Klimaty Agaty…
podwodny świat…
Dużą rybę… dawaj! – to musi być dużeee… Małgorzata
Biernat – instruktorka kółka plastycznego w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury, w
fartuchu, zachęca do większych formatów, do rozmachu twórczego, dyskretnie przy
tym czuwając nad dziatwą. Na początku jest zawsze szkic… Rozdaje dzieciom
kredki. Daje też praktyczne rady – jak zrealizować pomysł. Przedszkolaki w twórczej
wenie…. Dziecięce oczy się świecą emocjami, pytaniami – a taki stworek może być??? Oczywiście! Królują różne podwodne
monsterka, centralnie można zauważyć – prawie na każdym rysunku – panią Syrenę w biustonoszu, z niebieską płetwą
w miejscu nóg, zakończenie jej części wodnej napędowej wygląda jak – kokardka…
Już jedno dzieło się suszy z boku sali. Jak się potem okaże – na przygotowany
pastelami podkład, w dużym formacie (feria kolorów i kształtów) naklejone będą,
powycinane z rysunków, podwodne motywy.
Atmosfera twórczej pracy króluje w
pomieszczeniu, w którym na centralnym miejscu są duże stoły. Przy ścianie
głównej regał z półeczkami, na nich pudła i słoiki z dużym wyborem przyborów i
narzędzi artystycznych.
Krystalizuje nam się Świat podwodny… Pani Eliza, nauczycielka w Przedszkolu „Bajkowy
zakątek”, pomaga instruktorce. Głównie stwarza atmosferę akceptacji, myślę,
małego twórczego człowieka. Naliczyłam przy stołach 14. dzieci na dzisiejszych
zajęciach plastycznych, wczoraj odbywało się tu lepienie w masie solnej. Za kilka
dni – inne atrakcje – wszystko w ramach lipcowych wakacyjnych zajęć w MOK. Będą
też zajęcia w pobliskiej Bibliotece, nie tylko naszej miedzyrzeckiej, także w
Kaławie, Kursku, Bukowcu, na Głębokim.
Co dzieci
robiły z masy? Co chciały – ryby, koty,
pizzę(?). Starsza grupa z „Bajkowego
Zakątka”. Ale przyjść tu może każdy, zapawnia mnie pani Małgorzata.
Po to by kraba jakiegoś namalować… Pawełek – jak
maluję pastelem…- informuje mnie. A co to będzie? – pytam. – Wielolyb!! A to – nie ustaję w
pytaniach. Meduza. Czyż nie widać…?
Pudełko suchych pasteli leży otwarte.
Hity dziecięcych bajek są na podorędziu – to jakby ktoś z
uczestników miał chwilę przerwy w dostawach tematów z wyobraźni. Minionki. Niebieskie
stworki jak warzywa... Pytanie z sali - Czy
może być bananowy Minionek? My dorośli nie zawsze nadążamy…
Przechadzam
się po pomieszczeniu. Na ścianie – mała galeria. „Klimaty Agaty” – nazywa się galeria. W centralnym miejscu jednego
z dziełek obszerne Serce – bijące, mi
się wydaje. Bo jest jakby w kilku rozmiarach, nakładane na siebie. Dynia(k),
stwór z oczkami trójkątnymi, o fryzurze w kształcie zielonych pędów wyrastających
z czubka łebka, dyniowate warzywo stanowi też korpus postaci, która nie ma nóg,
i jakby pływa w czymś niebieskim, może to ocean, albo inna półpłynna masa, a na
niej pucołowaty Dyniak się ślizga. Urocze,
deszczowo-słoneczne w klimacie, postacie uśmiechniętych dzieci tańczących w
strugach deszczowych pod wielkimi kolorowymi parasolkami. Tutaj nawet niebieski
jest wesołym kolorem. Pozwolono farbie cieknąć po kartce – i taki powstał
ciekawy efekt wody z nieba…
Długie
kucyki Zosi pochylonej nad kartą. Rodzą się na karcie wodorosty i muszle
morskie. Dzieci je widziały być może na filmach przyrodniczych. Zapamiętały i
teraz umieją odtworzyć. Przy tym jest dużo śmiechu i przekomarzań. Trzciny –
mylą się nieco – z chrzcinami…, tak samo szeleszczą w wymowie trudniejszych
zgłosek, dopiero się krystalizujacej. Ale wiadomo o co chodzi, o takie zielone
(lub inne) badylki.
Świat podwodny
jest zindustrializowany. Są na dnie łódki z domami, mają po kilka pięter i
okna. Różne przedpotopowe ryby (koniecznie) zębiaste pływają w oceanach. Ząbeczki,
by je - w dużej ilości, wyrysować - na to trzeba już niejakiej precyzji.
Mikołaj, jak przystalo na prawdziwego artystę, nie korzysta z krzesełka, maluje
na stojąco. Dzięki temu ma większy ogląd swego dzieła. Plasteliny też są w
użytku. Ryba ma pomarańczowy ogonek – czemu nie? Raki są czerwone – pewnie z
emocji… Mała Felusia zręcznie suszy suszarką swoje dziełko, gotowe jest już, leży
na parapecie. - Pisaki trzeba zamykać po
użyciu – informuje spokojnie przedszkolanka – bo wysychają.
Teraz następuje wycinanie nożyczkami i przyklejanie. Dziełka
prawie skończone, trzeba tylko dać im wyschnąć. Powędrują, może na wystawę
zbiorczą, do macierzystych przedszkoli dzieci.
Na bajecznie kolorowy ocean – płyńmy. By zanurzyć się,
wraz z Nim, w świat Dziecka, wystarczy dać mu kilka ołówków… Stworzyć miłą
atmosferę – i nie przeszkadzać. No i pochwalić!
Iwona Wróblak
lipiec 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz