środa, 31 sierpnia 2022

 

Piotr Rogala – akustycznie. Skocz w pudło gitary


Kończące się lato i ostatnie – oby nie – koncertowanie na świeżym powietrzu... Piotr Rogala – akustycznie na zamczysku naszym, szacownym dziedzińcu.

Na wschód od Edenu”. Tam gdzie wschodzi słonce poezji. I śpiewania. Rodzinnego, bo prawie cała rodzina Rogalów to pieśniarze... Dwie gitary klasyczne i instrumenty klawiszowe na scenie, kamiennych fundamentach budynku starosty.

Dawniej trubadur, jeśli – jak śpiewa Piotr w „Balladzie o trzech trubadurach” Wojciecha Młynarskiego - nie ukontentował słuchaczy, mógł za ten despekt nawet zapłacić głową... Sztuka musi być dobra. Piotr starannie się przygotował do recitalu, wybrał piosenki, które coś dla niego znaczą. Może zamykają pewne etapy w życiu.

„Wolna Grupa Bukowina”. Pamiętam ten zespół z dawnych lat, wtedy był synonimem autonomicznej wolności. Zapomnianej historii i przestrzeni, która bierze się z płuc oddychających pełnym powietrza wnętrzem. Żywiołu wody przepływającej potokami przez zdarzenia niczym czas nasz osobisty.

Dobrze, z wyczuciem gatunku, zagrany „Czarny blues o czwartej rano” Adama Ziemianina i Krzysztofa Myszkowskiego. Pochwycić chwile bezsenne, tęsknoty nieobecne z racji osoby, której dotyczą.

Klasyczna poezja śpiewana, czyli piosenki Zespołu „Stare Dobre Małżeństwo”. Na scenę jest proszony (przez ojca) junior Tomek Rogala, także – dobrze – śpiewa i gra na gitarze. Skocz w pudło gitary – to pomysł, jak przeczekać zawirowania miłosne. Wyjść z tym pięknie brzmiącym instrumentem w słońce – by pomóc słońcu lśnić... Kolejny „Blues dla małej”. Etiuda o miłości. Pewne listy być może nie powinny być wysyłane, po osiągnięciu adresata swoim zaistnieniem nie wyjaśnią spraw... Czy „Jest już za późno”? By odnaleźć się w dżungli świata. Jeśli czas ma dwa wektory. W świecie nieuporządkowanym przedmioty, które używamy, powinny stworzyć dla nas (bezpieczne?) miejsce. Zachwycić – coś, siebie - by nie zniszczył nas czas.

Pożegnania bywają bezsłowne.

Straże ustawione są wokół snów mężczyzny, kiedy pilnuje ich kobieta. Zmiany w polach widzenia – czy nastąpią? Zmiany – w strukturze własnej osobowej strażników... Szuka się, kiedy - „Szukania mi trzeba” – domu, gitarą i piórem. Wtedy niebo jest nad śpiewającym. Prześwit, kolumna oddechu.

Co jest ze wskazówkami Z(z)egara? Niepokój – odliczania, upływu, czy względności... Receptą może być nie-wyosabianie się z nurtu wskazówkowego. Nasiąkanie tarczą zegarową jak pobliskie ściany. Gra zbudowana z cegiełek, które same są szukaniem (sensu).

Znów twórczość Wojciecha Młynarskiego. „Ballada o torreadorze”, który uczył się od swego nauczyciele sztuki uników – z szacunku dla siły byka... Młody torreo chce postawić się w sytuacji byka, a zwierzę tym samym skłonić do (człowieczego, słabszego) zachowania unikowego.

Utopia systemów społecznych. Stanisław Klawe „U nieba wrót” opowiada o swoim życiu ziemskim poświęconym budowie socjalizmu rozumianego w założeniu ideologów jako tworzenie ustroju sprawiedliwego dobrobytu, niestety rewolucja nie pozwoliła na polepszenie życia człowieka, w zapędach działań biurokratycznych i totalitarnych nie starczyło czasu na wypełnienie ich pożądaną pierwotnie treścią.

Piotr Rogala zaprosił do udziału w swoim koncercie pianistę Dominika Fryzę z Pszczewa. Razem wykonali „Blues dla robotnika”. Także pamiętny utwór krakowskiego „Starego Dobrego Małżeństwa” o „Bieszczadzkich aniołach”, którzy swoje skrzydła mają schowane w plecakach, by nimi nie epatować... Braterstwo skrzydeł to radość nieukierunkowana, śpiewania, muzykowania, bycia pod niebem świata. Czasami muskają otoczenie tymi skrzydłami, zapalając w nas przyjazny wspierający ogień. Dominik też gra na ukulele. Razem z Piotrem zaśpiewali uroczą szantę. O podróży „w keji”, od której można Odbić (w podróż); Ona keja gdzieś jest i czeka, i podróżnik też jej wygląda, tej Bramy w wielkie Nieznane. W szeroki świat.

Nie tylko świat zwierzęcy tka nas w swej sieci, także fonosfera; kwiaty pielęgnowane przez ogrodnika zostały zaskoczone jego śmiercią. Na wszystkim zostawiamy swój odcisk bycia, pełnoprawni jako cząstki przynależnego nam czasu przestrzennego. We mgle naszych niewysłanych listów, wiadomości niedotarłych do adresatów.

Z ciekawością czekałam, jak Piotr zaśpiewa słynne Solidarnościowe „Mury” Jacka Kaczmarskiego. W "Obławie" był żal zabitych młodych wilczków i męska rozpacz starego wilka walczącego z gończymi psami i brutalnym bezwzględnym człowiekiem-myśliwym. Na koniec usłyszeliśmy pieśni o stosunkach sąsiedzkich, emocjach niekoniecznie dobrych, mających swe źródło pewnie w traumatycznych przeżyciach wyniesionych może z dzieciństwa. Dobitne i wyraziste było męskie granie w „Miłe tango” - o mężczyźnie, wojnie i kobiecie uprzedmiotowionej z tej racji... Niesentymentalna, bardzo ciekawa piosenka. Na bis – o szczerości wzajemnej, jej nieoczywistej potrzebie – utwór Stanisława Sojki pt. „Tolerancja”.

Ciekawy wieczór. Zanurzyliśmy się na godzinę w poezji, jej wizji przedstawionej przez Piotra, mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś dla nas zaśpiewa.

Iwona Wróblak

sierpień 2022










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz