Pastisz jak Bajka. Teatr Trójkąt w Międzyrzeczu
Dekoracje się zmieniają, i pacynki... Kiedy wszystko, co Było, zdaje się być eposem... Szary Jenorożec.
Na czasy (ludzko pojęte) składają się mity, i opowiadania, przekazy. Nakładają się na siebie nieodczytane starożytne Pisma, stają się archetypami, sieciami znaczeń, w które uwikłany jest człowiek, w konfrontacji z Nimi sprawdzający swoją Poprawność (polityczną?) Stale sprawdzający, czy idzie dobrą drogą (mitów), i czy Publiczność (sami też nią są) zaświadczy o tej poprawności... Kiedy powstał się smok? Pamięć gatunkowa.
Spektakl Teatru „Trójkąt” z Zielonej Góry został przeniesiony (słusznie) z niezadaszonego Podzamcza, które jest malownicze, ale nie ochroni przed deszczem, do sali w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury. Spektakl przeznaczony dla dzieci, jeśli dziećmi się nazwiemy jako ci, którzy nieustannie (swoją szczerość) sprawdzają. I tak być powinno...
Profesjonalnie grający aktorzy spektaklu pt. „Szary Jenorożec” z Teatru „Trójkąt” w Zielonej Górze: Beata Beling, Ludwik Schiller i Artur Beling. Scenariusz napisała Beata Beling, grająca także nośną, główną postać - Wojowniczki, bezczasowej w Drodze (jak na eposy-bajki przystało), taki też (jak i inni aktorzy) ma kostium, pradawny, tu-tejszy; jest przygotowana na Wędrówkę, niekończącą się, bez końca czasu – czy taki koniec jest?
Bo, od jakiegoś początku dziejo-czasu - zrobiło się szaro, i trzeba zakolorować świat. Woda (nosicielka życia-radości) wyparowała/zlodowaciała i zapanował głód i każdy spoglądał w niebo na (S)słońce (jak mówią eposy...), towarzyszył wszelkim stworzeniom cień niedobry, kara za niszczenie siebie i przyrody/szarzenie, jak mówią mądrzy/z końca wsi/opola. Mędrcy/mądrale.
Jantar (Beata Beling)/bursztyn jak sól lasów jest dawną/ciągle żyjącą wojowniczką matriarchalną z łukiem i kołczanem strzał. Krąży (po tej samej od wieków) scenie (w MOK) -z-dekoracjami zużywających się nietrwałych (P)przedmiotów, nieustannie zmieniają je jej towarzysze – ale to ciągle scena greckiej tragedii prawie ludzkiej... Jednorożec i smok – te postaci Są, wygłaszają kwestie, są Chórem...
Las (siedziba tajemniczych nie-mocy), kamień (jak królewski stolec/miejsce od/spoczynku/dystansu. Ognisko (bezpieczne jak wspólnota plemienna). To było, jak śpiewał ongiś B. Dylan, jeszcze przed nazwaniem, więc jednorożec ma Nijak na imię (czy musi mieć imię?). Jest Szarego Koloru Zobojętniałego (na uczucia); jak się potem dowiadujemy, nikł/szarzał i zamykał się w wyniku ostracyzmu Innych we wczesnym dzieciństwie, więc Jego imię Szarego Koloru nie chce zabić (rogiem) Jantar Wojowniczki, ani zabrać jej strzał. Może ta rzecz się tylko śni Jantar, Ten Sen, bo śpi zmęczona..? Czyż nie jesteśmy w magicznej przestrzeni sceny-bajki, w spektaklu dziecięcym, który dotyczy bynajmniej nie tylko dzieci? Dekoracja jest nocna/śniąca jak niebieskość w ważnym ciemniejszym odcieniu.
W Kapturze mag, ten-który nie odwrócił się z lunetą w dobrym kierunku, wieszczy o Szarym jednorożcu ??? Opowieść - postacie nie realizują Planu, tworzą swój własny Mit; reżyserują go, piszą jak ikonę własną, powstanie Spektakl/nie sklejony (ściśle). Bo Dzieje się przez-ustannie ta/opowieść, motywy są na nowo powtarzane w kolejnych odsłonach (wersje księgi) jak drzewo-krzew ewolucjonizujący (ale czy z postępem/rozwojem do form doskonalszych...?). Wojowniczek (Jantarek) od eonów szuka patriarchalny stan tych mądrali (mędrców), którzy je przeganiają z kraja wsi - do innego kraja...
Czas jak mówią mądrzy (naprawdę) fizycy przecież nierówno jest biegnący w tą czy tamtą stronę i nie w jednym tylko kierunku (obserwator/rzy), uczestniczący w środku tej kuli/pętli nie mamy wglądu. W linię (linie) czasu(ó)w; Sznur/Czasu Wojowniczka plecie i zakłada sobie na ramię. Góra (na którą się zazwyczaj wybierają herosi/heroski) jest tradycyjnie wznosząca (nad poziom morza np.), i to ona daruje Jantar/bursztynie ten sznur. Macki Rzeczy dają nam się spleść... W przeszłość/przyszłość czyli Teraz – bez oszustwa, po dziecięcemu.
A kolory pożarł smok zasłonił słońce na górze i zniknął - kolory.
Wije się ścieżka Droga tędy i owędy (na górę symbol). Jest oczywiście jak każe K.G. Jung (na przykład) jaskinia. Z której nie wracają (idący do jaskini). Ile zboczy ma góra, a ile ścian kula? Że osobiście mi się zrymowało... Ciemność jaskini łaskocze pająkami, motyle-punkty widzenia/emocje się zwyczajnie nie namalują (w tej szarzyźnie)... jesteśmy czasami jak dziwne stworzenia jednorożce, którym emocje się zszarzyły... W świat czarno-biały (jak rasa krów). Wiewióry rude na drzewie. Elementy świata elastyczne w swej bytności jak pospiesznie zmieniające się dekoracje naszego spektaklu.
Emocje napuchają i więdną. Jak balony.
Jak smoka się nie zabije to świat zniknie. Smok winien świata. Rudy Wiewór nie widuje ludzi i nie rozmawia (z nimi). Logika bajek o niebieskookich smokach (i wiewiórach) żywiących się swoimi uczuciami jak posiłkiem.
Złapać smoka magicznoczułym sznurem czasu. Kiedyś był żabą, jaszczurką, był złymi słowami pod (swoim) adresem, pustką samotną opowieścią. Uratować go może – szary-nazwany jednorożec, bo takie imię mu dała Jantar-wędrowniczka przez czasy i mity.
Wiewiór, też pacynka (jak smok i wiewiór), ma marzenia o kolorowym świecie. Dwie samotne dusze świata spotykają się (bo tak Napisano), wspomnienia stają się przywrócone, wracają z zakopanej głęboko skrzyni. Jak barwne motyle/emocje utkane na sieci.
Zszarzeć to postanowić nic nie czuć. Jednorożec z Szarego, spotkawszy przyjaciela, staje się srebrzysty, świeci, groźny smok maleje, ruszają w drogę powrotną do puszczy. Odzyskują kolor. Barwy.
Opowieść o naszych pacynkach.
Iwona Wróblak
lipiec 2024 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz