środa, 21 listopada 2018


Konfrontacje II - w ramach POKOTU

            Konfrontacje II czyli Drugi Dzień ogólnopolskich spotkań teatralnych w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury. SPektakle, AktOrzy, AKtywność, Ruch AmatOrski i WarszTaty, czyli P’OKOT; łącznie obejrzymy 13 przedstawień. Drugi - z trzech zaplanowanych – dni maratonu spektakli w wykonaniu zespołów amatorskich, z udziałem dorosłych i młodzieży. Kolejny dzień wymiany doświadczeń, konsultacji instruktorskich.
            Pracownia Teatru Tańca _ADEPTS z Zielonej Góry. Tytuł spektaklu „ IUNICHAIN”. Działają w strukturach Młodzieżowego Centrum Kultury i Edukacji w Zielonej Górze pod kierunkiem Marka Zadłużnego - choreografa, dyplomowanego artysty tancerza, pedagoga, teoretyka tańca. Zadłużnego jeszcze szobaczymy tańczącego osobiście, razem ze swoimi uczniami. Styl w tym spektaklu nazywa się: improwizacja strukturalna… Jest dynamiczny, kreatywny…
            Jedynym elementem scenografii, poza aktorami-tancerzami, jest łańcuch… Używają go, kreują, „ogrywają”, jak to się mówi w dialekcie scenicznym. Muzyka jest poza planowym elementem scenicznym, obok ciała aktora. Buduje nastrój. Zmienia narrację. Zaklęte, i uwolnione zaklęciem ruchu (tanecznego) emocje wewnątrz człowiecze, fizyczne – strukturalne…
Epizody z życia ciała ludzkiego. Przesiąkają w umysł, który tutaj zdaje się być drugoplanowy… Uwiązani w ciele jak w łańcuchu. Łańcuch ich nie wiąże, związuje – ONI (jego, tego łańcuszka) się trzymają! Konstytuuje ich ten element fizyczności – społecznej, osobowej, poza nim wszystko zdaje się być efemerydą, jak refleksy świetlne, komputerowe obrazki geometryczne, piksele, na które rozdrobniony jest świat… Odbiór świata. Patrzymy nań jak maszyny… Bardzo skomplikowane układy scalone, ale jednak – umaszynowione jednostki, niekompletne pod względem oprogramowania. Chaotyczny, niekoordynowany wydawałoby się, do końca, ruch, każde drgnienie mięśni i wiązadeł wydaje się być wektorowo niespójne z całością… Katastroficzna być może wizja… artystyczna wizja. Wizja kultury-cywilizacji, która nie jest całością…
Przemyślenia… I warsztat młodych tancerzy, godny uwagi. Ich giętkość, plastyczność… Spektakl warty obejrzenia.
Na sztalugach w holu MOK można napisać swój komentarz do przedstawień, pod tytułem: Zostaw miłą wiadomość dla zespołów. Przedni pomysł!  Na wielkiej karcie, przygotowano nawet mazak. Dopisuję – SUPER! – obok  _ADEPTS!

Po krótkiej przerwie – na pracę przy zainstalowaniu się następnego zespołu – kolejne widowisko. Teatr ZZA WINKLA z Zielonej Góry. Tytuł spektaklu „Zmysł(y)”. Założycielem grupy jest Kamila Winkler. Bestia i niewinna Róża, w której kocha się ta (Ten) pierwszy. Czerwona sukienka Róży i czerwony (wielki) kwiat róży, który jest przedmiotem pożądań otoczenia. Macki rąk – (w niebieskich chirurgicznych rękawiczkach) otaczają pożądliwie kwiat, chcą go dla siebie… Macki-ręce są klakierami, powtarzaczami kwestii, diabelicznymi NIKTtami, o połowach twarzy (zaledwie) części maski… Róża nie może bez niego, czerwonego kwiata, żyć, odseparowana od tego symbolu ma trudności z oddychaniem… Wydaje się być bezbronna… Zwłaszcza że z góry, z wielkiego Zydla (tronu boskiego?) patrzy na nią Bestia, pozornie górująca siłą i mocą nad światem spektaklu…
Czy Róża chce odpędzić Bestię? Bo ta (ten) – jest bestiowata… Brzydka, odpychająca, czyli zła… Nie mówi, że chce To zrobić… Chyba nie chce. Czy ją Best fascynuje. Jako męskoosobowy? Noo – nie jest jej obojętny… JEGO jej dobro-miłość (może Czerwoność…) fascynuje na pewno. Uzyskują imiona – za sprawą ich wzajemnego uczucia, które implikuje wydarzenie ich ciągłego zbliżania się do siebie. Miłosnego zbliżania… Dodaje mu mocy mianowanie przez Bestię krwistoczerwonej Róży – królową… Jej natomiast Jego zainteresowanie daje poważanie wśród NIKTów, sług Bestii. Tłum pochlebców zgiętych wpół, przedtem dręczących ją mackami… Siła Róży, siła miłości, która reprezentuje, daje IM, maskowiczom, moc zmycia szkaradności – makijażu z twarzy Bestii. Staje się piękniejszy, takim go czyni uwaga, milcząca uważność, z jaką patrzy na Niego Róża. Jej (życzliwe) zainteresowanie Szkaradnym. Miłość daje mu siłę dobra…

Teatr CHLEBOJADY z Zielonej góry. Tytuł Spektaklu: „Kocham cię strasznie, ale swoboda to wielka rzecz”. Natasza prawie całe swoje życie spędziła w radzieckim bidulu – po tym jak jej matkę zabił ojczym… Jak to z dziećmi z sierocińca bywa, zawsze pragnęła zainteresowania, za co odwdzięczyłaby się wielkim oddaniem i miłością… Za takie ma uwagę, jaką jej poświęca reporter z lokalnej gazety - Walery, który napisał o niej artykuł, kiedy skoczyła z trzeciego piętra. Dziewczyna przeżyła, chociaż po wypadku leżała w szpitalu w śpiączce, i tam ją pierwszy raz odwiedził dziennikarz Walery… 
Z oparów szpitalnego uśpienia jej osoba wynurza się, jak z szelestów gazety. Budzi się. Walery to – dla Niej – nowe życie. I (chociaż – gazetowa…) miłość... Której tak mało dotąd doznała.
Życie w Domu Dziecka nie było łatwe, wychowawczyni w niczym nie przypominała kochającej matki, a koleżanki – oddanych sobie sióstr. Dla niej są jak marionety – w spektaklu tak się poruszają – zawistne, zazdrosne i złośliwe. Ostateczny cios zadaje jej jednak sam Walery. Dla niego pozostanie jedynie tematem do artykułu o medialnym wydarzeniu, skoku (samobójczym?) z trzeciego piętra. Dziewczyna pała zemstą za jego zdradę – którą jest brak miłosnego zainteresowania nią, unikanie, a potem – spotkanie go w parku z inną dziewczyną, którą ten całuje. Czy Natasza podniesie się po tej zdradzie? Nie wiemy. Na razie widzimy moc jej nienawiści do Walerego-do Świata, ogrom cierpienia osoby zdradzonej. Porzuconej. Po raz któryś – miłości odrzuconej przez drugą osobę.

Teatr CZYLI CHILI z Zielonej Góry. Tytuł spektaklu: „Amor deliria nervosa”. Instruktorem grupy jest Anna Olechnowicz – Lachowska. Życie (nastolatka, potem też dorosłego człowieka…) to wieczny egzamin… I to nie z rzeczy najważniejszych. Test nim jest – dzisiaj popularna, i nie mówiąca wiele o kwalifikacjach – jego forma. Tutaj w formie quasi psychologicznego testu, mającego jakoby definiować charakter testowanego. Pytania: Jaki kolor lubisz, jaką książkę lubisz, dlaczego tę książkę??? Scenografię stanowią Drzwi, które mają otworzyć wejście to jakiegoś… wtajemniczenia? Dorosłego życia…?
Egzamin. Ręce macające. Dotykające w obleśny sposób. Natarczywy. Jak tępawe testy psychologiczne. Czy się nadajesz do miłości? Amor deliria nervosa. To rodzaj choroby – psychicznej? Wymagającej leczenia? Jeżeli zagadnieniu przyjrzeć się z punktu widzenia psychiatrycznego?... Amor rozpięty jak motyl w wiwisekcji poznawczej ludzi w białych kitlach. I niedefiniowalny, w mistycznym rytuale spotkań kochanków, ich dotknięć, pierwszego momentu objęcia drugiej osoby. Pięknie zagrane w sztuce są te momenty. Ich, kochanków, odwaga zrezygnowania z lęku i bojaźni przed odrzuceniem. Akt, na którą wielu nie stać – i to staje się przyczyną, rzeczywistą, wielu zaburzeń psychicznych. To są właśnie DRZWI, przez które nie potrafi się przejść… 4 faza śmiertelna, jak mówią tu psychiatrzy, to - też czasami się zakochujący w sobie lekarze w kitlach… Zaufanie jest kluczowe – otwarcie zupełne na drugiego człowieka.
Drzwi, które trzeba otworzyć… Co jest Bardzo Trudne… To intymny moment, to wejście. Nawet Rodzice bywają niefajni, kiedy z wrzaskiem próbują je sforsować, wdzierając się nieudolnie w świat pokoju-azylu (od nich, od rodziców?) swojego Dziecka… 

            Ostatni spektakl w drugim dniu Konfrontacji. Pracownia Teatru Tańca z Zielonej Góry. Spektakl pt. „Stamina”. Reżyseria i choreografia Marek Zadłużny.
Jedna i wiele ich (postaci-tancerzy). Wyosobniona jednostka, wobec grupy. Na telebimie wielka kula – może Marsjańska? Nie jest błękitna… Jest skalista. Tancerze są powiązani ze sobą, jakby w jednej przestrzeni i czasie, niewidzialnymi nićmi. Wiedzą wszystko o swoim ruchu, są odzwierciedleniem innych zachowań - figur tanecznych. Cienie na tle ściany… Rzeźby ciał. Dynamiczne. Mają ze sobą powinowactwo, może są tej samej płci? Bijące tętna serc, kardiogram. Disco polo z serc wyrwane. Autentyczna muzyka. Świat jest ze sobą połączony. Złączony w sieci oddziaływań słabych i mocnych. Jak fizyka ciał niekoniecznie stałych. Ave Maria – muzyka drga na wszystkich poziomach. Tych najwyższych.

Iwona Wróblak
listopad 2018





















2 komentarze: