Świat wymiarów Gąbkowych... i Marinczenkowych
Klimatyczny amfiteatr na Podzamczu, grupka fanów poezji niebanalnej. Marcin Gąbka „Baltazar”, nasz lokalny bard, wystąpi z bogatym repertuarem pieśni własnych, tym razem ze Stanisławem Marinczenko, wrocławskim muzykiem i bardem, współtwórcą licznych projektów muzycznych, o duszy podobno słowiańsko-celtyckiej...
Udany duet dobrze się uzupełniający, dwa wyraziste męskie głosy, i - oprócz gitary Marcina, akompaniament Marinczenki, który jest multiinstrumentalistą (gitara, pianino, mandolina, buzuki, ukulele, akordeon), będzie czego słuchać na przeszło godzinnym wieczornym koncercie.
Postegzystencjalny świat wymiarów Gąbkowych. Inspiracje Jackiem Kaczmarskim, jego bogatym dorobkiem muzyczno-poetyckim, na koncertach Marcina odkrywamy kolejne teksty znanego z pieśni Solidarnościowych muzyka. Świat jest ziarenkiem pustyni i okruszkiem Kosmosu. Pieśni o Smoku z powieści Tolkiena, parafraza komedii ludzkiej, znikomości człowieczego losu, przemijania rzeczy, którym poświęca się uwagę, takich jak bogactwo materialne. Smok na łożu złotym, syty łupów, śni sny rozkoszne, ale będzie nieuchronnie zwyciężony mieczem małego rycerza, Złoto nie dało też i Smokom nieśmiertelności.
Również dyktatorzy, jak Popiel, powinni strzec się myszy, to jest w przekazach na wpół baśniowych, zostawili je w testamencie pomordowani przez dumnego władcę, sprawiedliwość wygra, myszy pomogą... Blask korony nęci fałszem fetyszy - słyszymy pieśń w scenerii pobliskiej fosy i murów obronnych naszego Zamczyska, które widziało na przestrzeni tysiąclecia różne rzeczy. Rycerzy-wojaków w pochodzie niezłomnych w swych zbrojach; tak jest w legendach – sława przyszłych bohaterów zazwyczaj kończy się w garkuchniach, wykazują się w obieraniu ziemniaków, i to jest ich pierwszy chrzest bojowy, następne to zmagania, równie ciężkie, kto więcej wypije i zaimponuje towarzyszom mocną głową... Marzenia o chwale rozmienione na drobne... Bo chodzi o pijar, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, o obronę dobrego imienia, nawet za cenę sfałszowania Historii. Mocne rytmy tanga towarzyszą naszemu pragnieniu pozostania w pamięci – już za życia. Przegrana bez próby walki o zwycięstwo, o realizację siebie. Czy prawdziwe marzenia o uczestnictwie w wielkiej Historii są tylko dla dzieci...?
J.R.R. Tolkien, pisarz klasyki nurtu fantasy, jego cywilizacje Śródziemia, nieustannie fascynuje Marcina. Jego tęsknoty za bajkami niekoniecznie dziecięcymi, bo epoki, ich scenerie, jak iluzje umysłu, przemijają, tak jak ludzie (i inne istoty), zostaje ich – tych Istot, np. miłość do koni...
Ukulele Marinczenki towarzyszy pieśni do słów Jacka Kaczmarkiego, jak na obrazie M. Caravaggia - przedstawiającego św. Mateusza. Mistycy mają inny sposób widzenia świata, zazwyczaj nie pasują do czasów im współczesnych. Irlandzka szanty o dziesięcioleciach głodu na Wyspie, i ojcu rodziny kradnącym kolbę kukurydzy, za co zostaje zesłany do Australii – kawałek historii naszej cywilizacji... Ci którzy marzą zabierają w swe marzenia innych, ale oni niekoniecznie podzielają te pasje, jak kapitan okrętu opętany wizją ujrzenia tego, co jest „za morza skrajem”. Nie wszyscy wierzą w kulistość Ziemi, bardziej chyba w „skraje”, jako takie. Przygoda-baśń-opowieść z dawnych czasów, ich niespodziewany kontekst, inny od oczekiwanego.
Władcy Podziemi Tolkiena żyją własnym czytelniczym życiem... A może istnieją w światach równoległych? Hobbici są nam bliscy, autor sięgał do sag literatury staroangielskiej. Dźwięczna irlandzka buzuki (rodzaj gitary) Marinczenki dodaje pieśni kolorytu. Nie żyje się zazwyczaj „teraz”, odkłada się sens, istotę przeżywania, jakby się było czymś oddzielonym - od nas samych... Obiecujemy (komu?), że życie podzielone „na teraz i potem” da się na-(ze)stroić, jak melodię, czy struny do frazy... Jak brzmienie membrany. Ale czy nieużywana pięciolinia da się uruchomić, by odegrała swoją muzykę?
Ballada o włosach, które – długie, zostaną ścięte, punkt widzenia kobiecych włosów... Trzy okresy życia kobiety i śmierć, i piasek klepsydry, i lusterko. Wieczność chce być życiem, jasnością czy niebytem, piasek w klepsydrze się kończy.
Inspiracje J. Kaczmarskim. Bieg. Świszczące oddechy biegnących ludzi przez pustynie. Poeta zostaje w tyle w tym biegu - po trupach innych ludzi, którzy padnąwszy nie wstają już z piasku. Pustynna droga z cierpień podeptanych.
Tekst Marcina na motywach „Folwarku Zwierzęcego” G. Orwella. Jak się Należy (politycznie) zachować, nikt nie wie... człowiek niech folwarkiem nie włada! Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego, barda wolności, z kręgu piekła sowietyzmu, dramatyzm rosyjskiej tradycji niewolenia obywatelskiego, tradycji beznadziei – jak w boskiej komedii Dantego, i łagrowych kręgów piekielnych KGB, gdzie ósmym kręgiem jest – nicość... Sprostać swojemu losowi, udźwignąć to wyzwanie...
Na bis muzycy zagrali nieznany szerzej fragment „Murów” Kaczmarskiego, sagi o dalszych losach wilczych szczeniaków, czyli - „Klatka” - jak być wilczkiem dzisiaj. Ich wieczny zew tropi Człowiek...
Iwona Wróblak
lipiec 2022
Dziękuję za tak uważne wsłuchanie się w piosenki i ich analizę! Bardzo to doceniam.
OdpowiedzUsuń