środa, 18 sierpnia 2021

 

Pszczew - rycerski...


Kapsuła czasu zagościła w zacienionym drzewami klimatycznym parku przy kościele św. Magdaleny w Pszczewie. Teren okolił wianuszek białych, ostrosłupych, stylizowanych na średniowieczne, namiotów. Mieszkańcy obozu, ubrani w stroje średniowieczne – z czasów okołogrunwaldowych - spędzili tu trzy dni; w namiotach łoża zbite z desek obciągniętych materią, pewnie bawełnianą, przykrytych może jaką skórą cieplejszą na noc...? W dzień przy drewnianych ławach kosztowali strawę z drewnianych mis, napoje z garncy i kufli – i chętnie pozowali do zdjęć... Cóż w tych misach? zaglądam - kasza z gulaszem, wtedy, i teraz, pożywna, może sarnina, kuraki, może z wieprzka... Lekcja historii rozpoczęta.

W Pszczewie - miasteczku (teraz także) rycerskim, miał miejsce już II Turniej - o Miecz Archidiakona Pszczewskiego. Ranga Turnieju jest znaczna, bowiem onegdaj archidiakon miał prawie wszystkie kompetencje możnych biskupów na terenie sobie podległym... W 1289 r. ustanowiono pszczewski archidiakonat diecezji poznańskiej, który obejmował 60 parafii i sięgał aż po Odrę.

Główne trofeum zawodów, cenny Miecz, zdobył Andrzej Studencki z drużyny „Berserkers Team”. W Turnieju wzięło udział 83. rekonstruktorów - z Gdańska, Bielska-Białej, Bytomia, Poznania, Szczecina, Trzcińska Zdroju, Stargardu Szczecińskiego. Bractwa, organizacje, osoby przybyłe - „Rautbitterzy” z Bielska Białej, „Boży Biesiadnicy”, „Bractwo Rycerskie Herbu Prus” , „Fundacja Hereditas Culturalis Holger Wenning”...

Miesza nam się czas onegdajszy z rzeczywistym... Rycerze i mieszczanie chodzą między nami jak żywi!... Przyglądam się... Czapka z wełny na głowie. Czepiec – napotek, z ręcznie plecionym sznurkiem się zawiąże pod brodą, by uszy schować, bowiem mogą przy nakładaniu hełmu rycerzowi zawadzać... Nosili je zarówno chłopi jak i pany. Na ciele hopulanda bardzo strojna, – wierzchnia odzież rycerska, stać było na nią nawet uboższych rycerzy, lub szlacheckie robe mi parti. Paradne przyszynki, przyszywanice zakładano pod zbroję, były wypchane końskim włosiem, czy runem owczym, na płótnie lnianym drukowano herby czy znaki. Zajmowali się tym kramarze, którzy podróżowali na jarmarki i dwory książęce. Obecnie fach odżył, można kupić taki ręcznie uszyty, według historycznych wzorów, strój, np. u „Bielskich Kram Raubitter” (w tłum. z niem. „rycerzy rabusiów”). U pasa mieszczanina czy szlachetnego jest niezbędnik – nożyk, przydatny do krojenia pieczystego, szpikulec – taki poprzednik widelca. W butach podbijanych ćwiekami, owe skórzane bardzo porządnie wyglądające wyższe półbuty nazywały się w legionowej armii angielskiej miles (milites to rycerz, piechur), ćwieki na spodzie czyniły ich sposobnymi, by na piechotę dojść dalej, chociaż na kamieniach się ćwieki ślizgają... Stroje średniowieczne były ozdobione koralikami, perełkami, Rycerze Chrystusa, inne zakony rycerskie, mieli nakazane mieć strój surowy i prosty, by nie wyróżniać się błyskotkami, jedynie dozwolony był znak Maryji...

Przy moich rozmówcach kręci się piesek, owczarek niemiecki, czy to też rekonstruktor? Jak najbardziej, w osadach wielkości Pszczewa było dużo zwierząt, w średniowiecznych warstwach kulturowych archeolodzy odnajdują ich kości, i mierzwę, która pachnie, jak mówią, tak samo jak przed wiekami... W obrębie murów odbywały się targi zwierząt gospodarskich – kóz, owiec, kur, mułów... Ile koń kosztował wtedy? Bojowy rumak to koszt równowarty dzisiejszej sumie 180 tys. zł...

Niewiasty też paradują w pięknie skrojonych sukniach! Długie zwisające z rękawów do ziemi zygzakowate to tipety, jak przystało na modne damy trzeba je mieć... A to tej właśnie damie z tipetami – po walkach - się oświadczył ów rycerz klęcząc i prosząc o błogosławienie i rękę... Na głowach miały nałęczki lniane lub jedwabne, filety z diademami. Suknie szyje się na podstawie zachowanych ikonografii.

Kowale robili np. też rusznice. Jakub Wierzbicki Kowal średniowieczny, z pasją rzemiosła, intuicyjnym wyczuciem metalu, który mimo młodego wieku już dużo umie, jak mówią o nim bracia kowale... i lubi historię... z oryginalnym XIX kowadłem, ze Znakiem cechowym na nim – zatartym już nieco austriackim orłem siedzącym, po obu stronach znaku; Kowadło z tzw. szparagiem kowalskim, użytecznym w wielu działaniach stożkiem, „rogiem”, po jednej stronie. Z przodu tego małego kowadła dwa tzw. „witraże” - wklęsłe miejsca, gdzie można klepać różnego rodzaju zagięcia w blasze. Mini palenisko opala koksem, węglem bitumicznym, który nie dymi, można też drewnem, ale musi być twarde. Kuto podkowy dla kopytnych zwierząt, mniejsze dla mułów i kucyków, większe dla ogromnych koni bojowych. Jakub sam wytwarza piękne, solidnie wyglądające, noże - w skórzanej pochwie, to np. saks wikiński, nóż jakucki, pukko, noże wczesnochrześcijańskie.

W prawie centralnym miejscu obozu średniowiecznego, w większych kotłach, warzył się rosół cebulowy dla braci rycerskiej, na olbrzymiej patelni piekł pokrojony w kostkę boczek. Mieszany wielką łychą przez Panią Kuchtę - Joanne Tomaszewską, której pomagały kucharki, i inne osoby (Katarzyna Herbrych). Uwijały się, by polewka z różnych gatunków mięsiwa – najlepsze były perliczki, kaczki, gęsi, kury (mięso tych ostatnich było wtedy twarde i musiało dłużej niż dzisiaj się gotować czy piec, bowiem kiedyś kury zabijano wtedy, jak przestały się nieść) - po trudach walki była smaczna.... Zupa gotowana na warzywach, które potem się wyjęło – to polski seler, por, pietruszka, lubczyk jako przyprawa - z cebulą opalaną na ruszcie, z pierzyną z siekanej kapusty na koniec, jedzona z grzankami, podsmażanym chlebem z przyprawami, np. z czosnkiem, i popitka miodem pitnym (płyn o konsystencji dzisiejszego wina, tylko z miodem), piwem. Widzowie, goście turniejowi, mogli spróbować specjalnie przyszykowanego dla nich dania mięsnego, przyprawionego lokalnymi owocami, bardzo smakowitego.

Głównym i wyczekiwanym punktem wydarzenia był kilkugodzinny Turniej o Tarczę i miecz, a na koniec walka profight - w zmaganiach wzięło udział 14. walczących rycerzy, sędziowany skrupulatnie, po czym wyłoniony został zwycięzca. Turniej rozpoczęła prezentacja umiejętności Najemnej Roty Strzelczej naszego znamienitego, głównego na ziemiach przyległych puszkarza Czesława Mejzy, znanego także z artyleryjskich iluminacji przed corocznymi Grunwaldami, który i teraz donośnymi wystrzałami rozpoczął zmagania. Czarny proch był dobrze ubity, nabijany w piszczel, co jest sporą sztuką - krzyżackich dział z XIV i XV wieku - bombardy, hakownicy, huk wystrzałów niosący się jeziorem może w Międzyrzeczu na zamczysku naszym słyszan był?...

Nie tylko walką człowiek żyje... Musi się też pobawić... Może ktoś zgubił monetę złotą onegdaj i teraz ją znajdzie? Warto poszukać w trawie... Bieg Dam... A jak bardzo sprawna jest niewiasta w swych cnotach niewieścich trafiania mokrą bielizną na sznurek rozpięty między stojakami!? Z odległości trzech metrów, by się nie trudzić chodzeniem? A szybko umie zapiąć pas rycerski swemu panu-mężowi? Sprawdzamy... Nagroda będzie.

Jest też turniej łuczniczy. Można obejrzeć wspaniałe błyszczące elementy zbroi rycerskiej: hełm, naramienniki, nałokietnice, zarękawie, nakolanek, rękawice, napierśniki itp. dotknąć, wziąć je w ręce, zważyć... są baardzo ciężkie...

Wianek niewiastom można upleść z ziół i kwiatów, których teraz w lecie dostatek na polach i łąkach. Mamy 14. sierpnia, przeddzień Ludowego Święta Matki Boskiej Zielnej (chrześcijańskie Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny), jeszcze dawniej sakralny czas Zaśnięcia, Odpocznienia, Wzięcia, Przejścia i Śmierci Matki Boskiej; jako relikt, żywotny ślad kultu bogini zbóż, ziemi i urodzaju; domena bogiń zaświatowych, tudzież opiekunek dusz, bliskich pierwszemu obrazowi Matki Ziemi. Staropolska Marzanna, bogini odwiecznego łańcucha życia i śmierci, kłania nam się kwieciem, zielem, pszczewskiego opola, ta Której składano w ofierze wieńce oraz ziarna zbóż i nazywano Zbożową Matką. Pleść więc nam należy w ten Czas wieńce kolorowe, i nakładać na warkocze... Starsze Panie z niemieckiego – też kiedyś mającego słowiańskie konotacje – Letschin, to robią, i tutejsze także, w różnym wieku... Warsztaty florystyczne w ramach projektu „Pszczew- Letschin”. Wspólne słowiańskie korzenie”, dofinansowane z Euroregionu Pro Europa Viadrina. Dotykam kwiatów w wieńcu kolorowym...

Białogłowy tańczą z dziećmi, uczą podstaw tej dawnej dwornej sztuki. Pod wieczór wystąpi Zespół „Viatores”, pieśni staroszwedzkie, unikalny klimat północnych sag i ballad, na scenie lira korbowa zwana symfonią i stare skrzypki, wokalistka w sukni z epoki, bęben wybijający rytm... A na koniec, jak zapadnie mrok – widowiskowy, mistyczny Teatr Ognia „Homra Fireshow”.

Organizatorzy - Fundacja COOLturalnie, Gminny Ośrodek Kultury w Pszczewie (dyr. Ewa Walkowska) i Chorągiew Ziemi Międzyrzeckiej – rycerz Mateusz Górski, dziękują za współpracę, i sponsoring; Gminie Pszczew, Powiatowi Międzyrzeckiemu oraz Samorządowi Województwa Lubuskiego. Podziękowania dla ks. proboszcza Stanisława Klicha, Żanety i Łukasza Robaków, Piekarni „Ziomek” z Pszczewa, Marianowi Skołożnemu, Firmom „Complex” Paweł Grabski, „ZEC” z Międzyrzecza, „Uniqa”, „Pszczelarstwo” Wiesław Korejwo, „Betschesofa sp. z. o. o.” z Pszczewa, Ewie i Markowi Stelmaszykom, „Armoris Pracownia Płatnerska”, „Institorium Kram u Mieszczaka”, „CECH Manufaktura Broni Historicum” - za przekazane nagrody. Podziękowania dla rekonstruktorów. Organizatorzy zapraszają na III edycję Turnieju w przyszłym roku.


Iwona Wróblak

sierpień 2021










































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz