Obrazy dla zwierząt. Wernisaż Tatiany i Remigiusza Bordów
Obrazy
- szacunku - dla zwierząt. Dla ich umierania… Naturalnego procesu. Ars moriendi. W Muzeum,
miejscu, gdzie jest wystawione ludzkie XVIII wieczne sacrum teatrum scenerii umierania;
czczenia (okolicznych szlacheckich) zmarłych w obyczajowym teatrze śmierci,
obrządku pogrzebowym, wystawnych uroczystościach o wielodniowym nieraz trwaniu.
Cenne kulturowo artefakty sztuki funeralnej; największej w Polsce międzyrzeckiej
kolekcji sarmackich portretów trumiennych.
U wejścia do galerii Zaproszenie na
wystawę w formie klepsydry: Pogrążeni w
głębokim smutku. I zadumie. Wystawa będzie o śmierci pana Ptaka-zwierzęcia, tytułowanego z szacunkiem – w
chrześcijańskim nurcie franciszkańskim: mniejszym
bratem… (dlaczego: mniejszym?)
Jako
umiera ono, tak umiera i ten, i ducha jednakiego wszyscy mają, i nie ma
człowiek nic więcej nad bydlę; bo wszystko jest marność. (Stary
Testament. Kaznodzieja Salomonowy)
Przez całe tysiąclecia, czy dziesiątki
tysięcy lat (cywilizacji) czuliśmy głęboki sakralny związek ze wszechświatem. Więź i jedność… Tak pisze Mircea Eliade.
Związek z biosferą. Biokulturą - powiedziałabym… Byliśmy całością z Nią. Nagle w jakimś momencie, splocie wydarzeń (jak głoszą
teorie: zamykającym się cyklu kosmicznym) – dla nas mających znamiona
prawdziwego grzechu, mówiąc językiem
chrześcijan, w epicyklu ta jedność się rozpadła… Zapomnieliśmy, skąd jesteśmy,
dokąd dążymy – czy raczej skąd
istniejemy… (Z wszechświata, którego jesteśmy najprawdziwszymi dziećmi).
Odnajdujemy powoli nasze pierwociny, przypominamy sobie rzeczywistość daną (boską-sakralną); Budzimy się powoli,
pojedynczo, jak ze snu somnambulicznego, zauważamy jasność codzienną światła (pierwszego),
naszą gwiazdę Słoneczną, która wszystkim istotom Układu daje życie, (spragnieni)
smakujemy wodę (także tą żywą-wiedzy
poznania o otoczeniu), która nas poi
i odradza. Nas – czyli wszystkie istoty czujące, odczuwające głód, strach, ból,
samotność, zagubienie… Marniejemy bez tej gnozy – samotni, nieświadomi,
nieoświeceni, nie zaspokoiwszy najważniejszych potrzeb podstawowych. Nie będąc
szczęśliwymi – umieramy za życia…
Błyski światła, uspokajające – jak przestrzenie
między fotogramami, na wystawie Tatiany i Remigiusza Bordów. W bliskości
portretów trumiennych, ongiś wystawianych w miejscach świętych kościołach, które
jednakże są tylko częścią istniejącej
od eonów kultury naszego szeroko pojętego środowiska,
ludzką kulturą gatunkową, naparstkiem w dziejach biosfery, która nas otacza w
najbliższym widzialnym spektrum rzeczywistym, nas otula – tak myślę. Puchowej
poduszce świata…
Obrazy - dla zwierząt. Obrazy duchowości
zwierząt. Jak mówi Tatiana w słowie wstępnym – otwórzmy serca, i nic innego…
Zwierzę
umiera tak samo jak człowiek. Wiedzą to dokładnie ci, którym towarzyszą domowe
pupile. Zwierzę żyje dużo krócej, jesteśmy zmuszeni być świadkami odchodzenia
najbliższych nam, ukochanych, będących członkami rodzin, istot. Płaczemy po
nich. Nie wszędzie jednak można zostawić tabliczkę z imieniem, nie są u nas
powszechne cmentarze dla zwierząt.
Tak jest na tej Wystawie. Szczegół
funeralny, oddzielony od innych eksponatów przestrzenią białej ściany, namysłu, jak np. liść przykrywający naturalnym
całunem ciało zwierzęcia, czy kwiat mu towarzyszący. Ptaki w pogrzebnych
wieńcach. Naręcza kwietne na podłodze u stóp portretu kota, z jego tajemniczym wejrzeniem w jeden z możliwych światów
kolejnego wcielenia kołowrotu życia. Przepiękne kompozycje kwiato-umierania. Odchodzenia
w bardo… Jeśli mamy się zjednoczyć ze
słońcem, my-księżycowi, czyli ziemscy, materialni, wilgotni… Ludzka osoba,
kobieta, następnie dwie ludzkie osoby, ich strach, cierpienie, nadzy skuleni w małej
klatce – w jakiej trzymamy zwierzęta hodowlane w wielkich fermach, gdzie
miejsce ze względu na koszty się oszczędza, a przecież np. świnie są tak samo,
czy bardziej inteligentne od psów…
Charakterystyczny
pieniążek dołączony do jednego z fotogramów. Charonowy. Do wkupienia w inny
stan świadomości-materii..
W szklanej gablocie Chrystus
ukrzyżowany przypięty na rogach srebrzystego jelenia – symbole, odniesienia do
kultury, do archetypów, wzajemnego następowania po sobie obrazów pamięci genów –
tak myślę… Że pamiętamy wszystko, każdą istotę, którą byliśmy, i być może –
będziemy, jeśli równanie (o termodynamice
materii) się dopełni… Czas zatoczy koło.
Schronisko dla bezdomnych psów,
boksy pełne zwierząt, i elegancka pani w futrze, jak wynaturzenie „miłości”,
którą okazuje wyłącznie swojemu maleńkiemu pieskowi, stan psychiczny właściwy
dzisiejszej kulturze, jej wyobcowaniu z korzeni – i przypuszczam, że wypartej
przez nią samą samotności tej kobiety…
Dwa małe szczurki w swoich objęciach…
My właściciele czworonogów znamy takie obrazki – przyjaźni międzygatunkowej.
Ekspozycja przewidziała ponadto w programie
trzy filmiki. Bezsłowne, o strachu, ucieczce na oślep przez upiorny las. O świecie
zza krat, jaki sobie zafundowaliśmy –
i zwierzętom także. Czy to strach przed wielką niezamkniętą (kratami) przestrzenią?...
Może konieczny etap…
Pochylić
się nad częścią-cząstką elementem natury. Jej szczegół-zwierzę jest centrum
fotografii naturalistycznej, powiedziałabym – ponadnaturalnej, wyostrzonej. Postrzegającej
na odległość wyciągniętej ręki. Nasze selfi.
Odwzorowania istotnego.
Świętość
jest w naturze. Zawsze to wiedzieliśmy. Teraz sobie przypominamy. Jesteśmy świętością,
razem z innymi zwierzętami, jesteśmy integralną częścią.
Wystawa Remigiusza i Tatiany Bordów.
Białe ściany (by nie zakłócały percepcji) i emocje podstawowe. Zagubiony wszechświat
i jego jedność mozolnie odbudowywana, odkopywana, w medytacjach doświadczających.
Płaczący kot. Jeleń niesie Chrystusa ukrzyżowanego. Świat taki jest, tylko czy My
go TAK odbieramy?
Sprawdźmy.
Ekspozycja jest dostępna w podziemiach Muzeum w Międzyrzeczu.
Iwona
Wróblak
marzec 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz