Jarmark Fort ART w Pszczewie po raz XVIII
3 dni fety Jarmarkowej! Koło Muzeum „Domu Szewca” Paździorka - Paweł Sochacki z autorskimi książkami, i najnowszą, niedawno wydaną pt. „Dzień kobiet”. Różne książki, dary od wydawnictw, ma do zaoferowania Mirka Górna, dużo tytułów, dochód ze sprzedaży przeznaczony jest na jej leczenie (SMA) i rehabilitację. Dalej są też książki o Słowiańszczanie, stoisko autorskie Rafała Merskiego...
Tłumy ludzi w maleńkim Pszczewie... Koncerty, pokazy rzemiosł średniowiecznych, stoiska rękodzielnicze... Jak na najprawdziwszy Jarmark przystało, nie zabrakło niczego... Ani strawy duchowej, ani pysznego jedzenia dostępnego wprost z wozów zaparkowanych na Rynku w ramach pszczewskiego Festiwalu Smaków Food Truck. Był koncert Orkiestry Dętej, wystąpił Zespół tuziemek - „Pstre wianki”; Grupa „Pola i deszcz”, „Abba/Bony M. show”, był czas na potańcówki dla gawiedzi w każdym wieku.
Stoisko partnerskie miasta - Pszczew-Letshin – łączy nas wspólna kultura. Strefy dla dzieci, Zamki dmuchane, kucyki w uprzęży gotowe do głaskania (i przewiezienia dziecka na swym grzbiecie), w Parku przy plebani kościoła św. Magdaleny spektakle dla najmłodszych, o piratach i ich marzeniach, i klejnotach, które w dżungli... Zgromadzeni w kucki siedzący widzowie, na kocykach, duzi i mali... Wrażeń nadmiar, musi nam starczyć do przyszłego roku...
Średniowiecze obecne, jak przeszłość Pszczewa... Doświadczony, w słusznym wieku mincerz wybija mi jednym uderzeniem młota w podręcznej mennicy srebrzasty grosz praski, swego czasu bardzo popularna w Europie moneta wymienna... Kolorowe motki w użyciu – krosno ramkowe, i młode adeptki tkactwa, zajęcia kiedyś powszechnego. Nitka przekładana utka wątek, czółenko i osnowa, odwieczne białogłowe zajęcia. Mąka, jakakolwiek, tu pszenna, i woda, nieco soli, rozwałkować na stolnicy i będzie tzw. podpłomyk – od razu pieczony na małym palenisku; chlebek, placuszek, który był w dawnych czasach podstawą jadłospisu. Teraz też smakuje... Można dodać nieco ziół, pokropić oliwą, posmarować słodkim dżemem, jak kto woli... Przedtem ziarno na mąkę należy w żarnach (dwa kamienne koła) zemleć, ciężka praca, ale spróbować warto. Kowal to kiedyś był artysta, dzisiaj też są młodzi adepci odlewnictwa, skrawania metali, tej sztuki rzemieślniczej. Kuźnie ogrzewane były spalanym energetycznym węglem drzewnym, w pszczewskiej replice też w komplecie jest spory miech, próbują na nim sił mali kowalczykowie, nie tylko chłopcy... W tym miejscu, nad pobliskim jeziorem, są też miecze dziecięce, i inne elementy rycerskiego uzbrojenia, można nabyć na pamiątkę, także zdobyć Mur zamkowy celnym rzutem woreczka z piaskiem.
Muzyczna podróż po Grecji. Greckie stroje panów muzyków, także nauka słynnej Zorby, są chętni do pląsów. Majestatyczne ruchy wokalistki, stara grecka kultura, oczami wyobraźni widzimy Attycki Pireus, i starożytne zabytki. Zespół „Mythos” - nazwa jak kwintesencja wkładu kultury tego regionu, jednego z fundamentów naszego świata. Godzinny recital dobrze śpiewających - Wiktorii i Joachima Ryczków. Miłe dla ucha...
Jarmark Magdaleński trwa. Prawdziwy, średniowieczny... Więc stoiska. Uliczki wokół rynku gęsto zastawione... Od ubrań, kapeluszy, czapek, galanterii, przyborów kuchennych, nawet mebli ogrodowych, koszyków, wyrobów z wikliny, ze słomy, po bogaty wybór przypraw wszelkiego rodzaju, miodów i wyrobów pszczelich z kilku pasiek, win, serów kozich, owczych itp. - po pracownie ceramiczne, barwne wypalane zastawy stołowe. Malarstwo portretowe, krajobrazy, pejzaże. Płaskorzeźby, i rzeźby, w drewnie. Formy fantastyczne. Andrzej i Weronika – rodzinne zabawy artystyczne. Delikatne rysunki. Repuserstwo, metaloplastyka na blasze. Geometria przestrzenna ukazana za pomocą nitki umocowywanej w punkcie, który się nam w wyobraźni przemieszcza... Fascynujące. Paleta z pędzlami. Rękodzieło artystyczne, licznie reprezentowane, jest w czym wybrać suwenir dla siebie... Urszula Zając – akryl na kamieniach, wizerunki owadów, rożnych gatunków, suszy się pod lampą jak paznokcie na hybrydy... Na odwrotnej stronie kamienia – nazwa gatunku owada.
Kamienie półszlachetne w biżuterii, duży wybór na stoiskach. Świece sojowe w kształcie np. antycznych posagów, białe jak marmur...
Wiele osób czeka na szczeciński Zespół „Dair” - co znaczy po gaelicku: cień drzewa (pewnie tego ze starego pogańskiego celtyckiego boru...), śpiewający muzykę irlandzką. Dwoje skrzypiec, dźwięczne gitary, także basowa, flety i cahon – skrzynka perkusyjna. Treść współczesna, ale klimat irlandzki, i tematyka uniwersalna, jak mówią wokaliści, oscylująca wokół miłości, i (irlandzkiej oczywiście) whisky... Treści obyczajowe. No może nie do końca wszystkie... Także nutki tragicznej historii klęski głodu w Irlandii w XIX wieku. Szanty niekoniecznie morskie, w rytm tańców – polek, irlandzkich, skocznych, do czego jesteśmy ze sceny zapraszani. Motywy celtyckie, walijskie, irlandzkie, szkockie – dumnych górali, którzy długo opierali się Rzymianom, potem Brytom, i Anglom... Regionalna stara kultura. Bretońskie echa pieśni miłosnych trubadurów, stylizowany kołyszący poetycki rytm pieśni pierwotnie (czy wtórnie...?) dworskich... Uczta muzyczna. Spotkanie z kulturą inną niż nasza, chociaż one prawie na pewno w przeszłości się spotykały.
Końcowy punkt Jarmarku Magdaleńskiego. Na koncercie DeMono było mrowie ludzi... Udana impreza, gratulacje dla organizatorów.
Iwona Wróblak
lipiec 2022
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz