Chlebna Dobroć sztuki, kultury, poezji – na Festiwalu
ks. Jacka Błażkiewicza
Kolejny rok, czas letni, który – dla
wielu sympatyków - nie mógłby się obyć bez Festiwalu Poezji Śpiewanej,
organizowanego przez ks. dr Jacka Błażkiewicza. W tym roku mottem był wieloraki zamiar, czy stwierdzenie: „Być dobrym jak chleb”… Być czymś (Kimś) w ten sposób - wartościowym,
pożyw(n)czym, twórczym, co jest, po prostu – sakralne… Ten chleb – bochny, bardzo rzeczywiste, z kosza, zresztą smakowaliśmy
na koniec, aby słowo się stało –
chlebem…
Ksiądz Jacek ma tę właściwość, że gdziekolwiek
pracuje na parafiach, ma moc przyciągania do siebie pracowitych i ciekawych
ludzi, mających bezpośredni kontakt z literaturą i muzyką.
W poprzednich latach, jeszcze za czasów
jego posługi na parafii w Kęszycy Leśnej, gdzie był proboszczem, zapraszał na
Festiwal lubuskich literatów. Do tej pory obecny jest na Festiwalu Zbigniew
Kozłowski, także Maria Wasik. Poziom tych cennych inicjatyw stricte
kulturalnych, obecnie u nas w gminie niszowych, jest bardzo wysoki, szczególnie
w tym roku. Teraz z uwagi na nagromadzenie talentów wokalnych – począwszy od
małej Kaliny Tomysek, która zawojowała już większość lokalnych scen, po
dojrzałych wykonawców, których słucha się z wielką satysfakcją: Andrzeja
Kędzierskiego – studenta polonistyki z Gdańska, podróżnika, poligloty, (dobrego)
poety, wspaniałej Agaty Winnickiej – wokalistka z powodzeniem mogłaby śpiewać
na scenach dużo większych od tej na Głębokim, i Marcina Gąbki – z głębokim
basem-barytonem, i własnymi ciekawymi tekstami.
O każdej z tych postaci wiele można by
napisać, cytować wiersze Kędzierskiego – prezentują dużą kulturę literacką.
Andrzej brał lekcje emisji głosu – co było słychać, ma także dobre warunki
naturalne, ładny niski mocny głos, śpiewał m.in. jedną z piosenek Mietka
Szczęśniaka, co jest dość trudne technicznie. Rozmowa z nim także była bardzo
ciekawa… Szkoda że Festiwal trwał tylko (?) do północy… Z powodzeniem
moglibyśmy te dyskusje o literaturze, sztuce i życiu jeszcze przedłużyć,
tematów by nie zabrakło...
Agata
Winnicka – przepiękny wysoki głos, dobrze wyszkolony, materiał na oddzielny
autorski recital, może być - godzinny… Marcin Gąbka to opowieść sama w sobie… Pytany
o inspiracje wymienia Jacka Kaczmarskiego… Głos ma chyba równie dobry, teksty,
które pisze do swoich piosenek, są jak eposy z wieków średnich – takie czasy
mamy zawsze – średnie i pomiędzy …
Nie jest obojętny wobec pytań, które przynosi czas – continuum, zastany przez niego, i jego ogląd tego czasu, jako człowieka w nich żyjącego. I
poglądy osobiste. Ma je wyraziste. Warto posłuchać, zwłaszcza że jest to
wykonywane na bardzo dobrym poziomie artystycznym, z bezbłędną dykcją.
Literackie teksty do piosenek, wiersze samoistne, odpowiednio akcentowane przez
autora. Epos „Mysi raj” – o industrialnym człowieku, nie zauważającym klatki
otaczającego go świata i stosunków w nim, w jakie jest bez swojej woli
uwikłany.
Muzycznie ksiądz Jacek wybrał bardzo
dobrych, profesjonalnych – ze Szkoły Muzycznej, akompaniatorów. Czesław
Nowakowski, nauczyciel klasy saksofonu, dał kilka popisów improwizacji na tym
instrumencie, nawet do „Barki” papieża Jana Pawła II…. Z muzyczną korzyścią dla
tego znanego utworu – ostatniego akcentu Festiwalu.
Kolega pana Czesława Wojciech
Prochimczuk znany jest jako orkiestrant w orkiestrze wojskowej, tutaj grał na przeszkadzajcie, jak powiedział -
cahonie. Panowie świetnie się muzycznie uzupełniali. Mieliśmy jeszcze
instrumenty klawiszowe Wojtka Grzywny, który wystąpił m.in. w duecie z Agatą
Winnicką. Ks. Błażkiewicz bardzo dobrze śpiewa akompaniując sobie na gitarze, bardzo
różny repertuar, nie tylko piosenki religijne – także Bogusława Meca („Jej
portret”), czy melodyjne refleksyjne pieśni Eleni, oraz Bułata Okudżwę, w
skupieniu wysłuchaliśmy znanej pieśni „Dopóki ziemia kręci się”, wykonanej z
należną jej pokorą wobec ludzi i ich potrzeb, też słabości, pokorą pełną
miłosierdzia i współczucia. Ksiądz z
powodzeniem wdraża kulturę słowno – muzyczną już w przedszkolu, uczy tam dzieci,
na festynie Św. Wojciecha przedszkolaki śpiewały bardzo odważnie i dzielnie… Na
lekcje religii w Liceum Ekonomicznym przynosi gitarę (osobiście to widziałam), uczący
się w tej szkole młodzi ludzie wystąpili na Festiwalu; Jakub Antkowiak – którego
widziałam grającego w jednym ze spektakli Izabeli Spławskiej. Kuba ma imponujący
głos, dobrą dykcję – recytował na scenie na Głębokim C. K. Norwida, Z.
Herberta, wiersze Haliny Bohuta – Stąpień; ciekawy tekst o aniele stróżu,
bardzo zapracowanym strażniku osoby autorki, i inne. Wojciech Matulewicz, znany
z Przeglądów Piosenki Młodzieżowej, zmierzył się z trudną technicznie piosenką autorstwa
Z. Wodeckiego, myślę, że z powodzeniem, także repertuarem M. Bajora. Wojtek
razem z Darią Tworkowską prowadzili Festiwal. Śpiewał – bardzo dobrze - też
blues z repertuaru „Dżemu” – co podobało się młodzieżowej publiczności na
Głębokim.
Ostatnim punktem bogatego programu
Festiwalu Poezji Śpiewanej był pokaz Teatru Ognia i Wody – w pełni zasługujący
na tę nazwę - czyli Zespół Bombastic z
Bukowca. Już kilkakrotnie widzieliśmy młodych ludzi oswajających ten żywioł. W ciemnościach
jarzyły się kule i tarcze z ognia, w interesujących układach choreograficznych,
widowisko wspaniałe, z którym autorzy jeżdżą obecnie po krajach Europy.
Patronat nad Festiwalem Poezji Śpiewanej
objął burmistrz Międzyrzecza, którego reprezentowała w-ce burmistrz Agnieszka
Śnieg i ks. proboszcz kan.
Paweł Tokarczuk Parafii św. Wojciecha w Międzyrzeczu.
Iwona
Wróblak
lipiec 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz