niedziela, 20 sierpnia 2017

W malinowym chruśniaku działkowym – Dożynki 2017

            Stosowna do chwili celebra towarzyszyła wręczaniu, przez prezesa ROD „Krecik” Jana Drozdę, Medali – dla najbardziej zasłużonych działkowców, to zwyczajowe docenienie wielu godzin ich codziennej pracy. Organizatorzy, Zarząd, zadbali też o oprawę artystyczną, o muzykę – do tańczenia, i o miejsce do zabawy – specjalnie przygotowane. Szczególnie doceniły to działkowiczki – na oko dwa pokolenia działkowiczek (może trzy – z pociechami…), tańcowały do godzin wieczornych i prawie nocnych… Są Dożynki – trzeba się cieszyć!
            Polski Związek Działkowców w Warszawie przyznał Złotą Odznakę „Zasłużony Działkowicz” - Janowi Maksymiukowi. Okręgowy Zarząd PZD Gorzów wyróżnił – Srebrną Odznaką „Zasłużony Działkowicz”: Henryka Misiarza, Andrzeja Przybysza, Artura Janickiego i Jana Płotczyka. Brązową Odznakę „Zasłużony Działkowicz” otrzymali: Bogumiła Wereszko, Bożena Sima, Ryszard Lorkiewicz, Bogdan Biliński, Zbigniew Ciesiółka, Jerzy Błaszczyk, Roman Turosz, Mirosław Zboralski, Antoni Kuczyński, Leon Topolski, Stanisław Dąbkowski i Marian Bulicz.
 Dyplomami uznania za najpiękniejsze działki uhonorowano: Krzysztofa i Krystynę Krajewskich, Józefinę Masiukiewicz, Janusza Mareckiego, Grażynę Cholaszczyńską, Stefana Mazurka i Anitę Matuszczak.
            Jak mi mówią, panią Józefinę Masiukiewicz często można zastać na jej działce. Tak było przez te lata, 35 lat, chociaż przecież i pracowała zawodowo, i miała dzieci… Nie była pierwsza, która zaczęła uprawiać tu ziemię, na tym tradycyjnie wojskowym Ogrodzie, jednym z pięciu międzyrzeckich ogrodów działkowych, gdzie każdy centymetr jest dotknięty, przesiany rękami ludzkimi, mimo że ziemia jest raczej gliniasta i ciężka.
Spacerujemy z panią Józefiną, jedną z posiadaczy pamiątkowych Medali „Krecik 35 lat”, który zdobi jeszcze kilku działkowców na „Kreciku”, po alejkach ROD. 214 działek, razem z tą z Domem Działkowca, liczy Ogród… Ogrody są różne w charakterze, w zależności od upodobań właścicieli, niektóre to dziełka sztuki florystycznej, wypieszczone, z przystrzyżonymi w baobaby drzewami, przyozdobione feeriami szpalerów barwnych kwiatów, innych roślin, których nazwy bywają obcobrzmiące. Bukszpanami, które łatwo jest modelować w kule i inne kształty. Kwitnące o tej porze roku są nasze międzyrzeckie edeny, jak kiedyś w Raju… Enklawy wypoczynku i pracy jednocześnie – prywatności, nie do przecenienia jako symbole odskoczni od industrialnego dnia codziennego.
             Pani Józefina jest klasyczna (pewnie za to jej działka została nagrodzona na Dożynkach) w swoich gustach, chociaż kwiaty też ma, a może dlatego też - jest klasyczna... Ale tak jak inni - lubi patrzeć, jak wszystko rośnie... Mam ładną fasolę – mówi mi… Rzeczywiście, na ogrodzeniu jasiek pnie się dorodnie, pewnie tak wyśmienicie też smakuje… Jest, myślę, do oglądania, a potem – do konsumpcji zimowej.
            Pietruszki, poziomki (duże niczym truskawki, i bardzo słodkie), porzeczki, ogórki. Ma chyba wszystkie domowe warzywa, jak również przyprawy do nich, które nadają mięsom, kluskom, makaronom, swoisty smak. Wszystko ekologiczne, bo swoje. Pani Józefina ma je od maja do jesieni. Warzyw nie kupuje w sklepie, ma je na działce. Marchewki, duży zagon. Kalarepki (słodkie i chrupiące – próbowałam). Wielkie sercowate malinówki-pomidory w szklarence – jak mówi pani Józefina. Najdorodniejszy owoc będzie przeznaczony na nasiona. Zagłębie wysokich malin. W malinowym chruśniaku działkowym pani Józefiny dzisiaj, między innymi - słodkości naturalnie malinowe… Krzewy malin w dużej ilości, kuszące owocami, dorodne w tym roku, bo one podobno lubią wodę… Chruśniak jest okolony płotkiem. Aczkolwiek do wnętrza jest (tajemne) wejście, Leśmianowska dróżka – przed ciekawskimi nieco ukryta... Teren działki upstrzony jest krzakami maleńkich koktajlowych pomidorków, które ładnie w którymś miejscu komponują się z jasnozielonym delikatnym porem. Całości dopełnia altanka – przed wejściem stół i siedzenie dla rodziny - do wypoczynku, obok zlew z wodą podłączoną do miejskich wodociągów, można przez weekend swobodnie mieszkać, czyli pracować - przy przetworach, i wypoczywać…
            Czy to się opłaca? Pytanie źle postawione… Chodzi o ruch, pracę, na tzw. świeżym powietrzu, to trzeba lubić… Działki rodzinne, Rodzinne Ogrody Działkowe, jak mówi mi Zbigniew Krzywak w-ce prezes Okręgowego Zarządu PZD, powstawały z myślą o (niebogatych) emerytach i rencistach, dla podratowania ich skromnego budżetu. Miłość do „własnego” kawałka ziemi (i nieba nad nią, jak mówił niezapomniany Pawlak…) pozostała, tylko teraz staje się - dla młodszego pokolenia działkowiczów - miejscem raczej rekreacji i wypoczynku, niż uprawiania warzyw, areną kolekcjonowania wybranych roślin. 120 lat liczy – zarejestrowana – idea Ogrodów Działkowych w Polsce. 35 lat ogródki działają pod egidą międzyrzeckiego „Krecika”. Piękna nazwa symbolizująca pracowicie krzątającego się w swoim małym zielonym królestwie działkowicza. Nasze lokalne Ogrody dobrze prosperują. Na Dożynkach zwyczajowo już spotykają się prezesi i delegacje Zarządów ROD, wymieniają wieści i doświadczenia. Na „Kreciku” też byli obecni – w komplecie: Romuald Sikorski (członek Prezydium OZ PZD Gorzów) prezes ROD „Wiśniowy”, Zygmund Bratkowski prezes ROD „Wodnik”, Stanisław Wojtaś prezes ROD „Kolejowy”, Mieczysław Jerzykowski prezes ROD „Piastowski” – i gospodarz, prezes ROD „Krecik”, Jan Drozda.

Iwona Wróblak













sierpień 2017

             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz