sobota, 29 lipca 2017

Pomysł na Jarmark czyli Pszczew

           
            Wytwórnia Pomysłów Wartościowych – czytam szyld jednego ze stoisk z rękodziełem artystycznym, które – corocznie – usytuowane są w centralnym miejscu Pszczewskiego Jarmarku, w bliskim sąsiedztwie Muzeum Szewca Feliksa Paździorka. Sklep Lucyny Rechenberg, przy jednej z uliczek w sposób malowniczy kuliście okalających Ryneczek pszczewski. Nietuzinkowy wystrój wnętrza sklepu, prace artystyczne okolicznych malarzy, ręcznie wykonana ceramika i zastawa stołowa, ręcznie malowane kubki. Miód i wyroby z wosku – Pasieka Dutkowiak, ekspozycja na najprawdziwszym starym zabytkowym drewnianym ulu w kształcie skrzyni otwieranej przez drzwiczki z boku. Pyłek kwiatowy to naturalne źródło białka roślinnego, witamin, mikroelementów i wielu innych cennych substancji, sfermentowany mlekowo przez pszczoły w ulu staje się pierzgą. Mają działanie antybakteryjne, odtruwające i odżywcze. Propolis – kit pszczeli jest rodzajem naturalnego antybiotyku o działaniu antybakteryjnym, antywirusowym i przeciwgrzybicznym.
             Pomysły wartościowe czyli XXIV Jarmark Magdaleński. Pszczew, GOK w Pszczewie – symbol 24. lat twórczego istnienia i trwania tej bardzo licznie odwiedzanej imprezy. Wanda Żaguń – kierownik Gminnego Ośrodka Kultury od lat bardzo wielu – w założeniu celem Jarmarku było spotkanie się okolicznych twórców. W każdym drzemie potrzeba wspólnego świętowania - w Pszczewie dzieje się to w kontekście tradycji św. Magdaleny i jarmarków w tej intencji. Taką tradycję trzeba wykorzystać.
            Strefa Dobrej Zabawy – czytam powitalny napis u wejścia na teren Jarmarkowy. Przebrani uczestnicy grup rekonstrukcyjnych. Żołnierze Wehrmachtu, Armii Czerwonej, kostiumy z epoki, z osobistym wyposażeniem frontowo-bojowym – bagnetem, saperką – służyć mogła jako broń, chlebakiem, manierką, menażką, namiotem – celtą, puszką od maski gazowej, bagnetem, który przypinało się do mauzera – karabinu...
            Śpieszyłam się na spektakl uliczny, który zazwyczaj ma miejsce pierwszego dnia Jarmarku. Średniowieczny w formie, wzorowany na dawnych przedstawieniach. Bajkowo będzie i uniwersalnie, ludycznie: dzieje się Rzecz - „Za siedmioma wiekami”, grają zawodowi aktorzy: Beata Beling, Artur Beling, Mariusz Wasilewski – ubrani niczym wędrujący po średniowiecznych jarmarkach we wsiach i miasteczkach skomorochy, z podręcznym wyposażeniem lalkowym na dwukołowym wózku, i dużymi formami inscenizacyjnymi (żurawiem), oraz maskami, jak w balach karnawałowych. Z przygrywaniem na żywo na mandolinie, flecie czy bębnie - wszystko by dać świąteczno-jarmarczną radość wiejskiej gawiedzi, a i nauczyć co nie co… Wiejskie średniowieczne akademie – także kulturalne… Przy okazji, gdzie się lud boży spotyka, to sprzedaje się i kupuje dosłownie wszystko, tak jak i dzisiaj…
            Czekając na przedstawienie słuchamy ze sceny o osiągnięciach lokalnych wędkarzy w konkursie na baaardzo wielką rybę, złowioną jarmarcznie w konkursie o Puchar Wójta Gminy Pszczew – (Polski Związek Wędkarski). Ryba została bardzo dokładnie zważona, zmierzona, a wędkarze skrupulatnie i w dużej liczbie - nagrodzeni.
           
            Za siedmioma, czy siedemdziesięcioma wiekami, tak jak i dzisiaj – czysta radość i życiowa nauka – wynikają z oglądania, i przeżywania – spektakl jest udany, interaktywny – teatrum ludowego, zahaczającego o ludowe misteria. Rzecz dzieje się na Rusi Czerwonej. Co się śni chłopu, co zległ pod wielkim, pogańskim myślę - że jeszcze, drzewem (bóstwem drzewnym). Deliberuje, znowu nie tak głupio – czy zawsze muszę być tak głupi, żeby tyle pić? Drzewo mu odpowie na to pytanie, tak jak i potężnemu carowi ruskiemu, chociaż ten go zetnie za śmiałość, ale deszczułki drzewne będą w retorsji boleśnie skrzypić pod tyłkami carskich urzędników… Jak to jest z tym kwiatem paproci? Przynosi szczęście? Trzeba wybrać się do lasu w nocy (zmiana emblematu słońca na księżyc). Paproć nam się paproci, czyli baje, szepce mądra baba szeptucha. Ciężko jest zerwać kwiat paproci, mocna jucha (pomagają widzowie), potem może się rozrosnąć w nieprzewidywalny sposób i nas niemalże pożreć, wchłonąć… Dawszy się w ten sposób uwieść paproci, idzie się z nią do Pana Diabła, który uwodzi Nas dalej (razem z paprocią) i prowadzi (bardzo ciekawe) konwersacje z Aniołem. Czy się różni agresja proweniencji diabelskiej od takiej samej - anielskiej? Zależy - kto daje w pysk… Jest też i o morskich ludycznych potworach. O żebractwie jako intratnym zawodzie, gdzie znajomość psychologii bardzo popłaca – im brzydszy jesteś, tym więcej ci dają, im bardziej śmierdzisz, tym szybciej chcą się ciebie pozbyć… Na temat całowania bezczelnej żaby też było, która nigdy nie dość ma pieszczot…
            Obchodzę naokoło ryneczek, na co dzień pusty, w czasie Jarmarku jakby dużo większy… Koło sceny i ławek dla widzów, w scenerii wielkich starych lip (dających tego dnia dużo potrzebnego cienia) świąteczny, by nie powiedzieć jarmarczny, poczęstunek. Z grilla czekają na nich – szaszłyki, kiełbaski. Frytki, z ogromnych chlebów - pajdy ze smalcem, góralski serek oscypkowy, góralskie wyroby regionalne, przyprawy kuchenne w dużym wyborze, kukurydza, gofry, lody, napoje wszelkich rodzajów. Po wielkimi drzewami popis wiedzy o sztuce zielarskiej, jaką mają współczesne potomkinie dawnych tzw. czarownic. Rozmawiam o nich z Krystyną Doan – na stoisku poświadczenia na dyplomach o jej umiejętnościach i wiedzy zielarskiej. Mówię: wszystkich mądrych kobiet nie wybili…? Wybili (spalili na stosach, zamęczyli), ale się odradzają… - odpowiada. I zasypuje mnie informacjami: o bylicy, którą się w buty wkładało, żeby nie było otarć, bylicy-piołunie, dobrej na sprawy trawienne… Przed panią Krystyną, obok buteleczek z własnoręcznie sporządzonych nalewek (z alkoholem, więc nie próbuję…), bukiet traw polnych, piękny, każdą traweczkę moja rozmówczyni umie nazwać i powiedzieć o niej nieco… Wiedza z Internetu – mówi mi. A ja jednak wierzę w genotypiczny przekaz jej-moich babć i pra-pra-pra… babć… W kulinarne mądre ludowe dziedzictwo.
            Pszczelarstwo Wiesław Korejwo. Namiot Słodki Dom – słodkości ładnie opakowane. Zapomniane słowiańskie smaki. Syropy bardzo smakowite: sosnowy (majowe pędy sosny), z mniszka lekarskiego (regeneruje wątrobę), z czarnej porzeczki (leczy górne drogi oddechowe, reumatyzm, migrenę), poziomkowy (choroby dziąseł i przyzębia), aroniowo-hyćkowy (w gwarze wielkopol.- z czarnego bzu) – walczy z rakiem i miażdżycą, nadciśnieniem, chorobami oczu. Czarny bez dobry jest na przeziębienia i problemy trawienne. Czarcie żebro (?) – podobno odczynia czary i dzisiaj, jeśli było coś na rzeczy – woda po płukaniu staje się czarna). Ikebany z roślin, staranie dobrane w dzieła sztuki natury pod względem kształtów i koloru – bukiet już ususzony, tylko kupić i postawić na stole w kuchni. Ostrożeń warzywny albo polny – mają to nawet aptekarze.
             Cudawianki Rękodzieło Reginy – przestrzenne portrety artystycznie wykonane. Galeria Art.-Viki – Rękodzieło Ludwika Tarnowska. Wyroby ze słomy – Mikuła Irena: cudne lichtarze, żyrandole na stelażach, zatrzymuję się i podziwiam. Halina Iwanicka z Międzyrzecza – ileś dziesiątków lat dzierga swoje dziełka na szydełku, nauczyła już parę pokoleń naszych rękodzielniczek. Józef Wrona ze swoimi płaskorzeźbami. Rzeźby Jerzego Bardelasa. Kilka stoisk z twórczością artystyczną – portrety żydowskich mieszkańców dawnego Pszczewa, świat, którego już nie ma… a byli oni częścią jarmarków w przeszłości.
            Namiot Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Lubuskiego – teren obejmuje 24 tys. ha czyli ponad 55 tys. ha lasów, jezior i łąk, ogromna różnorodność siedlisk, bogactwo form życia: Barlinecko-Gorzowski Park Krajobrazowy, Park Krajobrazowy „Ujście Warty”, Pszczewski Park Krajobrazowy, Łagowsko-Sulęciński Park Krajobrazowy, Gryżyński Park Krajobrazowy, Krzesiński Park Krajobrazowy i Park Krajobrazowy „Łuk Mużakowa”.
            Cenne starocie – cel pielgrzymki koneserów i zbieraczy, jestem świadkiem nabycia dwóch pięknie zrekonstruowanych szabel… W bliskim sąsiedztwie ceramiczne śpiewające ptaszki.
            Wokoło Rynku stoiska z odzieżą – różnoraką, torebki, paski, kapelusze, czapki, akcesoria wędkarskie, korale i łańcuszki – biżuteria z kamieni półszlachetnych, srebrna i złota. Wachlarze barwne jak skrzydła motyli. Wyprawione skóry (muflon, jeleń, sarna, dzik, delikatna młoda owca – dotykam dobrze wyprawionych skór – są miękkie), militaria dla dzieci, wraz z mieczykami i tarczkami, naczynia kuchenne, garnki, drewniane łyżki, galanteria ogrodowa z ciężkimi stołami i ławami, drzewkami, krzewami etc. Wiklinowe koszyki. Całe dziecięce miasteczko zamków dmuchanych, zjeżdżalni, ponadto na stoiskach baloniki w różnych kształtach i kolorach, zabawki różniste. Piernikowe, jak przystało na prawdziwy jarmark, słodkie czerwone serduszka z czekoladowymi napisami.  
            Koło kościoła p.w. św. Magdaleny tradycyjnie, od 4 lat, stoisko z używanymi, i nowymi, książkami, w atrakcyjnych cenach, o przeróżnej tematyce: od klasyki literatury polskiej i zagranicznej, powieści, poradniki, książki podróżnicze, po pozycje kulinarne, naukowe. Dla starszych czytelników, dla dzieci i młodzieży. Dzięki wsparciu wielu Wydawnictw mnóstwo nowych pozycji czytelniczych oraz bestsellerów. Akcja charytatywna organizowana jest przy wsparciu PZ Caritas Pszczew. Całkowity dochód ze sprzedaży książek zostanie przekazany na leczenie i rehabilitację Mirki Górnej z Pszczewa, która choruje rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Można też wpłacić kwotę - Fundacja Avalon, Michała Kajki 80/82/1 04-620 Warszawa, Nr konta: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001 z dopiskiem: „Górna, 607”.  Można również wysłać SMS-a o treści POMOC 607 na numer: 75165.
            Czirliderki, w różnym wieku, takaż orkiestra, maszeruje uliczkami z dźwiękiem werbli… Ze sceny popis fryzjerskich umiejętności- konstrukcje na włosach: awangardowe, wieczorowe i ślubne. Fryzury są dla św. Magdaleny, która ponoć miała piękne włosy. Będzie jeszcze tego dnia występ zespołu tanecznego TRANS – Zespołu (z Pszczewa dzisiaj), który działa przy „Stowarzyszeniu Przyjaciół Zespołu „Trans” w Międzyrzeczu oraz w Skwierzynie. Istnieje już 12 lat, liczy prawie 200 dzieci w różnym przedziale wiekowym: najmłodsi - 3 latka; starsi nieco; od 8 do 11 lat; średnia grupa dziewczynki i chłopcy od 12 do 14 lat, i najstarsi: od 14- 26 lat. Instruktorkami i choreografkami są Anna Bubnowska, Katarzyna Piechowiak oraz Anna Osipiuk. Pszczewskie wokalistki, które się zaprezentowały, to Kinga Fryza, Wiktoria Kołodziejczyk, Monika Kołodziejczyk. W programie tego dnia jeszcze VII Mistrzostwa Strong Man Ziemi Lubuskiej, Kabaret Katarzyna i Cezary Żak, a na koniec - zabawa taneczna z zespołem Broker, do świtu niemalże…          
                         
            Pszczew 22.-23.07. kipi od imprez. Muzyka ze sceny będzie rozbrzmiewać do wieczora. Mimo padającego od czasu do czasu deszczu pszczewski Rynek jest pełen gości. Można schronić się w Domu Szewca, przy okazji obejrzeć ekspozycję – stare buty robione kiedyś na miarę, warsztat szewski, wystawę artefaktów zgromadzonych w czasie wykopalisk archeologicznych. Obok Muzeum - zjeść lody.
Ze sceny zachęty do kupowania książek ze stoiska IV kiermaszu Charytatywnego na rzecz leczenia Mirki Górnej, i lokalnej pozycji do biblioteczki regionalnej: „Stołuńskiej Opowieści” Pawła J. Sochackiego, którą autor osobiście podpisuje. Zespół „Kęszyczanki” wystąpi z recitalem, przyjemne dla ucha piosenki dla wszystkich – do tańczenia i słuchania. Zespół jest zapraszany na okoliczne imprezy regionalne, działa od wielu lat. Śpiewanie to ich pasja, poświęcają na to wiele czasu. Wyszukują odpowiednie utwory, sami też komponują. Cieszą się, kiedy ludzie przy ich muzyce się bawią. Po paniach Kęszyczankach – „Duszniczanki”. Regionalne stroje ludowe, odświętne czerwone bufiaste spódnice, czarne serdaczki i fartuchy na spódnicach. Czerwone korale…  Przyśpiewki. Pod sceną ludzie tańczą, jarmarki są ku temu dobrą okazją, wielu właśnie po to tu przyjeżdża co roku.  
            Czekają nas jeszcze dwie atrakcje muzyczne. Świetny góralski, powiedziałabym – akademicki, jeśli chodzi o poziom artystyczny, zespół „Góralska Hora”, zawodowi muzycy, bogate instrumentarium. Stroje góralskie, czyli: portki, nogawice, łoposek, serdak, kłobucek (kapelusz)…Wspaniałe partie na dwoje sksypecek, trąbka – bardzo dobra, kontrabas, akordeon, ciekawie płasko brzmiące cymbały węgierskie – wyglądają na instrument stylizowany na bardzo dawny. Pieśni z pogranicza górskiego – Czech, Polski i Słowacji. Będą też węgierskie czardasze. Szkolony góralski wokal nam śpiewa „O karcmareckach”, są także pieśni nostalgiczne, oryginalna poezja góralska, jej perełki – tekstowe i muzyczne. Greckie pieśni wykona „Mythos”, a na koniec ostatniego dnia Jarmarku – zabawa z muzyką Beatles’ów i zespołem „The Postman” i „Lemon”. Myślę, że kilka tysięcy ludzi przewinęło się w tych dniach przez mały Pszczew i okolice.

Iwona Wróblak
lipiec 2017





































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz