środa, 23 sierpnia 2023

 

Wieczór poezji na Podzamczu


Remigiusz Borda „... godnie noszę słowa w sobie...”; męskie osobnicze śpiewanie, z gitarą klasyczną – i Ewa Witkowska, subtelna, kobieca i bardzo profesjonalna – fortepian/klawisze, gitara, i djembe... Osobowości artystyczne, w które bogate jest nasze lokalne środowisko kulturalne, cieszymy się, że prezentują nam się publicznie, na wieczorze poezji w Amfiteatrze na Podzamczu.

Remigiusz Borda, malarz i bard – nie wiadomo, kim jest bardziej, może powiedziałby, że malarzem... - o własnym świecie odkrywanym osobno, gatunkowym, sapiensowym, w harmonii ze wszechświatem rozumiejącej i świadomej, jak zamiar malarskiego pędzla przy obrazie... Muskanie gryfu gitary.

Ptaki – czasem one przynoszą szczęście, i/jak uśmiech tej drugiej Osoby obok nas, którą mamy na co dzień - „...między miłością a jej brakiem”, bo to wyżyny, na których niełatwo być nieustannie, jest kochanie człowiecze, nieabsolutne, zwyczajne. Po to ono jest, to kochanie, by oczyściło się morze łez (ludzkich, cierpiących).

Sambowato, i przykrótko dziwi się ptak pośpieszności codziennej istot o ziemskich i gwiezdnych obliczach, kiedy dojrzewa rozlane wino, i słowo miłość, mgnienia miłości – a tym zawsze, jak mówi, są jego utwory. Słowa do nazwania. Rozciągnięte chwile, Osoby znikające niezauważone, albo też niepotrzebne. Nazwać je, czy namalować...? Borda czyli malarstwo z muzyką w harmonii...

Wady, winę, dziedziczy się po linii męskiej, po ojcu, czy dziadku też... pieśń do terapii autogennej. I nikt nie pokaże jak żyć. Chociaż było co jeść; bez boga i kościelnego wsparcia również... Wielu rodzin, myślę, dotyczy ta kwestia, nauk o miłości w rodzinie (nie)otrzymanych od rodziców.

- „...wolny jak zwierzę dzikie, czy to tylko deszcz/siąpiący...”, bez sumienia i żalu strat... Czy wiemy na pewno, że w zwierzętach nie ma (przed)ludzkich wad emocjonalnych, nie mają one pamięci przodków...? Są niedo-ludzkie? Bogate lub niebogate w miłość osoby bliskiej, zwierzęce sieroty oderwane od naturalnego wychowania, społeczności, gromady/stada...? W nie-harmonii.

Piżamkowa miłość, nieukierunkowana na pokazywanie drugiej osobie swojego (zewnętrznego) stroju jako przebrania w coś, czym się nie jest, kiedy się Jest Razem, i to jest najważniejsze.

(Polskie) tango z cierpiętniczej miłości, zadanej drugiej osobie po narodowemu, nasza swojska odmiana męczeńska, są także inne, z innych stron kulturowych – samo cierpienie zdaje się być nieodzowną cechą różnych cywilizacji, jak by cierpieć znaczyło być – kulturalnym...?

Jeszcze o terapii autogennej – wspólny płacz może przynieść uwolnienie. Jak by to namalował Remigiusz? „... Pejzaż przeżytych poprzez lata lat..”/ Godnie noszę słowa w sobie ...”– co znaczy, jak myślę, nazywać rzeczy niegramatyczne, pewnie autor malarsko też łamie schematy...


Ewa Witkowska, nauczycielka śpiewu i gry na instrumentach w „Muzycznym Zakątku”, sama także komponuje i pisze teksty, utwory wydaje na swoich płytach. Myślę, że ten koncert to pokaz klasycznej kompozycji, i emisji głosu oczywiście. Walczyki muzyką pomalowane.

„...Jestem stąd...” - śpiewa, z naszego podwórka, wyjechała tylko na kilka chwil, by zdobyć gruntowne wykształcenie muzyczne i potem dzielić się umiejętnościami ze społecznością, gdzie mieszka, prowadzić z mężem Wojciechem, też zawodowym muzykiem, bardzo dobre międzyrzeckie chóry dla dzieci i dorosłych. Opowiada w tekstach o twórczych rozterkach dotyczących pierwszych kroków/nut, i przeszkód, jakie napotyka człowiek w życiu. Kobietą jest być też trudno (jak człowiekiem) – jakkolwiek pani Ewie to się dobrze udaje – i to jest „zawiła rzecz”, żartobliwie stwierdza. Klasycyzujący wodewil o tym jak „kobietą być” we wszystkich czasach...

Lot romantyczny, wznoszenie się ponad prozę i wytarte koleiny, szukanie swojego miejsca w nieznanych dotąd przestrzeniach aktywności, pytania o nie.

Mężczyzna jest niezbędną (częścią...) kobiety, więc należy mu się sporo uwagi... Świat bez Nich stanąłby na głowie. Należy zatem ich docenić (tych wspaniałych...), naszych mężów, czy synów, którzy są wsparciem dla swych kobiet.

Dojrzałe teksty, starannie skonstruowane kompozycje. W rytmie walca na przykład, spotkanie z wybranym we śnie... Pani Ewa śpiewa także po kreolsku, towarzyszy sobie na gitarze, na djembe, okiem/uchem zawodowego muzyka dostrzega świeżość i piękno kultury muzycznej tego zakątku świata, witalności jego twórców, ich kultury radości muzycznej.

Moglibyśmy słuchać obojga artystów jeszcze bardzo długo.


Iwona Wróblak

sierpień 2023 r.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz