wtorek, 17 lipca 2018


Jak dziadkowie bawią się z dziećmi…


            - To dla chłopców… - mówi pani Zofia Ziarkowska, jedna z międzyrzeckich studentek MUTW, o zabawie z toczeniem koła od roweru. Myśmy – dziewczynki - miały skakanki, gumy (do skakania przez nie), narysowane kredą na ulicy klasy. Wspomina… - Bawiłyśmy się też w państwa, rysowało się na ziemi duże koło i wykrawało z niego patykiem państwa… (pamiętam!…) Była też gra  w scyzoryk, który - po odskoczeniu z tzw. główki, nosa - musiał się wbić w ziemię - trochę niebezpieczna, dlatego jej dzisiaj nie proponujemy…
Pan Józef Kugiejko (również student MUTW) przygotował się na trzy zabawy. Przyniósł koła od roweru, kiczki (przypominają mi dawne deski do prania w rzece) i paletki.
Dawniej bawiło się na podwórku od rana do nocy. Takie koło toczyło się zahaczywszy specjalnie zakrzywionym prętem. Pan Józef opowiada mi, skąd on w swoim dzieciństwie brał je - w tym celu, który międzyrzecki rzemieślnik mu je darował… Wspaniałe opowieści, pewnie ma ich dużo w zanadrzu… Dawniej bawili się tak tylko chłopcy (wstęp do majsterkowania przy własnym rowerze, potem mechanikowaniu…), teraz bawią się dziewczynki (nie wiedzą pewnie, że dawniej to była zabawa chłopięca…) 
Gry i zabawy naszych dziadków – na świeżym powietrzu… Czy dzisiaj są, będą, dla nas, dla naszych dzieci, atrakcyjne? Sprawdźmy… Jedna z pań, przedszkolanka, jest zachwycona pomysłami studentów MUTW, są te zajęcia, jak mówi, kreatywne, chce pomysły wykorzystać w swojej pracy w przedszkolu od września, a i teraz, w półkoloniach, gdzie pracuje.
Inicjatywa Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury, i Międzyrzeckiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Rok akademicki się skończył, i panie, nasze nestorki i nestorzy, mają wiele czasu… Poświęcą go dla dzieci. Mają przecież, wielu z nich, doświadczenie w opiece nad wnukami.
Ile śmiechu i chichów, pisku, radości bardzo spontanicznej, może wywołać powieszenie między drzewami hamaków i huśtanie w nich młodych latorośli! A można też się w nich po prostu – schować!!! Wystarczy odpowiednio duża płachta mocnego materiału. I piękny kawałek placu otoczony dorodnymi drzewami, w zaciszu których można organizować zabawy. Tak też się czyni. Nie tylko na wakacje, także w ciągu roku, dla oczekujących, z dziećmi, pacjentów do pobliskiej Poradni zdrowia – w dniach ciepłych rzecz jasna.
A więc – pan Józef objaśnia mi – rysuje się bazę, gdzie musi stać dwóch graczy. Taki nieduży prostokąt. I z tej bazy się wybija przycięte na końcach drewienko (położone na ziemi) wspomnianą kiczką. Ten, co wybija, wraca do bazy i liczy kroki, czyli odległość, na którą poleciało drewienko…. Coś jak polski baseball… W toczenie widełkami felgi rowerowej, z której wyrzuciło się przedtem stare szprychy, bawili się w wieku 10-12 lat (mniej więcej tyle mają zebrane tu dzieci), potem, jak byli starsi, bawiło ich co innego…
Kilkuletnia Nicola przyszła na plac za MOKiem pierwszy raz, bardzo podoba jej się koło! Mieszka w Szkocji, pytam, w co tam się dzieci bawią (poza smartfonami). W rzucanie butem - mówi…
Przestrzeń między drzewami jest z lekka upiaszczona, na takim podłożu lepiej jest skakać na skakance, co dzieciaki z ochotą robią. Jest kosz pełen klocków i innych zabawek z MOK, ale panie z MUTW proponują dzieciom coś innego – rzut beretem… Tak się potocznie określa niewielkie odległości…   
Beret może być na przykład wojskowy… może też być czapka. Najlepiej, jak jest cięższa, może z przyklejoną pod spodem blaszką.
Zabawa w chłopkaChłopek ma głowę – to dwie obręcze, jedna umieszczona w drugiej, dużo większe kółko stanowi tułów, a nogi są butelkami (wypełnionymi, dla stabilności, wodą). Trzeba części chłopka przenieść w inne, zakreślone skakanką miejsce, każdą część osobno, czas jest mierzony stoperem. Doping jest głośny, zabawa przednia!… Pani Marta z Przedszkola „Pod Jarzębinką” z uznaniem mówi o tej zabawie, i o metodach wychowawczych dawniej używanych…
Co (u)cieszy dzieciaki? Co sprawi im taką radość, że po latach będą o niej pamiętać? O chwili, chwilach, kiedy się śmiały do rozpuku. O swoim (szczęśliwym) dzieciństwie. Potencjale zebranych sił na późniejszą dorosłość. Koniecznie BEZ tzw. wysokich technologii, jak mówią fachowcy. Z partnerami do zabaw – bo ktoś je musi organizować, inicjować, pokazać dzieciom – doświadczonymi dorosłymi. Naszymi wspaniałymi dziadkami i babciami z MUTW, którymi są tylko z racji wieku, bo kondycje i radość życia, chęć uczestniczenia w pracy społecznej, mają wystarczające. To dobrze, że użytkuje się ten potencjał lokalnego obywatelskiego doświadczenia i zaangażowania. Wspaniały pomysł z Grami i zabawami naszych dziadków na świeżym powietrzu.

Iwona Wróblak
lipiec 2018















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz