność do zła i skłonność do dobra do fundamentalna dwoistość natury ludzkiej. Europejskie archetypy kulturowe znane od starożytności; w postaciach Apolla – racjonalność, porządek, spójność, mądrość, i Dionizosa – chaos, dezorganizacja, irracjonalność, nadmierna seksualność.

W przypadku zbrodni nazistowskich mówi się o banalności zła. Jest także – banalność Dobra. Wszyscy mamy zadatki na to (banalne) zło i (banalne) dobro... Bohaterzy, i zbrodniarze, są wśród nas. Nawet w epokach Zła.

Autor cytuje Aleksandra Sołżenicyna, który dużo wiedział o piekle sowieckich łagrów: „Linia oddzielająca dobro od zła biegnie przez serce każdej istoty ludzkiej. A kto jest skłonny zniszczyć kawałek własnego serca?” Jeżeli już Je, swoje serce, niszczy, musi mieć ważne ku temu, tragiczne dla niego, powody – tak myślę...


Iwona Wróblak

maj 2021




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz