wtorek, 4 sierpnia 2020


Za Starymi Drzwiami Pawła J. Sochackiego

Co jest za „Starymi drzwiami” Pawła J. Sochackiego? Jest Babcia (i Jej dom..). Babcia Osoba z dużej litery. Babcia czekająca na wnuka, by opowiedzieć mu baję. Za Starymi Drzwiami są spełnione marzenia. Są opowieści – turbo-doładowania na całe wnuka życie, opowieści które zawsze kończą się dobrze. Te które dają siłę...
Za Drzwiami z wyraźnie zaznaczoną (otwierającą je) Klamką jest świat związany z babcinymi opowieściami...
Jest wysłuchane Dziecko. Jest Jego - Dziecka budowanie. I Jego dziecka początki budowania więzi z Domem – domem rodzinnym, tutejszym rodzinno-sąsiedzkim opolem, Domem - który jak kurze łapki mądrej Szeptuchy stoi mocno wrośnięty w krajobraz kulturowy.
Babcine szeptane bajki to mądre ludowe przypowieści, intuicyjnie wybrane przez Pawła - bardzo schludnie zredagowane – korzystające z przekazów lokalnych i legend.
Narnia Pawła. Intymna, i wydobyta na światło dzienne Narnia Dziecka Pawłowego. Jego nieodłączny uśmiech, także, myślę, też proweniencji Babcinej. Pokłady żyznej gleby memów kulturowych, podobno żyjących jakby obok i pomimo, w pobliżu ludzi... Ziemi Babcinej na której urośnie, już urósł, On, Paweł, jako mężczyzna, hołdujący w sobie wielkie potężne Dziecko – czyli świeżość, uśmiech, otwarcie, ciekawość... i szacunek... Paweł niewahający się słuchać mądrej starej Kobiety, niczym Mokoszy, prawdawnych bogiń w trzech (przedziałach wiekowych; dzieciństwo, młodość, dojrzałość) postaciach. Skłonny do korzystania z dorobku pradziejowego doświadczenia ludzkości.
Za Drzwiami Narniowymi Pawła J. Sochackiego jest babcia i ta symboliczna, i ta rzeczywista, ze wspomnień. Chcąca mówić, opowiadać, dzielić się swą wiedzą wynikającą z doświadczeń życia, i ta intuicyjną-kobiecą – Mokoszową, przekazywać opowieści.... A z opowieści, jak mówią, składa się człowiek.
Szacunek Pawła do Starych Drzwi. Jego ciekawość wobec głębi ludzkich doświadczeń, historii mentalnych, ocalałych okruchów lokalnych przekazów, mniej czy bardziej bajecznych – w której ziarna rzeczywistych przeszłych zdarzeń na pewno są obecne.
Paweł zapamiętał to dziecko w sobie, słuchające opowiadań Babci – Jej wielkiego dla dziecka autorytetu, dokładnie je w sobie pamięta i pielęgnuje. Dziecko na kolanach Wiedzmy-Wiedzącej-Tej-Która-Wie. Czy i Tej uczącej się (wyciągającej wnioski) na swoich postępkach, co jest wybiórczą mądrością interpretacyjną, niedeterministyczną. Uczącej się od Dziecka spisującego jej Legendy... Mamy je – i legendy, i Dziecko – w sobie wszyscy. Tylko czasem je zabijamy... Na szczęście, jak wynika z Bajek, nie do końca. Bo tam w Bajach, nie ma śmierci, nie ma rozpadu, jest trwanie, jak w wodnym akwenie. Jak w tao...
Bajki baśnie, bywały, i są, przedmiotem i tematem naukowych rozpraw słynnych antropologów, którzy wydobywają z nich odwieczne prawa, tropy. Ścieżki antropogenezy. Bajki są po to, by je czytać d(D)zieciom. One, te Dzieci, czyli My, zapamiętamy z nich to, co najważniejsze. Chyba że uprzemy się, by zdusić w sobie tę pradawną wiedzę. Przymkniemy Narniowo-Stołuniowe (czy inne nasze) Drzwi, Babcię, wodę (taoistyczny symbol przepływania tego, co nieuchwytne, ale zawsze istniejące). Dalekie echa, reminiscencje przeszłych kultur i ich duchowych zdobyczy, żywych w nas, w naszych opowieściach lokalnych. Memach bardziej żywotnych niż niejeden człowiek o zamkniętych Drzwiach wewnętrznych - do których klamka nie podlega zniszczeniu... Nie bez powodu.


Iwona Wróblak
sierpień 2020 r.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz