poniedziałek, 18 marca 2019


Obrazy dla zwierząt. Wernisaż Tatiany i Remigiusza Bordów

            Obrazy - szacunku - dla zwierząt. Dla ich umierania… Naturalnego procesu. Ars moriendi. W Muzeum, miejscu, gdzie jest wystawione ludzkie XVIII wieczne sacrum teatrum scenerii umierania; czczenia (okolicznych szlacheckich) zmarłych w obyczajowym teatrze śmierci, obrządku pogrzebowym, wystawnych uroczystościach o wielodniowym nieraz trwaniu. Cenne kulturowo artefakty sztuki funeralnej; największej w Polsce międzyrzeckiej kolekcji sarmackich portretów trumiennych.          
U wejścia do galerii Zaproszenie na wystawę w formie klepsydry: Pogrążeni w głębokim smutku. I zadumie. Wystawa będzie o śmierci pana Ptaka-zwierzęcia, tytułowanego z szacunkiem – w chrześcijańskim nurcie franciszkańskim: mniejszym bratem… (dlaczego: mniejszym?)
Jako umiera ono, tak umiera i ten, i ducha jednakiego wszyscy mają, i nie ma człowiek nic więcej nad bydlę; bo wszystko jest marność. (Stary Testament. Kaznodzieja Salomonowy)

Przez całe tysiąclecia, czy dziesiątki tysięcy lat (cywilizacji) czuliśmy głęboki sakralny związek ze wszechświatem. Więź i jedność… Tak pisze Mircea Eliade. Związek z biosferą. Biokulturą - powiedziałabym…  Byliśmy całością z Nią. Nagle w jakimś momencie, splocie wydarzeń (jak głoszą teorie: zamykającym się cyklu kosmicznym) – dla nas mających znamiona prawdziwego grzechu, mówiąc językiem chrześcijan, w epicyklu ta jedność się rozpadła… Zapomnieliśmy, skąd jesteśmy, dokąd dążymy – czy raczej skąd istniejemy… (Z wszechświata, którego jesteśmy najprawdziwszymi dziećmi). Odnajdujemy powoli nasze pierwociny, przypominamy sobie rzeczywistość daną (boską-sakralną); Budzimy się powoli, pojedynczo, jak ze snu somnambulicznego, zauważamy jasność codzienną światła (pierwszego), naszą gwiazdę Słoneczną, która wszystkim istotom Układu daje życie, (spragnieni) smakujemy wodę (także tą żywą-wiedzy poznania o otoczeniu), która nas poi i odradza. Nas – czyli wszystkie istoty czujące, odczuwające głód, strach, ból, samotność, zagubienie… Marniejemy bez tej gnozy – samotni, nieświadomi, nieoświeceni, nie zaspokoiwszy najważniejszych potrzeb podstawowych. Nie będąc szczęśliwymi – umieramy za życia…
Błyski światła, uspokajające – jak przestrzenie między fotogramami, na wystawie Tatiany i Remigiusza Bordów. W bliskości portretów trumiennych, ongiś wystawianych w miejscach świętych kościołach, które jednakże są tylko częścią istniejącej od eonów kultury naszego szeroko pojętego środowiska, ludzką kulturą gatunkową, naparstkiem w dziejach biosfery, która nas otacza w najbliższym widzialnym spektrum rzeczywistym, nas otula – tak myślę. Puchowej poduszce świata…
Obrazy - dla zwierząt. Obrazy duchowości zwierząt. Jak mówi Tatiana w słowie wstępnym – otwórzmy serca, i nic innego…
Zwierzę umiera tak samo jak człowiek. Wiedzą to dokładnie ci, którym towarzyszą domowe pupile. Zwierzę żyje dużo krócej, jesteśmy zmuszeni być świadkami odchodzenia najbliższych nam, ukochanych, będących członkami rodzin, istot. Płaczemy po nich. Nie wszędzie jednak można zostawić tabliczkę z imieniem, nie są u nas powszechne cmentarze dla zwierząt.
            Tak jest na tej Wystawie. Szczegół funeralny, oddzielony od innych eksponatów przestrzenią białej ściany, namysłu, jak np. liść przykrywający naturalnym całunem ciało zwierzęcia, czy kwiat mu towarzyszący. Ptaki w pogrzebnych wieńcach. Naręcza kwietne na podłodze u stóp portretu kota, z jego tajemniczym wejrzeniem w jeden z możliwych światów kolejnego wcielenia kołowrotu życia. Przepiękne kompozycje kwiato-umierania. Odchodzenia w bardo… Jeśli mamy się zjednoczyć ze słońcem, my-księżycowi, czyli ziemscy, materialni, wilgotni… Ludzka osoba, kobieta, następnie dwie ludzkie osoby, ich strach, cierpienie, nadzy skuleni w małej klatce – w jakiej trzymamy zwierzęta hodowlane w wielkich fermach, gdzie miejsce ze względu na koszty się oszczędza, a przecież np. świnie są tak samo, czy bardziej inteligentne od psów…
Charakterystyczny pieniążek dołączony do jednego z fotogramów. Charonowy. Do wkupienia w inny stan świadomości-materii..
W szklanej gablocie Chrystus ukrzyżowany przypięty na rogach srebrzystego jelenia – symbole, odniesienia do kultury, do archetypów, wzajemnego następowania po sobie obrazów pamięci genów – tak myślę… Że pamiętamy wszystko, każdą istotę, którą byliśmy, i być może – będziemy, jeśli równanie (o termodynamice materii) się dopełni… Czas zatoczy koło.
            Schronisko dla bezdomnych psów, boksy pełne zwierząt, i elegancka pani w futrze, jak wynaturzenie „miłości”, którą okazuje wyłącznie swojemu maleńkiemu pieskowi, stan psychiczny właściwy dzisiejszej kulturze, jej wyobcowaniu z korzeni – i przypuszczam, że wypartej przez nią samą samotności tej kobiety…
            Dwa małe szczurki w swoich objęciach… My właściciele czworonogów znamy takie obrazki – przyjaźni międzygatunkowej.
             Ekspozycja przewidziała ponadto w programie trzy filmiki. Bezsłowne, o strachu, ucieczce na oślep przez upiorny las. O świecie zza krat, jaki sobie zafundowaliśmy – i zwierzętom także. Czy to strach przed wielką niezamkniętą (kratami) przestrzenią?... Może konieczny etap…
Pochylić się nad częścią-cząstką elementem natury. Jej szczegół-zwierzę jest centrum fotografii naturalistycznej, powiedziałabym – ponadnaturalnej, wyostrzonej. Postrzegającej na odległość wyciągniętej ręki. Nasze selfi. Odwzorowania istotnego.
Świętość jest w naturze. Zawsze to wiedzieliśmy. Teraz sobie przypominamy. Jesteśmy świętością, razem z innymi zwierzętami, jesteśmy integralną częścią.

            Wystawa Remigiusza i Tatiany Bordów. Białe ściany (by nie zakłócały percepcji) i emocje podstawowe. Zagubiony wszechświat i jego jedność mozolnie odbudowywana, odkopywana, w medytacjach doświadczających. Płaczący kot. Jeleń niesie Chrystusa ukrzyżowanego. Świat taki jest, tylko czy My go TAK odbieramy?
Sprawdźmy. Ekspozycja jest dostępna w podziemiach Muzeum w Międzyrzeczu.

Iwona Wróblak
marzec 2019























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz