poniedziałek, 27 czerwca 2022

 

Waleria Misiewicz – dumna chłopka z przedwojennego Pogranicza


Wielu rzeczy nie wiemy o ludziach mieszkających przed laty na ziemi, której obecnie My jesteśmy gospodarzami. Odchodzą od Nas cicho. Stworzyli i zapisali swoim życiem historię. Tę wielką i tę lokalną – obydwie bardzo ważne – dla Naszej tożsamości...

Niesamowite życiorysy wplątane w (H)historię Polski i Europy. Lokalni bohaterowie warci poznania. Waleria Misiewicz – kobieta zwyczajna i niezwyczajna. Kobieta jakich wiele... Na prelekcji w Bibliotece Publicznej w Międzyrzeczu, promując swoją książkę, opowiadała o niej Katarzyna Sztuba-Frąckowiak.

Historia powszechna nas przytłacza. Waleria Misiewicz pochodziła z małej wioski Szarcz położonej niedaleko Pszczewa. Lubiła konie... Urodziła się w 1901 r. na terenie cesarstwa niemieckiego. Zmarła w 1987 roku w DPS w Wolsztynie, już w swojej wymarzonej powojennej „ polskiej wolnej” Polsce... Całe swoje życie poświęciła walce o to - w czasie, kiedy polityka władz niemieckich dążyła do germanizacji każdego przejawu życia społecznego; od zapisów imion i nazwisk w księgach metrykalnych po szykany za próbę realizowania prawa mniejszości narodowej do mówienia w swoim języku.

Misiewicz pochodziła z chłopskiej, dobrze prosperującej, bogatej na owe czasy rodziny z Pogranicza, która dzięki posiadaniu 80 ha ziemi była w miarę niezależna od władz, w odróżnieniu od ogółu mniej zamożnych Polaków, zmuszonych egzystować w społeczeństwie, gdzie przepisy prawne zostały tak skonstruowane, by Polacy nie mogli się wybić – ekonomicznie, politycznie. Dla tej grupy mniejszościowej z urzędu przeznaczone były stanowiska słabo opłacanych robotników fizycznych.

Waleria miała ośmioro rodzeństwa. Byli pruskimi poddanymi. Razem z siostrą chodziła do pruskiej szkoły, gdzie nie miały prawa mówić po polsku. Polska kultura przedstawiana im była jako ta zdecydowanie niższa od niemieckiej. Ojciec jej Stefan pielęgnował w domu tradycje patriotyczne, mówiono w ojczystym języku, rodzina ta otwarcie eksponowała swoje poglądy.

W ich lokalnej historii rodzinnej przewijał się wątek wojenny. I wojna światowa wybuchła 28.07.1914 r. Niemcy nie spodziewali się swojej klęski, i tego, że stracą terytoria i kolonie, będą płacić przez wiele lat reperacje wojenne. Polacy na ziemiach pruskich popierali aliantów, nie Niemców, rodziła się nadzieja na nowe rozdanie Historii, odzyskanie utraconej niepodległości. W Berlinie wybuchła, inspirowana przez ZSRR, rewolucja komunistyczna, nastał powojenny chaos, co miało wpływ na wybuch powstania 1918-1919, w Wielkopolsce nasiliły się działanie antyniemieckie. 27.12.1918 r. do Poznania przyjechał Ignacy Paderewski, swą wizytą wywołał ducha walki o niepodległość...

Szarcz należał do Prowincji Poznańskiej. Komisja ustalająca pow I wojnie światowej nowe granice kierowała się zasadą etniczności. W powiecie międzyrzeckim – Międzyrzeczu, Skwierzynie, przeważała ludność niemiecka, koloniści z Brandenburgii, powstańcy nie mieli dla siebie oparcia w działaniach zbrojnych, marzenie ojca Walerii o Polsce nie miało się spełnić. W myśl postanowień Traktatu Wersalskiego Szarcz, Pszczew, Zielomyśl pozostały w Prusach, działacze polscy obawiali się wywłaszczeń, więzień. Ale pisali do Komisji traktatowej prośby, petycje. Stan ten wydawał się tymczasowy, utworzono sztuczny twór: Marchię Graniczną, która w założeniu niestety miała być potem włączona do Prus. Polacy tam mieszkający nie posiadali praw należnych mniejszości etnicznej, taką jaką mieli Niemcy mieszkający w Polsce, więc zakładano polskie banki i spółdzielnie, organizacje samopomocowe.

W 1922 r. powstał Związek Polaków w Niemczech, pomagał rodakom w procesach prawnych, dążył do uchwalenia w parlamencie niemieckim ustawy o powstaniu szkół polskich, co nastąpiło w końcu i szkoła taka mogła powstać, jeżeli było ponad 20 chętnych do nauki dzieci. Było to trudne w obliczu ekonomiczno-politycznych szykan dla rodziców straszonych przez pracodawców groźbą utraty pracy – w dobie dotkliwego kryzysu w Niemczech - z tytułu posłania dzieci do polskiej szkoły. Powstało Towarzystwo Czytelnia Ludowa, Towarzystwo Robotników Polskich - szkoła i uczelnia, z Poznania przysyłano polskie książki. Na plebani w Pszczewie powstała biblioteka, skąd można je było wypożyczać, cieszyły się popularnością także wśród ludzi niewykształconych. Niemiecki proboszcz parafii ks. Maksymilian Kruk większą ich część spalił, co wywołało oburzenie Walerii Misiewicz, która ocalałe woluminy zabrała do swego domu, zbiór na nowo opracowała, wypożyczała, i zaczęła prowadzić tajne nauczanie. Pisała listy, raporty do konsula RP. Polski konsulat w Pile pomagał jej, udzielał wskazówek, finansował (razem z okolicznymi bogatymi chłopami z Pogranicza) dzieciom wycieczki do Polski, by poznawały rodzimą kulturę, jej zabytki.

W 1938 r. Waleria pojechała na Zjazd Związku Polaków w Niemczech do Berlina. Monity do biskupa w Pile w sprawie odprawiania mszy w języku polskim nie przyniosły sukcesu, także wizyta w Watykanie, gdzie przyjął Walerię proniemiecki nuncjusz, nie zmieniła stanu rzeczy – msze św. były niemieckie, więc Polacy na nabożeństwa jeździli bryczkami do Polski...

Wobec szykan władz pruskich wobec zamierzeń organizowania szkół polskich powołano Towarzystwo Szkolenia Rolniczego, gdzie oprócz kursów rolniczych, podnoszących kulturę uprawy roli, starano się realizować zadania edukacyjne, mówiono po polsku.

W czasie wojny zginął w obozie brat Walerii Ludwig Wittchen, ciała jego nie pozwolono jej zabrać, przywiozła jedynie sygnet, listy obozowe od niego były dla niej cenną pamiątką. W czasie wojny innych członków jej rodziny aresztowano za działania antyniemieckie.

Po wojnie Misiewicz jako autochtonkę i przedwojenną posiadaczkę ziemską postponowano w rządowej i lokalnej propagandzie, władze komunistyczne ze 100 ha ojczystego gospodarstwa pozostawiły jej jedynie 10 ha. Obowiązkowe kontyngenty dostaw zbóż i zwierząt gospodarskich były dla niej olbrzymim ciężarem, za niewywiązywanie się z nich trafiła do więzienia. Dodatkową przykrością było dla niej wysłuchiwanie uwag od Niemców w Szarczu, którzy śmiali się z jej zaangażowania w kultywowanie polskości, którego zapłatą przez polski powojenny rząd było – ubóstwo ekonomiczne i polityczne prześladowania. Waleria Misiewicz do końca swoich dni mieszkała razem ze swoją siostrą Marią w Domu Pomocy Społecznej w Wolsztynie.


Iwona Wróblak

czerwiec 2022







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz