środa, 12 maja 2021

 

Schowani do wora – nieocenialni...



Jeszcze nie-zweryfikowani... Niegrypsujący. Jak mówił Andrzej Flűgel, teraz podkultura więzienna stawia (podobnie jak całe społeczeństwo) na pieniądz... Teraz On jest siłą. Kiedyś liczyła się ucieczka z zamkniętego więzienia, konsekwentne niepodawanie ręki klawiszowi (funkcjonariuszowi więziennemu), jako przedstawicielowi świata nieprzystawalnego...

Pierwsze po miesiącach zakazów epidemicznych spotkanie z autorem – w ramach Nocy Kultury - w Czytelni Biblioteki Publicznej w Międzyrzeczu. Andrzej Flűgel, przez ponad 10 lat wychowawca więzienny w Areszcie Śledczym w Zielonej Górze i Zakładzie Karnym w Krzywańcu, ze swoją córką Patrycją w roli moderatorki, promujący swoją książkę „Schowani do wora. Wspomnienia byłego wychowawcy więziennego”.

Szkice więzienne, historie o osadzonych z punktu widzenia oficera – wychowawcy, do 1989 r. pracującego w mundurze, starającego się realizować – jak mówi autor – nierealizowalny program resocjalizacyjny... Świat za murem więziennym wygląda jak struktura społeczeństwa. Jest hierarchiczny. Poprzedni system polityczny był opresyjny, a teraz? Przestępcy, osoby łamiące prawom muszą być izolowane... Czy warunki, które napotkają po odbyciu kary, umożliwią im powrót do normalnego życia? Kurator sądowy znajdzie dość czasu dla każdego z nich? By pomóc im pracować. Uwierzyć z system społecznych wartości moralnych? W Siebie?

Ciekawe historie o charakterach ludzkich, powikłanych życiorysach. Swoistej więziennej filozofii. Świata poza murem. Historie, które (wychowawca) musi wysłuchać... Bo to główny cel, Prawo każdego człowieka, do bycia wysłuchanym. Wychowawca więzienny, oprócz znajomości prawa, podstaw psychologii, jak umyślę, musi umieć nawiązywać kontakty z Każdym, (przynajmniej) próbować tam być na normalnych (w społeczeństwie) warunkach, być... człowiekiem. Czy to się udawało autorowi? Mówi – nie zawsze, zaliczył porażki wychowawcze, nie wszyscy z osadzonych z jego Oddziału nie powrócili za kraty.

O tym wysłuchaniu (drugiego człowieka)... Czy (regulaminowa) walką z grypserą nie była... przesadzona? Grypsowanie „złodziejów”, czyli osadzonych, to... samoobrona przed „klawiszami”. Przed restrykcyjnymi okowami okoliczności i sytuacji, jakie nas spotykają, i którym nie możemy, z jakichś przyczyn, sprostać... I wybieramy drogę – na skróty, jedyną, która wydaje się – możliwa, korzystna... W Więzieniu wszyscy (prawie) są niewinni.. Tylko te krzywdy, które wyrządza się przy tym Innym ludziom, prawom i normom społecznym... Są ostre formy „grypsery” - to niszczenie innych. Grypser „uczy się” jak uciec, ominąć, oszukać System. Jeśli ten jest resocjalizacyjnie niewydolny. W deklaratywnym, też intencjonalnym, proteście dokonuje samookaleczeń – regulaminowo kończą się one wnioskiem o ukaranie.

Człowiek musi egzystować w ramach jakiejś struktury wspólnotowej. Jakieś Zasady są, jak myślę, czymś nieodzownym w każdej wspólnocie. I takie są – w kobiecych wiezieniach bardzo źle oceniane jest dzieciobójstwo, w męskich – pedofilia. Najlepiej byłoby reformować społeczeństwo, bo to z jego praw ekstremalnie wynaturza się świat więzienny, podstawy niedostosowania wynosi się w lwiej części z niedostatków wychowania rodzinnego.

Czy wymiana personelu więziennego, po 1989 r., jakościowo, już zaszła? Stara kadra strażników więziennych, niemająca odpowiedniego (wyższego) wykształcenia, z nawykami opartymi na zakazach, i idei zamykania jako takiej, z deklaratywnym tylko hasłem tzw. resocjalizacji, została wymieniona? Warunki w więzieniach uległy poprawie, szczególnie chodzi o zbyt wielką ilość osób w celi, nadmierne zagęszczenie, sprzyjające wzajemnej agresji... Czy realizowane programy resocjalizacyjne spełniają swoje funkcje? Obecnie w Zakładach Karnych działają pracownicze związki zawodowe, do ZK mają wstęp organizacje pozarządowe i związki wyznaniowe. Pan Flűgel przez lata prowadził teatr amatorski, mówi, że dla niego był odskocznią od więziennej codzienności w swojej pracy, stresu z nią związanego. W Międzyrzeczu realizowane były spektakle z udziałem osadzonych.

Jeszcze jedno. Ile KAZDY z nas ma w sobie strażnika i więźnia jednocześnie. Człowiek to natura dwoista, zła i dobra jednocześnie. Kultura i uspołecznienie Nas takimi stworzyło. Pragnienie uznania w grupie (w pierwszym okresie życia dominująca) – i jednocześnie potrzeba wolności... Wzajemna gra tych dwóch naczelnych potrzeb istot czujących – bo nie dotyczy to tylko człowieka... Jako gatunku.

Słynny Stanfordzki Eksperyment Więzienny z lat 70. ubiegłego wieku, gdzie losowo w celach badawczych przydzielano, starannie wyselekcjonowanym, niemającym cech psychopatologicznych, młodym osobom – na 5 dni - role więźnia i strażnika, udowodnił, że – w warunkach zamknięcia, w upojeniu władzą, bez stałego nadzoru, szkolenia, dojść może do psychicznego znęcania się nad byłym kolegą za studiów, a takie działanie okaże się, z nudy, z braku innych zajęć, dobrą zabawą... Nie wiemy, jak rolę w życiu przewidzi dla nas karma czy inny sprawczy czynnik; okoliczności sytuacyjne, wplątane w System, mogą okazać się silniejsze niż nasza osobowość. Nic nie wiemy o sobie, dopóki nas nie sprawdzono.

Dlatego dobrze jest wysłuchać historii-opowieści o ludziach...

Iwona Wróblak

maj 2021










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz