Edward Pasewicz poeta i pisarz
W międzyrzeckiej Bibliotece Publicznej spotkanie z Edwardem Pasewiczem, poetą, pisarzem, laureatem Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus” w 2022 r. za książkę „Pulverkopf”. Spotkanie prowadziła Izabela Spławska.
Pulverkopf to „układanka, starająca się w formie, języku i konstrukcji postaci scalać opowieść o naszej teraźniejszości z pamięcią o przeszłości i wiedzą o nas samych, o naszym miejscu w świecie i naszej tożsamości”... Pasewicz jest międzyrzeczaninem, na spotkanie z nim do Biblioteki przyszli znajomi, przyjaciele z dawnych lat, tropią razem z nim miejsca w naszej małej ojczyźnie, które wszyscy znamy... Ulice, gdzie razem się wychowywali, głośne zawsze, muzyczne „Bum-bum”, klimatyczna pokoleniowa knajpka na ul. 30.stycznia..
„Pulverkopf” - jak trafnie określiła to Spławska, z wykształcenia filolog, kulturoznawca i od kilku lat reżyserka bardzo dobrych spektakli z udziałem amatorskich aktorów – to powieść wielowymiarowa, palimpsest (rękopis spisany na używanym już wcześniej materiale piśmienniczym, z którego usunięto poprzedni tekst) złożona z wielu warstw, przenikających się, uzupełniających się historii ludzkich, sensów-znaczeń i ich tożsamości... Edward czyta nam odnośny fragment, wiele mówiący o jego bardzo osobistym stylu pisania.
Jak się tworzy konstrukcję książki? „Pulverkopf” było pisane bardzo długo, ponad 20 lat... Odnaleźć to, co zostało z bohatera autentycznego. Norberta, niemieckiego kompozytora z Mezeritz, odgrzebać ślady jego losów w Szpitalu dla Psychicznie i Nerwowo Chorych w Obrawalde (Obrzyce). Nanizane na pięciolinię – Edward także jest kompozytorem, wielbicielem muzyki klasycznej. Tkanki tzw. miękkie wiszą w (pisarskim) powietrzu; to wyszukane w internecie lokalne ciekawostki historyczne, cechy charakterów osób, sąsiadów, zapamiętane z dzieciństwa i wczesnej młodości.
Międzyrzecz niejednoznaczny etnicznie... pograniczność zwykłych stosunków międzyludzkich. Jak całe „ziemie odzyskane”. Mało tu autochtonów, olbrzymią większość stanowią przyjezdni, po wojnie musieli się jakoś ze sobą porozumieć, mimo różnic charakterów, historii, sposobów widzenia świata. Ich wnukowie poznają swoich dziadków... Trupie, mroczne aż do wizykalności, historie opowiadane przez babcię Weronikę, o tym, jak odżywić (wojenną, i powojenną), Śmierć, która ma nawet swój zapach... Powieść zdaje się być szyfrem...
Więc o warsztacie pisarskim nieco. Wybiera się z żywej postaci fragment i szyje się z niej kostium na miarę kilku bohaterów książki, którzy też składają się z wielości... Jak światy rozgałęzione. I wszystko jest przecież, z założenia (fizykalnego), całością... Tylko My patrzymy wybiórczo. Makro i mikrokosmos sensorycznych rzeczy poukładanych pomiędzy (naszymi) wszechświatami. Spajanymi przez sen i śmierć. Walec śmierci wojennej i systemowej w Obrzycach – miejscu ciągle tabu, które oswaja rzeczy straszne – bo otaczają nas tam umarli... Twarze ludzkich potworów są zwykłe. Fotografie bez historii. Fikcja jest mocna. Postać dana czytelnikowi musi być wiarygodna, zbudowana od szczegółu, i akapitu. Zauważalny motyw partytury w układaniu postaci. Powtórzeń, reminiscencji, jak z poprzednich żywotów... Sobowtórzeń – na skutek uszkodzenia płata skroniowego żołnierza, w wyniku czego mogą pojawić się w głowie dwie osoby. Strzępy wspomnień (na pewno prawdziwych?) stają się parabolą, archetypem lokalności (międzyrzeckiej). Kluczem do nich są nasze sny. Czasami ich słuchamy...
Iwona Wróblak
marzec 2023 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz