niedziela, 27 sierpnia 2023

 

Harmonia może być w nas


Trawa na dziedzińcu zamkowym jest chłodna i miękka, zanurzamy w niej bose stopy, układamy się na leżakach, karimatach i kocach, jesteśmy tu by wy(s)począć – w szczególny medytacyjny sposób – za sprawą koncertu relaksacyjnego muzykoterapeutki Ewy Skrzek-Bączkowskiej. Podobnego można doświadczyć, po uprzednim zapisaniu się na seans, w Centrum Rozwoju Bliżej Siebie na ul. Kazimierza Wielkiego w Międzyrzeczu.

Nawłoć w wiklinowych koszach po oby stronach sceny – podwyższenia będącego pozostałością po domu kasztelana zamku. To stare słowiańskie ziele broniło Domu, miało też szerokie lecznicze zastosowania. Na niebieskim kocyku komplet mis tybetańskich, każda ma inne spektrum brzmienia, rezonuje ze swoim meridianem w wielkim, samo ukształtowanym w procesie ewolucyjnym, według praw fizyki i biochemii, skomplikowanym mechanizmie jakim jest nasze ciało. Ewa chce dostroić nasze funkcje do siebie, by zapomniana całość jedni znowu zagościła - w tym, co nazywamy świadomym JA; w koncyliacyjnej zgodzie z Teraz – bez czasowym...

Instrumenty z całego świata będą nam towarzyszyć, w tym moje ulubione gongi tybetańskie, ten metalowy kuty z miedzi i mosiądzu, i drugi, jeszcze bardziej pierwotny – drum, z drewna i skóry, myślę, że jego pierwowzór ma wiele(set) tysiącleci...

Pozwolić wibracjom działać w nas...

Głęboki tembr gongu (może neolityczny) bardzo mocny przekaźnik siły tkwiącej w nas, rzecz idzie o wyciszenie, byśmy mogli Go, tę wibrację, usłyszeć, we wszystkich tonacjach, by życie – ten fenomen istnienia osobnego materii – miało się lepiej...

Ewa przywiozła ze sobą nowy nabytek, misę kryształową. Kryształ górski ma szczególne właściwości, piękny delikatny dźwięk, w którego zasłuchanie odsuwa pomieszanie umysłu i emocji. Trzeba tylko zamknąć oczy, i spoczywać... Uzie(m)nić się, naszą elektryczność, dotknąć ziemi/trawy/połączyć zewnętrzne i wewnętrzne wibracje. Jeszcze piękniejsza jest harfa kryształowa, system połączonych ze sobą rurek, coś pomiędzy harfą a cymbałkami... Harmonia w nas mocno ugruntowana.

Misy pracują z nami, układają nas na nowo.

Furczak czurynga, jak mały samolocik, w rękach Ewy, drewienkiem na sznurku furka nad nami. SYLABY są wypowiadane, śpiewane, te pierwsze-mocne jak OM. Shankti. Kobieca czyli ważna forma medytacji. Pogłosy leśne, towarzyszące ludziom, i innym istotom, z którymi współdzieliliśmy dom, teraz przypominają nam o tym dziedzictwie szumy liści wysokich drzew okalający stary zamkowy dziedziniec, i ptaki w nich śpiewające - w wysokim owalu murów obronnych, naszej międzyrzeckiej otwartej ku niebu sali filharmonicznej.

Skupić się na oddechu. Dźwięk przyjazny krąży razem z Ewą, która jak wielka Wiedząca jest z nami. Wspiera. Matkuje. Wycisza... Układa nas w pierwotny/pierwszy algorytm natury. W grunt trawiasty się wtapiany, bliżej ziemi, którą trzeba dotknąć, połączyć to co zewnątrz i wewnątrz.

Czarowny wibrujący dźwięk gongu rezonuje sam ze sobą, podwójny bas jak pragnienie i tęsknota... – trzeba to tylko rozpoznać... Pozwolić mu wybrzmieć, by miało dalszy ciąg już poza naszą zmysłową percepcją. O to chodzi, by zaufać. Ewie – i sobie (w Ewie...).

Zamykamy oczy, swoiste skupienie na twarzach. Uważne. Szum liści narasta... Po prostu kierujemy na niego uwagę... Ewa i djembe, i czyste sylaby. jak kołyska dla wszystkich (D)dzieci, puszczański rytm zrozumiały i znany z prehistorii. To pamięć przodków bardzo – myślę – dalekich, może istot jeszcze nie pełni zaliczanych obecnie w taksonomii do naszego gatunku... Czemuż by nie...? Pamięć nas utożsamia i osadza w bezpieczeństwie.

Przejście z jednego poziomu (instrumentu) na inny. Bez ułamków, absolutne. Szept trawy. Opiekują się nami wszystkie aspekty kobiecych bogiń. Miękko brzmi fujara salaśnicka.

Szum przesypywanych ziaren, też znaczy – dostatek. Może to z czasów neolitycznego rolnictwa? Przynależą do pamięci gatunku. Ziarenka piasku klepsydrowego. I Sylaby. Mają kolor(y). Podstawowe. Modlitwa medytacyjna, ma moc pobudzania naszej aktywności/siły. W układaniu siebie.

Misy himalajskie. Monochron - struny trącane. Drażnią nasze supełki. Zapętlenia. Jest/przychodzi ukojenie.

Kryształowa misa, na zewnątrz gładzona, jest biała i przeźroczysta jak OM. AH dla oczyszczenia umysłu, i przebaczenia (sobie). Otwarta nowa karta. Trafić w nasze membrany. Dziedziniec rozbrzmiewa. Miękkie uderzenia małego gongu jak ochrona (S)strażników, odcinających przeszkadzające emocje. Zapada dźwięk w nas, otuli jak tarcza, stworzy krąg wzmocniony obecnością wszystkich tu osób. Pozwólmy mu...

Każdy inaczej dotyka gongu, uderza pałeczką. Zapluszczyć się po obrzeżach mis, okadzają nas, przed niedobrymi mocami/emocjami, dzwoneczki zaphir i koshi. Ptaki znowu dołączają do koncertu.

Hangpan, delikatnie uderzają weń palce Ewy, krótkie chińskopodobne dźwięki, we wklęsłość i wypukłość, w okrągłość półczasz.

Świadomość na powierzchni Tu i Teraz. Uczyni wiele dobrego, kąpiel w dźwiękach będzie trwać nie tylko w tej chwili, nasz umysł ją zapamięta.


Iwona Wróblak

sierpień 2023 r. 
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz