Konfrontacje II - w ramach POKOTU
Konfrontacje II czyli Drugi Dzień
ogólnopolskich spotkań teatralnych w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury. SPektakle, AktOrzy, AKtywność, Ruch
AmatOrski i WarszTaty, czyli P’OKOT; łącznie obejrzymy
13 przedstawień. Drugi - z trzech zaplanowanych – dni maratonu spektakli w
wykonaniu zespołów amatorskich, z udziałem dorosłych i młodzieży. Kolejny dzień
wymiany doświadczeń, konsultacji instruktorskich.
Pracownia Teatru Tańca _ADEPTS z
Zielonej Góry. Tytuł spektaklu „ IUNICHAIN”. Działają w strukturach
Młodzieżowego Centrum Kultury i Edukacji w Zielonej Górze pod kierunkiem Marka
Zadłużnego - choreografa, dyplomowanego artysty tancerza, pedagoga, teoretyka
tańca. Zadłużnego jeszcze szobaczymy tańczącego osobiście, razem ze swoimi
uczniami. Styl w tym spektaklu nazywa się: improwizacja strukturalna… Jest dynamiczny, kreatywny…
Jedynym elementem scenografii, poza
aktorami-tancerzami, jest łańcuch…
Używają go, kreują, „ogrywają”, jak to się mówi w dialekcie scenicznym. Muzyka
jest poza planowym elementem scenicznym, obok ciała aktora. Buduje nastrój.
Zmienia narrację. Zaklęte, i uwolnione zaklęciem ruchu (tanecznego) emocje wewnątrz człowiecze, fizyczne – strukturalne…
Epizody z życia ciała ludzkiego.
Przesiąkają w umysł, który tutaj
zdaje się być drugoplanowy… Uwiązani w ciele jak w łańcuchu. Łańcuch ich nie
wiąże, związuje – ONI (jego, tego łańcuszka) się trzymają! Konstytuuje ich ten element fizyczności – społecznej, osobowej, poza nim wszystko zdaje się być
efemerydą, jak refleksy świetlne, komputerowe obrazki geometryczne, piksele, na
które rozdrobniony jest świat… Odbiór świata. Patrzymy nań jak maszyny… Bardzo
skomplikowane układy scalone, ale
jednak – umaszynowione jednostki, niekompletne pod względem oprogramowania.
Chaotyczny, niekoordynowany wydawałoby się, do końca, ruch, każde drgnienie
mięśni i wiązadeł wydaje się być wektorowo niespójne z całością… Katastroficzna
być może wizja… artystyczna wizja. Wizja kultury-cywilizacji, która nie jest całością…
Przemyślenia… I warsztat młodych
tancerzy, godny uwagi. Ich giętkość, plastyczność… Spektakl warty obejrzenia.
Na sztalugach w holu MOK można napisać
swój komentarz do przedstawień, pod tytułem: Zostaw miłą wiadomość dla zespołów. Przedni pomysł! Na wielkiej karcie, przygotowano nawet mazak.
Dopisuję – SUPER! – obok _ADEPTS!
Po krótkiej przerwie – na pracę przy
zainstalowaniu się następnego zespołu – kolejne widowisko. Teatr ZZA WINKLA z
Zielonej Góry. Tytuł spektaklu „Zmysł(y)”. Założycielem grupy jest Kamila
Winkler. Bestia i niewinna Róża, w której kocha się ta (Ten) pierwszy. Czerwona
sukienka Róży i czerwony (wielki) kwiat róży, który jest przedmiotem pożądań
otoczenia. Macki rąk – (w niebieskich chirurgicznych rękawiczkach) otaczają pożądliwie
kwiat, chcą go dla siebie… Macki-ręce są klakierami,
powtarzaczami kwestii, diabelicznymi NIKTtami, o połowach twarzy (zaledwie)
części maski… Róża nie może bez niego, czerwonego kwiata, żyć, odseparowana od tego
symbolu ma trudności z oddychaniem…
Wydaje się być bezbronna… Zwłaszcza że z góry, z wielkiego Zydla (tronu
boskiego?) patrzy na nią Bestia, pozornie górująca siłą i mocą nad światem
spektaklu…
Czy Róża chce odpędzić Bestię? Bo ta
(ten) – jest bestiowata… Brzydka,
odpychająca, czyli zła… Nie mówi, że chce To zrobić… Chyba nie chce. Czy ją
Best fascynuje. Jako męskoosobowy? Noo – nie jest jej obojętny… JEGO jej dobro-miłość (może Czerwoność…)
fascynuje na pewno. Uzyskują imiona – za sprawą ich wzajemnego uczucia, które
implikuje wydarzenie ich ciągłego zbliżania się do siebie. Miłosnego zbliżania…
Dodaje mu mocy mianowanie przez Bestię krwistoczerwonej Róży – królową… Jej natomiast
Jego zainteresowanie daje poważanie wśród NIKTów, sług Bestii. Tłum pochlebców
zgiętych wpół, przedtem dręczących ją mackami… Siła Róży, siła miłości, która
reprezentuje, daje IM, maskowiczom,
moc zmycia szkaradności – makijażu z twarzy Bestii. Staje się piękniejszy,
takim go czyni uwaga, milcząca uważność, z jaką patrzy na Niego Róża. Jej
(życzliwe) zainteresowanie Szkaradnym. Miłość daje mu siłę dobra…
Teatr CHLEBOJADY z Zielonej góry. Tytuł
Spektaklu: „Kocham cię strasznie, ale
swoboda to wielka rzecz”. Natasza prawie całe swoje życie spędziła w
radzieckim bidulu – po tym jak jej
matkę zabił ojczym… Jak to z dziećmi z sierocińca bywa, zawsze pragnęła zainteresowania, za co odwdzięczyłaby
się wielkim oddaniem i miłością… Za takie ma uwagę, jaką jej poświęca reporter
z lokalnej gazety - Walery, który napisał o niej artykuł, kiedy skoczyła z
trzeciego piętra. Dziewczyna przeżyła, chociaż po wypadku leżała w szpitalu w
śpiączce, i tam ją pierwszy raz odwiedził dziennikarz Walery…
Z oparów szpitalnego uśpienia jej osoba wynurza
się, jak z szelestów gazety. Budzi
się. Walery to – dla Niej – nowe życie. I (chociaż – gazetowa…) miłość...
Której tak mało dotąd doznała.
Życie w Domu Dziecka nie było łatwe,
wychowawczyni w niczym nie przypominała kochającej matki, a koleżanki –
oddanych sobie sióstr. Dla niej są jak marionety
– w spektaklu tak się poruszają – zawistne, zazdrosne i złośliwe.
Ostateczny cios zadaje jej jednak sam Walery. Dla niego pozostanie jedynie
tematem do artykułu o medialnym wydarzeniu, skoku (samobójczym?) z trzeciego
piętra. Dziewczyna pała zemstą za jego zdradę – którą jest brak miłosnego
zainteresowania nią, unikanie, a potem – spotkanie go w parku z inną
dziewczyną, którą ten całuje. Czy Natasza podniesie się po tej zdradzie? Nie
wiemy. Na razie widzimy moc jej nienawiści do Walerego-do Świata, ogrom
cierpienia osoby zdradzonej. Porzuconej. Po raz któryś – miłości odrzuconej
przez drugą osobę.
Teatr CZYLI CHILI z Zielonej Góry. Tytuł
spektaklu: „Amor deliria nervosa”.
Instruktorem grupy jest Anna Olechnowicz – Lachowska. Życie (nastolatka, potem
też dorosłego człowieka…) to wieczny egzamin… I to nie z rzeczy
najważniejszych. Test nim jest –
dzisiaj popularna, i nie mówiąca wiele o kwalifikacjach – jego forma. Tutaj w
formie quasi psychologicznego testu, mającego jakoby definiować charakter testowanego.
Pytania: Jaki kolor lubisz, jaką książkę
lubisz, dlaczego tę książkę??? Scenografię stanowią Drzwi, które mają
otworzyć wejście to jakiegoś… wtajemniczenia? Dorosłego życia…?
Egzamin. Ręce macające. Dotykające w
obleśny sposób. Natarczywy. Jak tępawe testy psychologiczne. Czy się nadajesz
do miłości? Amor deliria nervosa. To
rodzaj choroby – psychicznej? Wymagającej leczenia? Jeżeli zagadnieniu
przyjrzeć się z punktu widzenia psychiatrycznego?... Amor rozpięty jak motyl w wiwisekcji poznawczej ludzi w białych
kitlach. I niedefiniowalny, w mistycznym rytuale spotkań kochanków, ich dotknięć,
pierwszego momentu objęcia drugiej osoby. Pięknie zagrane w sztuce są te
momenty. Ich, kochanków, odwaga zrezygnowania z lęku i bojaźni przed
odrzuceniem. Akt, na którą wielu nie stać – i to staje się przyczyną,
rzeczywistą, wielu zaburzeń psychicznych. To są właśnie DRZWI, przez które nie
potrafi się przejść… 4 faza śmiertelna, jak mówią tu psychiatrzy, to - też
czasami się zakochujący w sobie lekarze w kitlach… Zaufanie jest kluczowe –
otwarcie zupełne na drugiego
człowieka.
Drzwi, które trzeba
otworzyć… Co jest Bardzo Trudne… To intymny moment, to wejście. Nawet Rodzice bywają niefajni, kiedy z wrzaskiem próbują
je sforsować, wdzierając się nieudolnie w świat pokoju-azylu (od nich, od rodziców?)
swojego Dziecka…
Ostatni spektakl w drugim dniu
Konfrontacji. Pracownia Teatru Tańca z Zielonej Góry. Spektakl pt. „Stamina”. Reżyseria i choreografia
Marek Zadłużny.
Jedna
i wiele ich (postaci-tancerzy).
Wyosobniona jednostka, wobec grupy. Na telebimie wielka kula – może Marsjańska?
Nie jest błękitna… Jest skalista. Tancerze są powiązani ze sobą, jakby w jednej
przestrzeni i czasie, niewidzialnymi nićmi. Wiedzą wszystko o swoim ruchu, są
odzwierciedleniem innych zachowań - figur tanecznych. Cienie na tle ściany…
Rzeźby ciał. Dynamiczne. Mają ze sobą powinowactwo, może są tej samej płci?
Bijące tętna serc, kardiogram. Disco polo
z serc wyrwane. Autentyczna muzyka. Świat jest ze sobą połączony. Złączony w
sieci oddziaływań słabych i mocnych. Jak fizyka ciał niekoniecznie stałych. Ave Maria – muzyka drga na wszystkich
poziomach. Tych najwyższych.
Iwona
Wróblak
listopad 2018
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiło mi!
OdpowiedzUsuń