Pomysł na Jarmark czyli Pszczew
Wytwórnia Pomysłów Wartościowych
– czytam szyld jednego ze stoisk z rękodziełem artystycznym, które – corocznie
– usytuowane są w centralnym miejscu Pszczewskiego Jarmarku, w bliskim
sąsiedztwie Muzeum Szewca Feliksa Paździorka. Sklep Lucyny Rechenberg, przy
jednej z uliczek w sposób malowniczy kuliście okalających Ryneczek pszczewski.
Nietuzinkowy wystrój wnętrza sklepu, prace artystyczne okolicznych malarzy,
ręcznie wykonana ceramika i zastawa stołowa, ręcznie malowane kubki. Miód
i wyroby z wosku – Pasieka Dutkowiak, ekspozycja na najprawdziwszym starym
zabytkowym drewnianym ulu w kształcie skrzyni otwieranej przez drzwiczki z
boku. Pyłek kwiatowy to naturalne źródło białka roślinnego, witamin, mikroelementów
i wielu innych cennych substancji, sfermentowany mlekowo przez pszczoły w ulu
staje się pierzgą. Mają działanie
antybakteryjne, odtruwające i odżywcze. Propolis – kit pszczeli jest rodzajem
naturalnego antybiotyku o działaniu antybakteryjnym, antywirusowym i przeciwgrzybicznym.
Pomysły
wartościowe czyli XXIV Jarmark Magdaleński. Pszczew, GOK w Pszczewie – symbol
24. lat twórczego istnienia i trwania tej bardzo licznie odwiedzanej imprezy. Wanda
Żaguń – kierownik Gminnego Ośrodka Kultury od lat bardzo wielu – w założeniu celem
Jarmarku było spotkanie się okolicznych twórców. W każdym drzemie potrzeba wspólnego świętowania - w Pszczewie dzieje
się to w kontekście tradycji św. Magdaleny i jarmarków w tej intencji. Taką tradycję
trzeba wykorzystać.
Strefa
Dobrej Zabawy – czytam powitalny napis u wejścia na teren Jarmarkowy. Przebrani
uczestnicy grup rekonstrukcyjnych. Żołnierze Wehrmachtu, Armii Czerwonej,
kostiumy z epoki, z osobistym wyposażeniem frontowo-bojowym – bagnetem, saperką
– służyć mogła jako broń, chlebakiem, manierką, menażką, namiotem – celtą,
puszką od maski gazowej, bagnetem, który przypinało się do mauzera – karabinu...
Śpieszyłam się na spektakl uliczny, który zazwyczaj ma
miejsce pierwszego dnia Jarmarku. Średniowieczny w formie, wzorowany na
dawnych przedstawieniach. Bajkowo będzie i uniwersalnie, ludycznie: dzieje się
Rzecz - „Za siedmioma wiekami”, grają
zawodowi aktorzy: Beata Beling, Artur Beling, Mariusz Wasilewski – ubrani niczym
wędrujący po średniowiecznych jarmarkach we wsiach i miasteczkach skomorochy, z podręcznym wyposażeniem
lalkowym na dwukołowym wózku, i dużymi formami inscenizacyjnymi (żurawiem), oraz
maskami, jak w balach karnawałowych.
Z przygrywaniem na żywo na mandolinie, flecie czy bębnie - wszystko by dać świąteczno-jarmarczną
radość wiejskiej gawiedzi, a i nauczyć co nie co… Wiejskie średniowieczne
akademie – także kulturalne… Przy okazji, gdzie się lud boży spotyka, to sprzedaje się i kupuje dosłownie wszystko, tak
jak i dzisiaj…
Czekając na przedstawienie słuchamy ze sceny o
osiągnięciach lokalnych wędkarzy w konkursie na baaardzo wielką rybę, złowioną jarmarcznie w konkursie o Puchar
Wójta Gminy Pszczew – (Polski Związek Wędkarski). Ryba została bardzo dokładnie zważona, zmierzona, a wędkarze
skrupulatnie i w dużej liczbie - nagrodzeni.
Za siedmioma, czy siedemdziesięcioma wiekami, tak jak i
dzisiaj – czysta radość i życiowa nauka
– wynikają z oglądania, i przeżywania – spektakl jest udany, interaktywny –
teatrum ludowego, zahaczającego o ludowe misteria. Rzecz dzieje się na Rusi
Czerwonej. Co się śni chłopu, co zległ pod wielkim, pogańskim myślę - że jeszcze,
drzewem (bóstwem drzewnym). Deliberuje,
znowu nie tak głupio – czy zawsze muszę
być tak głupi, żeby tyle pić? Drzewo mu odpowie na to pytanie, tak jak i
potężnemu carowi ruskiemu, chociaż ten go zetnie za śmiałość, ale deszczułki drzewne
będą w retorsji boleśnie skrzypić pod tyłkami carskich urzędników… Jak to jest
z tym kwiatem paproci? Przynosi szczęście? Trzeba wybrać się do lasu w nocy (zmiana
emblematu słońca na księżyc). Paproć nam
się paproci, czyli baje, szepce mądra baba szeptucha. Ciężko jest zerwać
kwiat paproci, mocna jucha (pomagają widzowie),
potem może się rozrosnąć w nieprzewidywalny sposób i nas niemalże pożreć, wchłonąć…
Dawszy się w ten sposób uwieść paproci, idzie się z nią do Pana Diabła, który uwodzi
Nas dalej (razem z paprocią) i prowadzi (bardzo ciekawe) konwersacje z Aniołem.
Czy się różni agresja proweniencji diabelskiej od takiej samej - anielskiej?
Zależy - kto daje w pysk… Jest też i
o morskich ludycznych potworach. O żebractwie jako intratnym zawodzie, gdzie
znajomość psychologii bardzo popłaca – im
brzydszy jesteś, tym więcej ci dają, im bardziej śmierdzisz, tym szybciej chcą
się ciebie pozbyć… Na temat całowania bezczelnej żaby też było, która nigdy
nie dość ma pieszczot…
Obchodzę naokoło ryneczek, na co dzień pusty, w czasie
Jarmarku jakby dużo większy… Koło sceny i ławek dla widzów, w scenerii wielkich
starych lip (dających tego dnia dużo potrzebnego cienia) świąteczny, by nie
powiedzieć jarmarczny, poczęstunek. Z
grilla czekają na nich – szaszłyki, kiełbaski. Frytki, z ogromnych chlebów - pajdy
ze smalcem, góralski serek oscypkowy, góralskie wyroby regionalne, przyprawy
kuchenne w dużym wyborze, kukurydza, gofry, lody, napoje wszelkich rodzajów. Po
wielkimi drzewami popis wiedzy o sztuce zielarskiej, jaką mają współczesne
potomkinie dawnych tzw. czarownic.
Rozmawiam o nich z Krystyną Doan – na stoisku poświadczenia na dyplomach o jej
umiejętnościach i wiedzy zielarskiej. Mówię: wszystkich mądrych kobiet nie
wybili…? Wybili (spalili na stosach,
zamęczyli), ale się odradzają… -
odpowiada. I zasypuje mnie informacjami: o bylicy, którą się w buty wkładało,
żeby nie było otarć, bylicy-piołunie, dobrej na sprawy trawienne… Przed panią
Krystyną, obok buteleczek z własnoręcznie sporządzonych nalewek (z alkoholem,
więc nie próbuję…), bukiet traw polnych, piękny, każdą traweczkę moja
rozmówczyni umie nazwać i powiedzieć o niej nieco… Wiedza z Internetu – mówi mi. A ja jednak wierzę w genotypiczny
przekaz jej-moich babć i pra-pra-pra… babć… W kulinarne mądre ludowe
dziedzictwo.
Pszczelarstwo Wiesław Korejwo. Namiot Słodki Dom – słodkości ładnie opakowane.
Zapomniane słowiańskie smaki. Syropy bardzo smakowite: sosnowy (majowe pędy
sosny), z mniszka lekarskiego (regeneruje wątrobę), z czarnej porzeczki (leczy
górne drogi oddechowe, reumatyzm, migrenę), poziomkowy (choroby dziąseł i przyzębia),
aroniowo-hyćkowy (w gwarze wielkopol.- z czarnego bzu) – walczy z rakiem i
miażdżycą, nadciśnieniem, chorobami oczu. Czarny bez dobry jest na
przeziębienia i problemy trawienne. Czarcie
żebro (?) – podobno odczynia czary i dzisiaj, jeśli było coś na rzeczy –
woda po płukaniu staje się czarna). Ikebany z roślin, staranie dobrane w dzieła
sztuki natury pod względem kształtów i koloru – bukiet już ususzony, tylko
kupić i postawić na stole w kuchni. Ostrożeń
warzywny albo polny – mają to nawet aptekarze.
Cudawianki Rękodzieło
Reginy – przestrzenne portrety artystycznie wykonane. Galeria Art.-Viki – Rękodzieło
Ludwika Tarnowska. Wyroby ze słomy – Mikuła Irena: cudne lichtarze, żyrandole
na stelażach, zatrzymuję się i podziwiam. Halina Iwanicka z Międzyrzecza – ileś
dziesiątków lat dzierga swoje dziełka na szydełku, nauczyła już parę pokoleń
naszych rękodzielniczek. Józef Wrona ze swoimi płaskorzeźbami. Rzeźby Jerzego
Bardelasa. Kilka stoisk z twórczością artystyczną – portrety żydowskich mieszkańców
dawnego Pszczewa, świat, którego już nie ma… a byli oni częścią jarmarków w przeszłości.
Namiot Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa
Lubuskiego – teren obejmuje 24 tys. ha czyli ponad 55 tys. ha lasów, jezior i
łąk, ogromna różnorodność siedlisk, bogactwo form życia: Barlinecko-Gorzowski
Park Krajobrazowy, Park Krajobrazowy „Ujście Warty”, Pszczewski Park
Krajobrazowy, Łagowsko-Sulęciński Park Krajobrazowy, Gryżyński Park
Krajobrazowy, Krzesiński Park Krajobrazowy i Park Krajobrazowy „Łuk Mużakowa”.
Cenne starocie – cel pielgrzymki koneserów i zbieraczy,
jestem świadkiem nabycia dwóch pięknie zrekonstruowanych szabel… W bliskim
sąsiedztwie ceramiczne śpiewające ptaszki.
Wokoło Rynku stoiska z odzieżą – różnoraką, torebki,
paski, kapelusze, czapki, akcesoria wędkarskie, korale i łańcuszki – biżuteria z
kamieni półszlachetnych, srebrna i złota. Wachlarze barwne jak skrzydła motyli.
Wyprawione skóry (muflon, jeleń, sarna, dzik, delikatna młoda owca – dotykam dobrze
wyprawionych skór – są miękkie), militaria dla dzieci, wraz z mieczykami i
tarczkami, naczynia kuchenne, garnki, drewniane łyżki, galanteria ogrodowa z
ciężkimi stołami i ławami, drzewkami, krzewami etc. Wiklinowe koszyki. Całe
dziecięce miasteczko zamków dmuchanych, zjeżdżalni, ponadto na stoiskach
baloniki w różnych kształtach i kolorach, zabawki różniste. Piernikowe, jak
przystało na prawdziwy jarmark, słodkie czerwone serduszka z czekoladowymi
napisami.
Koło kościoła p.w. św. Magdaleny tradycyjnie, od 4 lat, stoisko
z używanymi, i nowymi, książkami, w atrakcyjnych cenach, o przeróżnej
tematyce: od klasyki literatury polskiej i zagranicznej, powieści, poradniki,
książki podróżnicze, po pozycje kulinarne, naukowe. Dla starszych czytelników, dla
dzieci i młodzieży. Dzięki wsparciu wielu Wydawnictw mnóstwo nowych pozycji
czytelniczych oraz bestsellerów. Akcja charytatywna organizowana jest
przy wsparciu PZ Caritas Pszczew. Całkowity dochód ze sprzedaży książek
zostanie przekazany na leczenie i rehabilitację Mirki Górnej z Pszczewa, która
choruje rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Można też wpłacić kwotę - Fundacja Avalon, Michała Kajki 80/82/1 04-620 Warszawa, Nr
konta: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001 z dopiskiem: „Górna, 607”. Można
również wysłać SMS-a o treści POMOC 607 na numer: 75165.
Czirliderki, w różnym wieku, takaż orkiestra, maszeruje
uliczkami z dźwiękiem werbli… Ze sceny popis fryzjerskich umiejętności- konstrukcje
na włosach: awangardowe, wieczorowe i ślubne. Fryzury są dla św. Magdaleny, która
ponoć miała piękne włosy. Będzie jeszcze tego dnia występ zespołu
tanecznego TRANS – Zespołu (z Pszczewa
dzisiaj), który działa przy „Stowarzyszeniu Przyjaciół Zespołu „Trans” w
Międzyrzeczu oraz w Skwierzynie. Istnieje już 12
lat, liczy prawie 200 dzieci w różnym przedziale wiekowym: najmłodsi - 3 latka;
starsi nieco; od 8 do 11 lat; średnia grupa dziewczynki i chłopcy od 12 do 14
lat, i najstarsi: od 14- 26 lat. Instruktorkami i choreografkami są Anna Bubnowska,
Katarzyna Piechowiak oraz Anna Osipiuk. Pszczewskie wokalistki, które
się zaprezentowały, to Kinga Fryza, Wiktoria Kołodziejczyk, Monika
Kołodziejczyk. W programie tego dnia jeszcze VII Mistrzostwa Strong Man Ziemi Lubuskiej, Kabaret
Katarzyna i Cezary Żak, a na koniec - zabawa taneczna z zespołem Broker, do
świtu niemalże…
Pszczew
22.-23.07. kipi od imprez. Muzyka ze sceny będzie rozbrzmiewać do wieczora. Mimo
padającego od czasu do czasu deszczu pszczewski Rynek jest pełen gości. Można
schronić się w Domu Szewca, przy okazji obejrzeć ekspozycję – stare buty
robione kiedyś na miarę, warsztat szewski, wystawę artefaktów zgromadzonych w
czasie wykopalisk archeologicznych. Obok Muzeum - zjeść lody.
Ze sceny zachęty do kupowania książek ze stoiska IV kiermaszu
Charytatywnego na rzecz leczenia Mirki Górnej, i lokalnej pozycji do
biblioteczki regionalnej: „Stołuńskiej Opowieści” Pawła J. Sochackiego, którą
autor osobiście podpisuje. Zespół „Kęszyczanki” wystąpi z recitalem, przyjemne
dla ucha piosenki dla wszystkich – do tańczenia i słuchania. Zespół jest
zapraszany na okoliczne imprezy regionalne, działa od wielu lat. Śpiewanie to
ich pasja, poświęcają na to wiele czasu. Wyszukują odpowiednie utwory, sami też
komponują. Cieszą się, kiedy ludzie przy ich muzyce się bawią. Po paniach Kęszyczankach
– „Duszniczanki”. Regionalne stroje ludowe, odświętne czerwone bufiaste
spódnice, czarne serdaczki i fartuchy na spódnicach. Czerwone korale… Przyśpiewki. Pod sceną ludzie tańczą, jarmarki
są ku temu dobrą okazją, wielu właśnie po to tu przyjeżdża co roku.
Czekają nas
jeszcze dwie atrakcje muzyczne. Świetny góralski, powiedziałabym – akademicki,
jeśli chodzi o poziom artystyczny, zespół „Góralska Hora”, zawodowi muzycy,
bogate instrumentarium. Stroje góralskie, czyli: portki, nogawice, łoposek, serdak, kłobucek (kapelusz)…Wspaniałe partie
na dwoje sksypecek, trąbka – bardzo dobra,
kontrabas, akordeon, ciekawie płasko brzmiące cymbały węgierskie – wyglądają na
instrument stylizowany na bardzo dawny. Pieśni z pogranicza górskiego – Czech,
Polski i Słowacji. Będą też węgierskie czardasze. Szkolony góralski wokal nam śpiewa „O karcmareckach”, są także pieśni
nostalgiczne, oryginalna poezja góralska, jej perełki – tekstowe i muzyczne.
Greckie pieśni wykona „Mythos”, a na koniec ostatniego dnia Jarmarku – zabawa z
muzyką Beatles’ów i zespołem „The Postman” i „Lemon”. Myślę, że kilka tysięcy ludzi przewinęło się w tych dniach przez mały
Pszczew i okolice.
Iwona Wróblak
lipiec 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz