niedziela, 9 lipca 2017

Nie ściemniaj, rób fotografię…

             
            Kilka młodych osób, z międzyrzeckich szkół średnich, w jednym z pomieszczeń pracowni fotograficznej w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury uczestniczy w przygodzie; w małej akademii fotografii. Filip Pielesiak (instruktor sekcji fotograficznej) – główny magik, tłumaczy podstawy sztuki fotografii analogowej… Pokazywane są możliwości, jakie ma aparat fotograficzny. Trzy dni przeznaczono na warszaty dla młodzieży, to niedużo, w tym jeden na wycieczkę (roboczą) na cmentarzowy plener, a potem praca. Filip mówi, że zdarza mu się poświęcać na obróbkę jednej fotografii – 8 godzin.
            Ciemność jest – przy robieniu fotografii, najważniejsza, mówi Filip Pielesiak. Sufitowe świetlówki mają zamontowane wygodne zwisające wyłączniki, po które – nie podchodząc do kontaktu w ścianie, sięga się ręką. Rzeczywiście po zgaszeniu ciemność jest absolutna. Ale taka musi być, by zdjęcie nam wyszło.
            Po zachłyśnięciu się cyfryzacją powoli odchodzi się w świecie od fascynacji matrycą cyfrową. Jest kilka miejsc w Polsce, gdzie są prowadzone kursy fotografii analogowej. Także niektóre akademie artystyczne stworzyły odpowiednie kierunki. Pielesiak to fotograf, który lubi się dzielić swoją wiedzą (co nie jest częste u fotografów, z natury samotników zamykających się w ciemni…).
            Filip na ekranie laptopa pokazuje dawne poniemieckie zdjęcie jednej z sal Szpitala w Obrzycach, w obróbce komuterowej zdołano wyodrębnić niewidoczne bez powiększenia szczegóły. Ale żeby BYŁO CO wyodrębniać, musi być to zapisane na fotografii. Musi być na niej uwiecznione dużo szczegółów. Fotografie obrzyckie robiono na szkle...
            Tajemnicze płyny w kuwetach, w kilku zlewach, moczą się efekty kilkudniowej pracy młodych adeptów sztuki fotografii analogowej. W użyciu termometry, menzurki, stopery mierzące czas w sekundach. Nie ma przypadku… a jeżeli jest, to jest – musi być – w jakimś stopniu zawsze ZAMIERZONY (przez intuicję artysty fotografika), dokładnie tak jak obraz, rzeźba czy inne dzieło sztuki. W fotografii jest szereg etapów, które trzeba dobrze wykonać. Ważne są takie szczegóły, jak odpowiedni statyw. Jest i miejsce na impresje, oczywiście, ale podstawy sztuki trzeba znać.              
            W szafkach butelki z odczynnikami. Suszą się w wysokiej szafce, na wisząco, klisze fotograficzne. Dobrze jest ją, szafkę, zamknąć w tym czasie, by drobiny kurzu nie osiadły na filmach. Potem te ziarnka są po prostu widoczne na zdjęciu, co nie jest fajne…
Tuby – te są do dużego formatu. Są w dwóch wymiarach. Także filmy można nawijać na szpulki – to te mniejsze tubki. Duży format robi się w jednym egzemplarzu. Wkłada się jedną błonę ciętą w większego rozmiaru aparat (widzieliśmy takie zdjęcie pracującego fotografa – nakrytego ciemną tkaniną, na wystawie z emulsji w tamtym roku). Matryca cyfrowa jest do wielokrotnej przeróbki, piksele można odczytać w odpowiednim programie, potem obrabiać dowolnie, analogowe zdjęcie jest JEDNO… Bez możliwości poprawki.
            Tuba z kliszą, czyli błoną ciętą, wielkoformatowego zdjęcia (8/10 cala) turla się w wodzie. Zrobić duży format ro ekstremalnie trudny rodzaj fotografowania. W zlewie płyn do wypłukiwania resztek wywoływacza. Czas płukania też ma znaczenie. Tubę ze zdjęciem w środku trzeba osuszyć. Klisza, czyli część negatywna, przechodzi przez trzy kąpiele: wywoływanie obrazu, przerywanie wodą i utrwalenie obrazu obrazu, żeby nie nam nie zniknął... Negatyw wywołujemy w pojemniku szczelnie zamkniętym, nazywa się fachowo: koreks, musi być sterylny. Staranne ustawienie temperatury. Jaka będzie – zależy od efektów, jakie chcemy uzyskać...
Mamy wypłukane. Ostatnim etapem jest zwilżenie negatywu. Po co? Żeby wyeliminować efekt twardej wody. Lekcja zawodowej fotografii w MOK. Każdy może wziąć udział… Praktyka i myślenie.
            Mieliśmy w tamtym roku wystawę z warsztatów z emulsji fotograficznej, którą można przenieść na dowolny materiał, nie tylko papier. Efekty były ciekawe. Może podobna będzie wkrótce znowu w naszym ośrodku kultury?


Iwona Wróblak
lipiec 2017







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz