Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mateusz Karatysz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mateusz Karatysz. Pokaż wszystkie posty

piątek, 12 sierpnia 2016

Mateusz Karatysz i jego Skarby codzienności


            W holu Biblioteki Publicznej jest do obejrzenia wystawa fotografii Mateusza Karatysza pt. „Skarby codzienności”.
„Każde z tych miejsc kryje w sobie pierwiastek mistyczny...” – tak pisze o obiektach swoich fotografii autor. Są takie dla Mateusza zabytki historii, które mijamy codziennie przechodząc. Część naszego dziedzictwa kulturowego, materialne jego tkanki, które odziedziczyliśmy po poprzednich pokoleniach zamieszkujących ziemie, których jesteśmy teraz opiekunami.
            Na fotografiach, w kolorze sepi, widzimy Zamek międzyrzecki, z Parkiem, bardzo wiekowy ślad zamieszkania grodu przez naszych dziadów i  pradziadów. Skorupy murów, przykryte w części dachem, udostępniane dzisiaj turystom. Późniejsza historia miejsca, które zwiemy dzisiaj Międzyrzeczem, poniemieckie nagrobki, z pięknie wykończonymi płaskorzeźbami. Ich stan dzisiejszy jest uwieczniony na fotografiach Karatysza – wieczysty kamień opiera się na razie czasowi i przemijaniu, ale te zabytki, pochylone i na pół zapadłe w ziemię, obrośnięte bluszczem, w objęciach wiekowych drzew, mówią nam mimochodem o historii naszego stosunku do dziedzictwa kulturowego ziemi międzyrzeckiej. O powojennych zawirowaniach związanych z prawie całkowitą wymianą mieszkańców regionu, polityce, emocjach wspomnień o wojennej traumie.
            Mistyką jest może przyjęcie do wiadomości historii, jaka była udziałem tych ziem, razem z zamieszkującymi ją ludźmi, przejęcie tej wiedzy przez kolejne pokolenie. Nieemocjonalne poznanie, w sensie braku politycznych ocen wydarzeń. Docenienie kultury materialnej samej w sobie, również tej  niemieckojęzycznej, której tak wiele zabytków mamy nadal – i bardzo dobrze – w najbliższej okolicy. Szacunek dla patyny czasu.
           


Iwona Wróblak
kwiecień 2009

piątek, 10 czerwca 2016

Portret kobiety według Mateusza Karatysza


            Kobieta w fotografii – czytamy w małym expose autora wystawy w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury – to potencjał, który pozwala na przewartościowanie…
Kobieta i jej portret świąteczny. Do fotografii. Świece zapalone na stoliku przypominają, że minął 8. Marca..
            Uważne spojrzenie fotografowanych kobiet. Z makijażem – maską, lub bez makijazu. Uchwycone w momencie. Wystawione do oglądania.
Romantyczna, stylizowana na retro, w bujnych lokach, i w liściach zielonych, w białej sukience. Dziecięco – dorosła ukryta za swoim półprofilem.
Współczesna kobieta z kolczykiem na wargach, kobieta w biznesie. W okularach - patrząca wprost, wykształcona, znająca realia, sama je tworząca. Podkreślone czerwoną pomadką usta, duże wyraziste błyszczące oczy, jakby zaczepne i nieco uwodzicielskie.
Z kwiatem wielkim białym we włosach, bardzo długich, z nagimi ramionami.
Platynowa blond z szerokim uśmiechem. Zamknięta wewnątrz – korale w ustach, w tangu.
Piękne rude włosy i kaptur skrywający, po części, tę rudość.
Z piegami, bez makijażu, w naturalnym pięknie.
Kobieta, w odsłonach sztuki – spektaklu o niej.
            Mateusz Karatysz jest tutaj od pewnego czasu częstym gościem. Planuje się następne wystawy, stały salon fotografii w naszym mieście.  
Pan Karatysz opowiada o technikach fotograficznych, które pozwalają na osiąganie dowolnych celów i zamierzeń artystycznych. W warunkach studyjnych możliwe jest prawie wszystko. Fotografia jest narzędziem. Można dowolnie modelować twarz. Na wystawie mamy też zdjęcia wykonane w  plenerze, z wykorzystaniem naturalnego światła. Patyna na fotografii jest wynikiem stylizacji na dawny dagerotyp.
Portret człowieka jest wdzięcznym tematem dla fotografii. Skupia uwagę widza na twarzy. Modele wybiera sam, pod kątem ich przydatności do projektu autorskiego. Ważne są proporcje twarzy. Wykorzystuje światło jako komponent całości, szczególnie światło słoneczne może być powodem do zdjęcia. Ceni sobie dawną technikę analogową, jest artystycznie satysfakcjonująca. Od pięciu lat robi zdjęcia. Szuka stale nowych twarzy, niekoniecznie pięknych i młodych, ale zawsze charakterystycznych.

Iwona Wróblak
kwiecień 2010