POKOT III – Konfrontacje Teatralne
Niedziela. Ostatni, niestety, dzień
tegorocznej Edycji P’OKOTU: czyli sPektakli,
aktOrów, aKtywności, ruchu amatOrskiego
- i warszTatów teatralnych, od
których wydarzenie w trzecim Dniu P’OKOTU w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury się
zaczęło.
NIE MA LIPY– to nazwa Zespołu z
Zielonej Góry, którym kieruje Robert Kuraś. Rzeczywiście nie ma tu tej, mówiąc kolokwialnie, lipy… Aktorskiej, warsztatowej,
merytorycznej… Jest za to bardzo wysoki
poziom artystyczny gry aktorskiej w wykonaniu tych młodych ludzi (wiek
gimnazjalny czy licealny). No chyba… będą
startować do szkół aktorskich – myślę??
Spektakl ma tytuł „Księżniczka na opak wywrócona”. Przedstawienie to (dla mnie) przede
wszystkim – myślę – krótki sprint przez historię nowożytnego teatru
europejskiego. Teatr elżbietański, średniowieczne jarmarkowe przedstawienia,
późniejsze europejskie, w tym polskie, komedie i dramaty, polegające na
przebierankach, wcieleniu się w role innych osób… Słuchając tekstu na myśl przychodzą
– dramaty Szekspirowskie… Podobny, w tłumaczeniach stylizowany na XVI, XVI
wieczny - język, wieloskładnikowe zdania, porównania i metafory, quasi poetyckie ornamentacje, jakie
znamy z sentymentalnych, romantycznych dzieł literatury pięknej… Rasowa krwista
komedia pomyłek, świetnie zagrana…
Nie bardzo nadążamy – z racji języka
– za rozwojem akcji, czyli kto się
przebrał, za kogo, dlaczego i z kim chce się ożenić (i po co…). Gra
aktorska uczestników jest maksymalnie uwypuklona, o kolejnych wcieleniach
postaciowych mówią nam skąpe elementy kostiumu. To jest współczesne – ma na celu edukację w lekkiej formie, oswojenie się z
trudnym językiem dawnych sztuk scenicznych. Nie ma ciężkich długich sukien czy
brabanckich koronek na strojach męskich… Księżniczkowatość
postaci Diany to króciutka kolorowa baletowa sukienka z tiulów na dżinsach… (tutaj - szortach). Przy okazji – suknia zdobi czy szpeci?? Pytania aktualne od zawsze, nie tylko
dla kobiet. Aktor zakłada dany element kostiumu i zdejmuje go po wygłoszeniu
kwestii, zasiadając w przerwach między wejściami scenicznymi – na widowni,
która bierze udział w spektaklu. Teraz, będąc znowu blisko aktorów, wdrażamy
się w trudny język poezji dramaturgicznej dawnych epok… Bardziej je, dzięki
aktorom, rozumiemy… Język jest rubaszny i dosadny jak u… Szekspira… Logiczny i
dotykający sedna ludzkich ułomności, i praw rządzących od wieków motywami
zachowań.
Jak zawsze w pastiszu dramatu, komedii
sentymentalnej, chodzi o miłość i komplikacje z nią, miłością, związane. Nie
można być przyjętym za męża-żonę,
będąc sobą (bo to za proste…). Jak bywa w dworskich intrygach, możliwy jest też
awans społeczny z nizin do salonów dworu książęcego, wystarczy się przebrać za
swoją panią. Założyć – jak w karnawale - maskę. Przebrać się za kupca z
dalekich stron jeżdżącego po dworach, powiedzielibyśmy dzisiaj – komiwojażera
sprzedającego towary (naiwnym księżniczkom). Dużą rolę gra też osobista…
bezczelność (dzisiaj powiedzielibyśmy: bezkompromisowość i brak kompleksów
związanych z brakiem wykształcenia).
Galeria typów ludzkich jak w prawdziwej
dorosłej sztuce. Włoska matrona w czarnym welonie, typ kobiecej drapieżnej modliszki,
autorytarnej dewocyjnej baby, aranżującej związki małżeńskie, w którą wcielił
się z dużym talentem Igor Przybyła (także w inne postacie; każdy z aktorów gra
ich kilka – są bardzo plastyczni!).
Jest (niestety) aktorski obowiązek porwać księżniczkę… Czy pobrzmiewają tu echa Don
Kichota i Sancho Pansy Cervantesa, czy mi się zdaje… Albo ta scena… Pałacyk myśliwski między Mantuą a Parmą,
miejsce romantyczne, czy romansowne… tu się dzieje akcja. Gilete – sprytna
służąca, dwórka, postać znacznie bardziej ciekawsza dramaturgicznie niż jej
pani Diana – pełna wątpliwości, związana konwenansami. Gilete jest o krok od
zastąpienia Pani w roli narzeczonej księcia. Powikłania akcji są przeogromne,
taka jest konwencja tego typu klasycznej sztuki i tak mamy się, myślę, czuć My
– widzowie. Najważniejsze jest, że AKTORZY (Igor Przybyła, Aleksander
Buchowiecki, Gabriela Śmiłowska, Oliwia Kolasińska i Ida Vavon) panują nad
sytuacją. Teatr klasyczny nam się niewątpliwie stworzył pomiędzy sceną a
krzesłami widowni, w niewielkiej stosunkowo przestrzeni. I poezja jest w nim
prawdziwa. Jak kwestia wygłoszona przy końcu – wszystko śnione jest, wszystko ze snu (romantycznego). Jak Dramat
i Scena.
Tak
się robi prawdziwą sztukę.
Grupa Teatralna STARE KUROWO.
Spektakl pt. „Moralność Pani Dulskiej”.
Instruktor Jan Mierzyński.
Współczesne kostiumy, współczesny
problem – dulszczyzna… Wszechobecna i
zawsze aktualna… Mieszczańska rodzina żyjąca z wynajmu kamienicy, troje dzieci,
kucharka i służąca Hanka, która zachodzi w ciążę z paniczem Zbyszkiem –
sytuacja nie tak rzadka w XIX wieku, kiedy panny z gminu służyły w domach.
Zadośćuczynieniem ze strony Dulskiej ma być kwota pieniężna, która ma skłonić
Hankę do wyrzeczenia się roszczeń alimentacyjnych wobec rodziny Dulskich.
STÓŁ rodzinny w salonie (saloniku)
jest centrum akcji. To w Jego Obecności, czyli dla Rodziny, rozmawia się, a
raczej wrzeszczy, o rodzinnych sprawach – w trosce, by sprawy niekoniecznie
moralne nie były przedmiotem plotek… Tu się strofuje Hesię i Melę, dwie
nastoletnie córki Dulskiej, by ćwiczyły lekcje na pianinie, wypytuje Zbyszka o
jego nocne eskapady w klubach. Senior Felicjan Dulski krąży wokół Stołu w
ramach spaceru do kościoła, milczący i zrezygnowany, uciekający (zwyczajem
mężczyzn…) od krzyczącej wiecznie żony. Bo Dulska krzyczy – nie mamy dla niej wyrozumiałości, hipokryzja i obłuda,
ciasny drobno mieszczański etos – z tym nam się kojarzy ta postać.
Nikt nie chce się wyrwać z dulszczyzny. Ciotka dziewczynek namawia
Zbyszka, żeby jednak nie żenił się z Hanką, ten po namyśle ustępuje, nie widzi dla
siebie wyjścia poza kołtuństwo - bo urodził się w nim, w tym kołtuństwie.
Mela
ucieka w melancholię i migrenę, Hesia będzie naśladować Zbyszka. Kołtuństwo nie
zawęża się tylko do mieszczaństwa, ciotki Hanki twardo optują za odpowiednio
dużą kwotą dla niej, by ta miała zabezpieczenie finansowe na całe życie.
Jedynie Hanka zachowuje honor, nie obiecuje, że jej dziecko zrezygnuje z praw
do dziedzictwa Dulskich, jak dorośnie.
Rada Artystyczna Ogólnopolskich
Konfrontacji Teatralnych P’OKOT 2018, których organizatorem było Regionalne
Centrum Animacji Kultury, we współpracy z Międzyrzeckim Ośrodkiem Kultury, w
składzie: Ida Ochocka – aktorka i instruktor teatralny, Robert Czechowski –
dyrektor Lubuskiego Teatru im. L. Kruczkowskiego w Zielonej Górze, Roman
Krzywotulski – dyrektor Żarskiego Domu Kultury, założyciel i animator „Teatru
Drewniana Kurtyna”, postanowiła jednogłośnie uhonorować wszystkie prezentacje teatralne,
nadając im Laur Zwycięzcy oraz przyznać nagrody finansowe ufundowane przez
Regionalne Centrum Animacji Kultury, statuetkę, dyplom potwierdzający otrzymany
tytuł. Rada podziękowała Zespołom, instruktorom, pedagogom i opiekunom
artystycznym za udział, za trud i wysiłek włożony w przygotowanie. Wręczono
specjalnie przygotowane drewniane deski z grawerem. Bony upominkowe do księgarni
BESTSELLER, ufundowane przez Starostę Międzyrzeckiego, otrzymali: KODOROŚLI, spektakl
pt. „Siostry”, Julia Perzyńska, spektakl pt. „Ojczyzna moja jest prosiaczkiem” i
Teatrzyk Zielona Gęś, spektakl pt.
„Efemeryczny
Smok”.
Patronat Honorowy nad wydarzeniem
sprawowała Marszałek Województwa Lubuskiego Elżbieta Anna Polak, Narodowe
Centrum Kultury, Starosta Międzyrzecki, Burmistrz Międzyrzecza, Instytut Teatru
i Sztuki Mediów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, wortal teatralny
E-TEATR.PL prowadzony przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w
Warszawie. P’OKOT odbywał się w ramach Samorządowych obchodów 100 rocznicy
odzyskania przez Polskę niepodległości.
Iwona
Wróblak
listopad 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz