czwartek, 7 marca 2019


Łemkowie - pszczewska karta

            Łemkowie. Fragment lokalnych dziejów – wpisujących się w najnowszą historię Polski, niekoniecznie tę chlubną. Dzisiaj (zawsze) każdą historię, wszystkie opowieści, zwłaszcza te z pierwszej ręki – trzeba znać. To jest miarą naszego patriotyzmu…
EtnoPolska. Program z Narodowego Centrum Kultury. Piękno i bogactwo naszych społeczności lokalnych zawdzięczamy szeroko rozumianej różnorodności kulturowej. Często niestety jest tak, że nie zdajemy sobie sprawy z rozmaitości tradycji, które stworzyły naszą obecną tożsamość.
Łemkowie. Grupa górali karpackich, ludzie którzy w 1947 r. w wyniku Akcji „Wisła” zostali przymusowo przesiedleni z południowo – wschodniej Polski na ziemie zachodnie. Jeszcze dzisiaj bardzo niechętnie mówią o swym wygnaniu z rodzinnej ziemi. Wywózki o znamionach czystek etnicznych, jakich wtedy dokonano, podobno po to, by oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii można było łatwiej zlikwidować (?), pozostawiły na pokolenia dotkliwie bolesny ślad w ich świadomości zbiorowej. Minęło 71 lat, to trzy pokolenia ludzi oderwanych od swych korzeni. Zmuszeni zostali siłą do życia diasporalnego. Nie następował przekaz swojej kultury. Ich potomkowie zmagają się ze stygmatem dwukulturowości, zagrożeni wynarodowieniem.
Tylko pieśni śpiewane przez najstarszych ludzi przypominały im o własnej tożsamości. Kolęda zanucona przez Annę Wiśniewską na niedawnym wigilijnym spotkaniu Klubu Przyjaciół Pszczewa, obok innych kolęd – polskich, niemieckich, francuskich. Kolęda łemkowska, a wraz z nią, ze śpiewnym muzycznym przekazem w ojczystym języku, którego frazy wykwitały z mroków wyparcia i zapomnienia, wysypały się opowieści, jak (początek) oczyszczenia wzajemnych polsko-łemkowskich relacji, bo rana boli nadal…
Z lat dziecięcych idylliczne wspominki, o pięknie przyrody góralskiej, zapachu maminych potraw… I o krzywdzie, jaka spotkała tych ludzi ze strony mężczyzn w mundurach, którzy kazali mamie i tacie, wujkom i ciociom, w ciągu dwóch godzin się spakować i jechać w nieznany im kraj na ziemie tzw. zachodnie. Rzucić rodzinną ziemię, gdzie mieszkali od pokoleń, cerkwię, zboże na polach zasiane, którego nie dane im będzie zebrać… I to - dlaczego? Z jakiego powodu - panowie polscy milicjanci, polscy wojskowi, przez których przez pierwsze lata po przyjeździe skazani zostali na nędzę, upokorzenia, niektórzy na Jaworzno – obóz koncentracyjny dla niepokornych podobno Ukraińców, na tortury i ponad setkę zabitych tam ludzi?
Pytanie rzucone przez Ewę Walkowską dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury – ile łemkowszczyzny uda się dzisiaj (po 71 latach od Akcji „Wisła”) znaleźć w Pszczewie?
Na stoliku w Bibliotece Publicznej w Międzyrzeczu stos broszurek pt. „Łemkowie pszczewska opowieść”. To drugie lokalne spotkanie z kulturą łemkowską, pierwsze odbyło się 19.10. 2018 r. W bibliotecznej Czytelni w Międzyrzeczu spotkanie z siedmiorgiem ludzi: Ewelina Matusiak – Wyderka, tkająca z koralików na krosenku krywulkę – oryginalną biżuterię łemkowską. Są nią przystrojone, jak również pięknymi kolorowymi chustami, Anna Wiśniewska – Łemkini, pszczewianka, Ewa Walkowska (dyr. GOKw Pszczewie), historyk Karolina Korenda – Gojdź (autorka broszurki). Jest historyk Mirosław Piecuch (kierownik Zagrody Młyńskiej w Bogdańcu – filii Muzeum Lubuskiego im. Jana Dekerta w Gorzowie Wlkp.), ks. Artur Graban (proboszcz parafii prawosławnej p.w. Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy w Ługach i parafii p.w. św. Michała Archanioła w Brzozie) – wskrzesiciel współczesnej kultury łemkowskiej, inspirator idei tłumaczenia literatury powszechnej na język łemkowski, zachęcający łemkowską młodzież do śpiewania i grania w zespołach muzycznych, nie tylko ludowych, także np. rockowych, i Stefan Furtak, międzyrzeczanin łączący w tradycji swojej rodziny nurty rzymskokatolickie i greckokatolickie, od lat piszący o zwyczajach i świętach łemkowskich do lokalnej prasy. Jego rodzina przez lata wspierała parafię greckokatolicką.
W miłej swobodnej atmosferze opowieści niemalże rodzinnych – bo naszych krajowych, małoojczyźnianych, lokalnych – słuchamy gawędy z ciekawością… To dla wielu nieznane karty polskiej wieloetnicznej multireligijnej historii. Składają się na nią, na tę Historię – również – łemkowskie pamiątki rodzinne pani Anny Wiśniewskiej, relikwie, jak o nich mówi: stary portret ojca w mundurze, drewniane kuchenne łyżki, serdak wyszywany koralikami, chusty… Okruchy wspomnień, dzisiaj pieczołowicie zbierane…
W 1947 roku w ich wsi Banicy powiedzieli im ludzie z karabinami: „jedźcie na zachód, tam wszystko będzie”… Nie było. Były mocno zdewastowane przez szabrowników domy, w których musieli w ciasnocie, przez najbliższe lata, mieszkać. Dostali nadziały kiepskiej ziemi, bo tylko takie dla nich zostały. Wszystko (co dobre) wraz z przyjazdem do kolonii Żółwin się skończyło. Przez długie lata nie wiedziała, że powinna nazywać siebie Łemką… Zresztą oboje z przyszłym mężem, pochodzącym z niemieckiej rodziny, byli wtedy wykluczeni ze społeczeństwa
Łemkowyna znajduje się w południowo-wschodniej Polsce w Beskidzie Niskim, Sądeckim i Bieszczadach, obejmując części powiatów nowotarskiego, nowosądeckiego, gorlickiego, jasielskiego, krośnieńskiego, sanockiego i leskiego. Tereny Łemkowszczyzny były zasiedlane od początków XIV wieku (kolonizacja wołosko-ruska). Łemkowie od północy sąsiadowali z ludnością polską, od wschodu z ukraińskimi Bojkami i Dolinianami, od południa ze Słowakami. Ważnym spoiwem społeczności łemkowskiej była i jest więź wyznaniowa, i język. W większości Łemkowie są grekokatolikami lub prawosławnymi. Mowa Łemków przynależy do obszaru języka ukraińskiego, jest jednym z trzech góralskich dialektów ukraińskich.
W wyniku Akcji „Wisła” na ziemie zachodnie wysiedlono ok. 150 tysięcy osób; 30-40 tys. z terenów Łemkowszczyzny, na Ukrainę – 478 tys. ludności, w tym 70-100 tys. Łemków.
Na punktach rozdzielczych transporty z ludźmi kierowano do powiatów Ziem Odzyskanych. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego przyjęło zasadę, by przesiedlona ludność nie przekroczyła 10% zastanej społeczności. Ograniczono możliwość poruszania się osadników do innych ościennych powiatów, nie wydawano zezwoleń na powrót do stron rodzinnych. Głównym celem deportacji było maksymalne rozproszenie wysiedlanej ludności. Do powiatu Skwierzyna trafiło 677 wysiedleńców, do powiatu Gorzów – 709, Międzyrzecz - 820, Sulęcin – 974, Świebodzin – 1156, Strzelce Krajeńskie – 1742 osoby. W gminie Pszczew zamieszkali ludzie wysiedleni ze wsi Banica, Czertyżne, Łosie, Dobra Szlachecka. Wystawione na spotkaniu w Bibliotece Tablice z kierunkami przesiedleń Łemków opracował Mirosław Piecuch.
Zakaz powrotu na ziemie ojczyste został Łemkom po 10. latach cofnięty. Niewielu z nich powróciło do swoich wsi, wiele z osad dzisiaj porasta trawa. Silne rozproszenie utrudniało organizację życia społeczno – kulturalnego. Lepsza sytuacja była w powiecie strzelecko- drezdeneckim, diaspora była tam najliczniejsza. Z czasem powstało Ukraińskie Towarzystwo Społeczno – Kulturalne. W 1992 r. założono Stowarzyszenie Miłośników Kultury Łemkowskiej, którego pierwszym prezesem został Marian Jacenik z Dobiegniewa. Kierował chórem w Ługach i opiekował się zespołem grającym muzykę łemkowską. Następca Jacenika Bogusław Siwiec był jednym z inicjatorów i organizatorów znanej Łemkowskiej Warty w Ługach.
Ks. Artur Graban kontynuował ideę Warty, dzięki jego staraniom Stowarzyszenie otrzymało od burmistrza Strzelec Krajeńskich nieczynną wieżę ciśnień, którą nazwano Lemko Tower. Odbywają się tam spotkania, wystawy, próby młodzieżowych zespołów muzycznych. W okolicy ma miejsce nauczanie języka łemkowskiego i religii prawosławnej, literatury, historii i tradycji narodu łemkowskiego, tak aby Łemkowyna była dla najmłodszego pokolenia nie tylko – jak mówi ksiądz - mityczną krainą, dla osób starszych bolesnych wspomnieniem, ale stała się okazją do poszukiwania własnej tożsamości. Kraj przodków jest odwiedzany na organizowanych wycieczkach autokarowych w Bieszczady i Beskid Niski i w inne regiony. Także nawiązany został kontakt ze współczesną kulturą ojczystą, architekturą, z literatami, ludźmi sztuki, z żywym językiem łemkowskim – rozmawiają w nim, przygotowują sztuki teatralne. Są prowadzone warsztaty kulinarne – kuchnia to też kultura…
 Kreatywne uczestnictwo w kulturze. Wielka przygoda młodych ludzi… Znany w artystycznym światku Nikifor Krynicki czy Andy Warhol byli Łemkami, o czym nie wszyscy wiedzą. Organizowane są wieczory poezji i pieśni łemkowskiej, miał miejsce projekt muzycznych spotkań trzech kultur: polskiej, ukraińskiej i łemkowskiej, którego celem było szukanie słowiańskiego ducha w różnorodności form wyrazu. Stowarzyszenie wydało 17 książek przekładów na język łemkowski, 14 płyt muzycznych. Aktualnie działają zespoły: „Łemko Tower”, „Jarro”, Chór przy parafii prawosławnej p.w. św. Michała Archanioła w Brzozie. W zeszłym roku uroczyście obchodzono 60. Lecie Parafii Greckokatolickiej w Międzyrzeczu...
Jest jeszcze wiele nieopowiedzianych historii rodzinnych, osobistych. Bycie innym było kiedyś trudniejsze… Dlatego ciekawsze jest, jak mówi Karolina Korenda – Gojdź, to czego nie chcemy powiedzieć, i dlaczego – nie chcemy mówić o danej sprawie, a do naszych relacji wkrada się błąd czy pomieszanie… O odkrywamy prawdziwą(e) historię, w jej wielu płaszczyznach… I odsłonach tak wielu, dodam, ilu jest ludzi. I okoliczności, w jakich przyszło im żyć.
Milczenie wynika z inności kulturowej. Braku otwartości z drugiej strony, życzliwej tolerancji - empatii. Po hekatombie II wojny światowej utraciliśmy nasz obyczajowy wielowiekowy ryt środkowoeuropejskiej wieloetniczności… z sąsiadującym z nami żywiołem innym niż polski, innymi zwyczajami, które przez wieki tak bardzo wzbogacały naszą wspólną regionalną kulturę. Pszczewska historia jest specyficzna, tak jak wiele ościennych gmin pogranicznych. Piękno w różnorodności, przez dziesięciolecia ukryte, temat niemalże tabu, dzisiaj, m.in. dzięki działalności ks. Artura Grabana, i innych działaczy społecznych, we współczesnej Europie, dzięki np. projektom EtnoPolska, znowu nabiera blasku i koloru.
Mnoha ja lita – nasze Sto lat, albo więcej, w wolnym tłumaczeniu bardzo dużo lat -naszego wspólnego sąsiedztwa. Pysznego mastyły (budyń na mące owsianej), hałuszki (pyzy ze skwarkami), czy słynnej łemkowskiej świątecznej keselicy. Kuchnia zawsze łączyła narody. Odnośne przepisy są dostępne we wspomnianej książeczce „Łemkowie Pszczewska opowieść”.

Iwona Wróblak















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz