niedziela, 5 kwietnia 2020


Śpiewno-poetyckie ŻYŁY Remigiusza Bordy

Tekst i muzyka w przestrzeni kompozycji jak w obrazie. Remigiusz nazywa siebie piszącym, i śpiewającym poezję, malarzem. Rysownikiem chwil stanów medytacyjnego oświecenia, czy wyzwolenia, kiedy jest tylko TERAZ, i nic więcej… Diagram, gdzie nie ma pięciolinii przeszłych i przyszłych.
Remik – artysta plastyk z wykształcenia, muzyczny samouk, zaczynający od licealnego jazzu na gitarze. Mówi mi - ja nie robię poezji śpiewanej, bo kojarzy mi się z patosem, a z patosu wybronić się ciężko, nie interesuje mnie to. Tak jak wygodne umoszczenie się w kanonie flamenco czy bluesa. W piosence jest metafora, ona transponuje uczucia – w odróżnieniu od np. malarstwa, które jest (bywa) tzw. czystą sztuką. To jest z zamierzenia autorska poezja, i muzyka; sztuka, gdzie można pozwolić sobie na emocje… Czynność śpiewania, z dodatkiem głosu, z muzyką, w dobrze przemyślanych proporcjach, jest mnóstwem dobrej energii pożytkowanej dla siebie i dla innych.
Zgłoska, wysokość wyśpiewanej nuty bardzo przemyślane. Interpretacja - wyrazista. Oszczędna w formie. Tworząc poddaje się emocjom, bo w muzyce tak można…  Mamy, jako narzędzie do wyrażania (śpiewania) – kanał, sposób przekazu właściwy śmiertelnikowi… Trzeba korzystać… Mózg (organiczny), i może coś jeszcze, jako narzędzie pracy, nie jest POZA nami. Stąd ciągłe przeglądanie się w zwierciadłach swojego obserwatora. I słuchanie.
Inspiracje… Poezja (pozornie) prosta, nieintelektualizowana, bywa bardzo dobra. Kwestia filtracji fraz. Zderzenie ich znaczeń, niekoniecznie wprost, czasem poboczności… W różnych konfiguracjach wzajemnych ustawień. O (wiarygodnej) miłości winno się śpiewać. Własny tekst nucić, dość głośno (by osoba usłyszała…)… To jak osobowy testament. Uwolnić się od czasu i przestrzeni, jak od liczb i ich abstrakcji. Posłuchać, jak pracuje ziemia, kiedy oboje z Tatianą sadzą kolejne leśne rośliny na swoim skrawku ziemi otaczającym Dom Sztuk w Kęszycy, gdzie patrzą na nich figurki buddów i innych aspektów; i dotykają tej naturalnej materii codziennie, są blisko…
Zintegrować się z rytmem pływu. Jak wody poruszane masą naturalnego satelity ziemskiego.
W takim sensie poezja może być zaangażowana i świadoma. Jak w jednej z pieśni, gdzie kilkoma oszczędnymi pociągnięciami pióra (i nut) nazwany jest stan pomiędzy miłością a jej brakiem, nadal będący Stanem istnienia, bo nigdy To, czym jesteśmy naprawdę – wiązką miłosnej energii – to nie przestaje istnieć.
 Męskie granie Remigiusza, piosenki łatwo wpadające w ucho… O kobietach i patriarchalnym systemie relacji społecznych panującym nam od tysiącleci. Mówi autor, że my, jako społeczeństwo, wiele tracimy na takim układzie... W miłości jako relacji kulturowej między płciami, często o cechach przemocy seksualnej, dominacji (męskiego) ego (myślę, że nie tylko męskiego…), ujarzmianiem drugiej osoby, nawykami i schematami zachowań odziedziczonymi po kulturach monoteistycznych, patriarchalnej proweniencji… Słowiańszczyzna też nie była łagodna, warto spojrzeć na nasze genetyczne dziedzictwo, odrzucając romantyczne okulary…  
Miłość – czy ma wiek kobiety dojrzałej? Z jej często skaleczoną doświadczeniami mniejszą gotowością do otwarcia się (czy wręcz zamknięciem…). Borda uważa, że miłość kobiety starszej jest jakościowo taka sama jak kobiety młodej, tylko – głębsza… Cóż, w naszej patriarchalnej kulturze jest kult ciała, młodego/pięknego/przydatnego narzędzia do reprodukcji (gatunku). To też może, nawet nieuświadomiony do końca, nawykowy sposób myślenia wielu kobiet o sobie, o swojej… przydatności.  Ciałem jest kobieta? Ciągle…
„Żyły” – pierwsza autorska płyta (już następna się tworzy). Zrozumienie, jak sprzęgnięci jesteśmy z naszą ziemską planetą; rysunek ręki – ewolucyjnie wytworzonego  narzędzia ssaków do różnej aktywności, w tym wytwórczej, organu naturalnie wyrastającego z niej-Ziemi, powiązaną arterią z krwioobiegiem biocenozy, sekwencji tego samego DNA. Człowiek jest energią, niewyrazisty – przez swe oczy, biologię i przypisaną jej nieostrością widzenia powiązanych relacji wszechświata, zazwyczaj postrzegający go w kontekście przeszłości-przyszłości z nikłą strużką teraźniejszą, która wydaje mu się ogromem…
Ile masz dystansu do siebie? – pytam. - Jestem zlepkiem materii energetycznej, kwantów, elektronów… - odpowiada. Jak inne zdarzenia i ślady nici energetycznych: zwierzę; pies, kamień, roślina. Skała. Ale też czegoś je kompilującego w struktury o większej organizacji… tak myślę. Obserwator ujawnia się poprzez rośliny i zwierzęta, One nas oglądają (nie mamy monopolu..). Nasz, i ich, osąd jest uzależniony od narzędzi. - Jutro będę – mówi – wyglądał inaczej. Bo ulegamy ciągłym zmianom. Dynamice. Wyłaniamy się z oceanu panświadomości. Remik uważa, że jesteśmy częścią wielkiego ducha. Cokolwiek Nim – tym Duchem, nazwać, mieszkało/było w nas wiele/wielu, i w tym starym budynku Domu Sztuk, gdzie rozmawiamy, i w naszych ciałach, w których jesteśmy gośćmi… Najważniejsze w cyklu (przemian), w transponowanym naszemu zrozumieniu jest to niewidzialne/istniejące… Przenoszące różne wartości, kumulujące je i przekazujące (w sztafecie klepsydr wzajemnie się, obok siebie, grawitacyjnie znajdujących). W odbiorze piosenek, które śpiewa Remik. W naszym ich – jego piosenek – słuchaniu.
Świadomość tego procesu, zaistniałego, jest prawdziwą sztuką, która pozostanie, mam nadzieję, po człowieku. Zlepku tymczasowym materii. W wędrówce energii. Nie ma śmierci, bo nie istnieje rozpad energii… To fakt.
Jeśli byłoby coś do poprawki, w twoim życiu, to co na przykład? Miłość zmienia formę… (Dostrzegać, mieć) szacunek przed formą życia, jaką jest człowiek. Wzrasta się dlatego, że się kocha. I – wybacza sobie!. W jednej z piosenek jest ambitne zamierzenie: Godnie nosić pejzaż w sobie. Człowiek jest stałym napięciem, zamianą ciepła, oscylacją między zimnem kamienia a gorącem jego (człowieczego) serca. Jesteśmy kartą pamięci. Resetowalną?
Po co wyjść – poza człowieka…? Uroślinnić się – może najpierw konturem?… To się nazywa rozwój... Bryłę kamienia trzeba oznaczyć.. Porządkujemy się na korzyść kompozycji obrazu (jaki chcemy sobą malować). Zrozumieć, że mamy te same struktury jak… meble w naszym domu. To jest nasza antropomorficzność, skaza-cecha człowieka... A rozpad? Remik – zaczynasz się rozpadać, jak dochodzą do ciebie prastare lęki. Trzeba (od)puścić myślenie. Koncepcjonizm. I działać…
Emocje to smugi zwiewnego dymu, one powinny nam służyć do określania miejsca, gdzie jesteśmy, i zadań, jakie nas czekają. Rozwój samoświadomości – mówi Remigiusz nauczyciel ninjutsu jednej ze szkół sztuk walki - jest przejawem życia. Kreatywność jest bardzo ważna – w swojej misji, by przekonać do tej walki (o siebie) chociaż jednego człowieka.

„Żyły”. Autorska muzyka i aranżacja Remigiusza Bordy do własnych tekstów. Wiele z tych piosenek to kandydatki na hity rynkowe. Kwestia promocji…

Iwona Wróblak
kwiecień 2020



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz