środa, 26 lutego 2020


O życiu poborowego podczas I wojny – wykład Katarzyny Zielińskiej

W naszej Bibliotece Publicznej kolejne spotkanie z cyklu wykładów o historii regionalnej, inspirowanych przez prof. Marcelego Tureczka z Uniwersytetu Zielonogórskiego, prezesa Towarzystwa Historycznego Ziemi Międzyrzeckiej. Mgr Katarzyna Zielińska, doktorantka w Instytucie Historii Uniwersytetu Zielonogórskiego, mówiła o „Służbie nie tylko w kolorze Feldgrau. Życie poborowego podczas I wojny Światowej i Powstania Wielkopolskiego”. Oddział Lubuski „Towarzystwa Powstania Wielkopolskiego” zajmuje się krzewieniem wiedzy o Powstaniu Wielkopolskim i pomocą w szukaniu zaginionych w walkach przodków.
W pierwszej dekadzie XX wieku rytm wydarzeniom europejskim nadawało parcie cesarza niemieckiego do wojny, która – według zapewnień stron – miała skończyć się szybko. Symptomem tamtych czasów był kolor feldgrau (szary polowy), znikła funkcja propagandowa munduru, tak ubrany żołnierz miał być niewidoczny dla wroga. Pozycyjny charakter walk podczas wielkiej wojny przekreślał mit romantycznej. Nie przygotowano należycie nawet jednolitych mundurów w armii cesarskiej, brak było nakryć głowy i (całych) butów. Nieodłącznym elementem wyposażenia wojskowego był tornister ważący ok. 30 kg, wysokie sztywne buty – które, jak się okazało, nie sprawdziły się w długich marszach i w okopach. Nie zabezpieczono łóżek szpitalnych do przyjęcia wielkiej ilości rannych. Horrorem stawało się ich leczenie; w operacji amputowania kończyn nie znano znieczulenia, a lżej rannych wysyłano na rekonwalescencje do domów.
Nasza (szkolna) narracja historyczno-polityczna, nieposzukująca łańcucha przyczynowo-skutkowego, zdominowana jest tematyką militarną (według schematu: od powstania - do powstania), zawężająca nacisk w nauczaniu do kwestii posiadania lub braku niepodległości bytu państwowego, w mniejszym stopniu naświetla wydarzenia lokalne, ich kontekst społeczny. W okresie najnowszym przesłonięta jest wydarzeniami II Wojny Światowej i Powstania Wielkopolskiego. Minęła 98. rocznica (16.lutego 1919 r.) podpisania przez państwa zwycięskiej Ententy z niemiecką Republiką Weimarską traktatu rozejmowego  w Trewirze w Nadrenii-Palatynacie, którego jednym z postanowień było zakończenie trwającego od 27. grudnia 1918 r. Powstania Wielkopolskiego.
 Dla Polaków – wcielanych do armii jako obywatele Cesarstwa Niemieckiego, powoływanych zwykle do pułków piechoty – droga awansu, jako elementu podejrzanego ideowo, była zamknięta. Tym niemniej „Krzyż Żelazny”, niemieckie odznaczenie wojenne, otrzymało wielu polskich dowódców, za męstwo i lojalność. W czasie walk pozycyjnych Polacy – często celowo – mylili okopy, by dostać się do niewoli a potem do oddziałów powstańczych i do armii gen. Józefa Hallera. Rutynowe szkolenie wojskowe obejmowało podstawy higieny osobistej, porządku, używania opatrunków… posługiwania się bronią, co bardzo przydało się w walkach w Powstaniu Wielkopolskim.
Zygmund Freud był zdania, że I wojna światowa zostawiła głębokie ślady w psychice jednostek i w zbiorowej psychice ówczesnego pokolenia. Losy ludzi uwikłanych w tę traumę można śledzić w wydanych i dostępnych Biogramach powstańczych, wyszczególnione tam wydarzenia w życiorysach są podobne: wyjazd za pracą, wcielenie do armii pruskiej i ucieczka, udział w Powstaniu Wielkopolskim.
Informacje o I wojnie światowej czerpiemy zazwyczaj z fabuł filmowych, rzadziej z książek i pamiętników – niechętnie je pisano, i kreują obrazy nie mające wiele wspólnego z ówczesną okopową rzeczywistością. Linie okopów (wykopano ich 40 tys. km), przez 4 lata miejsce życia milionów żołnierzy, syndrom tej wojny, zostawiły pamięć w postaci nerwicy okopowej, jako jednostki choroby psychiczno-somatycznej; wspomnienie smrodu niemytych ciał i odór rozkładających się zwłok poległych i nie pochowanych kolegów. Tzw. stopy okopowej – to termin medyczny, określający reumatoidalne zapalenie stopy. Brak sanitariatów, warunków do higieny, dziesiątkował żołnierzy, lekarzy i pielęgniarki. W relacjach pisano o uciążliwej wszawicy pod mundurami, wszechobecnych szczurach żywiących się ciałami ludzkimi, zatruwających miejsca, skąd czerpano wodę. Na szczury dla rozrywki (są dokumentalne zdjęcia) w przerwach między działaniami wojennymi urządzano polowanie. Strukturalny brak zaplecza gospodarczego, odpowiedniego wyżywienia i witamin - kuchnie polowe usytuowane były na tyłach frontu (dym mógł wskazać nieprzyjacielowi położenie oddziału), powodował choroby, był przyczyną licznych zgonów. Umierano w wyniku zalegania w okopach stosowanego w działaniach wojennych gazu bojowego, który w zagłębieniach terenu utrzymywał się przez kilka dni.
Warunki bytowe i przeżycia wojenne pozbawiały ludzi kręgosłupa moralnego. W ciągu wieków zmieniał się charakter wojny, ale cele i jej koszty w psychice ludzkiej zostawały te same. W pobliżu linii okopów tworzono domy publiczne, zwiększano przydział alkoholu i tabaki, by częściowo złagodzić problemy psychiczne ludzi. Słynna scena z brytyjskiego filmu o Meczu bożonarodzeniowym, w którym wspólnie zagrali w piłkę żołnierze z okopów walczących ze sobą stron, obrazuje bezsens wojennej rzezi, w której zatracono cel walki.
Sytuacja mieszkańców rejonów pogranicza była złożona, z początku nie zdawano sobie sprawy w realnej bliskości rozpoczęcia wielkiego światowego konfliktu zbrojnego, który potrwać miał kilka lat. Życie toczyło się swoim rytmem, rodziny przyszłych poborowych bardziej obchodził rysujący się na horyzoncie kryzys ekonomiczny niż polityczne kalkulacje elit związane z możliwością (mit historyczny) odzyskania po 123 latach niepodległości Polski. Przymusowo powoływanym do armii poborowym rodziny stawiały kapliczki, mając świadomość zagrożenia ich życia i zdrowia. Polacy, by nie iść na wojnę, symulowali choroby.    
Wykładnicze zwiększenie produkcji karabinów spowodowało nałożenie nowych podatków, załamanie budżetu państwa, zwiększającą się inflację, obniżkę podaży dóbr konsumpcyjnych, pogorszenie jakości dostępnych produktów żywnościowych (azot używany do produkcji nawozów kierowany był do fabryk amunicji), brak opału. Nowa sytuacja, mobilizacja wielkiej ilości mężczyzn, spowodowała przemiany społeczne związane z niedoborem siły roboczej; kobiety musiały zająć miejsca należne przedtem mężczyznom – pracowały w fabrykach, w gospodarstwach rolnych.
Obecnie czas jest przywrócić pamięć ofiarom I wojny światowej – choćby symboliczną... Pamięć (bardziej dokładną) o tych, którzy niesłusznie, nie ze swojej woli, stali się ofiarami wielkiej, u nas nieco zapomnianej, historii. Dzieje, szczególnie Pogranicza, w ujęciu mikrohistorycznym, są skomplikowane, nie zawężają się do stereotypów typu Polak-katolik, i upamiętniania pomnikowego, zgodnego politycznie z tzw. charakterem narodowym, i - z rysami na nim, które pozwolą na (nie)identyfikację z postumentowanym walorem... Nie wyrażają się także –  w (pseudo)patriotycznych tatuażach… Spotykano małżeństwa mieszane. Pracowano dla społeczności lokalnej w warunkach, jakie były dostępne.  Codzienną wojenną rzeczywistość wyznaczały wątpliwości, strach, głód.
Nie ma w Polsce cmentarzy wojennych z  okresu I wojny, też z tego powodu, że nie było możliwości sprowadzania zwłok bliskich z terenu walk. Przyczyną też była, związana z polską tradycją określonej polityki historycznej, wrogość kulturowa wobec Niemiec jako sprawców wojen. Niszczenie zabytków kultury – tablic pamiątkowych, nekropolii. Historia jednostkowa ludzi, ich losów, jest, w części, do odtworzenia. Jej źródłem są, mogą być „Listy strat” dla danych terenów walk, wiele setek kart z imiennymi wykazami drukowanymi w ówczesnych gazetach – znajdujące się na tych dokumentach polskie i niemieckie nazwiska osób rannych i poległych, informacje mogące dać nowe możliwości czy pomoc poszukującym rodzinnych genealogii. Pewną trudność – do przezwyciężenia z pomocą językowych programów komputerowych – może sprawić ich zapis, często fonetyczny. Oddział Lubuski „Towarzystwa Powstania Wielkopolskiego” służy wskazówkami.

Iwona Wróblak
luty 2020 r.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz