piątek, 20 października 2017

Strzelający piknik rodzinny

            Nasza międzyrzecka 17 Wielkopolska Brygada Zmechanizowana zorganizowała w hali sportowej Międzyrzeckiego Ośrodka Sportu i Rekreacji iście wojskowy piknik rodzinny. Do współpracy zaproszono Akademię Strzelecką „Spectrum”, w osobie Bogdana Walczaka i jego podopiecznych (w tym również dziewczyny – w twarzowych wdziankach moro), zajmującą się strzelectwem sportowym i praktycznym, samoobroną, także – jak czytam na tablicy informującej - alpinistyką, nauką udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, taktyką i techniką interwencji, organizacją szkoleń i imprez, konsultacjami d.s. bezpieczeństwa. Bywało, że młodzi ludzie stamtąd, przeszkoleni w LOK, trafiali do pracy w służbach antyterrorystycznych. Pana Walczaka pamiętamy z ciekawej lekcji samoobrony dla emerytów w Dniu ich Święta, pokazem, jak człowiek nawet w zaawansowanym wieku może się skutecznie obronić przed napastnikiem.
            Karabinki różne – pneumatyczne, wiatrówki, broń centralnego (bojowa) i bocznego zapłonu (sportowa KBKS), należąca do Akademii „Spectrum”, są wystawione w hali – do obejrzenia. Kamizelki kuloodporne (można przymierzyć), hełmy, powszechnie używane w policjach różnych krajów, czy innych służbach - pistolety, niezawodne i celne glocki. Są także przygotowane miejsca strzeleckie, gdzie można spróbować swoich sił w zawodach celnego oka. Jak tłumaczy jeden z instruktorów, trzy kółeczka, które widzimy mierząc z karabinu, muszą się pokryć, ważny jest mocny chwyt, palec trzymany poza spustem, dobrze jest też przy strzelaniu wstrzymać oddech. Strzela się śrutem, priorytetem jest oczywiście bezpieczeństwo, tutaj nad całością czuwają odpowiednio przeszkolone osoby. Jest też tor przeszkód, taki – mini „małpi gaj”, jak mówią mi żołnierze – tor który szczególnie spodobał się dzieciom, i wynikła od razu sugestia, by uczynić z niego wzór dla placów zabaw… Bo podstawą jest, jak mówi pan Walczak, dobrze się bawić. I dbać o sprawność fizyczną społeczeństwa.
            W zabawie nie ma ograniczeń wiekowych. Już czterolatki czołgają się pod siatkami maskującymi, można poskakać przez opony, zrobić fikołka, przeskoczyć przez kozioł, slalomem wokół pachołków i wielkich piłek zaliczyć tor. Jak zauważyłam, te cięższe hantle pomaga małym zawodnikom nosić ich tato – ducha sprawności wojskowej trzeba w rodzinie krzewić! Mały Olgierdek i jego o kilka lat starsza siostra Wiktoria zaliczają kolejne etapy gaju. Wika z zapałem układa się przy większym karabinku ASG do ostatniego etapu - strzelania, może tak jak tata wstąpi kiedyś do służb mundurowych? 
Piknik jest przeznaczony dla rodzin wojskowych, i tacy też – na razie – biorą w nich udział. Chociaż ludzie z miasta też są mile widziani, podobnie jak w dobrze zaopatrzonej naszej bibliotece przy Klubie Wojskowym.
            Spisuje się najlepsze wyniki, będą ogłoszone wszem i wobec, i na pewno najlepszym nagrody zostaną przyznane. W planie w dalszych godzinach są zajęcia z ratownictwa na pobliskiej pływalni „Kasztelanka”. Krótkie szkolenie, jak powiadamiać służby ratunkowe i doraźnie, do czasu ich przybycia, pomóc osobie tonącej.


Iwona Wróblak
październik 2017












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz