sobota, 1 lipca 2017

Klimaty Agaty… podwodny świat…

            Dużą rybę… dawaj!to musi być dużeee… Małgorzata Biernat – instruktorka kółka plastycznego w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury, w fartuchu, zachęca do większych formatów, do rozmachu twórczego, dyskretnie przy tym czuwając nad dziatwą. Na początku jest zawsze szkic… Rozdaje dzieciom kredki. Daje też praktyczne rady – jak zrealizować pomysł. Przedszkolaki w twórczej wenie…. Dziecięce oczy się świecą emocjami, pytaniami – a taki stworek może być??? Oczywiście! Królują różne podwodne monsterka, centralnie można zauważyć – prawie na każdym rysunku – panią Syrenę w biustonoszu, z niebieską płetwą w miejscu nóg, zakończenie jej części wodnej napędowej wygląda jak – kokardka… Już jedno dzieło się suszy z boku sali. Jak się potem okaże – na przygotowany pastelami podkład, w dużym formacie (feria kolorów i kształtów) naklejone będą, powycinane z rysunków, podwodne motywy.
            Atmosfera twórczej pracy króluje w pomieszczeniu, w którym na centralnym miejscu są duże stoły. Przy ścianie głównej regał z półeczkami, na nich pudła i słoiki z dużym wyborem przyborów i narzędzi artystycznych.
             Krystalizuje nam się Świat podwodny… Pani Eliza, nauczycielka w Przedszkolu „Bajkowy zakątek”, pomaga instruktorce. Głównie stwarza atmosferę akceptacji, myślę, małego twórczego człowieka. Naliczyłam przy stołach 14. dzieci na dzisiejszych zajęciach plastycznych, wczoraj odbywało się tu lepienie w masie solnej. Za kilka dni – inne atrakcje – wszystko w ramach lipcowych wakacyjnych zajęć w MOK. Będą też zajęcia w pobliskiej Bibliotece, nie tylko naszej miedzyrzeckiej, także w Kaławie, Kursku, Bukowcu, na Głębokim.
            Co dzieci robiły z masy? Co chciały – ryby, koty, pizzę(?). Starsza grupa z „Bajkowego Zakątka”. Ale przyjść tu może każdy, zapawnia mnie pani Małgorzata.
Po to by kraba jakiegoś namalować…  Pawełek – jak maluję pastelem…- informuje mnie. A co to będzie? – pytam. – Wielolyb!! A to – nie ustaję w pytaniach. Meduza. Czyż nie widać…? Pudełko suchych pasteli leży otwarte.  
Hity dziecięcych bajek są na podorędziu – to jakby ktoś z uczestników miał chwilę przerwy w dostawach tematów z wyobraźni. Minionki. Niebieskie stworki jak warzywa... Pytanie z sali - Czy może być bananowy Minionek? My dorośli nie zawsze nadążamy…
            Przechadzam się po pomieszczeniu. Na ścianie – mała galeria. „Klimaty Agaty” – nazywa się galeria. W centralnym miejscu jednego z dziełek obszerne Serce – bijące, mi się wydaje. Bo jest jakby w kilku rozmiarach, nakładane na siebie. Dynia(k), stwór z oczkami trójkątnymi, o fryzurze w kształcie zielonych pędów wyrastających z czubka łebka, dyniowate warzywo stanowi też korpus postaci, która nie ma nóg, i jakby pływa w czymś niebieskim, może to ocean, albo inna półpłynna masa, a na niej pucołowaty Dyniak się ślizga. Urocze, deszczowo-słoneczne w klimacie, postacie uśmiechniętych dzieci tańczących w strugach deszczowych pod wielkimi kolorowymi parasolkami. Tutaj nawet niebieski jest wesołym kolorem. Pozwolono farbie cieknąć po kartce – i taki powstał ciekawy efekt wody z nieba…
            Długie kucyki Zosi pochylonej nad kartą. Rodzą się na karcie wodorosty i muszle morskie. Dzieci je widziały być może na filmach przyrodniczych. Zapamiętały i teraz umieją odtworzyć. Przy tym jest dużo śmiechu i przekomarzań. Trzciny – mylą się nieco – z chrzcinami…, tak samo szeleszczą w wymowie trudniejszych zgłosek, dopiero się krystalizujacej. Ale wiadomo o co chodzi, o takie zielone (lub inne) badylki.
            Świat podwodny jest zindustrializowany. Są na dnie łódki z domami, mają po kilka pięter i okna. Różne przedpotopowe ryby (koniecznie) zębiaste pływają w oceanach. Ząbeczki, by je - w dużej ilości, wyrysować - na to trzeba już niejakiej precyzji. Mikołaj, jak przystalo na prawdziwego artystę, nie korzysta z krzesełka, maluje na stojąco. Dzięki temu ma większy ogląd swego dzieła. Plasteliny też są w użytku. Ryba ma pomarańczowy ogonek – czemu nie? Raki są czerwone – pewnie z emocji… Mała Felusia zręcznie suszy suszarką swoje dziełko, gotowe jest już, leży na parapecie. - Pisaki trzeba zamykać po użyciu – informuje spokojnie przedszkolanka – bo wysychają.
Teraz następuje wycinanie nożyczkami i przyklejanie. Dziełka prawie skończone, trzeba tylko dać im wyschnąć. Powędrują, może na wystawę zbiorczą, do macierzystych przedszkoli dzieci.
Na bajecznie kolorowy ocean – płyńmy. By zanurzyć się, wraz z Nim, w świat Dziecka, wystarczy dać mu kilka ołówków… Stworzyć miłą atmosferę – i nie przeszkadzać. No i pochwalić!


Iwona Wróblak
lipiec 2017










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz