poniedziałek, 20 stycznia 2025

 

Pozostać artystą kiedy się dorośnie... Olga Boznańska


Od Krakowa do Paryża”... Na pierwszym w nowym roku spotkaniu w Dyskusyjnym Klubie Książki – postać Olgi Heleny Karoliny Boznańskiej herbu Nowina (1865-1940), malarki, portrecistki, przedstawicielki modernizmu, członkini Szkoły Monachijskiej, Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”; postaci nietuzinkowej. Jej słynne „niedokończone” portrety urzekają nas po dziś dzień. Mówiła o niej Renata Dyla. Ciekawostki z życia sławnej malarki, prekursorki walki o równouprawnienie kobiet, miłośniczki zwierząt, od lat jednej z najdroższych polskich artystek, jej prace na aukcjach osiągają zawrotne kwoty. Decyzją Sejmu RP Olga Boznańska została jedną z patronek 2025 roku.

Urodziła się w Krakowie w rodzinie z ambicjami artystycznymi, co nie było w tym okresie - braku obywatelskich praw dla kobiet, oczywiste, od najmłodszych lat uczyła się rysunku i malarstwa u Antoniego Adama Piotrowskiego, Kazimierza Pochwalskiego, na Kursach Malarskich imienia Adriana Baranieckiego, w monachijskich szkołach Karla Kricheldorfa i Wilhelma Dürra. Jej ojciec Adam był inżynierem, ukończył wiedeńską politechnikę, matka Eugenia Mondan – Francuzka, dyplomowaną nauczycielką rysunku. Siostra Izabela grała na fortepianie.

W Krakowie Boznańska mieszkała w domu przy ul. Wolskiej 12 (dzisiaj Piłsudskiego 21), w którym miała własną pracownię, budynek jest obecnie własnością Muzeum Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W 1896 r. Boznańska wynajęła własną pracownię. W tym czasie zaczęła wystawiać swoje prace w Monachium, Warszawie, Berlinie, Wiedniu. W 1896 jury paryskiego „ Societe des Beaux-Arts” przyjęło na wystawę jej obraz. Dostała propozycję objęcia katedry malarstwa na wydziale kobiet w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, której nie przyjęła.

W 1898 r. przeprowadziła się do Paryża, została członkinią Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”. W 1912 na wystawie w Pittsburghu, wraz z Claude’em Monetem i Augustem Renoirem, reprezentowała Francję. W 1932 r. po raz ostatni przyjechała do Krakowa. W 1937 r. na Wystawie Światowej w Paryżu otrzymała Grand Prix.

Farbę kładła małymi dotknięciami pędzla, i czekała, aż podeschnie, malowała na lekko zagruntowanej tekturze, dzięki czemu uzyskiwała matowość, co pozwalało na wyrafinowane efekty kolorystyczne.

Zdziwaczała – jak mówili niektórzy - miłośniczka zwierząt, jej pracownia była otwarta dla wszystkich znajomych. Portrety przyniosły jej największą sławę. Malowała głównie w pracowni, częstym motywem jej obrazów są wnętrza pracowni lub widoki z okna.

„Dziewczynka z chryzantemami”– najbardziej rozpoznawalny obraz Olgi Boznańskiej, namalowany w 1894 r,. prezentowany jest w Galerii Sztuki Polskiej XX wieku w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie. Przykład malarstwa portretowego łączącego formy impresjonistyczne, symboliczne oraz indywidualne cechy stylistyczne twórczości Boznańskiej; bez linii i konturów, za pomocą barwnych plam, które nasycają szare tonacje. Boznańska pozostawiła po sobie ok. 3000 obrazów.


Iwona Wróblak

styczeń 2025 r.












poniedziałek, 13 stycznia 2025

 

Kolędy które łączą


Mieszkamy na jednej ziemi - lubuskiej, obok siebie, pięknie – jak swego czasu mówił ks. A. Boniecki – się różnimy, kulturą, spuścizną kulturalną małej, czy dużej, Ojczyzny... Tutaj, w Muzeum im. Alfa Kowalskiego, na grekokatolickich Jasełkach, jesteśmy różnorodni, osobowo, w swoich wspólnotach – ciekawi siebie...

Muzeum w Międzyrzeczu od lat pełni – także – rolę ośrodka, gdzie prezentowana jest kulturowa, dziejowa niejednorodność naszego regionu, taka była, przez setki lat, nasza lokalna historia, zamek z tysiącletnią historią, najpierw tutejszy, polański, gród; teraz, za sprawą pierwszego powojennego dyrektora Muzeum Alfa Kowalskiego, w sali starościńskiej patrzą na nas wizerunki przodków z największej w Polsce kolekcji portretów trumiennych, z fragmentu dziejów, kiedy w dawnej przedrozbiorowej Polsce istniały obok siebie różne tradycje i narodowości, i było to dobre dla wielostronnego rozwoju kraju.

Czas świąteczny, styczniowy. Jak powiedział dyr. Muzeum Andrzej Kirmiel, powinniśmy się, ludzie stąd (z lubuskiego), wzajemnie poznawać, będąc sąsiadami – integrować w regionie. Świątecznym Gościem w Muzeum jest Parafia Greckokatolicka p.w. Cyryla i Metodego, z jej proboszczem ks. Ernestem Sekulskim. Łemkowski, ukraiński Wertep, czyli Jasełka. Czekam na wykład ks. Sekulskiego, pamiętam jego wystąpienia, kiedy obszernie n.p. mówił o pisaniu, i znaczeniu tego Aktu, ikon. Wykładów ksiądz już miał tu kilka, zawsze jestem pod wrażeniem jego tematycznej erudycji, i szanowania słuchacza.

Boże Narodzenie, Opowieść Bożonarodzeniowa – to temat wykładu. Różne daty Wydarzenia – dlaczego są różne? W naszym ciekawskim współczesnym świecie zadaje się pytania, i trzeba mieć dużą wiedzę, a także umieć ją przekazać, by sprostać wyzwaniu pytających. Ojcowie Kościoła, najpierw ci sprzed schizmy, potem rzymskokatoliccy... W jaki sposób myśleli o Dacie Narodzenia Pańskiego? 25. Grudnia czy 6. Stycznia? Skąd się te daty wzięły? Może spadek po pogańskim kulcie Solarnym? Ksiądz, jak sam mówi, nie miałby nic przeciwko temu, był to kiedyś kult powszechny.

Jezus nie ustanowił żadnych Świąt, one już były w ramach starotestamentowego Święta Paschy; pierwsi chrześcijanie świętowali w ramach Szabatu. Historia pisana pierwszych wieków po Chrystusie. Imiona wielkich religijnych myślicieli, biskupów, ich argumentacje. Pamiętny i ważny Sobór Powszechny w Nicei w 325 roku, 14. dzień miesiąca Nisan, dzień wolności, rocznica śmierci Jezusa Chrystusa, celebrowany razem z świętem (przejścia) Paschą, Boże Narodzenie nie oddzielało się od Wielkiej Nocy. Tablice Paschalne. Tradycja żydowska nie przykładała wagi do daty narodzin, lecz – do daty śmierci. Mesjasz miał się narodzić po święcie Paschy, i też zmarł na dzień Paschy, trzydzieści kilka lat później. 21. Marca jest rocznicą stworzenia świata, wtedy Bóg oddziela światło od ciemności, i ten dzień jest najlepszy do przyjęcia (przez Boga) ludzkiego ciała... Orygenes mistrz interpretacji alegorycznej. Księga Ezechiela...

Liczba 6 jest znakiem wejścia w CZAS. Skomplikowana symbolika biblijna... Bazylika Bożego Narodzenia została wzniesiona nad Grotą, gdzie tradycja wskazywała na miejsce Epifanii. Alegoryczny, mistycyzujący sposób postrzegania Jezusa Pana właściwy kościołom wschodnim. Święto chrześcijańskie ma żydowskie korzenie Paschy, filozofii Midraszy, może skłaniające się ku platonizmowi, neoplatonizmowi, gdzie świat Nasz jest odbiciem tego Innego... Rzymskie prawo, potem prawo kanoniczne, miasto Rzym siedziba papieży, Arystoteles, i jego pragmatyzujący, jak byśmy dzisiaj powiedzieli – inny od wschodniego, sposób myślenia... 25. dzień grudnia był w tej tradycji pomniejszym świętem, w Rzymie związanym ze spisem ludności, dokumentem potwierdzonym historycznie, i dniem przesilenia zimowo-wiosennego. Platoński i arystotelesowy, od już z górą tysiąca lat, dwa sposoby filozoficznych ontologicznych dociekań sensu świata... Tak rozmawiamy sobie potem w podziemiach Muzeum z księdzem, przy kubeczku doskonale przyprawionego barszczu z uszkiem - jak zawsze ciekawie...

Łemkowski, ukraińsko-polski dyskurs religijny, kolędowo świąteczny, śpiewny. Melodyka języka ukraińskiego. Słuchamy z zaciekawieniem starych kolęd ukraińskich, ich zaśpiewu... Ksiądz Sekulski przekazuje w Cerkwi, na spotkaniach z młodzieżą, tradycję, śpiewające małe dzieci sprawnie posługują się swoim językiem – bo kultura narodowa to sedno wewnętrznej jakże potrzebnej tożsamości. Tak myślę.

Notuję nazwiska młodych muzykalnych kolędników. Talenty muzyczne, i aktorskie, chociaż nie uczą się śpiewania: Lena Soroka, Nestor Soroka, Hanna Borucka, Oskar Sekulski, Emilia Sekulska, Mateusz Drozd. Kolorowa Gwiazda kręci się na scenie, wyszywane stroje dzieci, Anielica ze skrzydełkami i Śmierć w srebrnej masce z kosą. Kolędy wschodnie. Ksiądz Sekulski zaprasza do śpiewania, w obu językach... „(...)Obudzimy miłość wokół nas/by nikt nie został sam(…)...”

Mocny głos ma pan Piotr Szlachtycz. Dzieci śpiewają pieśni religijne, repertuar mają spory. Rodzinna atmosfera. Łemkini pani Anna Wiśniewska ma swój odziedziczony po babce śpiewnik, zaglądam do książeczki spisanej cyrylicą, dużo ukraińskich pieśni, korzysta z niego na mszach, drugi, starszy, zabytkowy, ma w domu. Krywulka z różnokolorowych szklanych paciorków zdobi jej szyję, i przeguby rąk, to tradycyjne ozdoby łemkowskie, i kolorowa chusta.

Ciekawostki, jak opowieści babci. Choinka w XV wiecznych zapisach symbolizuje Żywe Drzewo z Rajskiego Ogrodu, w domach pamiętano o niej, bywała snopkiem podwieszonym pod sufitem. Zaproszeni jesteśmy na smakowity barszcz z uszkami przygotowany przez organizatorów, i domowe ciasta – do podziemi, w drodze mijamy zabytki naszego Muzeum. Wszystko jest częścią naszej historii – lokalnej, a ona składa się na tę większą... Nie tylko spisaną, także tą w pamięci pokoleń przodków.


Iwona Wróblak

styczeń 2025 r.























niedziela, 5 stycznia 2025

 

Eliza Kącka – o słowie i języku


Strefa Zgniotu (językowego). Braku języka. Komunikacji. Wyalienowania się lektury (szkolnej). Jej kanonu XIX wiecznego. Czy po polsku mówimy? Ile jest dialektów w Polsce (w Polszcze...). Co grupa społeczna, zawodowa, wiekowa to dialekt. Tylko poloniści się rozumieją.

Bez dużej (wielkiej) litery w „Strefie Zgniotu” zdania się zaczynają. Jak bez ortografii, pewnie cytowani przez Kącką z zażenowaniem mówiliby o jej, orografii czy gramatyce, potrzebności. Z frasunkiem.

Strefa zgniotu. Jak strzępków papieru, które łączy tylko to, że są razem. W Garści (książki) zgniecione. Jak kultura-literatura święta-nobliwa.

Humory zeszytów. Pamiętników zapisanych językowo. Ideografami, serialowi święci, Sienkiewiczowi. Na mszę też można dać, dużo tu jej.

Strefa Zgniotu” Elizy Kąckiej, jej biogram dzienny-nocny, adiunkta, autorki prac akademickich, antologistki poezji, krytyczki, zaproponowana mi przez jedną z pań bibliotekarek pracujących w naszej Bibliotece Publicznej w Międzyrzeczu. Coś dla mnie...? Tak. Cytowana ucudzysłowiona zgrzebność jak dobra poezja. Nierozprawka językowa. Zapisane akapitami bez wcięć. Słowo nasze polskie.

Materiał dla socjologów i badaczy kultury.


Iwona Wróblak

styczeń 2025 r.




piątek, 3 stycznia 2025

 

Dąb Michała, biegać rekreacyjnie


Dąb Michała, to szacowne dorodne drzewo, nazwane i przez to zaanektowane przez lokalną tradycję, swe imię otrzymał na pamiątkę urodzin dorosłego już dzisiaj wnuczka jednego z biegaczy, którzy od kilku dziesiątków lat swoją osobistą aktywnością propagują sportowy tryb istnienia na naszym coraz bardziej komplikującym się świecie.

Ciepłe tegoroczne popołudnie w Sylwestra. Jak je, na przykład, spędzić? Już od 41. lat ma na to sposób Andrzej Frabiński. Biegać rekreacyjnie. Taka idea, towarzyska, która od z górą czterech dekad ma stałych zwolenników wśród międzyrzeczan, i lokalnych maratończyków.

Michał Kubik w mediach społecznościowych przypomniał o tej międzyrzeckiej sportowej tradycji, i zaprosił do sylwestrowego biegania. Spotkanie chętnych, by na sportowo uczcić nowy rok miało, tradycyjnie, miejsce na malowniczym dziedzińcu Muzeum regionalnego w Międzyrzeczu, u stóp naszego zamczyska. Spokojny trucht – w bieganiu wzięło udział sporo osób, i nie tylko osób ludzkich: mały piesek z właścicielem, kilku młodych ludzi, dzieci, kobiety, i panowie w wieku eleganckim, bo 90% międzyrzeckich biegaczy to amatorzy, reprezentujący różne profesje. Alejami zamkowego parku, za Wojciechowem, na Gorzycę za mostem kolejowym do mitycznego już dębu Michała... Około 5 kilometrów, dla zainteresowanych tym dystansem w przyszłym roku.

Leśne szlaki, Dąb Michała i inne atrakcje przyrody, las, powietrze bez spalin, szum drzew. Jak każe zwyczaj – była lampka noworocznego szampana, i intonowana przez biegaczy pieśń - hymn biegacza; o niewieście, która „wiła wianki i wrzucała je do wody...” . Wspomniano o Stanisławie Ożogu (1930-1998), pochowanym w Sulęcinie, 6. krotnym olimpijczyku, zasłużonym mistrzu sportu, lokalnym trenerze i działaczu sportowym, którego imieniem została nazwana ulica w Międzyrzeczu.


Iwona Wróblak

styczeń 2025 r.












środa, 1 stycznia 2025

 

Genezis według Gamowa



Na początku Bóg stworzył promieniowanie i ylem. Ylem zaś był pozbawiony kształtu i liczby a nukleony szaleńczo pędziły nad wodami.


Wtedy Bóg rzekł: „Niech się stanie masa dwa!” I stała się masa dwa. A Bóg wiedział, że deuter był dobry.


A potem Bóg rzekł: „Niechaj stanie się masa trzy!” I stała się masa trzy. A Bóg wiedział, że tryd był dobry.

I Bóg nadal nazywał liczby, aż dotarł do pierwiastków transuranowych. Kiedy jednak Bóg spojrzał na swoje dziecko, dostrzegł że nie było dobre. Podniecony liczeniem, Bóg opuścił masę pięć, więc żaden cięższy pierwiastek nie mógł powstać.


Bóg był bardzo rozczarowany. Najpierw zamierzał na powrót skurczyć wszechświat i zacząć wszystko od początku. Ale to byłoby za proste. Wszechmocny Bóg postanowił naprawić swój błąd w najbardziej nieprawdopodobny sposób.


I Bóg rzekł: „Niech się stanie Hoyle!” I stał się Hoyle. A Bóg spojrzał na Hoyle’a i nakazał mu, by uformował ciężkie pierwiastki według własnego uznania.


I Hoyle zdecydował, że uformuje ciężkie pierwiastki w gwiazdach i rozproszy je w wybuchach supernowych. Czyniąc to, musiał jednak uzyskać takie same obfitości, jakie wynikałyby z nukleosyntezy w ylemie, gdyby Bóg nie zapomniał stworzyć masy pięć.


I z boską pomocą Hoyle uformował pierwiastki jak należy, ale okazało się to tak skomplikowane, że dziś ani Hoyle, ani Bóg, ani nikt inny nie umie powiedzieć, jak to zostało zrobione.