W deszczu, ale rodzinnie...
Spotkanie integracyjne dla Rodzin i Przyjaciół Domu Pomocy Społecznej w gościnnej Leśniczówce nad jeziorem „Głębokie”, tym razem w deszczu... Organizatorzy: Polskie Towarzystwo Walki z Kalectwem Koło w Międzyrzeczu, Dom Pomocy Społecznej i Warsztat Terapii Zajęciowej w Międzyrzeczu byli też i na to przygotowani, mają duże doświadczenie w organizacji imprez – chociaż, jak żartowano – nie było deszczu w umowie najmu z Nadleśnictwem Międzyrzecz...
Przygotowania trwały od wczoraj. Autobus przyjechał punktualnie, szutrowa droga na Głębokie. Miejsce z malowniczą wieżą widokową, stoły i siedzenia, gry i zabawy czekały, program corocznego spotkania starannie opracowany, pozostało śledzenie aplikacji internetowej pogodynki, z czającą się chmurą... Deszcz nie mógł wpłynąć na cel, jest nim zawsze: budowanie więzi rodzinno-przyjacielskich, utrzymanie kontaktu z osobami spokrewnionymi i znajomymi, dla człowieka niezbędne bezpieczne minimum egzystencji społecznej; Miejsce okolone zostało przez rozpięte na lince kolorowe trójkąty – w sferę prywatno – społeczną, na rozmowy, zabawę, w urokliwej Leśniczówce, terenie bogatym w walory przyrodnicze, w pobliżu ścieżki edukacyjnej. Z otwartym na dzielenie się swą olbrzymią wiedzą leśniczym Edwardem Hassą.
Po powitaniu przez dyr. Annę Kwiecińską gości – jednak deszcz, miejscami rzęsisty. Co robić w czasie deszczu? – śpiewać. Dobrze się bawić na pikniku. Schroniliśmy się po prostu pod wiatą, bliskość nie była przeszkodą, mogliśmy rozmawiać, i wysłuchać się wzajemnie. Wziąć udział w zestawie pomysłowych gier i zabaw, gadżety; bębenki, gitary („grali” na nich estradowo Krzysztof i Marcin) przygotowali pracownicy DPS WZT, przy współudziale uczestników WTZ.
Ogromne stwory wielorybie, i inne, napompowane powietrzem, chodziły wśród nas, były lśniące kolorami pompony, wielkie okulary szczęścia, i ważne - empatyczni, o niezużytej energii pracownicy DPS. Śpiewali uczestnicy, jest tam kilku stałych wokalistów: Przemysław Sokołowski, Łukasz Wilczyński, Marcin Serkis, Krzysztof Bielecki, tańczył swoje autorskie układy breake dance Grzegorz Nowakowski. Wiersz czytał Marcin Mazurkiewicz.
Zespół bębniarski. Rozdano instrumenty: grzechotki, tamburynki... Piosenka do śpiewania – kartki ze słowami rozdawano. Ciekawy tekst - „(…) podnieś dłonie do ucha i słuchaj (…) morze snuje opowieść (...) otwórz tę mapę życia, i słuchaj (…) świat za uszy złap (…) wybiegnij w świat (...)”. Równający do rytmu tembr bębnów, to umiemy wszyscy, ze stopniem niepełnosprawności większym czy mniejszym – wsłuchać się w rytm (też) naszego świata, przywspólnego z innymi/człowieczymi. Otworzenie się na totalne słuchanie. Na uważność. Szczupłość miejsca w wiacie nie przeszkadzała.
„Pociąg” się utworzył między krzesłami, z konduktorem czy motorniczym z lizakiem. Nieskomplikowanie disco z głośnika, błyszczące kolorowe pompony, cóż więcej trzeba? Kiedy radość/satysfakcja jest wpisana w program rewalidacyjny, jako jedna z ważnych recept na szczęśli(wsz)e życie. Lub ważniejszych niż wiele innych rzeczy.
Iwona Wróblak
czerwiec 2024 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz