Za
Starymi Drzwiami Pawła J. Sochackiego
Co jest za „Starymi drzwiami”
Pawła J. Sochackiego? Jest Babcia (i Jej dom..). Babcia Osoba z
dużej litery. Babcia czekająca na wnuka, by opowiedzieć mu baję.
Za Starymi Drzwiami są spełnione marzenia. Są opowieści –
turbo-doładowania na całe wnuka życie, opowieści które zawsze
kończą się dobrze. Te które dają siłę...
Za Drzwiami z wyraźnie zaznaczoną
(otwierającą je) Klamką jest świat związany z babcinymi
opowieściami...
Jest wysłuchane Dziecko. Jest Jego -
Dziecka budowanie. I Jego dziecka początki budowania więzi z Domem
– domem rodzinnym, tutejszym rodzinno-sąsiedzkim opolem,
Domem - który jak kurze łapki mądrej Szeptuchy stoi mocno
wrośnięty w krajobraz kulturowy.
Babcine szeptane bajki to mądre
ludowe przypowieści, intuicyjnie wybrane przez Pawła - bardzo
schludnie zredagowane – korzystające z przekazów lokalnych i
legend.
Narnia Pawła. Intymna, i
wydobyta na światło dzienne Narnia Dziecka Pawłowego. Jego
nieodłączny uśmiech, także, myślę, też proweniencji Babcinej.
Pokłady żyznej gleby memów kulturowych, podobno żyjących jakby
obok i pomimo, w pobliżu ludzi... Ziemi Babcinej na której urośnie,
już urósł, On, Paweł, jako mężczyzna, hołdujący w sobie
wielkie potężne Dziecko – czyli świeżość, uśmiech, otwarcie,
ciekawość... i szacunek... Paweł niewahający się słuchać
mądrej starej Kobiety, niczym Mokoszy, prawdawnych bogiń w trzech
(przedziałach wiekowych; dzieciństwo, młodość, dojrzałość)
postaciach. Skłonny do korzystania z dorobku pradziejowego
doświadczenia ludzkości.
Za Drzwiami Narniowymi Pawła J.
Sochackiego jest babcia i ta symboliczna, i ta rzeczywista, ze
wspomnień. Chcąca mówić, opowiadać, dzielić się swą wiedzą
wynikającą z doświadczeń życia, i ta intuicyjną-kobiecą –
Mokoszową, przekazywać opowieści.... A z opowieści,
jak mówią, składa się człowiek.
Szacunek Pawła do Starych Drzwi. Jego
ciekawość wobec głębi ludzkich doświadczeń, historii
mentalnych, ocalałych okruchów lokalnych przekazów, mniej czy
bardziej bajecznych – w której ziarna rzeczywistych przeszłych
zdarzeń na pewno są obecne.
Paweł zapamiętał to dziecko w
sobie, słuchające opowiadań Babci – Jej wielkiego dla dziecka
autorytetu, dokładnie je w sobie pamięta i pielęgnuje. Dziecko na
kolanach Wiedzmy-Wiedzącej-Tej-Która-Wie. Czy i Tej uczącej się
(wyciągającej wnioski) na swoich postępkach, co jest wybiórczą
mądrością interpretacyjną, niedeterministyczną. Uczącej się od
Dziecka spisującego jej Legendy... Mamy je – i legendy, i Dziecko
– w sobie wszyscy. Tylko czasem je zabijamy... Na szczęście, jak
wynika z Bajek, nie do końca. Bo tam w Bajach, nie ma śmierci, nie
ma rozpadu, jest trwanie, jak w wodnym akwenie. Jak w tao...
Bajki baśnie, bywały, i są,
przedmiotem i tematem naukowych rozpraw słynnych antropologów,
którzy wydobywają z nich odwieczne prawa, tropy. Ścieżki
antropogenezy. Bajki są po to, by je czytać d(D)zieciom. One, te
Dzieci, czyli My, zapamiętamy z nich to, co najważniejsze. Chyba że
uprzemy się, by zdusić w sobie tę pradawną wiedzę. Przymkniemy
Narniowo-Stołuniowe (czy inne nasze) Drzwi, Babcię, wodę
(taoistyczny symbol przepływania tego, co nieuchwytne, ale zawsze
istniejące). Dalekie echa, reminiscencje przeszłych kultur i
ich duchowych zdobyczy, żywych w nas, w naszych opowieściach
lokalnych. Memach bardziej żywotnych niż niejeden człowiek o
zamkniętych Drzwiach wewnętrznych - do których klamka nie podlega
zniszczeniu... Nie bez powodu.
Iwona Wróblak
sierpień 2020 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz