Sylwester po międzyrzecku czyli biegająco
Chowamy się pod sufitem budynku brammego
do Zamku – deszcz pada, co prawda już nie tak bardzo jak jeszcze przed pół godziną.
Nieco nam niebiosa odpuszczają, ale mży nadal, chociaż jest ciepło, jak na
grudzień, słupek mocno ponad zerem stopni… Pan Kochan mówi mi, że w Sylwestrowe bieganie międzyrzeckie
bywało bardzo różnie, i mokro, i ślisko. Podobno, jak słyszę, biec w deszczu
czy nie – to bez różnicy, i tak się jest mokrym… Biegacze nie są z cukru, im żadna pogoda - nie przeszkadza.
Chętni są. Coraz młodsi (to dobrze…)
Weterani (harpagany, jak słyszę…) to
już 70+… 34 lata państwo Frabińscy organizują te biegi, częstując po tym w
swoim domu noworocznym szampanem i ciastem. Stawka biegaczy konsekwentnie trzyma
liczbę w okolicy 35 osób, tak było też w zeszłym roku.
Rozgrzewka trwa. Obowiązuje „sylwestrowy
strój” międzyrzecki, czyli sportowy ubiór, wygodne buty do biegania, które dzisiaj
się mocno ubłocą… Nad wszystkim duchowo czuwa, tradycyjnie zaproszony,
proboszcz parafii św. Wojciecha ks. Paweł Tokarczyk, który jeszcze nie biega z nami, ale być może też kiedyś… Przekrój
społeczny uczestników sportu bardzo szeroki – od biznesmanów, prawników, przedsiębiorców,
nauczycieli, żołnierzy zawodowych – po studentów, młodzież się uczącą… I o
różnej sprawności fizycznej – nie chodzi przecież o bicie rekordów – Stanisław
Skrzek jest najstarszy (78 lat), Ryszard Czernicki też weźmie udział, protezy nóg
mu nie przeszkadzają, zresztą to nie pierwszy jego sportowy wyczyn. Najmłodszy
uczestnik – Franciszek, ma 5 (pięć) lat i - kawałek, jak mówi tata, biegł - przy
dębie Michała, a potem, dumnie – za tatą, biegaczem rowerowym, chłopiec finiszował
na alejce parkowej przy zamku. No i panie w tym roku też są – chyba w większej
ilości niż poprzednio, z miernikami na ramionach, profesjonalnie. Sportowo pożegnać
stary rok… 8 km do (słynnego międzyrzeckiego) dębu Michała i z powrotem, do
parku zamkowego, koło dębu uczczą minutą ciszy naszych lokalnych maratończyków:
Ryszarda Cwenera, Józefa Matysiaka i Stanisława Ożoga. Już ich nie ma wśród
żywych, ale pamiętamy o nich.
Ruszyli. Nasz doping dla biegaczy… Potem
– dla finiszujących... Krzysztof Kochan zapisuje wyniki. Sportowiec w tym roku
nie bierze udziału, mocna grypa trzyma, choroba nie wybiera.
Andrzej Frabiński – gospodarz Biegu
i nestor: - Nie zestarzeliśmy się, tylko włosy
nam posiwiały… Życzenia świąteczne od Gospodarza – i oby nas nie ubyło, biegających, w zdrowiu, przybyć – zawsze może…
Biegi też się nie starzeją. 34 lata temu wzięło udział zaledwie pięciu, z roku
na rok było coraz więcej. Są wśród nich osoby, które nie poprzestają na
sylwestrowym wyczynie, chociaż do tych 8. km też się trzeba kondycyjnie przygotować
– Klub Biegacza w Międzyrzeczu ma się dobrze, planowane są w najbliższym czasie
kolejne spotkania sportowe.
Uczcijmy je okolicznościową lampką
szampana! Pod głównym w salonie żyrandolem z jemiołą… Dom państwa Frabińskich pełen jest sylwestrowo
biegających gości, w dresach…. Pani Ewa
Frabińska zaprasza do degustacji ciast, delikatnego sernika, smacznego
jabłecznika. Tradycyjnie nie może odbyć się bez chórku seniorów – biegaczy, który
nie poprzestaje zresztą na jednej piosence: (…)
wiła wianki i rzucała je do falującej wody… rzeki Obry oczywiście… Któż tym razem wygrał – chociaż wszyscy
biegacze dostali gratulacje, obdarowani zostali uściskami. Zaglądam do
oficjalnych notatek: w tym roku, co zostanie zapisane w grubej Kronice
Sylwestrowego Biegu, będącej do wglądu: Zbigniew Isański, Michał Kubik i Piotr
Strzelczyk, z kobiet najszybsze były: Katarzyna Wachowicz i Dorota Wilska.
Iwona
Wróblak
styczeń 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz