niedziela, 20 marca 2022

 

Ziemia w Obrzycach skrywa prochy tysięcy zamordowanych


Jak to się stało, że Obrawalde z przyjaznego pacjentom szpitala psychiatrycznego w ciągu kilku lat przekształcił się w obóz śmierci? I kim byli ci, którzy brali udział w eksterminacji? W masowym zabijaniu pacjentów uczestniczył prawie cały personel medyczny, przedtem odnoszący się do swoim podopiecznych z szacunkiem i czułością. Co się stało z (C)człowiekiem…?

Katarzyna Sztuba-Frąckowiak, w sali portretów trumiennych Muzeum im. Afa Kowalskiego w Międzyrzeczu, starała się odpowiedzieć na te pytania. Bez odwoływania się do mitycznego „charakteru narodowego” Niemców. Prawda bywa bardziej banalna… Jaką jest banalność zła.

Korzyści finansowe. Możliwość szybkiego awansu społecznego. Poczucie władzy... Zagrożenie utratą pracy. Ideologiczne, tzw. patriotyczne, czy raczej – nacjonalistyczne, usprawiedliwienie zbrodni, PR sączony od lat 30. ubiegłego wieku w środkach masowego przekazu w Niemczech. Bardzo łatwo, okazuje się, jest kogoś (wroga), grupę ludzi, odczłowieczyć…

80 lat temu w lesie obrzyckim, na terenie dzisiejszego Samodzielnego Publicznego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Obrzycach (niem. Obrawalde) zginęło co najmniej 10 tysięcy ludzi, w przeważającej części Niemców, zabitych zastrzykiem skopolaminy. Niepełnosprawni, chorzy psychicznie, nie rokowali, dla ówczesnego społeczeństwa niemieckiego, korzyści ekonomicznych wynikłych ze swego istnienia. Nie zapracowaliby na chleb... Zabijano ich zatem, dla ich „dobra”, z litości... Tak twierdziły nawet (niektóre) niemieckie autorytety psychiatryczne.

Do (dużej) części społeczeństwa niemieckiego, borykającego się wtedy z kryzysem ekonomicznym, taka argumentacja trafiała. Była wygodna...? Zwalniała z myślenia (i współczucia)? Dzisiaj, bywa, też tak się dzieje. Byle nie opuścić swojej strefy komfortu psychicznego (nie sprzeciwić się...). Bo Wódz nie może się mylić...

Obszerny wykład Katarzyny Sztuby-Frąckowiak. Obrawalde powstało w 1904 r., było perłą architektury swego czasu; dzielnica willowa zbudowana z czerwonej cegły, zanurzona w zieleni. Samowystarczalna osada z bocznicą kolejową, własnymi rolniczymi folwarkami, ogrodami, warsztatami, w których pracowali podopieczni, miała ujęcie wody, kotłownię, pralnię, kuchnię szpitalną. Istniała szkoła i przedszkole. Osobne pawilony dla chorych - warunki, które miały przywrócić im zdrowie psychiczne i godność. Dużą wagę przykładano do rodzinnych, ciepłych relacji między chorymi a personelem. Chęć pomocy, szacunek, czułość... Przygotowanie pacjentów, często odrzucanych przez swoich bliskich, po wyzdrowieniu, do życia społecznego. Praca jako remedium na choroby psychiczne, terapia pracą – taka obowiązywała w Obrawalde doktryna medyczna... Na zachowanych zdjęciach zobaczyliśmy siedzące na trawie na kocykach roześmiane niemieckie pielęgniarki ze swoimi dziećmi.

Wąskie uliczki Obrawalde tętniły życiem, rozbrzmiewały śmiechem dzieci. Kąpano się w basenie, chodzono do kręgielni, do kina, na spektakle, w których grali mieszkańcy osady, czytano książki i czasopisma. Brano udział w nabożeństwach w obrządku katolickim, protestanckim i żydowskim. Sielanka nie trwała jednak długo. Potem (prawie w całości) ten sam personel medyczny zabijał osoby, którymi przysięga Hipokratesa nakazywała się opiekować.

Akcja T4, nazwana tak od siedziby jej pierwszych kierowników - w willi przy berlińskiej Tiergartenstrasse 4 w dzielnicy Mitte, rozpoczęła się w 1933 r. Wytypowano sześć ośrodków, w których dokonywano mordów na osobach tzw. niepełnowartościowych rasowo, i innych, którzy uważani byli za niewygodny balast ekonomiczny dla „zdrowego” społeczeństwa. Rozszerzeniu (na prawo do decydowania o życiu lub śmierci) uległy prawa lekarzy. Społeczeństwo niemieckie, w milczącej zgodzie, w swej większości, nie protestowało...

1941 r. Akcja T4 rozpoczęła się w Obrawalde, kiedy dyrektorem szpitala został Walter Grabowski, zdeklarowany członek NSDAP. Wprowadził klauzurę milczenia, zakaz informacji o wydarzeniach w podległej sobie placówce. Posłuszeństwo w wykonywaniu jego zbrodniczych poleceń było trampoliną do awansu zawodowego. Umiał skutecznie indoktrynować personel w duchu obowiązującej wtedy państwowej ideologii nazizmu, manipulować ludźmi wyszukując ich słabe punkty. W 1942 r. do Obrawalde zaczęli przyjeżdżać z Niemiec pacjenci do uśmiercenia... Zabijano ich wyniszczającą pracą i brakiem pożywienia. Masowe groby w lesie obrzyckim odkryto tuż po wojnie. Kilku zbrodniarzy wojennych osądzono w Norymberdze.

Iwona Wróblak

marzec 2022








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz