środa, 2 maja 2018


Wehikuł czasu – fotografie Ryszarda Patorskiego


            1. Maja – dzisiaj dla nas najważniejsze – to data wstąpienia Rzeczpospolitej Polskiej do Unii Europejskiej (2004 r.). 1. Maja to także Międzynarodowe Święto Pracy. W   Międzyrzeckim Ośrodku Kultury kapsuła czasu(ó)w tzw. słusznie minionych… Sentymentalna podróż w naszą młodość w Międzyrzeczu oczami Ryszarda Patorskiego, fotografa, jak sam mówi – jednego z wielu wtedy dokumentalistów. Obok niego byli np. Andrzej Mich, Julian Przeździak i inni. Większość zbiorów ich fotografii z historii miasta zaginęła, prośba od pana Patorskiego – o przekazanie takich zdjęć ze zbiorów rodzinnych Filipowi Pielesiakowi z MOK-u.
Kilkanaście fotografii w holu MOK. Wystawa z ilustracją przedmiotową w formie biurka oryginalnych kształtów z tamtych czasów, z szufladą wysuwaną, w której czeka na puszczenie winylowa płyta z Wydawnictwa „Muza” na kultowym wtedy gramofonie „Delfin”. Kolorowa butelka z oranżadą, paluszki – delicje PRL. Fotele z lat 60.70., obok magnetofon szpulowy ZK 140T ,4. ścieżkowy. Bawiliśmy się przy tej muzyce na prywatkach… Dołożony do tych akcesoriów czasów zostaje świetny wtedy – tak mówi pan Ryszard – aparat fotograficzny, małoobrazkowy „Zorka” z automatycznym dalmierzem, produkcji ZSRR. Też robił takim aparatem zdjęcia… Potem była to (zapisuję) – „ Praktica” i „Pentacon Six”.
 Ci z pokolenia, którzy obejrzą wystawę, na pewno się rozpoznają na tych fotografiach. Przaśność naszego życia w latach PRL-u w Międzyrzeczu, i sentyment… Szerokie spodnie (tzw. szwedy) – to był szpan…  Zdjęcia są robione z przodu pochodu. 
Wielkie litery. Uczestnicy niosą logo, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, najważniejszych wtedy w Międzyrzeczu zakładów pracy. Zakład Produkcji Odzieżowej - Pracując dla kraju pracujemy dla siebie! – głosi z czeluści historii niesione przez lud pracujący hasło. Nie ma w tym kłamstwa i dzisiaj… Confex, Szkoła Podstawowa nr 4 Obrzyce. Dziewczynki w białych odświętnych bluzeczkach. Harcerskie mundurki. 
Pani Aldona opowiada… Była wtedy kilkuletnią dziewczynką. Adres: Rynek 15. Dzisiaj Rynek 3. Mieszkali z rodziną na piętrze. Stąd oglądali pochody. 1. Maja na dole otwierano sklep, były piwo, kiełbasa i oranżada. W przeddzień święta budowano trybunę, na placu przed Ratuszem, biegali po tym placu (nie było wtedy tylu samochodów), ścigali się po drewnianej konstrukcji, pamięta drzazgi, które im się wtedy wbijały w stopy…  Akcesoria czasu – Aldona pamięta herbatę „Ulung”(w torebce) – pospolitą wtedy, i „Madras” – tę z wyższej półki… Zostały po nich ładne metalowe pudełeczka.
Na zdjęciach równe szeregi (ładnych) dziewcząt z Liceum Pielęgniarskiego, ktoś z mężczyzn mówi, że powszechnie chodziło się pod ten budynek w celach poznawczych…
Na stadionie miejskim pochód się zaczynał. Udawali się tam z zakładów pracy i ze szkół. Na czele oczywiście aktualne władze, poprzedzone Orkiestrą Wojskową. Punkt docelowy to Komitet Powiatowy PZPR – dzisiejszy Urząd Skarbowy.  Rozwiązanie pochodu następowało koło Muzeum lub na ulicy Ogrodowej – i tam konsumowano rzeczone piwko z kiełbaską. Z samochodu ciężarowego marki Star sprzedawano kiełbasę marki „zwykła” i piwo (marki „piwo”). Dopytywałam obecnych na wystawie, czy pamiętają – za ile… 3 złote. Czy to było dużo wtedy? Nie, nie dużo.

Pytam odwiedzających o wrażenia z wystawy… Wzruszenie…. Obiektywny zapis historii naszego miasta – istota fotografii jako środka artystycznego. Kapsuła czasu zaklęta w kliszy. Czarno – biała.   
Czarno – biały świat. Świat państwowych świąt. Uczestniczyliśmy w nim, zanurzeni w swoich życiorysach… W sali kinowej MOK wyświetlane są oficjalne Kroniki Polskie z lat 60.70 i 80. Celebryckie Pochody Pierwszomajowe, z władzami partyjnymi na czele, i współczesny ich komentarz; codzienność - kartki na żywność, kartkowa karuzela, na papierosy, na proszek do prania, na papier toaletowy (przypomnienie tym, którzy mają do tych czasów zbytni sentyment…). Karne oczekiwanie na podstawowe produkty w tasiemcowych kolejkach. Już nie było przecież wojny, ani powojnia, były późne lata 70… Dzieje polskiego przemysłu motoryzacyjnego. W 1947 r. mieliśmy już prawie podpisaną umowę licencyjną z włoską firmą samochodową „Fiat”, ale towarzysz Stalin zakazał… Były za to przaśne Warszawy, Syrenki. Wyroby czekoladopodobne, tzw. słodkie bloki. Proszek niebieski Ixi. Pralka wielofunkcyjna „Frania”. Zielone i kwaśne pomarańcze z bratniej Kuby, używane z braku cytryn jako cytryny… Guma do żucia Donald, Bubble Gum, potem swojska Bolek i Lolek, wata cukrowa – smak dzieciństwa… Lody Bambino i Calypso, oranżada w proszku  w torebkach, którą się wyjadało z opakowania palcami, uliczny saturator z wodą gazowaną. Słynna godzina 13.00, po której już wolno było kupić alkohol… Zestaw rozrywkowy to był: setka, ogórek kiszony i papieros. Komiksowy, do stanu wojennego, (dobry) milicjant kapitan Żbik.
Sentymentalna podróż w krainę historii motoryzacji - przed budynkiem MOK. Na parkingu – stare samochody, motocykle. Wypucowane, z nowym lakierem. Przyjechały samodzielnie. Są też ich właściciele. I oglądający.

Iwona Wróblak
maj 2018

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz