poniedziałek, 28 kwietnia 2025

 

Na ryneczku...


    Miejsce w sercu starego miasta, blisko jest zamek, naturalne byłoby, gdyby - jeszcze przed lokacją miasta w XIII wieku - umościła się w pobliżu osada targowa, podobno pierwsza przy grodzie. Tu jeszcze nikt z archeologów nie kopał...

    Z większej części nawierzchni targowiska zerwano asfalt. Co będzie pod nim? Czy uda się zlokalizować pierwszą osadę targową w Międzyrzeczu? Na razie koparki napotykają niemal tylko ciemny namuł... I jak mówi archeolog Artur Sobucki, pewnie tak będzie, bo ryneczek stoi na rzecznych namułach, koparka wydobywa czarną ziemię. Płynie tuż obok Paklica i równolegle tzw. kanał ulgi, który bywał przy młynach, w zapiskach z XVIII w. odnotowano, że miejsce jest bagniste, niezmeliorowane, suchą nogą trudno dostępne. W przeszłości woda szeroko rozlewała się po okolicy. Współcześnie brzeg przy kanale został sztucznie podniesiony, planuje się tam ścieżkę rowerową.

    Garncarska, parking przy ulicy, ogrodzenie, za nim trwa przebudowa nawierzchni rynku. Dwoje archeologów w wykopie; Daria Kaniewska nanosi na arkusz notatnika zarysy fundamentów ceglanych niewielkiego domu – pierzeja rynku, mieszkał tu ktoś bogatszy; kamienie bruku wokół domów – to jedyne znalezisko na razie, i moneta z 1921 r. Artur Sobucki mówi, że przedwojenne domy tutaj nie były podpiwniczone – teren podmokły. Woda przez stulecia bardzo meandrowała, w średniowieczu ludzie musieli się dostosować, rozkładali kramy, gdzie były warunki ku temu – np. na wąskim jęzorze łachy piasku wśród bagniska...

    Przebudowa nawierzchni przewiduje kanalizację terenu, przyłącza elektryczne i wodne – mówi inżynier budowy Anita Słoneczna. Wymagany w takim miejscu nadzór archeologiczny może pozwoli dopisać arcyciekawy wątek najdawniejszej historii miasta Międzyrzecza.

    Na razie – równoległy do siatki ogrodzenia wykop, przy całej długości targowiska, nieliczne resztki cegieł, nowożytnych, z XIX wieku – jak mówi archeolog - zostały rozwłóczone po wyburzeniu domów. Starsi mieszkańcy pamiętają, jak wyprowadzali się stąd w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, bo miał być, po wyburzeniu domów, założony nowy targ. Poprzedni, nazywany świńskim, był koło ulicy Strzeleckiej (dzisiejsze Osiedle Centrum).

    Na planie budowy są zaznaczone studnie kanalizacyjne. Widoczne już betonowe białe kwadraty to stopy fundamentowe pod kontenery, docelowo dwa, lub trzy, stosownie do potrzeb przyszłych kupców.


Iwona Wróblak

kwiecień 2025 r.









sobota, 26 kwietnia 2025

 

Michał Wieczorek – moja osobista pamięć

Spotkanie w Bibliotece Publicznej, prowadziła je Anna Kuźmińska – Świder, tym razem z poetą Michałem Wieczorkiem. Urodzony w Poznaniu, młodość spędził w Międzyrzeczu, mieszka w Poznaniu, z zawodu prawnik. Wydał dotychczas 5 tomików wierszy. O czym są?

To moja osobista pamięć – odpowiada. Nastrojowa bardzo poezja, w formie – epicka. Opowiadająca. Retrospekcja z głębi wspomnień z dzieciństwa i młodości w Obrzycach i Międzyrzeczu. W geografii czasów, którym towarzyszyła. Słuchamy ponadczasowego, kultowego utworu Zespołu „Procol Harum” - „A Whiter Shade Of People” (bielszy odcień pamięci), z dużą przyjemnością słuchamy tego ponadczasowego przeboju...

Czytać poetę w konkretnej chwili... Słów nie pamięta (poeta wybielony), pamięć jest bielsza, może jak odcień bluesa... Jeszcze będzie nam dane na telebimie obejrzeć poety i pieśniarza Jacka Kaczmarka „Co się stało z naszą klasą” - kultowe pokoleniowe przeżycia lat 80. ubiegłego wieku, o wędrówkach w czasach, kiedy perspektywy godziwego życia we własnym kraju były niewielkie, a wybór ograniczał się do emigracji albo biedy... DOM (ulica-podwórko) jak część tej samej melodii. Są jedną historią międzyrzecko-obrzycką.

Michał Wieczorek o drobiazgach zapamiętanych z babcinej spiżarni i kuchni; smaku dzieciństwa oczekującego na dojrzałość.

Obrzyckie korytarze wyślizgane stopami dziadków, Wieczorek międzyrzeczanin w trzecim pokoleniu nasłuchuje, pięć dekad, pamięć pozwala trwać, i coraz mocniej docenia przyjaźnie. Koraliki w dłoniach babci, odpryski pamięci w cegłach zamknięte.

Słuchać sercem (swojej) historii, czas milknie w snach, każdy niesie dzieciństwo przez miasto, jest ono wspólnym światem. Ślady kroków na piaskach pamięci. Lustra i skrzydła. Miejsce – jest drugim imieniem...

Łatwiej jest (o)powiedzieć w skondensowanej formie, dużo w tych wierszach epickości...

Nie spotykamy ludzi przypadkowo. Nastrojowe wiersze we mgle, impresje. Roziskrzone marzenia. Egzystencjalne, o marzeniach osobniczych, które zawsze są obecne, jakby w podszewce.

Rozsypane na kartach tomiku słowa. Dialog-rozmowa ze sobą. Obraz chwili. Nazywanie emocji. Narracja w pierwszej osobie, która jest centrum świata, nieco orbitującym. Pamięć w obrębie własnego życia. Szukanie – jest modlitwą. Zatrzymać młodość – czy to możliwe i etyczne...


Iwona Wróblak

kwiecień 2025 r.















czwartek, 24 kwietnia 2025

 

Tischner – najpierw jestem człowiekiem, filozofem, potem długo, długo nic, dopiero potem kapłanem...


Uchwałą Senatu RP ustanowiono rok 2025 Rokiem ks. prof. Józefa Tischnera. W Bibliotece Publicznej w Międzyrzeczu spotkanie w Dyskusyjnym Klubie Książki, którego moderatorem jest Renata Dyla.

Józef Stanisław Tischner, ur.12. marca 1931 r. w Starym Sączu, zm. 28. czerwca 2000 r. w Krakowie – polski prezbiter katolicki i filozof, profesor Papieskiej Akademii Teologicznej, kawaler Orderu Orła Białego. W 1955 r. przyjął święcenia kapłańskie, w latach 1955-1957 studiował na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Po powrocie do Krakowa kontynuował studia na Wydziale Historyczno-Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1963 r. obronił doktorat na UJ, wykładał filozofię w Wyższym Seminarium Duchownym, później na Papieskim Wydziale Teologicznym, a od 1981 w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. W 1974 roku habilitował się w ATK, od 1980 r. wykładał filozofię dramatu w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie oraz filozofię na Wydziale Filologicznym na UJ. W 1981 r. pełnił funkcję dziekana na Wydziale Filozoficznym PAT, od 1985 r. był profesorem nadzwyczajnym tej uczelni. Współzałożyciel i prezydent Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu (1981), doktor honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego i Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie, a także laureat wielu nagród, m.in. Pen Clubu w 1993 r.
Autor wielu książek, w tym dzieł filozoficznych: „Filozofia dramatu”, „Spór o istnienie człowieka”, zbioru szkiców i esejów poświęconych problematyce społecznej, religijnej i filozoficznej: „Świat ludzkiej nadziei”, „Etyka solidarności”, „Tischner czyta katechizm”, „Historia filozofii po góralsku” napisana gwarą podhalańską.

Kapelan „Solidarności”; wzór aktywnego filozofa chrześcijańskiego. „Jego etyka solidarności, kluczowa w walce z reżimem komunistycznym w Polsce, również dziś umożliwia głębsze zrozumienie fundamentów demokracji” – czytam w uzasadnieniu uznania dla profesora w „Monitorze Polskim” (Marszałek Senatu M. Kidawa-Błońska).

Czytelnia biblioteczna w Międzyrzeczu. W otoczeniu setek książek czytamy fragmenty z jego dzieł, nie wszystkie napisane są trudnym filozoficznym językiem, profesor chciał budować mosty między różnymi środowiskami, inicjować dialog. Cechowało go też ogromne poczucie humoru. Jeden z najważniejszych polskich filozofów, duchownych i intelektualistów, osobowość nietuzinkowa.

Rolą Kościoła – uważał – jest być dla człowieka. Kultura to zwierciadło, w której rozwija się prawda o człowieku; o naszym życiu, szczęściu i nieszczęściu, rozumienie siebie. Trzeba wrócić do (prastarej) kultury ludowej, zbierać w całość jej kawałki.

O pięknie (jako wartości) mówił, że należy go szukać. I BYĆ. Bo miłość jest bezinteresowna.

Religia była dla niego rytmem dnia codziennego... Jak powiedziała Renata Dyla – to tylko ułamek tego, co można powiedzieć o Tischnerze...

Kolejne ciekawe, poznawcze spotkanie w Dyskusyjnym Klubie Książki przy Bibliotece Publicznej, na które zaproszeni są wszyscy. I z którego to zaproszenia warto korzystać.


Iwona Wróblak

kwiecień 2025 r.
















wtorek, 15 kwietnia 2025

 


Osadnictwo po II wojnie światowej. Perspektywa regionu lubuskiego –konferencja naukowa.


Nasza Biblioteka Publiczna wyrasta na regionalne centrum wydarzeń kulturalnych; kilkugodzinna konferencja naukowa, cykl bardzo ciekawych wykładów. Tematem było osadnictwo po II wojnie światowej. Gorzowska-zielonogórska kooperacja; organizatorzy: Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Z. Herberta w Gorzowie Wlkp.- Sławomir Szenwald dyrektor WiMBP w Gorzowie Wlkp, który podziękował prelegentom, Instytut Historii Uniwersytetu Zielonogórskiego, Międzyrzecki Ośrodek Kultury – Biblioteka Publiczna kier. Krystyna Pawłowska. Był obecny burmistrz Remigiusz Lorenz. Honorowy patronat: Marszałek Województwa Lubuskiego Marcin Jabłoński, Instytut Pamięci Narodowej O/Szczecin. Moderacja: dr Grzegorz Urbanek.

Wykład inauguracyjny wygłosił prof. dr hab. Czesław Osękowski z Uniwersytetu Zielonogórskiego. „80 lat Ziemi Lubuskiej jako nowego regionu na pograniczu z Niemcami (1945-2025)”. 80 lat Ziemi Lubuskiej jako nowego regionu wykreowanego po II wojnie światowej ze względów polityczno-strategicznych. W ostatnich wiekach zmieniła się przynależność państwowa tych ziem, łączy je podobieństwo kulturowe, i interes trwania; w propagandzie komunistycznej odwoływano się do piastowskich korzeni. Diecezja lubuska istniała w ramach Kościoła w latach 1124-1598. Ziemie te były piastowskie do poł. XIII wieku, potem brandenbursko-pruskie, polskie - od 1945 r., po wojnie obszar Polski w wyniku zajęcia wschodnich terenów przez ZSRR został okrojony w ok. 30%, województwo lubuskie istnieje od 1999 r. ze stolicami w Gorzowie i Zielonej Górze.

Ziemia Lubuska – duża lesistość, małe zaludnienie, region ekonomicznie niezamożny, PGR-y, spółdzielnie rolnicze, duże znaczenie garnizonów wojskowych. Zniszczenia wojenne. Profesor mówił o powojennym drenażu ekonomicznym państwa polskiego wobec tego regionu, dopiero w latach 70. pojawiły się większe inwestycje. Hołd należy się tysiącom osób, którzy tu po wojnie przyjechały budować od nowa swoje życie... Zaczątki życia państwowego najpierw w Dąbrówce Wlkp. - pierwszy starosta Łucjan Brudło. Po wojnie nastąpiła całkowita wymiana ludności, akcja wysiedleńcza Niemców, akcja osadnicza, przybycie pionierów wojskowych, którzy dostali przydziały ziemi w nadgranicznych powiatach, co ukształtowało lokalne społeczności, dominuje poczucie tymczasowości... 15 % osiedleńców przyjechało z ZSRR, 46 % Lubuszan ma kresowe korzenie, ludzie przyjechali także z woj. poznańskiego. Poniemieckie dziedzictwo materialne.

Konferencja - idealne warunki do rozmowy o naszej lokalnej przyszłości. Czy ma sens samodzielne ekonomicznie funkcjonowanie woj. lubuskiego? Walory turystyczne straciły znaczenie.

Dr Grzegorz Wanatko (Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze) „Religia – czynnik adaptacyjny czy dezintegracyjny? Na przykładzie przesiedleńców z Akcji „Wisła” na Ziemi Lubuskiej”. Akcja „Wisła”- przymusowe przesiedlenie dziesiątków tysięcy Łemków z południowo-wschodniej części Polski na ziemie zachodnie, należących do kościołów wschodnich; grekokatolików, prawosławnych, także protestantów i Świadków Jehowy. Zwłaszcza grekokatolicy nie mieli na miejscu możliwości wyznawania swojej religii, wobec braku struktur; miejsc kultu, braku dostatecznej liczby duchownych - którzy musieli pracować w istniejących już religijnych strukturach, i w domach prywatnych. Od innych przesiedleńców odróżniał ich strój łemkowski i odmienny kalendarz liturgiczny, inne obrzędy religijne, inny znak krzyża. Dla Łemków religia była ważnym czynnikiem, którzy umożliwiał adaptację w nowym miejscu, więc integrowali się wewnątrz swojej grupy. Z rzymokatolikami nie zawsze mieli dobre relacje, chociaż odnotowano też przykłady pozytywnych kontaktów.

Dr Katarzyna Zielińska (Towarzystwo Pamięci Powstania Wielkopolskiego) – „Kolejarze – organizatorzy życia społecznego. Osadnictwo kolejowe po 1945 r.”. Kolej jako ważny środek transportu. Przyjeżdżający, w ślad za wojskiem, jeszcze w czasie wojny, kolejarze udrażniali linie kolejowe, obsadzali posterunki. Byli zwartą, wspierającą się grupą zawodową, mieli swoje związki zawodowe, bycie kolejarzem było dumą pokoleniową, nosili specjalne branżowe mundury. Po wojnie pracowali często bez wynagrodzenia, przydziału żywności, zajmowali się na początku usuwaniem niewypałów i trupów. Gorzów był ważną stacją. Kolejarze i ich rodziny pełnili rolę miastotwórczą, powstawały szkoły, nowe budynki. Stacja Zbąszynek, przed wojną wieś, nabierała wielkiego lokalnego znaczenia, osada kolejowa rozrastała się, powstawały szkoły branżowe. Kwitło życie kulturalne, znana jest do tej pory Kapela „Kotkowiacy” z Janem Kotowskim, ważny element integracji środowiska kolejowego.

Dr Grzegorz Urbanek (Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Gorzowie Wlkp.) – „ Osadnictwo wojskowe na Ziemi Lubuskiej – próba nowego spojrzenia”. Osadnictwo wojskowe, ok. 40 tys. ludzi na ziemi lubuskiej, miało na celu zagospodarowanie obszaru wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej. Dostawali ziemię za daninę krwi. Izba pamięci osadników wojskowych znajduje się w Gliśnie. Mieli, w oficjalnym przekazie propagandowym, przekonać do osiedlania się innych przybyszy, też być gwarantem bezpieczeństwa. Uregulowania prawne – dekret PKWN z 1944 r. o reformie rolnej, gdzie pierwszeństwo w otrzymaniu gruntów rolnych mieli żołnierze i inwalidzi wojenni, rodziny żołnierzy, uczestnicy walk. Powstawały Komendy Wojenne przy granicy niemieckiej, punkty rozdzielczo-przesyłkowe. Osadnicy wojskowi zasiedlali nie tylko wsie, także miasta. Rzeczywistość na miejscu wyglądała różnie i szaro, w późniejszych latach państwo rekwirowało ok. 80% plonów, brak rogacizny, koni, możliwości pracy zarobkowej. Brakowało mięsa, cukru, gospodarstwa były mniejsze niż obiecywano. Walutą wymienną z radzieckimi żołnierzami był bimber. Małe możliwości asymilacji z przybyłą tu społecznością ukraińską. Z czasem wstępowali do Związku Osadników Wojskowych, ZBOWiD.

Dr Natalia Gorzkiewicz (Instytut Zachodni im. Zygmunta Wojciechowskiego) – „Pionierki kultury na Ziemiach Zachodnich i Północnych Polski po 1945 r.”. W powojennej prasie lokalnej są artykuły o zaangażowaniu kobiet w życie społeczne i kulturalne regionu, powstają koła artystyczne, chóry, świetlice zespoły ludowe, zbiórki funduszy na cele charytatywne, pomocowe. Oddolny ruch społeczny kobiet, osiedlających się na nowych terenach, wyrwanych z tradycyjnego patriarchalnego ustroju, gdzie były często pomijane i bagatelizowane; działających nieodpłatnie nauczycielek szkolnych, animatorek kultury, integrujących ludzi z różnych regionów, mniejszości narodowe. Pionierki mediów, i kultury, niektóre z tych kobiet: Jadwiga Strait, Irena Dąbrowa, Irena Pyrska, Maria Leszczyk, Barbara Obrębska, Alicja Zatrybówna, Felicja Irena Frąckowiak, Anna Danuta Siekierska, Leokadia Lachowicz, Teodozja Skiba, Felicja Dizmanowa.

Wiktoria Gawłowicz (Uniwersytet Zielonogórski) – „Konflikty czy współpraca? Powojenne życie na Ziemiach Odzyskanych w latach 1945-1950 na podstawie analizy pamiętników osadników opublikowanych w ramach Konkursów ogłoszonych przez Instytut Zachodni w Poznaniu w 1957 i 1966 r.”. „Dziki zachód”- nawiązanie do prawa silniejszego. Oswajanie czy współpraca? Repatriowani z różnych stron, wyznający odmienne kultury i religie: Niemcy, Romowie, Grecy, Macedończycy, Łemkowie, Bojkowie, Żydzi, Ukraińcy... Nauczyciele, byli więźniowie, robotnicy, chłopi – mieli tu lepsze perspektywy życiowe. Analizując pamiętniki należy wziąć pod uwagę cenzurę państwową i autocenzurę; wysoki stopień subiektywizmu autorów. Także schematyzm opowieści narzucony przez władze komunistyczne. Relacje z pierwszych dni po przyjeździe mówią o niedoborach żywności, o napięciu społecznym wynikającym z różnic regionalnych, zwyczajów i tradycji, radościach, obawach i ulgach, o entuzjazmie. Relacje z wysiedlania Niemców, napady żołnierzy radzieckich, szabrownictwa, problemach związanych z rożnym wyposażeniem przyznawanych gospodarstw, konfliktach z autochtonami, osadnikami wojskowymi, potem o przyjaźniach. O chaosie w pierwszych latach na ziemiach zachodnich, przestępstwach popełnianych także przez Urząd Bezpieczeństwa.

Dr Małgorzata Bukiel (Instytut Zachodni im. Zygmunta Wojciechowskiego) – „Choć zastałem (…) tylko gołe mury i powybijane szyby, nie załamałem rąk…”. Osadnictwo na Ziemi Lubuskiej w relacjach osadników przechowywanych w Instytucie Zachodnim”. Konkurs na Pamiętnik z 1958 r., na fali odwilży. 42 pamiętniki. Bez ocen, opisy emocji, uczuć przesiedleńców, nie przyznawano się już do tymczasowości. Znużenie oficjalną propagandą. Pisano o marnotrawstwie konfiskowanego mienia poniemieckiego, powszechnym łapówkarstwie. Szabrownikami byli wszyscy, dzielono się zastanym mieniem, nie-kradnący uważani byli za mało obrotnych, co było symptomem niezaradności i powodem do wstydu. Osadnicy nie byli jednolitą grupą, ich warunki bytowe zależały od momentu przyjazdu i warunków po przybyciu. Oprócz podziału na zawody także ważne jest uzupełnienie analizy ze względu na konkretną miejscowość. Następuje proces budowania tożsamości lokalnej, mitów danej grupy, opisy trudów podróży na Zachód, różnic między zabużanami i centralakami, których dzielił język. Z czasem - awans społeczny i materialny.

Katarzyna Sztuba-Frąckowiak (Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej im. Alfa Kowalskiego w Międzyrzeczu) „Działalność radzieckiej komendantury wojennej w Szpitalu Psychiatrycznym w Obrzycach (styczeń-lipiec 1945 r.)”. Obrzyce/Obrawalde – 50 budynków, małe samowystarczalne miasteczko, folwarki produkujące żywność na potrzeby szpitala, i zieleń. Akcja T4 – likwidowanie niepożądanych elementów społeczeństwa niemieckiego w ośrodku psychiatrycznym daleko od Berlina. W 1939 r. mordowano osoby z 26. miast Rzeszy, także te niepożądane politycznie; komunistów na oddziale 21. Dnia 29.01.1945 r. do Obrawalde wkroczyli żołnierze Armii Czerwonej I Frontu Białoruskiego, zastali wycieńczonych ludzi i trupy. Zbrodni, gwałtów na kobietach, dokonywały oddziały radzieckie zabezpieczające tyły frontu. Kompleks budynków szpitala nadawał się na na koszary i lazarety dla żołnierzy radzieckich. Nie było już w szpitalu personelu, tropiono ich razem z ocalałymi niemieckimi komunistami. Specjalna komisja radziecka miała dla celów propagandowych zbadać zbrodnie niemieckie. Rosjanie, ponad głowami Polaków, obsadzali Niemcami kierownicze stanowiska w okolicznych przyszpitalnych folwarkach.

Przemysław Oczyński – „ Kościół rzymskokatolicki jako czynnik stabilizujący sytuację w regionie lubuskim po 1945 r. na przykładzie Rzepina i okolic.” Parafia była zróżnicowana religijnie; katolicy polscy, niemieccy, protestanci, prawosławni,

baptyści, kalwini. Teren po wojnie nie był bezpieczny. Ludzie chcieli tu osiąść tymczasowo, nakraść i uciec dalej. Ks. M. Brzeziński starał się jednoczyć ludzi, budować na nowym miejscu życie wspólnotowe, pomagać ludziom, odprawiać nabożeństwa i rekolekcje, był działaczem społecznym, nauczycielem katechezy i łaciny w miejscowym gimnazjum. Stawiano symboliczne krzyże w okolicy, tak jak w poprzednich miejscach zamieszkania osiedleńców, by „oswoić” nowe otoczenie.

Wojciech Zachariasz (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza) – „Nowy początek na obcej ziemi – jak osadnicy wsi Kowalów tworzyli życie społeczne i kulturalne”. Wieś Kowalów w gminie Rzepin pow. słubicki. Duże zniszczenia mimo braku oporu przeciw Niemcom. Gmina zbiorcza – 14 gromad. W budynku dawnej pastorówki - Komendantura, siedziba Zarządu Gminy. Transporty osiedleńców przyjechały na przełomie maja i czerwca 1945 r. z tarnopolskiego, kieleckiego, społeczeństwo po wojnie było zróżnicowane ze względu na odmienne tradycje, przyzwyczajenia, były niesnaski i spięcia między ludźmi. We wsi odnotowano epidemie tyfusu, brakowało żywności, wysoki stopień analfabetyzmu. W budynku poniemieckiej szkoły przeprowadzono remont. Postępująca z latami integracja społeczeństwa, zbudowano przy pomocy wojska piekarnię, przedszkole, powstała drużyna harcerska, Remiza, Ochotnicza Straż Pożarna, klub sportowy. Odnowiono kościół, powstała Rada Kościelna.

Dr Maksymilian Frąckowiak (Pracownia Badań Historycznych i Archeologicznych „Pomost” Poznań) „Osadnictwo po II wojnie światowej na Ziemi Międzyrzeckiej na przykładzie wsi Chycina.” .700. letnia gmina ewangelicka zawsze była niemiecka – protestancka i katolicka, nie wszystkich wysiedlono. Chycina powstała w poł. XIII wieku, mieszkali tu koloniści niemieccy - w części rycerskiej, po rozbiorach należącej do Kalckreuthów, potem w folwarku Bukowieckich, z dworem, owczarnią, stodołą, i w części folwarcznej zamieszkanej przez robotników folwarcznych, po wojnie przez osadników wojskowych, partyzanckich, Łemków z Akcji „Wisła” ze wsi Brunary (6 rodzin), autochtonów, repatriantów z ZSRR, którzy pozostali we wsi. Dominowała chłopska zabudowa. Pierwszym sołtysem był Wielkopolanin Jan Czapczyk.

Kilka godzin wykładów, dyskusja, pytania. Świetni prelegenci. Bardzo ciekawy, pełen wrażeń dzień w naszej Bibliotece Publicznej w Międzyrzeczu, ze stałym gronem miłośników historii regionalnej.


Iwona Wróblak

kwiecień 2025 r.