wtorek, 26 sierpnia 2025

 

Kęszyca Leśna – I Dzień Kultury kęszyckiej


W Kęszycy od czasu jej powstania, po wyjeździe Rosjan, byli niespokojni ludzie o aspiracjach społecznikowskich i artystycznych, jak np. Stowarzyszenie „Kęszyca Leśna - Sobie i Sąsiadom”. I Dzień Kultury w Kęszycy Leśnej – bogaty w satysfakcjonujące wydarzenia kulturalne i artystyczne.

Kęszyca 10, dom artystki malarki Renaty Tubielewicz, duże pomieszczenie - dzisiaj z miejscami dla widowni, która nie zawiodła, obwieszone obrazami jej autorstwa, w charakterystycznym dla niej stylu, widzieliśmy je już kiedyś na wernisażu w MOK, to tu będzie miał miejsce recital piosenki autorskiej a potem spotkanie z historyczką Katarzyną Sztubą – Frąckowiak. Zaśpiewają i zagrają zaproszone na wydarzenie: Joanna Kardela–Kuzak wokalistka z Wrocławia, i akompaniująca jej na instrumentach klawiszowych Ewa Rubinowska, w programie piosenki znanych artystów, i własne - w bardzo dobrym wykonaniu. Klasę pianistki widać, kiedy gra np. wiązankę utworów G. Gershwina, J.S. Bacha; duża porcja profesjonalnej muzyki.

Młode kęszyckie pokolenie – Hania Kuś i próbka jej twórczości prozatorskiej; o narodzinach jednej z historii dziejącej się tu i zawsze, w nurcie fantasy, bogate słownictwo, duża kultura literacka. Patrycja Mierzejewska – poetka i prozaiczka, i pomysłodawczyni I Dnia Kultury Kęszyckiej, która będzie prowadzić wywiad z Katarzyną Sztubą-Frąckowiak – autorką książek o dziejach szpitala psychiatrycznego w Obrzycach - mówi, że chciałaby tak umieć pisać w wieku 12 lat... Panią Patrycję pamiętam z jej wieczoru autorskiego w międzyrzeckiej Bibliotece Publicznej, jej bardzo dobre wiersze.

Katarzyna Sztuba–Frąckowiak - autorka książek, m.in. „Od Obrawalde do Obrzyc 1904–2024. Historie prawdziwe” i „Szpital Psychiatryczny w Obrzycach 1904–1945. Cienie z przeszłości”. 6 lat temu, jako nauczycielka historii w międzyrzeckim L.O., wzięła udział w pilotażowym programie nauki historii współczesnej na przykładzie regionalnego jej fragmentu – ludobójstwa w Obrzycach/Obrawalde. Obrzyce jeszcze dzisiaj mają specyficzną przyciężką aurę traumatycznych wydarzeń, śmierci 10 – 18 tys. chorych pacjentów psychiatrycznych, których zabito m.in. zastrzykiem skopolaminy. Aurę cierpienia tysięcy osób w tym miejscu.

Wymiana ludności, jaka się dokonała w naszym regionie na mocy powojennych traktatów, zostawiła ślad, którego nie zakrył kurz czasu. Niemiecka historia tego miejsca, początkowo będącego nowoczesnym szpitalem psychiatrycznym, płynnie przenika w dzisiejsze umysły – ostrzegając, że ludobójcza ideologia machiny państwowej, jaką była zaplanowana zbrodnia państwa nazistowskich Niemiec, może zmienić człowieka w mordercę.

Pani Katarzyna uwielbia pracę w archiwach, mozolne odczytywanie starych dokumentów, teczek osobowych, badanie losów ludzi, którzy przewinęli się przez szpital, zna wszystkie publikacje poprzednich kwerendarzy, wyciąga wnioski. W latach powojennych Niemcy otworzyli się na konfrontację ze swoją mroczną historią wojennej eutanazji, Akcji T-4; polityki nazistowskich Niemiec budowania aryjskiego narodu zdrowych i przez to potrzebnych państwu obywateli, oczyszczonego z elementów nie rokujących nadziei jako podatnicy płacący podatki, gdzie chorzy i starzy byli „niepotrzebnymi bytami”, więc należało ich unicestwić...

Kim były pielęgniarki w Obrawalde, zabijające swoich pacjentów? Ich sylwetki, biografie są „cieniami przeszłości”, kobietami awansującymi z nizin społecznych, które dostały w szpitalu upragnioną pracę, ale nie tylko takimi były – zwyczajne, rzucone w odmęty wielkiej Historii... Niekoniecznie Niemkami, Polacy również tam pracowali, pograniczne Obrawalde było dwujęzyczne, leżało na terenie objętym wpływami przenikających się nacji.

Historie ludzkie z kwerendy archiwalnej, pani Katarzyna ma ich naręcza, są ciekawe jako studium ludzkiej psychiki, czekamy, jak też osobiście, na następne książki – opracowane naukowo tłumaczenia dokumentów, życiorysów. To są książki – publikacje stricte naukowe - wnoszące wiele do wiedzy powszechnej.

Po ciekawym wywiadzie z panią Katarzyną – czas na wernisaż. Wystawa malarstwa Renaty Tubielewicz (Tubiele). Kolorowe prace w większym gabarycie. Pani Renata mówi o nich, że je - pisze... Fragmenty z Książki swojej, jak plastyczny kadr z filmu o kraju, w którym była, o ludziach, których tam poznała, z ich osobistą historią, emocjami i otaczającą przyrodą, jako nieodłącznym komponentem Scenerie opowieści zatrzymanego czasu, codziennych emocji, czasu bezsłownego, bez pytań niepotrzebnych, bo mowa mogłaby zaburzyć percepcję osobistą - przeżywania i utrwalania na płótnie z pełną pasją odkrywcy, bardzo barwnych i kolorowych jak pani Renata, radujących się z odkryć, z poznania jako takiego.

Ciekawy i twórczy I Dzień Kultury (w) Kęszycy, mogący zadowolić bardzo wybredne gusta. Czy będą następne takie? Mamy nadzieję.


Iwona Wróblak

sierpień 2025 r.
























 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz