A na Jarmarku w Pszczewie – Jarmarkowo i jarmarcznie…
Oczopląs. Jarmark Magdaleński Fort Art.
Pszczew. Mydło i powidło, także w
dużej mierze artystyczne… Jak mówi młoda dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury Ewa
Walkowska, organizator Jarmarku, ze swym młodym sztabem współpracowników, w tym
roku rozstawiono ponad 100 stoisk rękodzielniczych, w bliskim sąsiedztwie
Muzeum „Domu Szewca”, nie licząc wystawców z innymi towarami, rozmieszczonych w
uliczkach wokół rynku. Sztab organizacyjny, czyli, jak Ewa, młodość, energia,
chęć pracy i otwartość – to w spadku po emerytowanej byłej dyrektor GOK,
słynącej z empatii wobec lokalnych twórców, i brak strachu przed nowymi
wyzwaniami – a będzie to wydatne poszerzenie oferty Jarmarkowej o produkty żywieniowe
z kuchni tradycyjnej.
Od wiklinowych koszyków, w bardzo
różnych kształtach, akcesoria wędkarskie, staroci, z których wiele na pewno
było gratką dla kolekcjonerów, ogrom rodzajów bransoletek, fantazyjnych fontann
ogrodowych z tryskającą wodą, naszyjników, galanterii skórzanej, akcesoriów
kuchennych z drewna i nie tylko, ubrań, zabawek dla dzieci, balonów, pachnideł
kompozycyjnych – jak cedrowy, heban, ambrozja, lawenda, cytryna, zielona herbata,
które pachniały na kilka metrów… - do przypraw – ziół, herbat, bakalii,
góralskich serków pysznych oscypków (z żurawiną bardzo dobre), kilku smakowitych
oryginalnych rodzajów chałwy tureckiej, żytniego chlebka na naturalnym zakwasie,
kilku stoisk z miodem i jego przetworami itd. itd…
Sprawna organizacja, przez dwa dni
rękodzielniczego święta przewinęło się kilka tysięcy ludzi przez mały, na co
dzień, pszczewski rynek. Jak na Jarmark prawdziwy przystało, dla każdego z
zainteresowanych, a przecież różne są gusty, coś się znalazło…
Trochę współczesności i tematów jak
najbardziej aktualnych: Tzw. Miasteczko Kobiet, z zaproszeniem przez Annę Polak
marszałek woj. lubuskiego, uczestniczyły w spotkaniu m.in. słynna projektantka
mody Ewa Minge.
Obszerne Miasteczko dla dzieci, karuzele…
Śliczne kucyki i konie dla przejażdżki. Dużo folku i to nie tylko muzycznego. Słowiańska
wioska, z rekonstruktorami dawnych rzemiosł, bawiła gości jeszcze drugiego
dnia. Praca średniowiecznego szewca – 14. letni Kacper prezentował swoje
umiejętności, buty i saszetki uszyte przez siebie ze skóry… Pobliskie Muzeum
Dom Szewca prezentuje trochę późniejsze czasy, ale ceni młodego mistrza fachu
szewskiego. Chłopak jest rekonstruktorem z zamiłowania, uczestniczy w grupie „Biełobach”
z woj. dolnośląskiego już 3 lata… Najtrudniej jest, jak mówi, wykroić ze skóry
formę buta, trzeba mieć ostry nóż lub dłuto księżycowe.
Dawny mincerz prezentował sposób bicia
monet na sztancy – w namiocie z
epoki, dla chętnych udzielał również profesjonalnej lekcji historii tego rzemiosła
użytkowego. Także można było samemu sobie upiec podpłomyk, na blasze
podgrzewanej płonącymi drwami w palenisku – pod bacznym okiem sympatycznego
piekarza i piekarki... Postrzelać z łuku – łucznik udzielał rad, ojcowie i
synowie z zapałem próbowali, jak celne mają oko, za budynkiem „Domu Szewca”
urządzono strzelnicę.
W tym roku wielu wystawców ubrało się w
dawne stroje – z różnych epok, od średniowiecza po barok. Pani Ścisława, o
pięknym starodawnym imieniu własnym, swoim koronkowym strojem mieszczki
ilustrowała własnoręcznie zrobione metodą decoupage
puzderka i naczynia z epoki Ludwika XIV. Jak mówi rękodzielniczka, technika ta
miała korzenie, została przyniesiona ze stepów syberyjskich, gdzie wyprawianie
skór używanych po pokrywania nimi form zostało doprowadzone do perfekcji.
Folk muzyczny prezentował się obficie. Występ Zespołu folkowego „Kapela po Kapeli z
Templewa”, Zespół „Mala Rusava” z Czech występował dwukrotnie – zdolne dzieci w
strojach ludowych. Góralski zespół w strojach ludowych. Mieliśmy też egzotyczną,
z racji pięknych stylizowanych na ludowe afrykańskich strojów, i ciemnoskórych
wykonawców grupy „Jumbo Africa”, co prawda nie bardzo ludowej, ale dla nas – z
racji ich temperamentów - energetyczną… Piękne dziewczyny, świetnie śpiewające,
jedna z nich dobrze mówiła po polsku, w barwnych wzorzystych sukniach
stylizowanych na konwencję Czarnego Kontynentu, rytmiczne bonga na scenie, samba
i bardzo kontaktowy Jack, który wyszedł do publiczności… Ruszali się na scenie
w rytm dawnych przebojów lat. 80. tak pięknie, że plac przed sceną zapełnił się
tańczącymi… Śpiewających i słuchających ich wyraźnie połączyła zwykła ludzka
miłość do spontanicznej radości wynikającej z ruchu i muzykowania. Śniadzi wykonawcy
byli poza tym… europejscy, czy amerykańscy… jak zwykli współcześni młodzi
ludzie, tylko o nieco innym niż w Polsce kolorze skóry, utwór „Koko Jumbo”
podobał się niesamowicie, rozgrzali publiczność, bis był konieczny…
W drugim dniu pod wieczór podziwialiśmy
niezmordowaną „Dikandę” z jej mocnymi kobitkami,
etnos matriarchalnego widzenia świata. Bardzo dobre kobiece glosy, przeponowy
wokal, z głębin ludzkiego doświadczenia, muzyka uniwersum postrzegania świata
przez kobietę, z jej punktu widzenia, niczym dawnej (istniejącej!?) bogini, czy
bogiń… Anim dwustronnej duszy, psychiki ludzkiej. Pieśni kultury kobiecej, chtonicznej. Rewelacyjne mistrzowskie skrzypce,
trąbka, wschodnie bałkanizujące rytmy, bliskowschodni krąg kulturowy
nomadycznych tradycji muzyczno – kulturowych, ruskich i białoruskich stepów i rozległych
nizin starej kultury z epoki Wikingów, może jeszcze starszej. Marokańskie, saharyjskie
rytmy z ostatniej płyty Zespołu, który (gościliśmy go kiedyś w naszym międzyrzeckim,
już niestety nie istniejącym Klubie Muzycznym „Kwinto”) jeździ teraz z koncertami
po Europie bliższej i dalszej.
Lokalni pszczewscy wokaliści też
wystąpili. Także zespoły popowe, tych nie mogło zabraknąć, „Elvis Cover Show”, „Postman
– Czerwone Gitary”, „Sami Swoi” „Boney M. Cover”, i „Margaret”, na którą
wielu ludzi czekało.
Organizatorzy wręczyli nagrody za
najpiękniejsze stoisko rękodzielnicze – wybór był bardzo trudny – tak wiele piękna zgromadzono wokół malowniczego
ryneczku okolonego starymi lipami, gdzie usadowili się malarze artyści (m.in.
portrety Beaty Obin), rzeźbiarze, twórcy ikeban, itp. Lokalni wędkarze w
zawodach zostali uhonorowani cennymi nagrodami. Co ważne, doceniono znane wszystkim
pszczewianom zasłużone postacie lokalnej kultury, nauki, szkolnictwa i
działalności społecznej, m.in. długoletniej dyrektor GOK Wandy Żaguń, animatorki
życia kulturalno-społecznego Pszczewa i okolic, która stworzyła podwaliny pod
dzisiejszy sukces Jarmarku Magdaleńskiego.
Tania i dobra książka – jak co roku, szczytny poza tym cel – na leczenie i rehabilitację dla Mirki Górnej chorej na SMA, walecznej uśmiechniętej dziewczyny, uprawiającej sport strzelecki, udzielającej się też społecznie. Kiermasz Książki, w tym roku jest ich, podarowanych Mirce przez wydawnictwa, tak dużo, że tę księgarnię podzielono na działy: książki dla dzieci, kryminał i sensacja, fantastyka, literatura obca i książki historyczne. Fundacja wspierająca Mirkę Górną: Fundacja Avalon, ul. Domaniewska 50 A, 02-672 Warszawa. Nr konta: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001. Tytuł wpłaty: Górna, 607.
Tania i dobra książka – jak co roku, szczytny poza tym cel – na leczenie i rehabilitację dla Mirki Górnej chorej na SMA, walecznej uśmiechniętej dziewczyny, uprawiającej sport strzelecki, udzielającej się też społecznie. Kiermasz Książki, w tym roku jest ich, podarowanych Mirce przez wydawnictwa, tak dużo, że tę księgarnię podzielono na działy: książki dla dzieci, kryminał i sensacja, fantastyka, literatura obca i książki historyczne. Fundacja wspierająca Mirkę Górną: Fundacja Avalon, ul. Domaniewska 50 A, 02-672 Warszawa. Nr konta: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001. Tytuł wpłaty: Górna, 607.
Wszystkiego dobrego życzymy przyszłym
Jarmarkom Magdaleńskim, dobrego konsensusu między realiami rynku o potrzebą
kultywowania tradycji artystycznej tego wydarzenia – co też do tej pory było
użytkowane marketingowo, i kontynuacji dotychczasowego kursu otwarcia GOK na
kulturę i tradycję okolicy, jej historię, i na obywatelskie inicjatywy
kulturalne.
Iwona
Wróblak
lipiec 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz