POKOT II
W Międzyrzeckim Ośrodku Kultury
P’OKOTU, Ogólnopolskich Konfrontacji Teatralnych – dzień drugi, jeszcze lepszy…
Pracownia
„Teatru Tańca_adepts” z Zielonej
Góry. Tytuł spektaklu: „NationalAnthem”.
Kierownik Zespołu Marek Zadłużny.
Studium
czasu współczesnego… Muzyka-dźwięk, wszechobecna, dotyka młodej osoby, dotyka
boleśnie. Jak ostrze - Dotyka-kurczy ją-Osobę, … Dochodzi zewsząd, z mediów, z telefonów
komórkowych. Jest w nich – w młodych, poddanych ciśnieniu czasów…
Jest
i tradycja. Szkoła, wychowanie, rodzina. Oplot zwyczajów. Religijność, bardzo
tradycyjna. Puste, często, formy… Gorzej, jeśli można dostrzec w nich
(odrobinę), treści, zwodzących tylko. Jak odróżnić sacrum od profanum
sacralnego?...
Jest
zwierzęca natura ciała. Każdy sam ze swoim bagażem ciała… SAM.
Jest
cisza… W chaosie. Ssąca. Jak wolne miejsce, pustka. Złowrogo oczekująca
(na zapełnienie).
Wchłania
się w miejsce niezapełnione, niezajęte, upycha w nim prosta, czy wręcz prostacka,
ideologia. Łatwo ubrać barwy narodowe.
Z ulgą przyjąć, że KTOŚ za Nas decyduje. Myśli za Nas. Wie co Jest Dobre.
Czarno/brunatno-czerwono białe. Ruch tańca staje się wspólnym. I męczliwym. Na razie tego nie zauważają…
Rap
sam się tańczy.
Notuję
skrawki tekstu, który napisali, wspólnie, młodzi aktorzy Zadłużnego… (…)
Inny wybór drogi życiowej został za ciebie postanowiony… Z uczuciem dumy mogłam
(sportsmenka) reprezentować Polskę…
Nie było mowy, żeby się poddać, bo Polacy od wieków walczą (O CO?) i to zostanie w naszej krwi… Pytania
istotne teraz, jak może nigdy
wcześniej…
Naród,
który ma we krwi wpisane cierpienie własne… i nie umie bez niego żyć…
Biczownik.
Rap.
Upraszcza jeszcze bardziej. Rytm. Rytm bicia na ulicy Innego, tęczowego na
przykład. Mocny pokaz własnej siły… Nie-mięczakowatości… Zaduma przychodzi,
kiedy bita osoba umiera… Możemy złożyć w kwadrat czarną kirową tkaninę, wolno,
z szacunkiem dla niej, Osoby, istoty czującej jak My, ludzkiej. Szacunku
mimowolnym. Celebracji aktu składania kiru. Bo przecież ideologia mocy nie
całkiem nas zezwierzęciła. Niestety. Zamiera się wtedy w przerażeniu…
(…)
Widzę nasz lęk przed nieznanym, jak
wracam z zagranicy. Tu jest mój dom. Tam jest – otwartość, tutaj---- nie ma…
(…)pedały do wora, a wór do jeziora (…)
Czym
są Polacy bez Polski. Bezdomnymi, pragnącymi (S)schronienia. Jestem tu uwięziona, nie wiem, jak wygląda
inny świat… Nie wybierałem kraju, gdzie się urodziłem… Ale mogę wybrać,
miejsce, gdzie będę mieszkać… Jeżeli mogę. Mam tyle odwagi. Odwagi żyć poza
Polską… Zakleszczeni w systemie edukacyjnym (niezmienianym od dziesięcioleci…).
Jednak – wielu nie wraca. Czy (po)zostają tam – Polakami…? Chyba tylko
nieliczni…
Mocna sztuka. Dobry tekst.
Wspaniale, profesjonalnie zrobiony spektakl. Bardzo potrzebny. Myślę, że
powinien być grany w szkołach. Młodzież – o sobie – dla młodych… Precyzyjny
język, słowa trafiające w sedno. Gratulacje dla Marka Zadłużnego.
Zespół
„Strefa podmiejska” z Nieporętu.
Tytuł spektaklu „Na pełnym morzu”.
Kierownik Zespołu Bogusława Oksza-Klossi.
O
kulturze i cywilizacji sztuka. Bosi rozbitkowie na morzu. Trzy krzesła,
symboliczne walizki – w nich potrzebne rzeczy, przekonamy się, jak bardzo… Punktowe
światło S(s)ceny, kiedy zaczyna się głód… Wszystko strawne zostało już zjedzone…
Na
tratwie zostały tylko ludzie. Ciała ludzkie. Zaczyna się kampania wyborcza, i
mowy, zawierane są koalicje, zabiega się o poparcie (dla swojej niezjadalności)
kontrkandydata… Tylko tutaj wyborcze zjedzenie konkurenta będzie bardzo
realne…
Cienki
naskórek cywilizacji. Rozbitkowie próbują zachować resztki kultury… Przecież są
(byli) ludźmi dobrze wychowanymi… W kulturze ofiarności, poświęceń dla społeczeństwa
i narodu… Co z niej zostanie w chwili
zagrożenia śmiercią głodową?
Procedury demokratyczne… Może losowanie? Na
kogo padnie (rzeczywiście?) ślepy los? Kto nakarmi pozostałych swoim ciałem? W
walizce – noże, listy wyborcze, i sztućce, talerze. Bracia stołownicy – mowa przeciw temu (słabszemu), kto typowany
jest na ofiarę. Demokracja nie wyszła, dyktatura się nie przyjęła. PR o
czekającej żonie, tęskniącym dzieciach, które wykluczają ojca rodziny jako
menu. O matce czekającej na syna… Kiedy listonosz (?) przypływa/przynosi
depeszę o śmierci matki, staje się jasne, że ofiara została wybrana. Żeby nie
nazwać ludożerstwa kanibalizmem (dlaczego nie?) przydatna będzie ideologia
poświęcenia, którą przeznaczony na rzeź sam stworzy, by nie być (tylko) zwykłym
mięsem zjedzonym z braku czegoś zastępczego…
Podane zostanie do stołu,
ceremonialnie nakrytego. Nie zmieni toku przygotowań do dania z człowieka
znalezienie puszki z cielęciną i groszkiem. Może chodzi o zrobienie zapasu
jedzenia? W sztuce mówi się o szacunku dla wysiłku moralnego poświęcającego się.
Człowiek cywilizowany zawsze być przewidujący…
Ciekawa
sztuka. Dobry tekst. Dobre aktorstwo.
Zespół
Teatralny „Dwie strony”. Tytuł
spektaklu: „Powrót Łazarza”.
Kierownik zespołu Jan Mierzyński.
Biblijny,
a może, jak myślę, starszy jeszcze, motyw Powrotu z Tamtej strony… Skatowany
przez Policję młody człowiek nie umiera, chociaż lekarze (nie-wolni od nacisków
służb specjalnych) uważają, że powinien… Nie leczą go zbyt intensywnie, jednak
Łazarz przeżywa tortury, i wraca, żeby powiedzieć ludziom – że są WOLNI… Bardzo
się zmienia mentalnie. Dojrzewa.
Długo ukrywał się Bóg przed Łazarzem…
Całe życie. Może niejedno życie… Tajniacy pytają siostry, gdzie (niczym ciało
Chrystusowe) ukryły ciało… Bliskowschodnia muzyka, spalonych słońcem pustyń,
gdzie oko Boga tworzy iluzje… Siostry (współczesne antygony…) czynią bratu
obrzędowe ablucje, a kiedy zauważają, że jednak nie umarł, próbują go, przed
Policją, ukryć. Nie udaje im się.
Dobić
Łazarza. Jego psujące się, jak w biblijnej opowieści, ciało. Wielkowymiarowość
jego śmierci. Znajomi pytają, czy chłopak wyjechał do pracy za granicę? (to jak
na Tamten-świat…).
Następna scena. Ascetyczne biurko
(biurokraty) i dwa krzesła. Przesłuchuje żyjący – umarłego (umarłego dla
strachu przed np. totalitaryzmem). Na przeciw siebie Ten co wrócił, i ten który
jeszcze nie poszedł. Ale pójdzie, jak wszyscy (na tamtą stronę). Następują ciekawe
rozmowy z przesłuchującym go tajniakiem… Byli nimi, i są, ludzie inteligentni. Szantaż,
szukanie słabego punktu. Straszenie śmiercią społeczną. Niepotrzebnością.
Skutek jest odwrotny. Przesłuchujący staje twarzą wobec swojego losu-sądu,
kiedy umierając, jak Łazarz-człowiek, dozna przerażenia Przejścia, i nikt mu
nie pomoże, bo on nie pomógł nikomu.
Będzie sam, i to będzie potępienie… Karą za Wasze życie – jest wasze życie.
Nie
ma Boga. Jest Łazarz. Który wrócił, bo nie osiągnął Celu. Moment, kiedy ciało
przestaje uczestniczyć w ziemskiej wędrówce, będzie wyzwoleniem… Aby pokonać
śmierć, wystarczy tylko umrzeć.
Ostatnia scena. Szpital
psychiatryczny. Współczesny Łazarz ma diagnozę swojego stanu: schizofrenia katatoniczna (z braku lepszej etykiety…)
Łazarz
– ile to liter? W hebrajskim ma to wielkie znaczenie… Łazarz – życie, które nie
chce żyć wśród życia.
Teatr
„Nie z tej kulisy” z Warszawy.
Tytuł spektaklu: „Kara”.
Czym
jest kara? I kto powinien karać? Za śmierć syna, dziecka. Na scenie metalowa
miednica z wodą, będzie towarzyszyła kolejnym wejściom. Odtwórcy ról często
zanurzą w niej ręce, w geście Piłata.
Ojciec nie wierzy w sprawiedliwość
sądów, postanawia sam wymierzyć karę. Ale najpierw zamierza porozmawiać ze
sprawcą… Po męsku.
Związuje
go i wywozi do odludnej szopy w lesie. Pyta, czy ten pamięta, jak z kolegą
zatłukli syna na śmierć i zakopali, a jego pobili. Jego żona, matka dziecka, od
wielu lat nie może przeżyć straty, jest wrakiem człowieka. Nic im obydwaj nie
zawinili, jechali lasem na grzyby. Teraz śmierć - odpłata czeka mordercę,
kanister z benzyną, by spalić ciało, i wykopany na zewnątrz dół. Chce poczuć
zapach jego strachu.
Nie, przesłuchiwany chłopak nie
pamięta, bo był pijany, potem z
kolegą coś jeszcze zażyli, bardzo mocnego. Nie pamięta… Ojciec syna traci impet,
nienawiść, chęć zemsty z niego wycieka… Czy to męska solidarność facetów,
którym zdarza się zbyt dużo wypić?? Rozpacz wobec (też swoich) słabości? Ciemna
i mroczna jak ten dół wykopany za chatą w lesie.
Inna odpowiedzialność. Bojownicy
światła werbują narybek, który będzie dla (za) nich zabijał. Może to ktoś taki
jak ojciec, któremu zabito syna? Bractwo żąda, by adept zabił człowieka przed
kamerą. Osobiście. Szkolący zabójca co chwilę myje w misce ręce. Znowu obmywa
je jak Piłat…
Syn ojca alkoholika często myje
ręce, i twarz, w miednicy z wodą. Pyta ojca o jego życie w domu naznaczonym
oparami alkoholu, domu który jako dziecko sprzątał z wymiocin, bo było mu wstyd
za moralny brud swego dzieciństwa. Teraz ma dziewczynę, jest dorosły, ale
znamię Dziecka Alkoholika parzy go bólem. Pyta o to ojca, ale ten – chce tylko
papierosa… To jest dla niego ważne. Sztachnąć się, zaciągnąć. Głód nikotynowy.
I nic więcej. Syn zabija…
Męski
teatr. Dosadny, mówiący wprost o emocjach, które wrosły w nas jak korzenie
złego drzewa, o zemście, o trudności wybaczenia. O życiu przeszłością. O
podatności na manipulacje tych, którzy są świadomi ludzkich słabości i umieją
je wykorzystać dla swoich celów.
Przed ostatnim spektaklem P’OKOTU, dwudniowego
maratonu spektakli w MOK, zorganizowanego przez Regionalne Centrum Animacji
Kultury we współpracy z Międzyrzeckim Ośrodkiem Kultury, niecodzienne
wodowisko, etiuda taneczna.
Pokaz
finalistów „Mam talent” wielokrotnych
mistrzów Polski i wicemistrzów Europy w akrobatyce sportowej ACROART.
„Duet na kole Moulin Rouge Tango”.
Wirujący
jak w tantrycznym kręgu erosa para dwojga tancerzy. Tango pełne ognia i
namiętności. Czerwona suknia nie tylko już andaluzyjska. Kilkuminowy spektakl
zapierający dech w piersi. Wirujące koło jak kropla wszechświata, otoczka
sztuki rytmu i muzyki, ruchu wyjętego prawie ze zjawisk grawitacji.
Kompania
Teatralna „Mamro” z Ursynowa w
Warszawie. Tytuł spektaklu: „Eksperyment”.
Kto
gra sztukę w teatrze? Widz czy aktor? Nie jest oczywiste…
Widzowie
pewnej sztuki nie zdają sobie sprawy, że są po tej stronie sceny, gdzie
oczekuje się aktorstwa… Odniesienia do ról będących udziałem prominentnych osób
są oczywiste…
Stale powtarzane te same, jak się
okazuje frazy. Jak w polityce… Spektakl przed rozpoczęciem (sztuki) bez
rozpoczęcia (widowiska). Byle jaki…
Teatr
– co to jest? Teatr szuka nowych form.. A może brakuje mu treści? (tak jak
życiu społecznemu…)Wszyscy chcą pełnić rolę recenzentów. Oglądać z boku, jak
widzowie… A jeśli już przyjdzie im wygłosić kwestię, jest ona kiczowata,
przebrzmiała, nic nowego niewnosząca, i wręcz szkodliwa społecznie,
edukacyjnie. Obrzydza słuchaczom klasykę (Mickiewicza). To co pociąga
konsumentów sztuki, teatru, to sensacja obyczajowa wątpliwej wartości
artystycznej. Tzw. niekiedy nowatorstwo
w teatrze, okraszone próbującym udawać profesjonalizm
słownictwem, poszukiwania niby nowych form wyrazu, to przejaw braku tematu,
albo niedostatku odwagi w poruszaniu rzeczywistych problemów, bo mogłoby to
naruszyć wygodne dla wszystkich status quo… Prawda i szczerość na scenie i nie
tylko – to zachęciłoby widzów… Dobry spektakl.
Myślę,
że teatr amatorski ma jednak tę świeżość (aktorom się nie płaci), co
widzieliśmy na P’OKOCIE… Było co oglądać, o czym myśleć…. Odwagi Zespołom też
nie zabrakło.
Rada Artystyczna postanowiła wyróżnić 6
grup, nagrody finansowe ufundowane przez Regionalne Centrum Animacji Kultury
otrzymali: „Strefa Podmiejska” z
Gminnego Ośrodka Kultury w Nieporęcie, Pracownia „Teatru Tańca_adepts” z Młodzieżowego Centrum Kultury i Edukacji
"Dom Harcerza" w Zielonej Górze, „A
Co Mi Tam” z Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury, Teatr „Zza boru” z Zaboru, „Efemeryczny Smok” ze Środowiskowego
Domu Samopomocy nr 1 w Zielonej Górze, „Kompania
Teatralna Mamro” z Dzielnicowego Ośrodka Kultury Ursynów w Warszawie.
Iwona
Wróblak
grudzień 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz