środa, 18 czerwca 2025

 

Obrzyce-Obrawalde pechowe miejsce dla człowieczeństwa



Obrzyce/Obrawalde, pięknie zaprojektowany obiekt szpitalno-mieszkalny niedaleko Międzyrzecza/Meseritz oddany do użytku w 1904 roku. Jeszcze dziś tonie w zieleni... Niektórym zwiedzającym towarzyszy natrętnie dziwna cisza – jak uczucie obserwowania, i cierpienia, osób, które odeszły za TĘ granicę – w olbrzymiej traumie, zamęczeni, zakatowani, upokorzeni. Do ostatniej wojny był wzorcowym szpitalem psychiatrycznym, gdzie oprócz miejsc dla chorych psychicznie działał oddział - sanatorium dla dzieci, i drugi dla starców.

Mamy, w dniu wykładu pani Katarzyny, 13. dzień miesiąca, i jednocześnie piątek, koniunkcja według starych wierzeń - pechowa... Coś w tym jest... Obrawalde – miejsce, które złamało wielu ludziom życie. Biblioteka Publiczna w Międzyrzeczu – promocja najnowszej książki Katarzyny Sztuby-Frąckowiak pt. „Szpital Psychiatryczny w Obrzycach 1904-1945. Cienie z przeszłości”.

Katarzyna Sztuba-Frąckowiak jest wielbicielką archiwów; tam jest ważna cząstka prawdy. Szczęśliwie, cudem – jak mówi autorka – te akurat archiwa się zachowały, można z nich korzystać. Dokumenty zawierają zdjęcia, życiorysy... - pechowców, którym przyszło żyć, pracować, kiedy wszelkie wartości ludzkie zostały przenicowane. Kariery zawodowe, związki między ludźmi, i te intymne; polityka, która miesza w życiu zwykłych ludzi. Prelegentka uważnie się im przygląda, jakie mieli motywy, ile sił psychicznych, i czy zdołali unieść ciężar zbrodni nie tylko swoich. Pielęgniarki będące świadkami śmierci dzieci, i też zadające śmierć – zastrzykiem... Bo – rozkaz przełożonego, bo w ich przekonaniu brak innej możliwości zachowania się TAM, w tamtym czasie.

Pierwszy dyrektor Szpitala Ludwig Scholz – człowiek pechowy, bo zbyt ambitny, celebryta, który wyznaczał swoją osobą zbyt wielkie standardy europejskie; za duży format - na hitleryzm, pisarz autor publikacji naukowych, potem pamiętników, autor nowoczesnego podręcznika dla personelu medycznego. Ofiara swojego sukcesu zawodowego; od młodości towarzyszył swojemu ojcu, też lekarzowi psychiatrze, przy pracy, pochodził z Nadrenii, w wieku 29. lat spośród 16. kandydatów wygrał konkurs na stanowisko, dostał misję utworzenia Zakładu dla Obłąkanych koło Meseritz. Wymyślił nazwę szpitala: Obra- rzeka, i Walde – las. Obrawalde. Przeszkolił pracowników w rejonie, gdzie przeważali rolnicy i rzemieślnicy, stworzył Szkołę dla Pielęgniarek. Zbudował szpital od podstaw, w 1908 roku otwarto 4 oddziały.

Pani Katarzyna, korzystając ze swej ogromnej wiedzy, wtrąca nieco informacji o historii (pechowej...) tych czasów – Starostą Krajowym w Prowincji Poznańskiej był Zygmunt von Dziembowski, który potem zamieszkał w swoim majątku w Bobowicku; dokumenty mówią o niedobrych pełnych zawiści stosunkach w Starostwie, w wyniku których Scholz został przeniesiony do peryferyjnego – wobec zelektryfikowanego, nowoczesnego wtedy Obrawalde – Kościana, potem do Bremy, gdzie był lekarzem neurologiem, w 1914 r. powołany do wojska jako lekarz okrętowy. Umarł w 1918 r. w Szampanii w wieku 54 lat. Pech jest marnotrawstwem... ale historia ma swoje preferencje.

Następna postać, także żywa. Jan Byczyński, murarz, który przyjechał z Prowincji Poznańskiej, z Rybojad pod dzisiejszym Trzcielem, z żoną Katarzyną z Łowynia z zaboru pruskiego – żeby się dorobić, tutaj były lepsze zarobki... Pech – zachorował psychicznie, stał się agresywny i niebezpieczny, leczył się w Obrawalde, zmarł – jak przypuszcza pani Sztuba-Frąckowiak – z niedożywienia; w tle szalejący kryzys w Niemczech, żywność w szpitalach przeznaczano na osoby tzw. „produktywne”, eutanazja jak widać nie zaczęła się w czasie wojny, czy to cecha niemiecka (pruska), ten pragmatyzm... Oszczędności murarza zostały zlicytowane na poczet kosztów leczenia, żona z dziećmi została żebraczką, mimo że w Niemczech rządzili wtedy socjaliści mający program pomocy społecznej dla ubogich...

Baron Ernest von Heyking, pechowiec, konserwatysta, zatwardziały antypolak, następca Dziembowskiego na stanowisku Starosty Krajowego, tego który preferował równe odległości między nacjami. Heyking zaczął intensywną germanizację Polaków. W 1914 r. zaczęły się rozruchy w Niemczech, rewolucja, rozprzężenie, kumulowały się ambicje niepodległościowe w Wielkopolsce - Wojciech Korfanty wszedł w skład Rady Ludowej w Starostwie w Poznaniu, zajmował się instytucjami samorządowymi, organizacjami pożytku publicznego. Heyking w 1919 r. został internowany przez Polaków, pozbawiony służbowego mieszkania, i w Berlinie – stolicy Republiki Weimarskiej rządzili wtedy socjaliści. W Obrawalde – ostatnim skrawku Prus, gdzie mieszkali Niemcy, a nie było powstańców wielkopolskich, objął urząd starosty Krajowego, nie na długo. Nienawidził Polaków, którzy pozbawili go urzędu, stawiał na cesarza... Baron przestał być potrzebny, wyjechał do Gorlitz i zajął się studiowaniem swojej kurlandzkiej rodzinnej genealogii.

Następny z pechowców Obrawalde to dr Johann Caspari, socjalista, Żyd z Berlina, ojciec był urzędnikiem. Pracowity, skończył studia prawnicze, podczas I wojny światowej walczył w armii pruskiej. Z racji swoich przekonań zajmował się sprawami nieletnich. Do 1928 r. Starosta Krajowy. Założył w Obrawalde na oddziale 6. sanatorium dla dzieci. Po zwycięstwie w 1933 r. partii nazistowskiej Gestapo w Pile zmusiło Caspariego do popierania marszów NSDAP. Został pozbawiony prawa do emerytury. Pojechał do Zagłębia Saary, przyłączonego potem do Rzeszy, do Pragi w Czechach – Sudety zostały przyłączone w 1938 r., we Francji wspierał Ruch Oporu. W 1944 r. Hitler zajął Francję, Caspari z portu w Marsylii odpłynął do USA. W Niemczech był ścigany, wpisany na listę osób do likwidacji, pozbawiony niemieckiego obywatelstwa. W USA pracował jako robotnik, potem lektor języka niemieckiego. W 1948 r. zmarł w San Francisco.

Matylda Kronberg, pielęgniarka, urodziła się w 1899 r. na wsi w biednej rodzinie, wyrobnica, zdecydowała się osiedlić w Meseritz – zmuszona do wyboru wybrała opcję niemiecką, nie polską. Od 1925 r. w Obrawalde pracowała jako pomoc pielęgniarska, skończyła Szkołę dla Pielęgniarek. Jej pechem było poznanie i romans z murarzem Krothe, ciąża (bez aktu ślubu), o której powiadomiono administrację szpitala w Pile, według obowiązującego kodeksu dla kobiet było to niemoralne; skalanie etosu pielęgniarek. Ukarali ją przeniesieniem do pracy w kuchni, pralni. Ujęła się za nią Centrala Związków Zawodowych, Starosta Krajowy ugiął się przed mediami, Matylda dostała zasiłek, zamieszkała przy dzisiejszej ulicy Poznańskiej (mały domek jeszcze stoi), do pracy dojeżdżała rowerem a dziećmi zajmował się jej ojciec. Matylda Kronberg brała udział w eutanazji kobiet chorych zakaźnie. 29.01.1945 r. , kiedy do Obrawalde wkroczyli Rosjanie, Matyldy już tam nie było, może wyjechała do NRD albo ukryła się w Polsce, zmieniła nazwisko.

Elfriede Walsen z Hamburga, dziedziczka wielkiej fortuny, źle znosiła naloty aliantów na Hamburg, bomba spadła niedaleko jej domu. Trauma wywołała chorobę psychiczną, „transportem śmierci” trafiła w 1943 r. do Obrawalde na oddział 6., tzw. cichy oddział przyjęciowy. Po selekcji jako młoda kobieta zdolna do pracy znalazła się na oddziale 10., gdzie jak inni musiała pracować na swoje utrzymanie – jako arystokratka odmówiła i została zabita zastrzykiem, bo w Obrawalde nie można się było buntować. Został odnaleziony list jej ojca, inżyniera Walsena, rodzina dostała bardzo mało czasu, by zdążyć przyjechać na pogrzeb córki, mającej antynazistowskie poglądy.

Fundacja Miejsce Pamięci Obrzyce, której prezesem jest Katarzyna Sztuba-Frąckowiak. Pani Katarzyna oprowadza po Obrzycach wycieczki szkolne. Fundacja zajmuje się też opieką nad młodzieżą osadzoną na XIX oddziale dla podsądnych.
Celem Fundacji jest kultywowanie i upowszechnianie pamięci o ofiarach zbrodni hitlerowskiego ludobójstwa, dokonanych w trakcie II wojny światowej na terenach szpitali psychiatrycznych, a w szczególności w Obrzycach. Organizacja prowadzi działalność edukacyjną, badawczą i wydawniczą, popiera kampanie społeczne i twórczość poświęconą tematyce funkcjonowania szpitali psychiatrycznych w XX wieku, upowszechnia wiedzę o zbrodniach hitlerowskiego ludobójstwa popełnionych w szpitalu psychiatrycznym w Obrzycach i w innych szpitalach. Dąży do zachowania, utrzymania i konserwacji obiektów, dokumentów i archiwaliów pozostałych po szpitalu psychiatrycznym w Obrzycach, działa w zakresie kultury i sztuki, ochrony dóbr kulturalnych i dziedzictwa światowego w zakresie promowania tematyki „Akcji T4”, akcji zdecentralizowanej eutanazji i holokaustu. Wspiera organizacyjne, finansowo i rzeczowo organizacje pożytku publicznego, muzea, szpitale, szkoły, uczelnie wyższe, placówki oświatowe, fundacje i stowarzyszenia (osób prawnych i osób fizycznych).

Iwona Wróblak

czerwiec 2025 r. 















środa, 4 czerwca 2025

 

Józef Unrug – patriota-Polak z wyboru


Sławomir Palicki gościł z wykładem w Muzeum w Międzyrzeczu, tematem był admirał Mare Nostrum (łac. admirał naszego Morza Bałtyckiego), czyli historia Józefa Unruga, jego okrętów i marynarzy. W międzyrzeckiej muzealnej kolekcji portretów trumiennych mamy m.in. portrety przodków admirała, jako szlachcic polski miał indygent; dokument oznaczający nadanie zagranicznemu rodowi obywatelstwa i związanych z nim przywilejów.

Patriotyzm nie musi być związany z miejscem urodzenia, Unrug był z pochodzenia Niemcem. Jego rzetelność w wychowaniu marynarzy Palicki zobrazował cytatem z H. Sienkiewicza, w którym marynarze w czasie sztormu zamiast w bezsilności wobec żywiołu chłostać fale naprawiali swój zmurszały statek, by ten dał odpór burzy.

Ur. w 1884 r. w Brandenburgu Joseph Michael Hubert von Unruh pochodził z niemieckiej rodziny szlacheckiej z Wielkopolski, Śląska, od XVII posiadającej także polską linię. Ród dobrze wpisał się w historię Rzeczpospolitej Obojga Narodów, wielu przodków było wojskowymi, wujowie walczyli w Powstaniu Styczniowym w 1863 r.

Ojciec wydziedziczył go z rodzinnego majątku, bo Joseph nie chciał być posiadaczem ziemskim, wolał morze, wstąpił do Marineakademie w Kilonii, został oficerem, skończył kurs minowy. Pływał na pokładach niemieckich okrętów, jako generał major pruskiej gwardii był wieloletnim adiutantem Fryderyka Wilhelma IV, brata cesarza Wilhelma I.

Lubił się uczyć. Józef nauczył się też języka polskiego, poznał polską kulturę i tradycję. W 1914 r. pływał na cesarskim okręcie podwodnym Wilhelma II, w 1915 r. walczył z Brytyjczykami. Został komendantem szkoły okrętów podwodnych oraz dowódcą flotylli; szkoleniowcem, wzorem nauczyciela i wychowawcy.

W 1918 r. w Niemczech wybuchła rewolucja, powstała Republika Weimarska, która przeżywała wstrząsy, prawicowe zamachy stanu. W 1919 r. Unrug złożył dymisję, zgłosił się, jak wielu innych doświadczonych oficerów, do polskiej marynarki. Tworzył bataliony morskie, które wzięły udział w wojnie polsko-bolszewickiej jako piechota morska – wobec 109 km wybrzeża posiadanego przez Polskę, udzielali wsparcia dla działań frontowych.
W latach 1920–1922 Józef Unrug został szefem Sztabu Dowództwa Floty. Za jego inicjatywą nastąpił znaczący rozwój polskiej Marynarki Wojennej, jej zaplecza technicznego; niszczycieli „Wichra”, „Błyskawicy” i „Burzy”, okrętów Rzeczpospolitej Polskiej (ORP) „Wilk” i innych. Zbudowano port wojenny na Oksywiu, Stocznię Marynarki Wojennej. Zainicjował utworzenie Funduszu Obrony Morskiej (8 mln zł.), z pieniędzy ofiarowanych przez społeczeństwo powstał okręt podwodny ORP „Orzeł” - którego wrak jest nadal poszukiwany w wodach Morza Północnego. Pan Palicki mówił o dalszych losach polskich okrętów wojennych, walczących na Morzu Śródziemnym, w Anglii.

W 1926 r. Józef Unrug awansował na stopień komandora, w1933 r. prezydent Ignacy Mościcki nadał mu stopień kontradmirała. W 1939 r. został dowódcą Obrony Wybrzeża, Helu, portu wojennego w Oksywiu – ostatniego bastionu polskiej obrony. Po kapitulacji kontradmirał Józef Unrug i jego żołnierze zostali internowani w Szwecji. Unrug nie przyjął propozycji lepszych warunków niewoli, czy wręcz powrotu do floty niemieckiej - miał rodzinne koligacje, był szykanowany w oflagach. Wobec Niemców zdystansowany, rozmawiał z nimi przez tłumacza. W 1945 r. w VII A Murnau został wyzwolony przez aliantów.

W Londynie Unrug został zastępcą szefa Kierownictwa Marynarki. Odmówił przyjęcia angielskiej emerytury, w 1948 r. z rodziną opuścił Wielką Brytanię, w Agadir w Maroku pracował przy kutrach, w magazynie, od 1955 r. mieszkał we Francji, jako kierowca ciężarówki woził żywność, potem był w domu opieki.

W 1921 r. ożenił się z kuzynką Zofią, miał jedno dziecko - syna Horacego, którego rodzina została po wojnie, jak wiele innych, pozbawiona polskiego obywatelstwa. Zmarł w wieku 88. lat, został pochowany w kaplicy zamku Branickich w Montrésor nad Loarą. Był apolityczny, ale w spisanej przez siebie ostatniej woli zastrzegł, że jego prochy mogą być przeniesione jedynie do wolnej Polski, w której godnie uhonorowani zostaną jego podkomendni – oficerowie Marynarki Wojennej II RP straceni lub zmarli w więzieniu. Stało się to możliwe dopiero w 2014 r. dzięki ekshumacjom zbiorowych mogił i identyfikacji genetycznej. W 2018 r. Admirał Józef Unrug i jego żona Zofia zostali pochowani na Cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni.

Wystawa poświęcona Józefowi Unrugowi jest do obejrzenia na terenie kompleksu zamkowego Muzeum w Międzyrzeczu.

Iwona Wróblak

czerwiec 2025 r.